sobota, 7 listopada 2020

O Polsce zdań parę

Trudno dziś uciec od tematu pandemii, która zdominowała całe życie społeczne ale także osobiste życie każdego z nas. Nic nie jest takie jak wcześniej, musimy się pogodzić z zaistniałą sytuacją i jakoś do niej przystosować. Jesteśmy wręcz bombardowani niekończącym się zalewem informacji, czasem całkowicie sprzecznych ze sobą. Nie myślę nawet o newsach internetowych ale także opinie osób mających uchodzić za ekspertów bywają rozbieżne. Mimo wszystko sądzę, że należy próbować poddawać krytycznej analizie dostępne opinie by uzyskać obraz najbardziej zbliżony do faktycznego stanu rzeczy.

W kolejnym tekście podejmę próbę symulacji na przyszłość, a dziś kilka słów chciałbym poświęcić rozważaniom nieco szerszej natury.

Nie ulega wątpliwości, że bieżąca sytuacja jest czymś absolutnie nadzwyczajnym w skali globalnej. Nagłość wybuchu pandemii, tempo jej rozprzestrzeniania się na całym świecie, liczba osób zarażonych (a ta z pewnością wielokrotnie przewyższa liczbę osób z dodatnim wynikiem badań) i liczba zgonów są zdumiewające. Te cechy pandemii są wystarczające bo uznać porównanie do wojny za zasadne. To jest wojna biologiczna, niezależnie od przyczyny jej wywołania. Wojna z niewidzialnym wrogiem, stąd tak wielu sceptyków negujących w ogóle istnienie koronawirusa. Ale to błędna, wręcz szkodliwa postawa prowadząca do określonych, negatywnych skutków mierzonych liczbą nowych zachorowań i zgonów.

Nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnych działań. Koniecznie są szybkie decyzje, oparte na solidnych danych i ich analizie przeprowadzonej przez zespoły fachowców z różnych dziedzin. Nie ma miejsca na chaotyczne, nieprzemyślane decyzje. Oczywiście sytuacja jest trudna i wymaga ciągłych korekt dostosowanych do zmieniającej się dynamicznie rzeczywistości. Kto normalnie podejmuje decyzje na poziomie państwa? W krajach demokratycznych decyzje podejmuje rząd w oparciu o większość parlamentarną. Ta się dzieje w okresie normalnego funkcjonowania państwa, w czasie pokoju. Gdy wybucha wojna, gdy dochodzi do zagrożenia podstaw funkcjonowania państwa, gdy zagrożone jest bezpieczeństwo obywateli, ich zdrowie i życie, a także podstawy ekonomiczne wszystko się zmienia. W niepamięć odchodzą spory polityczne i ideologiczne, nawet najgłębsze rowy zostają zasypane i następuje czas wspólnych działań rządu i opozycji na rzecz dobra państwa i jego mieszkańców.

Ktoś powie: po co wyrażać poglądy oczywiste, szkoda czasu!

Ale obserwacja polskiej rzeczywistości niestety zmusza do wyrażenia sprzeciwu wobec braku w Polsce opisanych wcześniej działań. Pandemia nic nie zmieniła, zamiast wytężonej pracy na rzecz nas wszystkich w najlepsze trwają zwykłe utarczki polityków. Niebywała arogancja władzy, której nie sposób wyjaśnić, wytłumaczyć ani usprawiedliwić.

Dziś jest tylko jeden kluczowy temat: jak przejść przez ten trudny okres z jak najmniejszymi stratami mierzonymi kosztami społecznymi i tymi odnoszącymi się do indywidualnego obywatela. Wszelkie inne sprawy muszą poczekać do końca pandemii i absolutnie powinny zawieszone „na kołku” dotychczasowe spory naturalne do czasu pokoju.

A może by pojąć co się dzieje naszej Ojczyźnie trzeba zaglądnąć na karty naszej historii?

Nie trzeba daleko szukać, cofnijmy się o wiek do sceny politycznej II RP. Od 1918 roku do przewrotu majowego kraj był wstrząsany licznymi kryzysami, mieliśmy kalejdoskop upadających rządów, ciągle pojawiali się nowi premierzy. Kompletny brak stabilizacji, z pewnością częściowo wytłumaczalny trudnościami odbudowy niepodległej państwowości, w dodatku zagrożonej działaniami nieprzyjaznych sąsiadów, w pierwszej mierze Rosji Sowieckiej. Po 1926 roku aż do września 39 roku rządziła Sanacja skutecznie ograniczając rolę opozycji. Skutki znamy, klęska wrześniowa – trudna do uniknięcia wobec sytuacji międzynarodowej zmieniła wszystko. Polska państwowość przestała istnieć a przyszłość obywateli była niemożliwa do przewidzenia. Nowa sytuacja powinna zakończyć wewnętrzne spory a klasa polityczna powinna podjąć zgodne działania. Tak się nie stało, trwały wzajemne oskarżenia o klęskę wrześniową, Sądzę, że najlepszym przykładem personalnym jest Generał Sikorski. Ten wybitny wojskowy zasłużony w okresie wojny z bolszewikami w 1919/20 w II był całkowicie zmarginalizowany przez obóz piłsudczykowski. W okresie II Wojny Światowej został szefem rządu na emigracji i wziął srogi rewanż na swych dawnych politycznych antagonistach. Wojna, śmiertelne zagrożenie bytu obywateli i upadek państwa nic nikogo nie nauczył. Do 1945 roku toczyły się bezproduktywne spory aż nasi tzw. „sojusznicy” w walce z hitlerowskimi Niemcami (przypomnę może to były: USA, Rosja Sowiecka, Wielka Brytania) nas zdradzili. Na pół wieku Polska cofnęła się w rozwoju.

To niebywale przygnębiająca konstatacja, tak jak w okresie II RP tak dziś decyzje dotyczące najważniejszych polskich spraw zapadają w imię bliżej nieokreślonych interesów partii politycznych i nawet wojna, której jesteśmy świadkami nic nie zmieniła.

Pojęcia „racja stanu”, „porozumienie narodowe”, „interes państwa” nie istnieją, nie są znane polskiej klasie politycznej. Mają miejsce epokowe wydarzenia, ale nad Wisłą bez zmian, trwa wyniszczająca wojna wewnętrzna... historia zatoczyła koło…

Tak jak w XX wieku cena jaką przyjdzie nam zapłacić za brak jedności, współpracy i zgodnych działań na rzecz polskich spraw będzie wysoka i spłacać ją będziemy długie lata.

1 komentarze:

Bolan pisze...

Smutne to co piszesz, ale niestety prawdziwe. Dodam,to nie tylko polityków wiana. zauważam taką dziwną wadę narodową: przeciętny Polak, gdy kogoś nie lubi (może to być partia), to choćby ten mówił prawdę, on ją za fałsz uzna.