poniedziałek, 5 grudnia 2011

INFORMACJE Z KRAJU

Poniżej przedstawiam informacje nadesłane przez inne organizacje związkowe polskich szkól wyższych na zapytanie Zarządu NSZZ „Solidarność” naszej uczelni dotyczące sposobu rozwiązania problemu dalszego zatrudnienia emerytów.

16 listopada 2011 od NSZZ „Solidarność” Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego
Witam,
Wydaje się, że od strony formalno-prawnej sprawa jest nie do ruszenia. Ustawodawca po to wprowadził taką normę prawną, aby właśnie umożliwić rozstawanie się przez pracodawców z osobami, które uzyskały świadczenia emerytalne. Oczywiście, uczciwy pracodawca powinien wprost powiedzieć zainteresowanym, że nie będzie kontynuował z nimi współpracy i jeśli odejdą na emeryturę, to zatrudnienia nie wznowią. Jeśli zrobił inaczej, to pozostaje tylko potępienie go i objęcie infamią. Nie widać tu odpowiednich instrumentów prawnych do dochodzenia roszczeń. Nie ma tu nawet przyrzeczenia publicznego, bo nie obiecywał niczego publicznie, a co najwyżej w kuluarach. Przykre to, ale prawdziwe.


W dniu 16 listopada 2011 od NSZZ „Solidarność” SGGW, Warszawa
Na SGGW nie ma takiego przypadku. Przynajmniej nic o takim nie słyszałam (gdyby był to jestem przekonana, że słyszałabym). Ale wszyscy pracownicy, którzy chcieli emeryturę i etat najpierw upewniali się u dziekanów, że będą mieć ponowne zatrudnienie.


16 listopada 2011 od NSZZ Solidarność SGH, Warszawa
Na SGH rektor złożył przyrzeczenie publiczne. Na  posiedzeniu  Senatu. Nie mamy problemów.


18 listopad 2011od NSZZ „Solidarność” Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu
W Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu pracownicy (nauczyciele i niebędący nauczycielami), którzy wystąpili z wnioskiem do Rektora o rozwiązanie stosunku pracy z powodu pobierania emerytury lub chcący przejść na emeryturę zostali nadal zatrudnieni. Wśród tych osób są nauczyciele akademiccy: profesorowie, pracownicy dydaktyczni oraz paru nie nauczycieli. Profesorowie zostali zatrudnieni do czasu ukończenia 70-tego roku życia. Pozostali do czasu ukończenia 65 roku życia ( kobiety).
Nie wiadomo mi nic aby ktoś kto złożył wniosek o rozwiązanie i ponowne zatrudnienie otrzymał negatywną decyzję. Wszystkie te osoby otrzymały też należną odprawę emerytalną. Natomiast zmam też osoby st. wykładowca, które pobierały emeryturę i nie wystąpiły o rozwiązanie i ponowne zatrudnienie (wolały zawiesić) i nadal pracują bo nie były pewne czy zostaną zatrudnione z powodu np. niedoborów dydaktycznych.
Z mojej wiedzy jaką posiadam w mojej uczelni Rektor ten problem rozwiązał najkorzystniej kierując się przepisami ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym.
Wiem, że w Politechnice Poznańskiej jest inaczej mniej korzystnie. Zatrudnienie ma miejsce, ale na okres roku lub krótszy.


