wtorek, 11 marca 2014
List otwarty
Zamieszczam dziś list otwarty skierowany do Rektora naszej uczelni Prof. dr hab. Przemysława Jałowieckiego. Ten list został opublikowany w marcowym numerze Newslettera uczelni.
W tej samej edycji Newslettera znajduje się także rozmowa z Rektorem Prof. dr hab. Przemysława Jałowieckim, którą zamieszczam poniżej. W tej rozmowie Rektor przedstawia działania mające poprawić stan rzeczy i skuteczność prowadzenia badań. Czas pokaże czy te kroki będą skuteczne.
Mam nadzieję, że niebawem w uczelni powstanie zespół roboczy, który opracuje nowatorski program zmian zasad prowadzenia badań naukowych.
Uważam, że w kolejnym etapie koherentny projekt reform powinien zostać poddany ocenie środowiska akademickiego naszej uczelni.
Nie chodzi tylko o pieniądze, nauka wymaga przede wszystkim stabilizacji, czytelnych zasad oraz sprzyjającej atmosfery. Nikt z nas sam nic nie osiągnie, dopiero wspólna praca da efekty w postaci publikacji. Same granty nic nie znaczą, od pozyskania środków finansowych do finalnego wyniku w postaci publikacji droga jest daleka. Potrzebujemy głębokich zmian, odważnych kroków, obejmujących wszystkie części i etapy procesu powstawania i realizacji badań naukowych. Takich reform nie da się po prostu zadekretować, zalecić czy podpowiedzieć. Muszą one powstać w naszych głowach, to my, pracownicy naukowi uczelni, powinniśmy stać się prekursorami i inicjatorami tych reform.
Ostatecznie przyjęty projekt powinien niezwłocznie wejść w życie. Należy mieć świadomość, że cykl realizacji badań naukowych jest długi, a od pomysłu do opublikowania wyników badań mija nieraz kilka lat. Niemniej, jeśli nie podejmiemy odważnych kroków reformatorskich już dziś trudno liczyć na postęp i poprawę pozycji naszej uczelni w przyszłości.
W tej samej edycji Newslettera znajduje się także rozmowa z Rektorem Prof. dr hab. Przemysława Jałowieckim, którą zamieszczam poniżej. W tej rozmowie Rektor przedstawia działania mające poprawić stan rzeczy i skuteczność prowadzenia badań. Czas pokaże czy te kroki będą skuteczne.
Mam nadzieję, że niebawem w uczelni powstanie zespół roboczy, który opracuje nowatorski program zmian zasad prowadzenia badań naukowych.
Uważam, że w kolejnym etapie koherentny projekt reform powinien zostać poddany ocenie środowiska akademickiego naszej uczelni.
Nie chodzi tylko o pieniądze, nauka wymaga przede wszystkim stabilizacji, czytelnych zasad oraz sprzyjającej atmosfery. Nikt z nas sam nic nie osiągnie, dopiero wspólna praca da efekty w postaci publikacji. Same granty nic nie znaczą, od pozyskania środków finansowych do finalnego wyniku w postaci publikacji droga jest daleka. Potrzebujemy głębokich zmian, odważnych kroków, obejmujących wszystkie części i etapy procesu powstawania i realizacji badań naukowych. Takich reform nie da się po prostu zadekretować, zalecić czy podpowiedzieć. Muszą one powstać w naszych głowach, to my, pracownicy naukowi uczelni, powinniśmy stać się prekursorami i inicjatorami tych reform.
Ostatecznie przyjęty projekt powinien niezwłocznie wejść w życie. Należy mieć świadomość, że cykl realizacji badań naukowych jest długi, a od pomysłu do opublikowania wyników badań mija nieraz kilka lat. Niemniej, jeśli nie podejmiemy odważnych kroków reformatorskich już dziś trudno liczyć na postęp i poprawę pozycji naszej uczelni w przyszłości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
33 komentarze:
Ciekawa historia; dwaj byli konkurenci w sporze. Prof. Pluskiewicz pisze list, a rektor odpowiada. Szkoda tylko, że wprowadza personalne szpilki. Gdyby porównać jego dorobek z dorobkiem naukowym prof. Pluskiewicza wypada blado, nie uchodzi tak prowadzić dyskurs, czy tak postępuje rektor?! taki sposób prowadzenia dialogu mi się nie podoba! I na końcu, skoro prof. Pluskiewicz, który dziś nie piastuje żadnych funkcji nadal wykazuje troskę o los uczelni to trudno go posądzać o niskie pobudki. Tym bardziej oczekiwać należy "klasy" za strony Rektora...
