środa, 25 lutego 2009

Demokracja europejska, demokracja uniwersytecka

W centrum mojej uwagi są sprawy dotyczące szkół wyższych niemniej czasem nie sposób nie zauważyć innych, spektakularnych wydarzeń. Takim niezwykle ważnym momentem było wystąpienie prezydenta Czech Wacława Klausa w Parlamencie Europejskim. W precyzyjnym, logicznym wywodzie przeprowadził on „wiwisekcję” dotyczącą zasad funkcjonowania Unii Europejskiej. Klaus nie jest przeciwnikiem Unii (choć media przylepiły mi łatkę „eurosceptyka”), ale krok po kroku demaskuje błędne i szkodliwe zasady kierowania Unią.

Czy przemówienie prezydenta Czech, poza oczywistym przesłaniem politycznym, pozostaje w jakimkolwiek relacji z życiem uniwersyteckim? Uczelnie to miejsce swobody badań naukowych, otwartej dyskusji, nieskrępowanej demokracji wewnętrznej. Od setek lat uczelnie były miejscem inspiracji ludzkich dążeń, stąd emanowała wiedza, tu kreowały się wizje przyszłości.

  • Rozglądnijmy się wokół, czy rzeczywistość naszej uczelni na pewno odzwierciedla te ideały?

  • Czy możemy i chcemy tu realizować szczytne cele naukowe, dydaktyczne i cywilizacyjne?

  • Czy diagnoza Klausa pośrednio nie dotyczy także realiów życia polskich szkół wyższych?

By móc odpowiedzieć na te pytania koniecznie trzeba wysłuchać jednego z ostatnich europejskich mężów stanu. Nagrane przemówienie można oglądnąć poniżej.







1 komentarze:

Anonimowy pisze...

W przemówieniu Vaclava Klausa, ale nie tylko, bo także ogólnie rzecz ujmując w polityce można odnaleźć bardzo wiele analogii z funkcjonowaniem znacznie mniejszych niż Europa czy Polska skupisk ludzkich. Nie da się ukryć że zasady funkcjonowania takich organizmów są pomijając skalę prawie identyczne, stąd zapewne wzajemne przenikanie zarówno dobrych jak i złych form ich działania.
Każda zbiorowość w sposób naturalny dąży z jednej strony do wyboru lidera i/bądź zasad którym będzie podporządkowana, a z drugiej szuka, powinna szukać alternatyw dla nich, po to, aby na drodze ścierania się poglądów i argumentów rozwijać to co dobre i twórcze, a usuwać to co błędne i wsteczne. Można w uproszczeniu przyjąć że tylko zdrowa opozycja, konstruktywna krytyka i otwarte myślenie są gwarantami że wartości stawiane przez daną grupę za wspólny cel nie wypaczą się pod wpływem ludzkich małości, a przywódcy nie spoczną na laurach, zamiast się rozwijać.
Oczywiście we wszystkim trzeba znać umiar. Tak jak brak demokracji przeradza się w dyktaturę, tak samo też jej nadmiar, a raczej opaczne pojmowanie doprowadzić mogą do anarchii. Wszystko to wymaga od uczestników życia społecznego stałej aktywności intelektualnej, a zatem doskonalenia się, co w efekcie może mieć tylko dobre skutki.
Tam gdzie nie pozwala się na krytykę, albo traktuje ją jak herezję i bunt podając odgórnie jedynie słuszne i obowiązujące prawdy, tam doprowadza się w efekcie do zbiorowej „kastracji umysłów” i zaniku samodzielności. Zaburza to prawidłowe reakcje na błędy i powoduje summa summarum regres.
Świeżość, otwartość i rozwój leżą w ludzkiej naturze, ale trudno je zadekretować nawet najlepszymi przepisami dlatego musimy umieć żyć aby się rozwijać i rozwijać się aby nie zatracić umiejętności życia.

Niezależnie od tego jaką rolę w tym całym zamieszaniu nazywanym światem los nam wyznaczył...