poniedziałek, 13 stycznia 2014

Podsumowanie roku 2013

Mamy już połowę stycznia 2014 roku, czas więc na podsumowanie minionego roku. Sądzę, że wśród problemów życia akademickiego, które skupiły zainteresowanie Czytelników dwie sprawy należy krótko omówić. Dziś piszę o nauce.
Na początku października skreśliłem parę słów relacji z kongresu ASBMR z Baltimore (USA) odnosząc się do stanu polskiej nauki w świetle tego spotkania naukowego. W kolejnych tygodniach zamieściłem kilka tekstów dotyczących nauki. Ku memu zdziwieniu nadeszło mnóstwo komentarzy Czytelników z uwagami obejmującymi najróżniejsze aspekty nauki. Spektrum opinii było bardzo szerokie; od negowania znaczenia nauki aż po komentarze wspierające znaczenie działalności badawczej. To mnie bardzo ucieszyło, że ciągle nauka wzbudza zainteresowanie i emocje nawet u tych wypowiadających się na „nie”. To oznacza, że doceniamy znaczenie pracy badawczej, choć widzimy liczne ograniczenia możliwości pracy naukowej w polskich realiach. Myślę, że starając się podsumować te opinie można sformułować konkluzję, że nauka jest nadal potencjalnie atrakcyjna dla wielu z nas, ale bieżąca sytuacja nie daje prawdziwych szans na prowadzenie autentycznej działalności badawczej. To – mimo ogólnego pesymistycznego tonu wypowiedzi komentujących osób – daje szanse, by w przyszłości nauka mogła nadal stanowić ważną część naszej aktywności akademickiej. Oczywiście, wymagałoby to wielu zmian w sferze organizacji, atmosfery wokół nauki, uproszczenia procedur, ograniczenia wszechwładzy biurokracji, w końcu znaczącego zwiększenia nakładów na naukę. Innym, kluczowym warunkiem jest stworzenie takiego systemu nauki, który przekładałby się wprost na całą gospodarkę, a tylko aplikacyjne traktowanie nauki daje szanse na trwały, stabilny rozwój działalności badawczej. Nauka i szerzej poziom polskich uniwersytetów to klucz do rozwoju Polski. Bez szybkich zmian na dekady pozostaniemy konsumentami obcych produktów powstałych w oparciu o pomysły przedstawicieli obcych nacji.
Tylko, jak przekonać przedstawicieli władz, że bez dobrego szkolnictwa wyższego na zawsze pozostaniemy tłem dla świata?!

55 komentarze:

Anonimowy pisze...

Cos mi sie wydaje, ze zanim przekonamy wladze, nalezy przekinac siebie i naszych kolegow, zeby znacznie powazniej podchodzili do swych obowiazkow.

Co wladze maja zrobic, jesli na pana uczelni znakomita wiekszosc pracownikow nie robi badan i nie publikuje? Poprosic ich? Nie wszystko sprowadza sie do sypniecia groszem.

Anonimowy pisze...

Nigdy obraz spraw nie jest biało-czarny. Winne jest samo środowisko uczelniane, a demokracja akademicka jest postrzegana jako zgoda na swobodę działania. A z drugiej strony władze państwowe dla których uczelnie wyższe nie są ważnym obszarem. Mała "kasa", mały duch, pseudodemokracja, a w końcowym efekcie dołujemy już trzecią dekadę...światałka w tunelu nie widać...

Anonimowy pisze...

Nigdy obraz spraw nie jest biało-czarny. Winne jest samo środowisko uczelniane, a demokracja akademicka jest postrzegana jako zgoda na swobodę działania. A z drugiej strony władze państwowe dla których uczelnie wyższe nie są ważnym obszarem. Mała "kasa", mały duch, pseudodemokracja, a w końcowym efekcie dołujemy już trzecią dekadę...światałka w tunelu nie widać...

Anonimowy pisze...

Nie, nie jest, ale prosze mi powiedziec, ile grantow zdobyl SUM? Ile grantow europejskich?

Zamiast narzekac na mala kase, moze lepiej wziac sie do pracy i zaczac te kase zdobywac? Taka mysl...

Anonimowy pisze...

A jednak chodzi o kasę. Może szanowni koledzy i koleżanki znają odpowiedź, jak realizować obowiązek prowadzenia badań bez środków finansowych ? (pytanie retoryczne). Niestety, nie mogę z pensji SUM dokładać do tego. Granty europejskie ? to tylko instytuty naukowe, a nie uczelnie medyczne..