29 listopad od NSZZ „Solidarność” Akademii Medycznej w Wrocławiu
W naszej akademii zostały przyjęte następujące zasady:
  1. samodzielni pracownicy (profesorowie i dr hab.) składają wniosek z akceptacją bezpośredniego przełożonego, uzyskują zgodę rady wydziału i senatu i dopiero otrzymują akceptację rektora,
  2. pozostali nauczyciele akademiccy muszą uzyskać pozytywną opinię przełożonego uzależnioną też potrzebami kadrowymi i wyrazić zgodę na 3-miesięczny urlop bezpłatny, po tym okresie mają gwarancję ponownego zatrudnienia,
  3. pozostali pracownicy muszą uzyskać pozytywną opinię przełożonego i wyrazić zgodę na 3-miesięczny urlop bezpłatny, po tym okresie zatrudniani są w wymiarze 7/8 etatu i mają podpisaną umowę na czas do osiągnięcia wieku emerytalnego,
  4. pracownicy w wieku emerytalnym ponownie zatrudniani są w wyjątkowych sytuacjach i otrzymują umowę na okres nie dłuższy od 1 roku.


30 listopad od NSZZ „Solidarność” Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
W naszej uczelni przy przejściu na emeryturę i chęci podjęcia dalszej pracy pracownik:
  1. prosi o rozwiązanie umowy o pracę,
  2. składa wniosek o zatrudnienie na wcześniej pełnionym stanowisku (bez konkursu),
  3. zatrudnienie (warunki) proponuje kierownik danej placówki
Nie ma zapisu o obowiązującym dniu bez podjęcia pracy.

13 komentarze:

Anonimowy pisze...

U nas niestety sprawa emerytowanych profesorów była okazją do pokazania ciemnej strony mocy Panującej. Posłużyła, jako okazja do kompensacji jej lęków, realizacji potrzeby postawienia na swoim za wszelka cenę, załatwienia jej drobnych i większych problemów emocjonalnych. Potrzymała niektórych w niepewności i obawie, innym nie pozwoliła zrealizować nabytych praw, jeszcze innym uniemożliwiła wejście w skład planowanych do powołania komisji konkursowych (patrz konkurs na kardiologię, nawiasem jeszcze formalnie nieogłoszonego – ostatnie ogłoszenia na stronie praca w SUM to praca dla sprzątaczki i referenta).

Anonimowy pisze...

Ja piszę o innej sprawie z "dziś". Otóż w Rokitnicy miała dziś miejsce uroczystość wręczenia nagród rektorskich. Obywała się w nowej sali wykładowej, ładnej, ale to jest wyremontowane dla Wydziału Zdrowia Publicznego, a nie Lekarskiego więc nie wiadomo dlaczego tak się tym chwali Dziekan Król. Na początku ku pewnemu zdziwieniu zebranych, Pani Rektor dobry kwadrans odniosła się do różnych niepokojących, w jej opinii, spraw dotyczących uczelni. Nie będę o tym pisał bo są to identyczne kwestie jak te poruszane na tym blogu (profesorowie-emeryci, drugie zatrudnienie, komisja bioetyczna), ale ze zgrabnym "odwróceniem" kota ogonem. Ale każdy, także rektor ma prawo do własnych opinii.
Coś innego było znacznie bardziej bulwersujące; otóż przy wręczeniu dyplomów Pani Rektor gratulowała każdej osobie nagrodzonej podająć jej rękę. Poza dwiema nagrodzonymi: prof. Pluskiewiczowi oraz jego żonie dr hab. B. Drozdzowskiej ręki nie podała...
Ten zdumiewający brak klasy i kultury osobistej został oczywiście natychmiast zauważony przez obecnych. Ciekawe czy te dwie tak "wyróżnione" osoby nagrodzone nagrodą naukową I stopnia zostaną także pominięte przy gratyfikacji finansowej?

GDZIE JEST DNO UPADKU SUM?!

Anonimowy pisze...

Pomijając kwestie etykiety i kto zaczął, to jakby zebrać wszystko co tu napisano to trzeba mieć hart by się nie załamać i pewną idee (fix?) by to publikować. Nie wiem jak bym się sam zachował-chyba wysłałbym zaqstępcę. Jakaś siatkarka się załamała po paru wejściach na fora.

