środa, 3 maja 2017

Parę słów o patrioryzmie

Dziś nasze, polskie narodowe święto – rocznica uchwalenia Konstytucji 3-Maja. Warto o tej rocznicy napisać parę słów. Spojrzenie wstecz na wydarzenia z przeszłości pomaga zrozumieć także wydarzenia bieżące. Czy szacunek dla osiągnięć z przeszłości, dla ważnych wydarzeń z minionych wieków jest ciągle ważne lub też dziś – w dobie gdy panuje prawo zysku i pieniądza – nadal jest godny uwagi?
Oczywiście tak, jeśli chcemy wiedzieć jak nasze życie będzie wyglądało w przyszłości to musimy się obejrzeć za siebie. Jeśli zapomnimy o przeszłości, przyszłość nie będzie optymistyczna.

Piszę te słowa także w kontekście akademickim, jeśli chcemy „świetlanej” przyszłości dla macierzystej uczelni to musimy pracować dla niej sumiennie każdego dnia. Patriotyzm to nie jest puste słowo, jakieś abstrakcyjne pojęcie, to codzienna aktywność, codzienna praca. Bądźmy patriotami naszej własnej uczelni.

11 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ten uniwersytet nigdy nie odbije się od dna, przy takim sposobie nauczania. Tutaj gnębi się osoby, które mają ambicje na to żeby coś umieć, zdawać w pierwszych terminach. Ludzie ktorzy nic nie robią przez cały semestr na trzecich terminach mają przyzwolenie na ściąganie. A jak nawet nie wiedzą co ściągać to w nagrodę za nic nie robienie dostają nieoficjalne 4 terminy. Ten uniwersytet to fabryka miernot przepuszczanych na sile z roku na rok. 1 terminy egzaminów są nieludzkie , za to drugie to parodia egzaminu. Jak mają sie poprawić wyniki leku, skoro przepuszczane są osoby które nie maja podstawowej wiedzy. Nic tak nie demotywuje jak to, że wiem ile pracy włożyłem w poszczególne zaliczenia i wiem, że tsk samo zdali koledzy, którzy nigdy nie otworzyli książki. Solidarnie z nimi tak samo nie będę nic ronić na 4 roku, bo wiem ze i tak zdam. A za wszelkie próby bycia ambitnym przez 3 lata bylem karany stresem i ogólnym gnojeniem. Ten uniwersytet to dno i niczego tak nie żałuję, jak tego ze nie przeniosłem się gdziekolwiek indziej.

Anonimowy pisze...

Komentarz Studenta z godziny 13:56 jest prawdziwy. Smutne to.

Anonimowy pisze...

Potwierdzam, komentarz w 100% prawdziwy.
Student V roku WLZ.

Anonimowy pisze...

A jeszcze smutniejsze jest to, że gdyby ten student się przeniósł to molby nie poprawić swojej sytuacji (chyba żeby wyjechał). Podobne praktyki gnębienia najlepszych są standardem na większości uczelniach.

Anonimowy pisze...

Przyszły lekarz nie uczy się tylko dla zdania egzaminu, ale także dla swoich przyszłych pacjentów. Można "solidarnie nic nie robić", ciekawe tylko jak ten student ma zamiar w przyszłości praktykować. Czy też solidarnie utraci prawo wykonywania zawodu?
Kolejna sprawa, to jednak jest różnica czy ma się z egzaminu 3, czy 2, 2, 2, 3 - suplement dyplomu wygląda inaczej, jeśli absolwent przy każdym egzaminie ma litanię ocen niedostatecznych i średnią ze studiów poniżej 3.
Natomiast niestety ogólne spostrzeżenia są słuszne. Tylko wina leży w kilku miejscach. Uniwerstet to jedno, system w którym kasa idzie per student a nie per jakość nauczania, wymuszający w efekcie utrzymywanie wszystkich na siłę, bo za tym idzie dotacja to kolejna sprawa. Wywalczone egzaminy w formie testów to kolejna przyczyna - testy nie służą do oceniania, a jedynie do przesiewowego sprawdzenia, czy student osiągnął próg wiedzy, powyżej którego warto z nim rozmawiać. Niestety patologią polskiego szkolnictwa wyższego stały się testy. W efekcie większość studentów wypada średnio i niezależnie co kto umie, najpewniej dostanie 3.
No i kolejny problem - 4 i n-te terminy, to efekt działania braci studenckiej, która wymusza kolejne zmiany w regulaminie studiów, promujące i umożliwiające dalsze przechodzenie studentów, którzy dawno powinni wylecieć. Te patologie to nie tylko problem SUM, taki w Polsce stworzyliśmy system.

Anonimowy pisze...

Znam przykłady osób , które nie miały w ręce podręcznika przez 2 lata a spokojnie przejdą na 3 rok. Wystarczy telefon na 2 i 3 terminach. Ściąganie to największa plaga, przez którą uczelnie wypuszczą stada miernot. Jak ci ludzie maja leczyć nie mając pojęcia o niczym. Jak to godzi w studentów, którzy się uczą i nie zdają. Czasami zaliczenia mają chory poziom, gdzie ucząc się kilka dni ciężko zdać i wtedy przychodzi osoba z telefonem i bez problemu zdaje w 1 terminie. Najbardziej powinno tępić się ściąganie, bo to ono robi najwięcej krzywdy i wprowadza najwięcej niesprawiedliwosci. Jaki pozniej będzie szacunek społeczny do lekarzy, którzy nie będą mieć żadnej, ale to żadnej wiedzy , tylko internet. W takim razie po co lekarz ? Wpisać w telefon każdy potrafi.

