piątek, 20 maja 2011

Szkoła naukowa

Dorobek uczelni powstaje w wyniku pracy ludzi, wielu ludzi. Praca naukowa bywa owocem pracy pojedynczego badacza, ale naturalny jest proces twórczy, w którym uczestniczy wiele osób. W dobie specjalizacji i dynamicznego postępu tylko zespół może podołać wyzwaniom naukowym. Ale tylko nieliczne grupy badaczy osiągają prawdziwe sukcesy, a w znacznej mierze zależy to od lidera zespołu. To on wytycza kierunki badań, poszerza horyzonty, formułuje hipotezy badawcze. Mówimy o „szkole naukowej”. Czy jest wiele takich szkół, i, co za tym idzie, mamy wielu liderów? Niestety nie, animatorów szkół naukowych jest niewielu. W naszej uczelni taką szkołę stworzyli np. Prof. F. Kokot, Prof. Z. Herman lub Prof. Gibiński. Słynna była niegdyś chirurgiczna szkoła Prof. S. Szyszko. Przed laty miałem możliwość spotkać Profesora Szyszko, zdawałem u Niego egzamin z chirurgii (dostałem ocenę dostateczną). To był wspaniały człowiek, dziś Szpital Kliniczny nr1 w Zabrzu nosi jego imię.

Prawdziwy lider w nauce to osoba, która odchodząc na emeryturę zostawia po sobie zespół gotowy do kontynuowania pracy badawczej.

Na drugim biegunie znajdujemy sytuację, gdy szef danej jednostki, nominalnie ogniska pracy badawczej, pozostawia po sobie pustkę. Praca naukowa toczy się powolutku, zapału naukowego zbytnio nie widać, a następców brak. Gdy kierownik katedry nie ma pasji naukowej, nie mają jej także pracownicy.

Jaka jest rola lidera w pracy naukowej?

To przewodnik na różnych płaszczyznach. Uczy swych młodszych współpracowników warsztatu naukowego, pokazuje jak formułować pytania badawcze, przeprowadza przez żmudne etapy mrówczej pracy, wtajemnicza w arkana analizy wyników, a w końcu uczy jak napisać porządną publikację. Jest także nauczycielem etyki w badaniach naukowych. Pierwszy przychodzi do pracy i ostatni opuszcza mury katedry. Od jego zapału i pasji zależą losy wielu ludzi, albo pociągnie ich w fascynujący świat badań albo im obrzydzi skutecznie słowo „nauka”.
Oby było ich jak najwięcej, to od nich zależą szanse uczelni na prawdziwy sukces na niwie nauki.

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niestety, dzisiejsi młodzi kierownicy to niestety zapatrzeni w siebie egocentrycy, którzy często świadomie utrudniają rozwój naukowy kadry i swojego zespołu, co prowadzi do zastoju naukowego. To już nie te czasy. Pokolenie mistrzów nauki przeminęło bezpowrotnie, nie ma żadnej współpracy.

Anonimowy pisze...

Lider zespołu w dziedzinie nauki lub w każdej innej dziedzinie, to człowiek, który powinien posiadać wyjątkowe umiejętności.
To człowiek, który potrafi zmobilizować zespół do pracy, zapewnić warunki pracy w przyjaznej i miłej atmosferze. Lider to człowiek honorowy o zdecydowanym mocnym charakterze, uczciwy i czytelny w swoich działaniach.Lider nie może być chwiejny, nie może dać się zastraszać, musi być świetnym organizatorem, musi przede wszystkim posiadać zdolność podejmowania decyzji.Lider to człowiek o nienagannych manierach, kulturalny,umiejący nagradzać i ganić w sposób mobilizujacy zespół podległych mu pracowników.Lider musi umieć słuchać i wyciagać wnioski.Lider to człowiek, którego szanujemy, czujemy przed nim respekt,ale którego nie boimy się.
Jeżeli lider posiada tylko umiejętności w zakresie wiedzy i kompetencji na stanowisku, to jest za mało.
Dobry, prawdziwy Lider to człowiek , o którym można powiedzieć "mieć takiego szefa to szczęście"
Wszyscy możemy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy takiego właśnie szefa mamy?
Danuta Jarosz

Anonimowy pisze...

Piękne słowa, ale odnoszące się na pewno nie do naszego kraju. W Polskiej nauce królują zupełnie inne zasady, gdzie intrygi, niszczenie innych i bycie złym człowiekiem jest tolerowane i jest na porządku dziennym. Nie ma żadnych standardów etycznych, a głównym celem jest robienie kariery za wszelką cenę, najczęściej 'po trupach' innych osób, często koleżanek i kolegów. Nierzadko, taka osoba sprawia wrażenie dobrego organizatora pracy, a po cichu niszczy niepokornych pracowników. Pytanie, skąd takie fałszywe cechy w polskim narodzie ?

Anonimowy pisze...

Nie doszukiwałbym się wad w "narodzie". Tu chodzi o mechanizmy:
1. szef przychodzi z zewnątrz, nie ma chowu wsobnego, zrywane są zastane ukłądy.
2. Nie ma mowy o zatrudnieniu rodziny.
3. Są uczciwe konkursy, rzetelna ocena, jasne kryteria.
4. Prawdziwa kadencyjnosc.
Tak więc trzeba zmieniać mechanizmy, a ludzie (naród) się dostosują...

Anonimowy pisze...

Szef z zewnątrz? prawdziwe konkursy ? kadencyjność ? to chyba żarty na prima-aprilis. Na pewno nie za pokolenia żyjących, Polski system szkolnictwa tak ma, skutecznie niszczy zdolne jednostki. Zmiana mechanizmów ? chyba za 100 lat. Nawet nowa ustawa o szkolnictwie wyższym zezwala na pracę do 70-tki i więcej dla kierowników. Szkoda nawet pisać, szkoda czasu na udawanie i ekscytowanie się, że to się zmieni.