O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

czwartek, 21 maja 2015

Z posiedzenia Rady Wydziału

Na dzisiejszym posiedzeniu Rady Wydziału gościł Prorektor ds. Nauki Prof. J. Duława, który przedstawił zasady oceny parametrycznej wydziału. Taka ocena odbywa się co 4 lata i jest podstawą ustalenia kategorii wydziału, co z kolei warunkuje wysokość dotacji na badania naukowe. Podstawowym kryterium, stanowiącym 65% dorobku wydziału jest liczba publikacji naukowych. Zatem od aktywności naukowej zależy pozycja wydziału. Dorobek wydziału w znacznej części tworzy relatywnie mała grupa pracowników naukowych. Ten fakt wskazuje, że od tych osób w istotnym stopniu zależy sukces wydziału, jako całości. Od dawna zastanawiałem się jak zwiększyć motywację do pracy naukowej i jak docenić najlepszych spośród nas. Na posiedzeniu RW przedstawiłem własną autorską propozycję systemu motywacyjnego, którą zamieszczam poniżej. Sugerowałem przeznaczenie części kwoty przeznaczonej na badania naukowe na wynagrodzenia dla pracowników, co zostało skrytykowane przez Prof. Duławę. Po prostu przepisy prawa na to nie pozwalają, o czym zapomniałem. Niemniej nic nie stoi na przeszkodzie by te środki skierować do liderów w formie dotacji na badania naukowe. W moim najgłębszym przekonaniu tylko system stałego motywowania do pracy, w tym pracy naukowej może dać długofalowy efekt. Opracowanie oraz wprowadzenie w życie takiego systemu motywacyjnego powinno stanowić priorytet dla władz uczelni i wydziału.

Oczywiście, należy moją propozycję traktować, jako przyczynek do dyskusji i wskazanie pewnego kierunku myślenia. Bez takiego koherentnego, stabilnego systemu motywacyjnego raczej trudno wyobrazić sobie możliwość stałego postępu na polu pracy naukowej.

Liczę na uwagi i komentarze.

Jak zwiększyć motywację do pracy naukowej? (PowerPoint)

12 komentarze:

Anonimowy pisze...

Sprawa motywacji to nie tylko kwestie finansowe. Osoby mające pasję, chcące i prowadzące badania naukowe potrzebują oprócz zabezpieczenia finansowego także odciążenia od pracy organizacyjnej, którą powinni wykonywać pracownicy administracji:
1. dzielne comiesięczne wypełnianie przez pracowników kart pracy, podobnych kart z rozpiską na grupy i godziny, załącznika 6 sumującego te godziny; czyli 3-krotnie te same dane na różne sposoby. Osobne kart są dla doktorantów. Czy nie jest możliwe wdrożenie systemu, w którym pracownik NAUKOWY* raz dokonuje wpisu wykonania zajęć, a system (lub przeznaczeni pracownicy ADMINISTRACJI*) przetwarzają te dane i przedstawiają tylko do zatwierdzenia pracownikom/kierownikom jednostek?
2. Konieczność przygotowywania ciągłych zestawień, sprawozdań, spisów z natury trwających całymi dniami przy inwentaryzacji, regulaminów, itp.
3. Nie precyzyjne i niejasne zalecenia, sformułowania dokumentacji, co rodzi konieczność korekt, ustaleń, co i jak wpisać, gdzie i kiedy, komu i gdzie wysłać.

To tylko 2 przykłady zajęć, które pracownikom NAUKOWYM* i/lub kierownikom jednostek zapewniają sporą liczbę godzin pracy radosnej twórczości.
Zamiast wykonywać powyższe - nie twierdzę, że nie ważne - prace organizacyjne, osoby mające pasję i prowadzące badania naukowe, w tym ja, wolałyby się chyba zając tworzeniem kolejnej publikacji naukowej lub pracą w laboratorium.

Dzisiaj, około 70% czasu pracy zajmują zajęcia organizacyjne i dydaktyczne. Nie można mieć zatem pretensji, że na uczelni i w kraju sytuacja nauki jest taka, a nie inna.

Polska jest krajem bogatym, skoro stać ją na marnowanie potencjału wykształconych pasjonatów nauki, na "przerzucanie papierków".

Anonimowy pisze...

Przecież nikomu nie zależy na pracownikach, którzy tworzą większość (całość ?) dorobku dla wydziału i uczelni, liczy się tylko ogólna kasa, którą dostaje uniwersytet z ministerstwa i którą rozdziela się według totalnie niejasnych kryteriów. Nierzadko, osoby które nie napisały żadnej publikacji od lat dostają całość dotacji, a te osoby, które nieustannie tworzą dorobek uczelni nie dostają nić. To typowa przykład niesprawiedliwego systemu, w którym awansują ci, którzy są całkowicie nieaktywni naukowo, a naukowcy są penalizowani.

