poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Wyborcze wątpliwości

Zastanawiam się, jak powinna wyglądać prawidłowa procedura wyboru rektora. Oczywiście, na pierwszy plan wysuwają się warunki natury formalnej: czytelny regulamin, znane wcześniej terminy, informacja trafiająca do potencjalnych wyborców. Zakładając jednak, że te warunki są spełnione, możemy zastanowić się nad tym, CO powinno być osią, wokół której toczą się wydarzenia?

W pierwszym odruchu przychodzą na myśl KANDYDACI. Ktoś inny powie, że najważniejsze są kuluarowe UZGODNIENIA. Bo przecież w gabinetach decydują się losy wyborów, a szary wyborca nie domyśla się nawet kto i dlaczego pociąga za sznurki. Taki być może jest scenariusz. Pytanie tylko, czy MY się na to zgadzamy?

Moim zdaniem są dwie płaszczyzny, na których powinny rozstrzygać się wybory.
Wyborcy i programy. Wyborcy, bo to oni będą BENEFICJENTAMI wyborów. Postawię nawet, może zbyt rewolucyjną tezę, że Rektor jest dla wyborców, nigdy zaś odwrotnie.

Program z kolei powinien być przedstawiony i poddany osądowi podczas otwartej, nieskrępowanej dyskusji. Dyskusji, która nie powinna toczyć się „za pięć dwunasta”, przez kandydatów, którzy wskoczyli na listę jak zawodnicy z ławki rezerwowych.
To tyle o warunkach idealnych. A teraz pora na wyborczą wątpliwość.

Zapraszam do udziału w ankiecie.

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie Profesorze, procedura jest mało czytelna, to fakt. Ale można by jakoś ścierpieć, prawdziwy problem to czas, a raczej jego brak. Jest 10 kwietnia, pierwsze głosowania a czas nagli. Do Senatu z Katowic chce się dostać 23 profesorów, z Zabrza tyle samo. A miejsc jest odpowiednio 6 i 5. Nie ma szans by ich wybrać za pierwszym razem, a na kolejne głosowania nie jest dużo czasu. jak odliczyć tydzień majowy to są zaledwie 2 tygodnie czasu! to sie nie uda, jak zebrac w komisjach wyborczych całą radę wydziału?! to absurd! dawniej głosowania odbywały się w czasie posiedzeń rad wydziału. To jakiś obłęd! Komu ma służyć ten pośpiech?!

Anonimowy pisze...

Nie mam pojęcia komu i czemu to służy. Pewnie niebawem się dowiemy, ale jakoś w dobrą wolę nie wierzę. Ale czy to zła wola czy głupota efekt będzie identyczny=gigantyczny bałagan! To mamy jak w banku!

Anonimowy pisze...

Pewnie kwestie organizacyjne są ważne, ale najważniejsze są jednak sprawy merytoryczne. Musi martwić małe zainteresowanie wyborami ze strony pracowników. Jeśli już ktoś się czymś interesuje to pyta o kandydatów a nie o to co chcą zrobić, jakie mają przygotowanie do pełniennia funkcji rektora. Lata niszczenia tkanki akademickiej przynosi swe smutne efekty, to widzimy to tylko mizerna karykatura demokracji uniwersyteckiej. Pozostaje nadzieja, że lata pracy autora tego bloga jednak zasiały jakieś ziarno...niebawem się przekonamy, to już za 33 dni...

Anonimowy pisze...

Obecne władze odpowiedzialne są za zło, krzywdę ludzką i zanik obyczajów akademickich. Nie są godni, aby brać ich pod uwagę w nadchodzących wyborach. Mają jednak poczucie dobrze spełnionego obowiązku, chociaż ich odczucia niewiele osób podziela. A to, że zadbali o to, żeby znależć się na listach kandydatów nie przesądza jeszcze o ich wyborze.

Anonimowy pisze...

Obecne władze nie powinny znależć się wśród kandydatów do nowych władz. Nie są tego godni. Teraz musi zacząć się czas odnowy po tej mrocznej epoce, a więc ci, którzy ją tworzyli nie mogą jej teraz naprawiać. To jest jasne. Dotyczy to w szczególności prorektorów i dziekanów, którzy ponoszą największą odpowiedzialność. Tymczasem na listach do Senatu i rad wydziałowych widnieją oni na poczesnych miejscach. Widać wcale nie mają wstydu, a krzywda wielu osób do której się przyczynili podnosi ich jeszcze na duchu. Pamiętajmy, aby im podziękować.