jestem regularnym czytelnikiem Pańskiego bloga (również pracuję w SUM, jako asystent badawczo-dydaktyczny) i chciałbym poruszyć prywatnie i w zaufaniu pewną kwestię dotyczącą zbliżającej się oceny pracowników zaliczonych do liczby N - w nawiązaniu do Pańskiego wpisu Nauka-sloty z 30.01.2021.
Tak się składa, że problemy przedstawione we wpisie Pana Profesora w niedalekiej przyszłości będą dotyczyć mojej osoby. W SUM pracuję od wielu lat (na początku jako wykładowca), w międzyczasie obroniłem doktorat, aktualnie jestem zatrudniony jako asystent badawczo-dydaktyczny. Od momentu zmiany stanowiska z dydaktycznego na badawczo-dydaktyczne opublikowałem prace z łączną punktacją liczącą około 10 punktów IF (blisko 200 MNiSW). Mój dorobek naukowy nie jest duży, ale staram się rozwijać i rzetelnie pracować.
Jestem bardzo zaniepokojony pismem, które otrzymałem od Prorektor ds. Nauki SUM, w którym zostałem poproszony o natychmiastowe zwiększenie moich osiągnięć publikacyjnych, w związku z tym, że na dzień 15.12.2020 nie spełniam limitu slotów publikacyjnych za lata 2017-2020, których wartość dla mnie wynosi 2,56.
I tutaj mam pytanie do Pana Profesora - czy jest jakaś logika w tym, że nie spełniam limitu slotów w ramach ewaluacji za lata 2017-2020, podczas gdy pracownikiem zaliczonym do liczny N jestem od 2019? Nasuwa mi się teraz refleksja, że system oceny oparty na slotach nie jest odpowiedni dla mojej indywidualnej sytuacji młodego pracownika nauki. Pomimo tego, że jestem aktywny naukowo, może być tak, że zostanę negatywnie oceniony. Czy tak powinien wyglądać system motywacyjny pracowników naukowych?
Będę wdzięczny za komentarz.
Pozdrawiam serdecznie
1 komentarze:
Szanowni Państwo, dramatem jest przerabianie uczelni na korporację z punkcikami, "impakt faktorami", slotami, itp. Oczywiście jestem jak najbardziej za oceną jakości pracy naukowej i dydaktycznej, jej wymiarem itd. Nie da się jednak sprowadzić wszystkiego do jednej miary, jednego punkcika, czy slotu. Jak Pan Profesor napisał, lepsza będzie samodzielna praca w byle jakim czasopiśmie niż praca w uznanym, niekoniecznie IF-owym czasopiśmie, mająca duże oddziaływanie w środowisku naukowym. Ocena naukowa każdego pracownika winna obejmować wszystkie możliwe miary jego osiągnięć - jeśli już koniecznie chcemy realizować to w trybie punktowym, czyli IF, wskaźnik Hirsha, itp. I do tych miar trzeba koniecznie dodać jeszcze miarę: zdrowy rozsądek i ocena jakości publikacji, ale tego niestety w ministerstwie nie przewidują. Pytanie tylko jaki będzie punkt odcięcia do utraty stanowiska naukowego? Jeśli ktoś przez 4 lata nie był w stanie opublikować żadnej wartościowej pracy naukowej, to oczywistym jest, że spełnia kryteria przejścia na stanowisko dydaktyczne, ale jeśli ktoś ma 3,1 albo 2,9 slota to jest ok, czy już nie? Czy teraz mamy analizować czasopismo, w którym chcemy publikować, nie mówiąc już o zespole współautorów, pod kątem slotów czy pod kątem zawartości merytorycznej i zgodności z tematyką publikacji? A gdzie publikacje dydaktyczne, za które punktów się nie dostaje lub są one niewielkie? Kształcenie kadry to też nasza rola, prawda?
Pogrążamy się w niebycie biurokracji, wypełniania stosów list obecności, załączników 5, 6, 7, ..., itd., papierków, liczenia slotów, itp. Tylko nauka i czas dla studentów coraz dalej majaczy na horyzoncie, bo przecież sloty są najważniejsze.
Prześlij komentarz