wtorek, 21 maja 2019

O biurokracji w uczelniach

Ostatnio musiałem wypełnić tzw. Sylabus czyli opis zajęć dydaktycznych z wskazaniem jaką wiedzę, umiejętności i kompetencje nabyli studenci w czasie tych zajęć. Do opisu tych danych należy wpisywać odpowiednie kody wg specjalnego wykazu. To żmudna, czasochłonna praca.

  • Mam przekonanie, że w żaden sposób nie przekłada się to na jakość dydaktyki.
  • Czy zatem organy powołane do kontroli jakości naszej pracy dydaktycznej dzięki sporządzeniu takich sylabusów mogą lepiej ocenić czy dobrze wypełniamy swe obowiązki? Bardzo wątpię.
  • A może dzięki sylabusom studenci lepiej wykorzystują zajęcia dydaktyczne i uzyskują lepszy poziom przygotowania do przyszłej pracy? Nie wydaje mi się by tak było.

W ostatnich latach tempo nakładania coraz nowych obowiązków biurokratyczno-sprawozdawczych jest coraz szybsze. Trudno ocenić precyzyjnie ile czasu poświęcamy dydaktyce i nauce a ile tego typu czynnościom. Kto tworzy taką rzeczywistość? Czy to mityczna Unia Europejska? A może mamy tak twórcze własne kadry biurokratyczne?

Finalnie to nie ma znaczenia kto wykazuje się taką inwencją, uczelnie są dosłownie „zabijane” tą radosną twórczością. Zamiast pracować tworzymy liczne dokumenty, raporty, sprawozdania.

Jestem bardzo zainteresowany opiniami Czytelników i proszę o wypełnienie poniższej ankiety. Proszę zaznaczyć jedną odpowiedź dla poszczególnych pytań. Ankieta będzie aktywna do końca maja.

Create your own user feedback survey

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wszystkie programy unijne charakteryzują się wielką papierologią: sprawozdawczością etapową i całkowitą. Nie tylko same dobre rzeczy przyswajamy z Zachodu, te gorsze też.

Anonimowy pisze...

http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,24836223,bunt-uniwersyteckich-profesorow-w-lublinie-nie-godzimy-sie.html

a u nas to samo...