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze, problem etatów dla profesorów emerytów, jest, w mojej, oczywiście opinii, znacznie bardziej skomplikowany. Po kilkudziesięciu latach pracy w Śląskiej Akademii Medycznej na różnych stanowiskach, od asystenta do profesora uczelnianego, doszedłem do wniosków:
1. Chce się twórczo pracować tylko do pięćdziesiątki. Potem to tylko utrzymywanie aktualnego status quo I zarabianie pieniędzy. Z rozwojem naukowym katedry nie ma nic wspólnego. Rozwoj naukowy takiego profesora emeryta zatrzymał się dawno temu.
2. Profesorowie, którzy niewiele osiągnęli naukowo, gdy widzą zbliżający się koniec, podejmują się działań naukowo strasznych. W ten sposób chca uwiecznić swe imię.
3. Poza zupełnie nielicznymi wyjątkami, etaty dla seniorów profesorów służą głównie: (a) trzepaniu kasy przez profesorów, (b) podniesienia statusu katedry, do czego nie jest zdolny aktualny kierownik.
4. Wywiady profesorów seniorów, w telewizji czy radiu, są żałosne.
Do każdego punktu mogę podać personalia, ale nie o to przecież chodzi. Łączę wyrazy szacunku,

Anonimowy pisze...

Komentarz do wpisu z 5 grudnia godz. 17.11
Sprawa nie dotyczy etatów dla seniorów profesorów, lecz profesorów , którzy mają w nowej ustawie zagwarantowaną pracę do 70 roku życia. Tak się składa ,że w przedziale wieku 65-70 lat można było pobierać wypracowaną emeryturę i kontynuować zatrudnienie, od 1 października br, aby pobierać świadczenia emerytalne i równocześnie wynagrodzenie należy rozwiązać umowę i być ponownie zatrudniony. Sprawa ta w szerszym zakresie dotyczy kobiet, gdyż mogą korzystać z świadczeń emerytalnych z chwilą ukończenia 61 lat.

Anonimowy pisze...

Ta uczelnia nie lubi swoich zarówno pracowników jak i studentów. Od kilku dni studentki w Katowicach-Ligocie żyją w obawie przed gwałcicielem. Władze SUM jak zwykle nie reagują wystarczająco. Poniżej link do strony:
http://www.mmsilesia.pl/395780/2011/12/5/studentki-boja-sie-gwalciciela-policja-milczy?category=naSygnale
oraz komentarz studentów:
"Niestety, w dzisiejszych czasach dzieją się takie rzeczy dlatego należy na nie natychmiast reagować. Możliwe, że policja ma jakieś swoje procedury i dlatego nie nagłaśnia sprawy-nie zmienia to faktu, że Medyków to nie tylko uczelnia ale szpitale, z których wracają pielęgniarki, lekarki, młode matki i wiele innych kobiet, które nie mają o tym najmniejszego pojęcia-co jest równoznaczne z mniejszą czujnością z ich strony. Delikatnie mówiąc nie najlepszy w tej sytuacji jest brak adekwatnej odpowiedzi ze strony samej uczelni i zerowa troska o swoich studentów-przynajmniej ta widoczna. To, że informacja rozchodzi się w tempie błyskawicznym-wiadomo. Na wydziale nie wisi jednak ANI JEDNA informacja, żeby uważać, na wykładach NIKT (przynajmniej na wykładach drugiego roku-mimo, że jeden z nich prowadzi Pani Dziekan) słowem o tym nie wspomniał. Rodzą się bezsensowne plotki a my-studenci-czujemy się kompletnie zaniedbani i zagrożeni. Jedynymi informacjami, z którymi się spotkałam to ogłoszenie w akademiku (wystosowane przez Radę Mieszkańców i Dyrekcji Akademika) oraz informacją, krążącą na facebook'u. Teren, na którym znajduje się uczelnia i szpitale jest bardzo niebezpieczny. Parking przy uczelni, na którym wiecznie jest pusto, udostępnia studentom po 8 miejsc na rok (1 i 2 rok liczą po 300 osób). Jedynym innym miejscem, gdzie po 7:30 jest szansa zaparkować (wyłączając chodniki i płatny parking szpitalny) jest zjazd za budowanym centrum dydaktycznym, który nawet w dzień nie wygląda zachęcająco. Droga do akademika 3 również nie napawa optymizmem-tym bardziej, kiedy robi się ciemno. To, ze ta uczelnia jest delikatnie mówiąc niesprzyjająca studentom pod wieloma względami (wystarczy poczytać informacje na forach internetowych) wiadomo nie od dziś. Teraz jednak nie chodzi o szeroko pojętą przyjemność studiowania a ludzkie życie. Dlatego jeżeli ktokolwiek z władz uczelni przeczyta tę wiadomość niech się dobrze zastanowi bo nienormalne jest, żeby pracownicy katedr mówili nam co robić, żeby zmusić uczelnię do jakiegokolwiek działania, ponieważ sama z siebie NIC nie zrobi."