Anonimowy pisze...

A przepraszam NCN to juz nie istnieje? Ile wnioskow zlozono z SUM? Ile bylo finansowanych? Co do grantow europejjskich, medycyna ZAWSZE miala potezne programy grantowe. Bardzo prosze o powrot do tego ze swiatow rownoleglych i przestac sciemniac!

Powiem jeszcze to, jako 'wladza' nie dalbym zlamanego grosza na prowadzenie badan ludziom z tak negatywnym i roszczeniowym nastawieniem. Moze jeszcze wladza ma poprosic, zeby laskawy pan i pani raczyli cos zbadac?

Anonimowy pisze...

Nikt nie jest nastawiony roszczeniowo tylko ludzie piszą prawdę, nie udają, że mają ogromne możliwości rozwoju naukowego i wystarczające pieniądze na naukę. Odsetek pozytywnie rozpatrzonych wniosków w NCN jest jaki jest, wszyscy wiemy i będzie corwz większa konkurancja ponieważ środki są ograniczane w niektórych konkursach.

Anonimowy pisze...

A prawda polega na tym, ze 'ludzie' sa bidulki. Na dodatek swoj honor maja i nie beda konkurowac, nie?

Ludzie maja takie mozliwosci rozwoju, jakie sobie wypracuja. Rycerz na bialym koniu z kuferkiem pelnym kasy na badania nie przyjedzie. I bardzo dobrze.

Nie dosc, ze to jest roszczeniowa postawa, na dodatek jest polaczona z jeczeniem, jak strasznie jest ciezko. Skoro panstwu tak ciezko, nie meczcie sie, zrezygnujcie z cieplych posadek na uczelniach. Zobaczymy, czy polska i swiatowa nauka upomni sie o was. Ja oddechu wstrzymywac nie bede w oczekiwaniu na to.

Natomiast doskonale rozumiem, skad sa wyniki parametryzacji na wydzialach SUM.

Anonimowy pisze...

Chwila prawdy: cytat z września br. na temat rozstrzygnięcia konkursów grantów europejskich ERC w 2013 roku:

"Wciąż niewielu polskich naukowców otrzymuje granty ERC. Z danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że w programie Advanced Grants średni wskaźnik sukcesu w UE wynosi ponad 14 proc., a Polski w tej kategorii - 1,5 procent"

"W zakończonym konkursie 45 proc. nagrodzonych projektów dotyczy obszaru „nauk fizycznych i inżynierii”, 36 proc. — „nauk biologicznych”, a 18 proc. — „nauk społecznych i humanistycznych”.

"We wrześniu 2012 r. w pierwszej rundzie programu nagrodzono 33 uczonych. Wśród nagrodzonych znalazł się również prof. Janusz Bujnicki z Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie" .

"Średnia wieku naukowców, którym przyznano grant, wynosi 53 lata" - informuje Przedstawicielstwo KE w Polsce"

Wnioski: nikt z nauk medycznych nie był do tej pory beneficjentem, nie wiadomo ile było wniosków z nauk medycznych ( promil ?), baneficjent ERC to osoba, ktora ma bliżej do emerytury i bardzo doświadczona naukowo. I to ma być potencjalne źródło finansowania nauki w Polsce ? Bądźmy realistami, chyba pojedynczego zespołu badawczego.

Anonimowy pisze...

Należy też przypomnieć, że dawno, dawno temu administracja była bardzo pomocna w staraniu się o pieniądze na badania, pomagano nam w ich realizacji. A teraz coraz mniej swobody w realizacji projektów, same nakazy, ograniczenia, długie procedury przetargowe ....a o pomocy w administracyjnej części tylko można marzyć..... Badania mają się realizować same, a badacze zajęci są ciągłymi sprawozdaniami....

Anonimowy pisze...

Ludzie-badacze są "bidulkami" w Polsce. To fakt nie do podważenia. Prosze sprawdzic rankingi NCN za ostatnie 3 lata i samemu (samej) ocenić ile wydziałów medycznych i na jakich uczelniach jest skutecznych w pozyskiwaniu grantów. Pisanie, że łatwo jest dostać grant z NCN, jest delikatnie mówiąc nieprawdą.

Anonimowy pisze...

Udział uczelni medycznych jako beneficjenta konkursów NCN - z jedynym wyjątkiem Collegium Medicum UJ - jest znikomy !

