Uprzejmie informujemy, że mimo sprzeciwu oraz intensywnych działań podejmowanych przez Śląską Izbę Lekarską, z dniem 1 stycznia 2015 r., zgodnie z uchwałą nr 27/14/VII Naczelnej Rady Lekarskiej z dnia 5 września 2014 r., będzie obowiązywać składka członkowska w podwyższonej wysokości tj:
– 60 zł miesięcznie dla lekarza i lekarza dentysty
– 10 zł miesięcznie dla lekarza stażysty.
Więcej: http://www.izba-lekarska.org.pl/aktualnosci/1088-komunikat_dotyczacy_skladek
Taki list na adres poczty elektronicznej otrzymałem 15 grudnia. To dobrze, że nasza Izba Lekarska podjęła działania w tej sprawie, niemniej faktem jest, że składka rośnie o 50%. Trudno nie znając szczegółowo problematyki działania samorządu lekarskiego ocenić czy zwiększenie składek jest uzasadnione. Warto wrócić do początków funkcjonowania samorządu lekarskiego na początku lat 90-tych. Wówczas oczekiwania środowiska lekarskiego w związku w reaktywacją idei samorządności zawodu lekarza były ogromne. Początki były trudne, należało wszystko od podstaw zorganizować, a osób pamietających okres międzywojenny działania samorządu lekarskiego nie było zbyt wiele. Jedną z pierwszych decyzji wtedy podjętych była wysokość składek członkowskich. Postanowiono, że na okres „rozruchu” będą one stanowić 2% pensji, a później zostaną zmniejszone do 1%. Wg mojej wiedzy ta obietnica nigdy nie została zrealizowana. Nie znam aktualnej wysokości średniej pensji lekarza zatrudnionego na etacie, czyli na umowę o pracę (bez wliczania dyżurów), ale nie sądzę by wynosiła ona 6000 zł.
• Stawiam zatem pytanie czy w istocie składka 60 zł miesięcznie jest uzasadniona?
• A może jest tak, że w ciągu ponad dwóch dekad funkcjonowania samorządu stojące przed nim zadania tak się rozrosły, iż podwyżka składek była nieuchronna?
Liczę na głosy Czytelników, lekarzy.
3 komentarze:
A czy Izby Lekarskie za nasze składki kontrolują działania praktyk, aby były zgodne z aktualną wiedzą medyczną ? Jak wygląda aktualny problem homeopatii ? Nadal nie wiemy.
Prawda o programie UE Horyzont 2020 z jednego z forum (skopiowany fragment):
Jak były u nas szkolenia z H2020 - to wszyscy byli nimi zainteresowani do momentu gdy omówiony został slajd z wynagrodzeniami: MAX 8000 euro na rok, 32000 zł / 12 = 2700 miesięcznie dla podwórkowego. Gdzie u nas podwórkowy ma 5200 miesięcznie plus 13, plus wysługa lat.
Do dala.lata: to nie są dodatkowe pieniądze z grantu jak w NCN. To są pieniądze, które zastępują krajową wypłatę (rektor nic już nie płaci). Wiem, że kilka osób otrzymało od zagranicznych partnerów "nieoficjalną" obietnicę, że będą im płacić "pod stołem" byleby tylko nie rozwalali im konsorcjum w ostatniej chwili przez rezygnację. A poinformowali partnerów zza granicy o chęci rezygnacji - bo wyszło na jaw, że wcześniejsze obietnice rektorów, że wylobbują jakieś dodatkowe pieniądze - okazały się jedynie obietnicami i deklaracjami. Osoby te nie chciały dalej ryzykować.
Ja też nie chcę ryzykować.
Dla mnie jest to typowy skok na kasę.
UE najpierw wzięło od nas składki, a teraz sprytnym ruchem wycięło polskich uczestników - poprzez ograniczenie tylko Polakom - wynagrodzeń. Ale to nie jest dyskryminacja. Teraz polscy chętni na H2020 nie będą się śpieszyć - bo po co komu więcej pracy za mniejsze pieniądze? I do tego okropna podwójna biurokracja. Polska taka jak w grantach z NCN plus dodatkowo pod kątem unijnym.
A do tego brak wsparcia na Uczelni - bo jak się dowiedzieliśmy, nasi uczelniani prawnicy są tylko do prawa polskiego zatrudnieni i powinniśmy byli sobie zapewnić prawnika z pieniędzy H2020 (jednak partnerzy z konsorcjum nie zgadzali się, bo ich prawnicy uczelniani są do każdego prawa, nie tylko krajowego i uznali, że nasze polskie oczekiwania to jakaś fanaberia), podobnie z kontrolą ksiąg rachunkowych, do projektu nie możemy użyć audytora obsługującego uczelnię w tych samych pieniądzach, musimy zapłacić dodatkowo - rektor tego nie zapłaci z kosztów pośrednich, a w grancie z H2020 tego nie ujęto bo uczelnie i przedsiębiorstwa partnerów z konsorcjum z innych krajów mają to w kosztach pośrednich uczelni zagwarantowane.
Ja jestem w kropce. Nie mam pensum. I grant H2020 ratuje mi zatrudnienie, na czas jego realizacji mam 100% naukowy etat z pieniędzy H2020 a tę połowę pensum jaką mam weźmie kolega z katedry, który też miał tylko na połowę pensum jego obciążeń dydaktycznych. Ale ci, którzy mogą - wyślizgują się z H2020 i wiem, że ci, którzy już mocno byli zaawansowani w grantach, zaczęli je przerabiać na krajowe granty lub granty z instytucji grantowej jednego z partnerów. Są też tacy, którzy mają obiecane nieoficjalne wsparcie od partnerów, którzy od swoich uczelni dostają silne profity za granty H2020.
Hmmm, to ma Pan Profesor ważny problem...
A ja miałem nadzieję, że się Pan odniesie do komentarzy w sprawie 'szkalowania' lekarza. Jestem bardzo zawiedziony, że nie poświęcił Pan im nawet słowa.
Prześlij komentarz