poniedziałek, 13 lipca 2009

Sprawy studenckie

Przed paroma tygodniami naszą uwagę przykuła sprawa egzaminu testowego z interny, który się nie odbył z powodu niedostarczenia testów. Ta poważna wpadka nie powinna mieć miejsca, ale miejmy nadzieję, że to wydarzenie spowoduje lepszą koordynację działań w uczelni w przyszłości. Zostawmy sam fakt, skupmy się na chwilę na sytuacji w środowisku studenckim.

Tekst dotyczący tego zdarzenia zamieszczony na blogu wywołał lawinę komentarzy. Ich lektura odzwierciedla atmosferę wśród studentów, a trudna sytuacja wywołała bardzo różne reakcje. Szczególnie istotny i niepokojący jest brak jedności i solidarności wśród studentów.

Gdzie podziała się spójność tej grupy? Każdy sobie rzepkę skrobie?

Nie sądzę, żeby okres wakacji, gdy studenci odpoczywają po trudach roku akademickiego był dobrym czasem na wnikliwą, szczegółową analizę, wrócę do tematu po wakacjach. Dyskusja po tak długim okresie pozbawiona emocji powinna umożliwić nam lepsze zrozumienie zjawisk dotyczących życia studenckiego w naszej uczelni. Niemniej chciałbym podzielić się z Czytelnikami bloga moimi ogólnymi spostrzeżeniami.

Dobrym probierzem jakości uczelni jest ocena relacji na linii nauczyciel akademicki – student. Umiejętność prowadzenia zajęć, chęć podzielenia się swą wiedzą, sumienność, punktualność, ale także kultura osobista wykładowcy i traktowanie studenta, jako partnera, a nie jak ucznia to podstawowe wymagania od kadry. Z kolei student powinien wykazywać prawdziwe zainteresowanie zajęciami, przygotowywać się do nich, być aktywnym partnerem wykładowcy. W uczelni medycznej dochodzi jeszcze trzeci, bardzo istotny element – pacjent. Relacje na linii lekarz – pacjent rzutują na jakość procesu dydaktycznego, trudno sobie wyobrazić by studenci szanowali prowadzącego zajęcia, gdy on nie odnosi się do pacjenta z należną mu uwagą i szacunkiem. Stosunek studentów do chorych w znacznym stopniu jest pochodną znanych im wzorców. Obserwacja zajęć dydaktycznych pozwala na ocenę wszystkich zakreślonych wyżej obszarów.

Głęboki kryzys w jaki objął całą uczelnię sięgnął nie ominął także studentów. Zresztą dlaczego miałoby być inaczej; studenci są ważną i bardzo liczną grupą osób w uczelni. Realia życia w grupie pracowników naukowo-dydaktycznych rzutują na życie studenckie. I nawet nie aspekty materialne i ekonomiczne są najważniejsze; decydująca jest atmosfera w uczelni, wzajemny szacunek, rzetelność, sumienność.

Studenci obserwując bieżące wydarzenia w uczelni np. dotyczące szpitala okulistycznego czy losy profesora Dzielickiego zamykają się w kręgu swych spraw. Lepiej siedzieć cicho, lepiej się nie wychylać.

Jakie wzorce dajemy tym młodym ludziom? Jaki kształtujemy im obraz świata dorosłych? Czy ludzie o takich doświadczeniach będą świadomymi obywatelami uczestniczącymi w życiu publicznym? Nie sądzę. Dlatego znaczenie tego co się dzieje w Śląskim Uniwersytecie Medycznym daleko wykracza poza obszar uczelni, dramatyczna zapaść naszego uniwersytetu będzie miała wielorakie i odległe skutki społeczne.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niestety każdy sobie rzepkę skrobie Panie Profesorze :( wiem, że nie wszyscy studenci tacy są ale większość interesuje własny czubek nosa...wszyscy biorą już udział w wyścigu szczurów :/

W czasie tej sesji w Katowicach pojawił się problem progu. Na 5tym roku WL zaliczenie większości egz było od 71%-SZOK,ZDZIWIENIE I WŚCIEKŁOŚĆ nie tylko osób, które miały 70% poprawnych odpowiedzi. W związku z tym zaczęła się między studentami dyskusja odnośnie progu i większość z nas ( jeśli nie wszyscy ) jesteśmy za tym, aby próg wynosił 65%. Pojawiły się jednak plotki, że nie będzie progu tylko nie zaliczać będą osoby, które najgorzej napisały-dokładnie 20% piszących...nie wiem czy to studenci wymyślili tę plotkę,ale się pytam: jak nie ma być wyścigu szczurów i wśród kogo szukać solidarności?
I jeszcze jedna nie związana z tematem sprawa, mianowicie w tym roku egzamin z zakazów poszedł studentom bardzo dobrze, jednak Dziekanat miał pretensje do Katedry, że ułożyli ZA PROSTY test, zbyt dużo osób zdało...Nie rozumiem tylko jednego, dlaczego nie można pomyśleć-Hurrrraaa!!!!Wspaniale!!!!Większość studentów nauczyła się na egzamin...


Bez komentarza....


studentka WL K-ce

Anonimowy pisze...

Na naszej uczelni układa się z tego co widać albo łatwe albo arcytrudne testy, których nawet asystenci nie są w stanie rozwiązać. Testy powinny być ani za łatwe ani za trudne. Trzeba to wyśrodkować. A może lepiej spróbować oceniać studentów wg. percentylów jak to ma miejsce np. w USA. Wtedy jest pewien obraz tego jak student sobie radzi. I wg tego ustalić skalę ocen.Ale to tylko marzenie, na naszej uczelni mało kto myśli o obiektywnym ocenianiu studenta. Jednym z przykładów jest immunologia na WL w Zabrzu. Co roku zdaje średnio 30% studentów test w pierwszym terminie. Większość uzyskuje ok 45 pkt/100. I pytanie: czy student który otrzymał te 45 pkt się nie nauczył? Wątpię, jeśli taki wynik otrzymuje 40% roku. Poskarżyć się na test nie ma komu, bo szefem katedry jest Dziekan. Nie mówiąc już o tym, że większość asystentów o immunologii nie ma większego pojęcia.

Anonimowy pisze...

A jaki ma być test z zakazów, jezeli szef katedry nie jest specjalistą w tej dziedzinie? Śmiech na sali... któż to prowadzi dydaktykę w tej smiesznej uczelni. To troche jak "Spiewać każdy może..."