Proszę przeczytać raport NCN z rozstrzygniętych konkursów w 2012 roku - 11 konkursów na projekty badawcze i staże podoktorskie: MAESTRO 1, OPUS 2, PRELUDIUM 2, SONATA 2, MAESTRO 2, HARMONIA 2, FUGA 1, OPUS 3, PRELUDIUM 3, SONATA 3 oraz SONATA BIS 1.

W zestawieniu WSZYSTKICH UCZELNI W POLSCE które dostaną dofinansowanie są tylko 2 o profilu medycznym: CM UJ oraz Uniwersytet Medyczny w Łodzi (Harmonia 2). O jakim finansowaniu nauk medycznych przez NCN my mówimy ? Chyba, że jednym z najniższych w kraju.

Anonimowy pisze...

W celu uzupełnienia komentarza powyżej: dane pochodzą z Tabeli 12: Jednostki naukowe, którym przyznano finansowanie na największą
liczbę projektów badawczych i staży w poszczególnych typach
konkursów NCN rozstrzygniętych w 2012 r. wraz z wysokością
przyznanego finansowania (pierwsze pięć jednostek).

Anonimowy pisze...

Ja nie twierdze, ze latwo jest dostac grant. Mam zreszra nadzieje, ze nie jest! Jedna sa tacy, ktorzy dostaja. Dlaczego wiec nie sa to pracownicy SUM.

I tak, granty eurpejskie i inne sa rozwiazaniem dla zespolu, a nie 'nauki w Polsce'. I moze s
Czas sie zastanowic nie nad nauka w polsce, ale nad wlasnym zespolem i wlasna odpwoedzialnoscia.

Czy ktos z panstwa jeszcze mysli o tym, ze ma jakies obowiazki. Czy tez minister ma przyjsc i kadnie poprosic, zebyscie je wyko ywali?

Anonimowy pisze...

Ktoś z dużym dorobkiem powiedział do mnie bardzo mądre słowa: przy tak małej szansie uzyskania grantu z NCN, lepiej już w tym czasie napisać dobry artykuł. Obecnie granty to głównie pieniądze dla młodych-zdolnych i starych z olbrzymim dorobkiem. Reszta będzie tylko próbować.

Anonimowy pisze...

Może okazać się prawdą, że za kilka lat uniw. medyczne będę wyłącznie szkołami zawodowymi.

Anonimowy pisze...

A mnie pewien profesor, ktoremu odrzucono grant, powiedzial, ze on sobie na taki despekt nie pozwoli. I ze to skandal!

Sadzac tez po parametryzacji, Panstwo z SUM za duzonie piszecie!

Anonimowy pisze...

Szanowny Kolego z 09.11 Proszę więc podać cały swój dorobek, wtedy wszyscy ocenimy jak to jest z Pana sukcesami z zdobywaniu grantów. NCN daje możliwości wyłącznie tym z naprawdę dobrym dorobkiem, szczególnie młodym pozostali nie mają szans i mogą latami nieskutecznei aplikować o pieniądze. Po to stworzono ten system, dac kasę najlepszym, resze państwo ( i uczelnie ) się pozbędą. Bezwzględny system, który wymiata pozostałych. Poza tym - nei wiem czy Pan leczy ludzi, prosze pamiętać, że my - oprócz orócz niezdrowego wyścigu szczurów w nauce i zdobywaniu punktów - jeszcze leczymy ludzi i to jest podstawa zawodowa.

Anonimowy pisze...

Polecam gorąco artykuł w GW:
"Pracownicy naukowi uczelni wyższych od lat prowadzą badania naukowe... za darmo. Co więcej, algorytm podziału pieniędzy z budżetu państwa dla uczelni publicznych jest antyjakościowy i antyrozwojowy - pisze w liście otwartym do nowej minister nauki prof. Jan Cieśliński z Uniwersytetu w Białymstoku".

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,15287289,Pracownicy_naukowi_uczelni_wyzszych_od_lat_prowadza.html#ixzz2qeuoa4wW

Chociaż wątpie, aby ktoś sie obudził. Równia pochyła polskiej nauki trwa, oczywiście, w tym czasie duża kasę z grantów dostaną wybrani, którym się uda.

Anonimowy pisze...

Do tego afery związane z zarządzaniem środków z grantów NCN, np. jak ta z uczelni technicznej z Wrocławia, nagłośniona przez prasę w październiku 2013. I jak tu wierzyć w przejrzystość i transparencję wydawania publicznych pieniędzy ?

Anonimowy pisze...