Przecież każdy wie, że każda działalność prof. Pluskiewicza, w tym i naukowa jest od lat skutecznie blokowana. Przecież, żeby złożyć wniosek o grant potrzebna jest zgoda władzy.....Kto inny dawno już by się zniechęcił.
Zostawmy dorobek czy aktywność w pozyskiwaniu grantów autora bloga. Ranking uczelni to głównie pochodna liczby publikacji z IF. same granty dają uczelni pieniądze, a każdy grant jest automatycznie zmniejszany o 30% na rzecz uczelni. Czy to jest w porządku żeby nakładać na badaczy tak duża "kontrybucję"? Nie sądzę to było uczciwe wobec naukowców. Podstawa badań to zespoły badawcze, najlepiej interdyscyplinarne. Ile ich pracuje w naszej uczelni? Ja nie znam żadnego. To dowód, że tylko oddolna inicjatywa i chęci mogą coś zmienić, pomysły władz to dobra droga, ale czy znajdą odpowiedni odbiór raczej wątpię. Dlatego inicjatywa prof. Pluskiewicza i wystosowanie listu otwartego jest tak ważna. Oby znaleźli się w uczelni także inni entuzjaści...
Jeśli mnie pamięć nie myli, to poprzednia rektor nie chciała podpisać grantu prof.Pluskiewiczowi. To był czysty odwet za jego aktywność w Senacie i na polu społecznym. Nie podano w wywiadzie, ile grantów i jaką aktywność naukową przejawia rektor, który powinien świecić przykładem? Już wcześniej podano, że wypada blado na tle prof.Pluskiewicza. Więc po co te osobiste wycieczki?
Może, żeby sprawa była jasna. IF prof. Pluskiewicza wynosi 247,6 a prof. Jałowieckiego 26,3. To chyba mówi samo za siebie, jeżeli chodzi o aktywność naukową. Tak się jakoś składa, że najwięcej uwag i krytyki dobiega zwykle od osób o najsłabszym dorobku.
Dziękuję Anonimowemu z 13 marca godz. 9:09. Osiągniecia naukowe o IF 26 nie kwalifikują się nawet do otwarcia habilitacji! Żeby otworzyć starania o tytuł profesora trzeba stworzyć szkołę naukową. Oto nauka na SUM.
Proszę Państwa Czytelników, nie sprowadzajmy sprawy do IF poszczególnych osób. Tu idzie o przyszłość uczelni. Nic dziwnego, że Rektor zabiega o granty to to są pieniądze dla uczelni. Ale przecież nie chodzi o "kasę". Uczelnia to nie bank, sam kredyt nie wystarczy by zbudować zespół badawczy, przeprowadzić eksperyment i opublikować wyniki w dobrey periodyku. Jak sądzę list Profesora Pluskiewicza miał wywołać ogólnouczelnianą dyskusję co zrobić by coś się zmieniło. I chwała mu za impuls, ale by takie apele wypaliły trzeba byśmy my, pracownicy się wypowiedzieli. Nie na forum bloga, ale organach kolegialnych uczelni. Czas wyjść z "konspiracji"! Tylko czy ktoś tego chce?!
Jak to nie kwalifikuje? Przecież dzisiaj na Radzie Wydziału w Katowicach Dziekan Witek przepchnął kolegę z IF około 7 i dwiema negatywnymi recenzjami z CK. Można? Jak najbardziej można, a z wypowiedzi i agitacji Dziekana Witka to nawet trzeba!!! Mamy to co sami sobie zgotowaliśmy. Nie wiadomo tylko dlaczego Dziekan Witek tak agituje za swymi słabymi i bez dorobku kolegami (może kumplami z roku?), którzy nie powinni mieć nawet doktoratu, a Dziekan Zejda na to przyzwala. Dzisiaj chyba nie jednej osobie było głupio ze należy do tej Rady Wydziału. Zaszczyt to już żaden nie jest. Wstyd Panowie, wstyd...Trzeba zadać pytanie dokąd to Panowie prowadzicie ten Wydział, bo od początku Waszej kadencji mamy tylko równię pochyłą.
Do piszącego 13.03. godz. 18:02
Byłem na RW i mam inne zdanie. To za poprzedniej kadencji zdarzały się habilitacje z dorobku o wiele słabszego niż dzisiejszy.
