sobota, 31 maja 2014

Ranking polskich uczelni akademickich

Wszelkie rankingi zawsze wzbudzały liczne komentarze. Jest naturalne, że zewnętrzna ocena działalności ludzkiej skupia uwagę wewnątrz ocenianej instytucji. Każdy z nas podlega ocenie innych ludzi, dotyczy to indywidualnej aktywności jednostki. Dla krytycznych wobec siebie, myślących ludzi informacje jak nas postrzegają inni stanowią impuls dla korekty własnych działań. Podobnie powinno się traktować ranking w odniesieniu do instytucji. Zakładając dobrą wolę twórców jakiegokolwiek rankingu jego wyniki powinny skłonić do podjęcia działań zmierzających do lepszego funkcjonowania. Nie ma – w mojej ocenie – żadnych przesłanek by podważać wiarygodność ostatniego rankingu Perspektyw polskich uczelni. Precyzyjna, szeroko zakrojona skala ujętych w rankingu aspektów funkcjonowania uczelni dawała rękojmię, że otrzymamy wartościowy obraz. Sądząc po liczbie odsłon bloga w ostatnim okresie oraz mnogość komentarzy można stwierdzić, że Czytelnicy bloga poważnie traktują wyniki tego rankingu. Dyskusja jest interesująca, głosy ciekawe. Niemniej brakuje poważnego stanowiska władz uczelni oraz dyskusji na forach uczelnianych. Liczę, że szczegółowa analiza wyników rankingu w odniesieniu do jego składników może pomóc w znalezieniu naszych słabych punktów. Potrzebna jest dobra wola władz, chęć pochylenia się na wynikami rankingu oraz umiejętność dialogu ze środowiskiem akademickim. Nie mam wątpliwości, że ciągle – mimo oczywistego dla mnie kryzysu identyfikacji pracowników z uczelnią – silna jest wola pracy na rzecz uczelni. W komentarzach przejawia się troska o przyszły los naszej uczelni. Do obowiązku władz uczelni należy podejmowanie takich kroków by funkcjonowanie uczelni było jak najlepsze. Tego nie da się dokonać bez szerokiej dyskusji z pracownikami. To kolejny, ważny test wiarygodności i sprawności władz SUM. Jestem przekonany, że wyrażam oczekiwania wielu pracowników naszej uczelni liczących na poważną, otwartą dyskusję oraz prawdziwe, nie tylko propagandowe działania. Nasze aktualne, przedostatnie miejsce wśród polskich uczelni medycznych to kolejne, poważne ostrzeżenie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze, komentarz jak zwykle adekwatny i trudno nie przyznać Panu racji co do tego, co powinniśmy? Ale tego nie będzie. Zbliżamy się do półmetku kadencji obecnej Władzy. Po wyborze nowego rektora wszyscy liczyliśmy, że coś drgnie, coś się zmieni. W mojej opinii nic się nie zmieniło. Jeśli nie jest gorzej, to na pewno mamy do czynienia z kontynuacją polityki poprzedniej ekipy. Nikt się już z nami nie liczy, a to, co wyprawia się w szpitalach klinicznych z tzw. białym personelem woła o pomstę do Boga. Podobnie z pracownikami "teoretycznymi". Wszechobecna kompromitacja Naszej Alma Mater przez rządzących jest coraz trudniejsza do przełknięcia, a szary pracownik, kiedyś najważniejszy, jest nic nie wartym zerem. Jak w takiej atmosferze zastraszenia można dyskutować i pracować na rzecz SUM-u. bez szczerości, zaufania i dobrej woli. Jestem skrajnym pesymistą co do Naszej przyszłości.

Anonimowy pisze...

Jak pisze poprzednik (16:50) mamy do czynienia z kontynuacją polityki poprzedniej ekipy. No, ale przecież większość tego chciała, bo przecież Rektor został wybrany bazując na polityce kontynuacji.
I tego absolutnie nie krył. Mówił nawet (jako jedyny spośród wszystkich kandydatów), że pozostawi Kuraszewską, bo to dobry kanclerz. Wszyscy wiemy, że tak nie jest. Wiemy, że działo się bardzo źle w naszej Uczelni, że rektorka była najgorszym rektorem ze wszystkich poprzednich. Na fali naprawy uczelni kwitła pycha, arogancja władzy, niesprawiedliwość, mobbing i powszechny strach z powodu krzywdzących działań wobec wielu bardzo dobrych pracowników: naukowców jak i administracji. Ujawniło się zło i niekompetencja zarówno w metodach zarządzania jak i w stosunku do ludzi. I wszyscy o tym wiedzieli i mówili. Wobec powyższego należało się spodziewać radykalnych zmian wyborczych. Tymczasem wygrała opcja kontynuacji. Rektorka podobno mawiała, że "to tak jakby ona wygrała wybory po raz trzeci". Mamy więc to, co wybraliśmy, trudno więc się dziwić, że jest tak jak jest.