Anonimowy pisze...

No właśnie, pani rektor ma prawo do własnych sądów i opinii w sprawach krzywdzenia ludzi opisywanych na tym blogu. Sęk w tym, że nikt z nas nie jest uczciwym sędzią swoich poczynań. Jesteśmy tacy, jakimi widzą nas inni. A przyznać trzeba, że znakomita większość pracowników postrzega panią rektor źle. A jej poczynania zględem pracowników zasadniczo różnią się od działań przyjętych od innych rektorów, co uwidoczniła "Solidarność".Działań zgodnych z prawem. Nasza pani rektor postąpiła inaczej niż wszyscy, co ją jeszcze bardziej pogrąża. Na dodatek ostatni wpis studentów potwierdza, że oni również nie czują opieki władz, tylko lekceważenie. A więc wszystkie grupy społeczne uczelni -od profesorów po studentów i administrację postrzegają władze jak najgorzej, chociaż ona sama nie ma sobie nic do zarzucenia. Pragnę jeszcze powiedzieć, choć to na tym blogu już pisano, że gdyby podawane tu fakty były nieprawdziwe, to już dawno sprawa znalazłaby się w sądzie, bo pani rektor jest bardzo na to wyczulona. Gazeta wyborcza w art.opisującym niesprawiedliwe działania wobec pracowników - zamiast klinika napisała oddział (lub odwrotnie). Natychmiast musiała to prostować, a do władz gazety poszło pismo grożące sądem za podawanie nieprawdziwych danych.

Anonimowy pisze...

Pragnę polemizować z komentatorem z godz.14:55. Gdyby pani rektor była wrażliwa, to nie byłaby taka podła. Pani rektor ma hart, ale niestety brak jej honoru i morale. Uskuteczniana prywata i nieprzestrzeganie prawa to niezbicie potwierdzają.

Anonimowy pisze...

Takie zjawisko określa się mianem "dysonans poznawczy". Po prostu Pani Rektor nie posiada umiejętności właściwej oceny rzeczywistości.

Anonimowy pisze...

No właśnie "pomroczność jasna" - jak określili wcześniej specjaliści w innej kontrowersyjnej sprawie.

Anonimowy pisze...

Generalnie to nie rozumiem o co wszystkim chodzi. Ktoś dożył sobie emerytury - w porządku. Teraz ruch po stronie pracodawcy - czy go zatrudnia dalej, czy nie. Solidaruchy tymczasem chciałyby czego? Dożywotniego stołka dla dinozaurów z tytułami?

Anonimowy pisze...

Odpowiadam poprzednikowi z godz.20:09 - dożywotniego stołka nie, tylko do 70-tki, jak to przewiduje ustawa prawo o szkolnictwie wyższym.

Anonimowy pisze...

Nie oczekuję "dożywocia w pracy", ale szacunku i zrozumienia w pracy. Nasz "pracodawca - rektor i jego przyboczni" tego nam nie zapewniają.