Odpowiadam komentatorowi z 13 marca godz.17:53
Nikt nie chce wyjść z konspiracji. Otwarta dyskusja, a nie daj Bóg odrębne zdanie, to zguba tej osoby. Wszystko będzie miała blokowane, a ponadto zacznie się szukanie na nią haków. Następnie znalezienie nawet najmniejszego pretekstu urośnie do rangi przysłowiowej "belki w oku". Widać to chociażby przy okazji listu otwartego, który nie był napastliwy, więc zamiast być życzliwie przyjęty przez wszystkich i być początkiem czegoś pozytywnego, stał się powodem uszczypliwego i niesłusznego komentarza pod adresem Profesora. Nie wiadomo, co by było z nami. Odwaga w SUM ma wciąż swoją cenę.
Szkoda, że brak tu dyskusji o kluczowych sprawach uczelni. Niestety, nie widać by było takie zapotrzebowanie, zmierzamy na dno...
Polemika z osobą z godz.20:52
Pan Profesor pisał, że przyjmie formułę szerszą niż tylko nasza uczelnia, ponieważ dziekanowi wydziału (a może nie tylko) przeszkadza tematyka uczelniana.
Więc dyskusja o kluczowych sprawach uczelni winna być prowadzona na stronach internetowych szkoły. Tylko kto by tam dyskutował? Chyba nikt. Przyznam szczerze, że mnie również interesuje tematyka SUM, ale rozumiem też profesora. Zresztą ostatnie wpisy i komentarze jak najbardziej wpisują się w Twoje życzenia. My wszyscy musimy chronić ten blog i popierać go, a zamówienia na określone tematy przesłać na adres SUM.
Nie budzi wątpliwości ze IF 7 to nie dużo; prawdą jest też, że za poprzedniej RW wiele habilitacji miało nie więcej niż 5-6pktIF. Tylko to nie sprawa IF, tylko siły, prestiżu Lekarskiego Wydziału w Katowicach WLK, któremu jest potrzebny dobry i doświadczony klinicysta. Jego habilitacja daje szansę na utrzymanie tej kliniki w WLK. A dobry gospodarz jakim powinien być dziekan, musi o to po prostu zadbać.
Informacja o komentarzu (Anonimowy pisze…13 marca br. 18.02) do mojego wystąpienia w trakcie RW w sprawie dopuszczenia do kolokwium habilitacyjnego dr Ireneusza Bieleckiego zmusza mnie jako prodziekana WLK do udzielenia wyjaśnień. Moja wypowiedź była następstwem pozytywnego wniosku komisji oceniającej dorobek naukowy i organizacyjny Kandydata dopuszczając go do kolokwium habilitacyjnego. Pragnę poinformować kolegów nie będących członkami RWLK, iż wszyscy Recenzenci wskazali na wystarczający dorobek naukowy Kandydata zarówno w części parametryzacji naukowej jak i organizacyjnej, a negowana część dotyczyła nowatorstwa pracy habilitacyjnej. Opinie w tym zakresie były rozbieżne, gdyż dwóch Recenzentów uznało pracę habilitacyjną za spełniającą ustawowe wymogi. Mój głos był kolejnym wystąpieniem w dyskusji, po jednoznacznie pozytywnych wystąpieniach członków RW wysoko oceniających Kandydata. Intencją mojej wypowiedzi nie było popieranie Kandydata lecz zwrócenie uwagi, iż decyzja będzie miała wpływ na powołanie nowej jednostki organizacyjnej. Autor wpisu sugeruje, iż wypowiedź ta miała wpływ na wynik głosowania. Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Rada WLK zawsze kieruje się własnymi racjami w podejmowaniu decyzji. Martwi mnie tendencyjny ton wypowiedzi, a słowa „agitacja, kolesiostwo, przepychanie” są nieprawdziwe i niestosowne. Pragnę oświadczyć, iż nie znam Kandydata i nigdy z nim nie rozmawiałem. Niech personalia nie rządzą nami, a interes Wydziału będzie jedynym motywującym do działania. Dlatego zwracam się z propozycją do Autora wpisu o ujawnienie się i otwartą dyskusję na ten i inne tematy ważne dla WLK. Zachęcam do czynnego włączenia się w pracę dla Wydziału.