Anonimowy pisze...

mnie jednak zastanowiło jedno po raz pierwszy i to dwukrotnie dziekan odważył się powiedzieć w momencie problemow z glosowaniem ze wie czym sa spowodowane a mianowicie obsługą kilku urządzeń głosujących. Jest to nagrane .... żenujące - to idealny dowód pozwalający na zawieszenie Dziekana i poddające glosowania w sprawach wydziału oraz 2 habilitacji jako nieważne. Sprawa Pana Rektora Duławy nie jest nawet warta skomentowania. Pan wydaje się nie do końca nie tyle rozumie co chce zrozumieć intencje pomysłodawców z jednej strony Prof. Pluskiewicza, który rzeczowo zaproponował pakiet zmian z drugiej strony żenujący pokaz Profesora Gabriela, który chciał stworzyć 2 kategorie pracowników naukowych i trwale podzielić ich na lepszych i gorszych.

Anonimowy pisze...

Można mówić, że wynagrodenie to nie wszystko, że nie jest najważniejsze, że sa pasjonaci, którzy nie zwracają uwagi na wynagrodzenie. Ale to tylko niezauważanie problemu. Pracujemy dla pieniędzy! Bardzo dobrze, jak praca jest równocześnie pasją. Ale nawet największy pasjonat musi kiedyś utrzymać rodzinę. Kupić dzieciom buty, sobie benzynę itd. Na pasjonatach nie można budować.
Tak, pracujemy dla pieniędzy, nawet prestiż jest bezpośrednio lub pośrednio przeliczony na pieniądze. No chyba że będzie to uczelnia wolontariuszy.
Wszystkie wielkie słowa o roli medycyny przekładają się na stan mojego konta.

Anonimowy pisze...

W nauce nigdy nie było i nie będzie sprawiedliwie, a naukowcy to niestety tania siła robocza dla innych, aby wydział dostał ministerialną dotację, którą zarządzają kierownicy i aby inni utrzymali stanowiska pracy. Czy pamiętacie chociaż jedną radę wydziału, na której zachęca się do współpracy, tworzenia zespołów badawczych i szeroko rozumianego rozwoju kadry ?

Anonimowy pisze...

I tyle w kwestii Polski naukawej:
http://www.polityka.pl/galerie/1620215,10,praca-nauka-alkohol-21-map-pokazujacych-polske-na-tle-europy.read

Anonimowy pisze...

Dlaczego budżet wydziałów nie jest oficjalnie ogłaszany np. poprzez dane BIP uczelni ? to powinny być publicznie dostępne dane w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Anonimowy pisze...

Do Komentatora z 13:27
Budżety poszczególnych wydziałów nie będą podawane do wiadomości ponieważ ich nie ma. Prowadzi się za to koszty poszczególnych wydziałów. W ten sposób jedne wydziały finansują inne. Największe koszty generują oczywiście wydziały lekarskie. Dlatego zwiększają nabory i wymyślają nowe kierunki na pozostałych wydziałach, aby uzyskane w ten sposób pieniądze wydatkować gdzie indziej. Każdy wydział powinien mieć swój własny budżet i księgowego oraz w jego ramach pokrywać swoje koszty, a
wygospodarowane zyski przeznaczać na ewent. dalszy rozwój. Tak dzieje się na zachodzie. U nas janosikowe jest w modzie.

Anonimowy pisze...

Nie wierzę, że nie ma przydzielonego budżetu dla wydziałów. Na innych uczelniach budżety są standardem.

Anonimowy pisze...

O wiele ważniejsza sprawa: dlaczego na uczelniach nie podaje się do publicznej wiadomości, jaką kwotą dysponują wydziały z dotacji statutowych na badania naukowe ? Jaki jest podział na poszczególne katedry i zakłady w danym roku na danej uczelni ?

Anonimowy pisze...

Gdyby takie budżety na wydziały były naprawdę, to musiałby je otrzymywać dziekan i to on jako zwierzchnik wydziału pochodzący z wyboru byłby decydentem w ich wydawaniu. Tak jest poza granicami. U nas pieniędzmi dysponuje nasadzona kuraszewska, a dziekani nie mają nawet rzetelnych informacji jak te finanse wyglądają. Nie ma jawności i nie ma się wpływu na bieg spraw na wydziale. Kto dzierży kasę, ten rządzi.
wpływu

Anonimowy pisze...

Dziekani dysponują środkami dla wydziałów i decydują m.in. o np. niewykorzystanych w danym roku środkach BST z ministerstwa na naukę. Pytanie, jak wysokie są te środki i jak są rozdysponowane w każdym roku. Jawność tych informacji w trybie zapytania publicznego mile widziana.