Doktor M.Sosnowski pisze...

4635 tyle wynosi średnia krajowa w sektorze przedsiebiorstw. To wcale niedaleko od mojej miesięcznej wypłaty netto dla belwederskiego Profesora. Pisze Pan Profesor o wielu patologiach. Czemu nie to tej dokładnie?? Chce Pan Profesor budować patos akademicki na poziomie średniej krajowej? X Radziwiłł coś tam kiedyś promował. I co? Może jednak patos wzamian za realny dochód. Niech Pan Profesor napisze ile zarabia belwederski profesor Uniwersytetu Medycznego w tym kraju. W dyspozycji moje wydruki z działu kadr.
AS potem niech Pan pisze o etosie. Doprawdy o czyim etosie????? X Radziwiłł przez lata był zwolennikiem 3x średniej krajowej jako referencyjnej stopy zarobkowania lekarzy.
I Pan Profesor Pluskiewicz to ignoruje na swoim blogu. Wystracza Jemmu gnojejenie małych. Vide teks powyżej. A o Pan Profesor proponuje?? wywalić z Uniwersytetu? Może dać godziwie zarobic?Takie tam dywagacje są tak długo bez sensu, jeżeli tytularnego profesora SUM odznacza śrniedkia kraj? owa a nie jej wiel-krotnośść. W istocie za kim Pan jest Panie Proesorze Pluskiewicz >????
niech Pan to Zadeklaruje
PIS i PIS i PIwsi ...pochodne
albo
uczciwe wynagrodzenia lekarzy i profesoów medycyy?

Doktor M.Sosnowski pisze...

Panie Profesorze,
Niech Pan łaskawie skomentuje moją pensję tytularnego profesora w kontekscie odbijania się od dna?

Anonimowy pisze...

Dokładnie dlaczego profesorowie n. medycznych nie wystosowali do MZ i Prezesa Rady Ministrów apelu o podwyższenie wynagrodzenia dla lekarzy stażystów?
Obecna pensja lekarza stażysty to 2004 zł brutto, czyli 4 zł więcej niż minimalna krajowa.

Czy tytuł profesora w Polsce oznacza dbanie tylko o własny "kuper"? Gdzie solidarność wobec młodszych kolegów się pytam?

Anonimowy pisze...

Witam

Odnośnie stwierdzenia pieniądze idą za studentem. Według mnie państwo płaci za kształcenie studenta przez 6 lat studiów uczelni medycznej więc w sytuacji kiedy ktoś musi poprawiać dany przedmiot to płaci warunek i w przypadku większości przedmiotów ( na chwilę obecną z tego co słyszałem z przedmiotów na pierwszych paru latach to tylko z anatomii nie można warunkowo przejść na wyższy rok ) może kontynuować naukę przechodząc na dalszy rok na którym dodatkowo będzie chodził na poprawiany przez siebie przedmiot więc uczelnia na tym by tylko zarobiła, a pieniądze za tego studenta jeżeli będzie kontynuować studia państwo wypłaci, dlatego uważam, że to nieprawda, że uczelnia przepuszcza studentów dlatego aby nie stracić pieniędzy.

Generalnie wydaje mi się, że studia medyczne stracą całkowicie swój prestiż w ciągu kilkunastu lat, coraz większe limity przyjęć, otwieranie co roku nowych kierunków lekarskich oraz to co według mnie najgorsze stworzenie kierunków lekarskich na całkowicie prywatnych uczelniach i ogólnie wielkie parcie państwa na wyprodukowanie jak największej liczby lekarzy zrobi swoje - a wystarczyłoby po przez ułatwienie robienia specjalizacji i lepsze zarobki zatrzymać w Polsce absolwentów co by skutecznie zmniejszyło problem niedoborów kadrowych.


Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Do kolegi Anonimowy z 20 maja 2017 12:43. Czy szanowny rozmówca uważa, że student, który zawalił kilka przedmiotów na pierwszym czy drugim roku, warunkowo przechodząc na rok kolejny, jest w stanie temu podołać? Czy nagle dozna oświecenia i będzie geniuszem? Jeśli nie to ma kolega odpowiedź na pytanie dlaczego, poziom spada. BTW, państwo płaci semestralnie za studentów, powtarzanie jest z własnej kieszeni. Student odchodzi = nie ma kasy. W dodatku jak odejdzie na 1-2 lub 3 roku to miejsca po nim nikt nie zapełni (tylko ew. transfer z innego uniwersytetu), w efekcie mamy stratę równą dofinansowanie*(6-rok_wylotu). To jest właśnie patologia systemu. Oczywiście nie jedyna i uczelnie też mają swoje za uszami. Zgadzam się też z szanownymi przedmówcami, że brak zachęt dla dobrych studentów, w tym zdających wszystko w pierwszych terminach jest jedną z głównych bolączek i działa zniechęcająco. Jakieś propozycje zmian?