Andrzej Witek
Śledząc polemikę pomiędzy Panem Dziekanem Witkiem, a osobą którą anonimowo wypowiedziała się 13.08 o 18.02 jako członek RW WLK mimo, iż sporadycznie korzystam z tej formy komunikacji przedstawić swoje stanowisko. Do napisania postu zmusił mnie fakt przywołania przez Pana Prodziekan argumentów tj.: 1: „Opinie w tym zakresie były rozbieżne, gdyż dwóch Recenzentów uznało pracę habilitacyjną za spełniającą ustawowe wymogi”;
2: „Intencją mojej wypowiedzi nie było popieranie Kandydata lecz zwrócenie uwagi, iż decyzja będzie miała wpływ na powołanie nowej jednostki organizacyjnej”
3. … nie znam Kandydata i nigdy z nim nie rozmawiałem.
Można zatem mniej więcej stwierdzić na ich podstawie w jaki sposób jest prowadzona polityka kadrowa i kariera „naukowa” w Uczelni (pewno nie tylko naszej).
Dwie negatywne recenzje pochodziły od niezależnych recenzentów - członków CK i wyraźnie zaznaczono w nich brak nowatorstwa tej pracy habilitacyjnej, a więc nie spełnia ona wymogów ustawowych. Z tego co pamiętam Kandydat już po raz drugi prowadzi przewód (za pierwszym razem wniosek został przez niego wycofany).
Dziwi też fakt, że władze Wydziału decydują o powołaniu jednostki wiedząc z góry kto będzie jej kierownikiem po uzyskaniu habilitacji. Pytanie tylko czy odpowiednim kandydatem na kierownika tej czy innej jednostki (nie umniejszając z pewnością znacznego doświadczenia klinicznego) powinna być osoba która nie gwarantuje naukowego rozwoju kadry, którą będzie zarządzać bo nie jest w stanie przedstawić nowatorskiej rozprawy habilitacyjnej?
I po trzecie, ja nigdy nie poparłbym publicznie osoby której nie znam i z którą nie rozmawiałem.
Sprawa ta niestety mimo, iż wydawałaby się drugorzędna powinna przynieść refleksje. Przede wszystkim z wielu wypowiedzi na blogu Pana Profesora Pluskiewicza jasno wynika, że środowisko oczekuje na wzrost jakości prac doktorskich i habilitacyjnych. Być może gwarantem będą nowe zasady, które przyjęto na WLK.
Wobec powyższych faktów należałoby się chyba zastanowić czy w przypadku procedowania tej kandydatury nie doszło jednak do naruszenia elementarnych zasad obowiązujących przy realizacji zapisów ustawowych? Może powinien się temu i innym postępowaniom habilitacyjnym opartym na podobnych przesłankach powinien przyjrzeć się ktoś z CK?
W liczących sie uczelniach dwie negatywne recenzje deyskwalifikują kandydata...
Zobaczycie, że za kilka tygodni nagle zostaną wprowadzone odgórne i wewnętrzne kryteria otwarcia przewodu habilitacyjnego z bardzo wysokimi progami. I kariera młodych zostanie zablokowana, zapomni się o tym, że dawniej nic nie było wymagane.
Wcześniej jednak po cichu rozdzielą parę profesur uczelnianych według własnego widzimisię, jak to w tego typu "spółdzielniach" bywa.
To już sie dzieje, a w zasadzie działo w 2013 roku przed wejściem w życie nowych przepisów.
My już nie mamy złudzeń, że będzie lepiej. Właściwie, żałuję straconych lat na uczelni i wszechogarniającej fikcji naukowej.
Fikcja naukowa - to bardzo dobre określenie. Podzielam. Nie warto siedzieć na uczelni, gdzie indziej też się można realizować. Jaka to nauka, gdzie tuzy naukowe piszą prace, które na zachodzie określane są mianem "fatalnej pomyłki lub celowego oszustwa", a autorzy tych prac nie sądzą się o swoje racje? Czekają, aż sprawa przycichnie. Więc jakie można mieć do nich zaufanie jako naukowców? Tylko szkodzą polskiej nauce. Wstyd.
Co autor komentarza 12:10 miał na myśli ? W 2013 były kontrowersje odnośnie komórek macierzystych VSEL i grantu z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju na rekordową kwotę 45 milionów dla konsorcjum 5 jednostek, w tym SUM. Jakiś naukowiec z USA zakwestionował istnienie tych komórek, ale Profesor Ratajczak, szef konsorcjum odniósł się do zarzutów i wyjasnił je w kolejnych publikacjach. NCBiR potwierdził, że grant jest realizowany zgodnie z harmonogramem, więc wszystko jest ok. Powinniśmy wspierać polską naukę. W tym wypadku naukowiec z USA prawdopodobnie się mylił.
