czwartek, 10 kwietnia 2008

Dziś rano po wejściu do mego gabinetu jak zwykle włączyłem komputer. Dawniej zaczynałem od sprawdzenia poczty, ale od uruchomienia mego blogu najpierw tam zaglądam. Z przyjemnością stwierdzam, że liczba komentarzy wzrasta, na niektóre z pytań staram się odpowiadać. Kwestie dotyczące życia studenckiego, które zostały poruszone w ostatnich komentarzach są niezwykle istotne. Należy uprościć wiele procedur by życia studenta stało się łatwiejsze. Niektóre zmiany będą do wprowadzenia od razu (nowy regulamin!), inne wymagają dyskusji i przygotowań. Nie sposób zgodzić się także na łamanie zasad stosowanych powszechnie dla studentów wracających z zagranicy w ramach wymiany zagranicznej. Sam znam takie przypadki, ale do ustalenia jest czy takie sytuacje są wynikiem złej woli czy raczej niedoinformowania niektórych pracowników uczelni.
Proszę o chwilę cierpliwości, już w najbliższy poniedziałek zaprezentuję program na lata 2008-2012 i wiele z powyższych kwestii zostanie poruszonych.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niektóre grupy społeczne zarabiają mniej i też muszą za takie a nie inne pieniądze (często dużo mniejsze) wyżywić rodzinę. nie pochodzę ze śląska ale u mnie np jest dwoje lekarzy, którym się naprawde BARDZO dobrze powodzi: extra samochody, dom, dzieci na studiach lekarskich itp. Dlatego nie jestem za tym, aby tak od razu spełniać wszystkie żądania płacowe lekarzy. Nie oriętuję sie w zarobkach lekarzy ale wg mnie młody lekarz po studiach powinien zarabiać ok 1500-2000 netto na dobry początek bo wiadomo tyle nauki i lat studiowania a i jaka odpowiedzialna praca. Za te pieniądze można spokojnie wyżyć i to na spokojnym poziomie. Nie dopuszczam do siebie myśli że można by płacić lekarzowi ok 10000 zł bo to trochę za dużo. Wszyscy płaczą że mają małe pensje ale to chyba dlatego, że chcą żyć na przysłowiowym poziomie i pokazać się jacy to bogaci są i wogóle.

Anonimowy pisze...

"ok 1500-2000 netto na dobry początek bo wiadomo tyle nauki i lat studiowania a i jaka odpowiedzialna praca."

zarobki moze i w porzadku, bo owszem lekarze ucza sie sporo, ale prosze mnie nie rozmieszac z ta pseudoodpowiedzialnoscia. Tak sie sklada, ze mam niejednokrotnie kontakt z bledami lekarskimi i doslownie w sporadycznych przypadkach ponosili oni JAKAKOLWIEK odpowiedzialnosc. Zazwyczaj konczylo sie na "ulaskawiajacym" orzeczeniu "niezaleznej" komisji lekarskiej.