Mnie przerażają wypowiedzi osób, które mają gotowy przepis na wszystko i wiedzą jak uzdrawiać naukę. Anonimowy najpierw posądza Prodziekana Witka o kolesiostwo i przepychanie habilitacji, po czym, kiedy Prodziekan odpowiada, że kandydata nie zna, to też jest źle. Habilitacja jest słaba, o czym świadczą negatywne opinie recenzentów zewnętrznych, ale jej ocena to jedno, a formułowanie bezpodstawnych zarzutów pod adresem Dziekana to drugie. Gdyby to jeszcze był wyjątek w dyskusji... chwilę potem mamy kolejny zarzut pod adresem "tuz" nauki. Przy czym piszący najwyraźniej nie zadał sobie trudu sprawdzenia na czym polega udział SUM w rzeczonym grancie i czy zarzuty dotyczyły naszych tuz, czy może osób spoza naszej uczelni. Jeśli w ten sposób ma wyglądać dyskusja, to pomimo, że jestem jeszcze młodym pracownikiem, opowiadam się za "starym". Boże uchroń przed takimi sędziami.
Pragnę zabrać głos odpowiadając młodemu pracownikowi: młodość i doświadczenie, to dwie różne sprawy. W wypowiedzi z 25 marca, godz.12:10 nie ma ani słowa o SUM.
Wszak dyskusja toczy się o nauce, więc dotyczy wszystkich uczelni. Sądy o opublikowanych rewelacjach naukowych również nie były autora spotu, tylko członka zespołu naukowego Uniwersytetu Stanforda. A stwierdzenie, że naukowiec z USA "prawdopodobnie się mylił" nie jest ścisłe i nie budzi zaufania. Ubolewam.
Fakt, że Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wyraziło zgodę na kontynuowanie badań nie jest żadnym dowodem na to, że krytykowane wyniki są prawidłowe. Oczekuje się ich potwierdzenia. Zresztą grant nie rozpoczyna się tylko kończy, więc na ostateczne wyjaśnienie nie trzeba będzie długo czekać. Cechą nauki jest rzetelność i powtarzalność, a nie prawdopodobieństwo. Miejmy nadzieję, że wyniki przedstawione będą właśnie w taki sposób, jasno i wyraźnie, bo dotychczasowe wyjaśnienia takie nie są.
Idę o zakład, że NCBiR powie, że wszystko jest ok.
Wiemy na czym polega udział SUM w grancie - jest on członkiem konsorcjum powołanego do realizacji projektu dzięki środkom z grantu NCBiR: "Innowacyjne metody wykorzystania komórek macierzystych w medycynie" współfinansowany jest ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka na lata 2007-2013.
To tylko czysto teoretyczne rozważanie, którego na szczęście nie będzie. Ale co by było gdyby wydziały dostały kategorię C w następnej parametryzacji z prawie całkowitym obcięciem dotacji z ministerstwa ? Jak wtedy wyglądała by działalność naukowa ? Z jakich środków prowadzono by badania ? Doktoranci mają dostęp do puli innych dotacji, a co z resztą ? A może o to w tym całym systemie chodzi ?
Odpowiadam młodemu pracownikowi: rzeczownik "tuzy" użyty w czwartym przypadku brzmi "tuzów", a nie jak napisano "tuz". Udział SUM w rzeczonym grancie jest taki jak wynika z umowy dot.Konsorcjum oraz podziału środków. Za przedstawione wyniki odpowiada Konsorcjum, a więc wszyscy uczestnicy badań, niezależnie od tego jaką część wykonywali,jeżeli figurują jako współautorzy publikacji. Proszę podać do publicznej wiadomości periodyk, w którym bezpośrednio odpiera się zarzuty amerykanów, bo nie wszyscy są tej samej specjalności. Dyskusja na tym blogu jest moim zdaniem merytorycznie poprawna, tylko niestety nie wszystkim wygodna.
Proszę:
http://stemcellassays.com/2013/09/vsel-controversy-ratajczaks-response-criticism/
Co do "polityki rozwoju naukowego" na uczelniach - wszystko zmierza do stworzenia dużej luki pokoleniowej, z pozbyciem się tych, którym się jeszcze chce coś robić naukowo.
Bodajże w "Rynku Zdrowia" jakiś czas temu opublikowano wywiad z członkiem zespołu badawczego ze strony SUM o kontrowersjach wokół komórek macierzystych. Wypowiedź była mętna i absolutnie nie wyjaśniała zarzutów amerykanów, co u wielu wzbudziło zdziwienie i wielkie zaskoczenie.
Prześlij komentarz