Podobnie ja jak inni, ja rowniez jestem anonimowy. i pozostane.

Moj sukces grantowy nie ma znaczenia. bo nawet jsli go nie ma, to ja uznaje zasade. i zamiast marudzic, uwazam, ze nalezy pisac wnioski i powaznie trakotwac swe obowiazki. i z pewnoscia przestac oczekiwac, ze przyjdzie minister, sypnie kasa, zeby laskawi panstwo byc moze zechcieli zrobic jakies badania.

i rzecyzwiscie to straszne, ze NCN daje szanse przede wszystkim tym z dobrym dorbkiem. no po prostu skandal. lepiej dawac byle marudzacemu, bo inaczej sie obrazi, wemei zabawki i nie bedzie badal. bo nie. BU!

Anonimowy pisze...

Przepraszam, ale jak osoba, która nigdy nie kierowała grantem NCN może wypowiadać się na ten temat ? Wnioski możemy sobie pisać i mieć wycięte kilak miesięcy z życiorysu, aby brac udział w grze, gdzie i w zasadzie wiadomo jaki będzie wynik.

Anonimowy pisze...

No to prosze nie pisac wniokow grantowych, ale przestac marudzic, ze nie macie pieniedzy na badania.


Powtorze: nikt nie przyjdzie z workiem dolarow i nie poprosi panstwa, zebyscie laskawie zechcieli cos zrobic.

Dodam jeszcze: i bardzo dobrze. Skoro nie chcecie panstwo stanac do konkursu o fundusze badawcze, nie powinniscie ich miec. Mam tez nadzieje, ze w przyszlej parametryzacji zostanie dla panstwa stowrzona nowa kategoria: D.

Anonimowy pisze...

Świetlana perspektywa to zmarnowanie życia na pisanie negatywnie zrecenzowanych wniosków do NCN. przy okazji - jak osoba, która nigdy nie kierowała grantem może oceniać innych ? po drugie - dlaczego na stronei SUM nie ma żadnych informacji ile i jakich konkursów grantowych prowadzi uczelnia ? To bardzo dziwne, wszystkie uczelnie podają publicznie oficjalne informacje.

Anonimowy pisze...

Chodziło o brak jawności w wykazaniu ile i jakie projekty finansowane z publicznych środków są realizowane na SUM. To nie powinno być tajemnicą.

Anonimowy pisze...

W rankingu - Grantobiorcy Narodowego Centrum Nauki – akademie medyczne – w konkursach rozstrzygniętych w latach 2011–2012, według liczby przyznanych projektów oraz wysokości przyznanej kwoty - SUM jest na 12 (ostatnim) miejscu z 4 projektami, podczas gdy CM UJ - na pierwszym z 66.

Anonimowy pisze...

Niestety, muszę się zgodzić, że pieniądze z NCN to najczęściej "wirtualne" pieniądze, które istnieją wyłącznie w nadziejach ich dostania. Nauki medyczne z udziałem pacjenta w ogóle nie pasują do profilu nauk podstawowych NCN i z automatu są źle oceniane przez recenzentów.

Anonimowy pisze...

A nie jest to zaplanowane działanie ? odciąć od pieniędzy na badania i zostawić samym sobie ? A potem zwolnić, prosty i skuteczny plan.

Anonimowy pisze...

Finansowanie nauki w PL to jedna wielka fikcja. Ostatnio słusznie postuluje się likwidację wynagrodzeń w grantach Narodowego Centrum nauki, to absurd na skalę światową, że za pieniądze podatników dotowane są mizerne wynagrodzenia naukowców. W walce o te wynagrodzenia dochodzi do nieprawidłowości przy wykonywaniu projektów.

Anonimowy pisze...

Ponieważ teraz nikomu nie zalezy na nauce. Nawet na radach wydziału bardzo rzadko mówi się o rozwoju naukowym kadry. Czyli jednak szkoła zawodowa...

Anonimowy pisze...

Smutne. No właśnie, czy ktokolwiek jest zainteresowany kształceniem młodej kadry i następców ? Potem nagle dziwimy się, że mamy kategorię B(C).

Anonimowy pisze...

Gazeta Wyborcza, październik 2013, artykuł Jacka Harłukowicza (fragment):
"Dziś "spółdzielnię" tworzyć ma kilku, a może kilkunastu najbardziej utytułowanych naukowców z dziedziny informatyki, automatyki i programowania, którzy wzajemnie wspierają się przy staraniach o pieniądze: pozytywnie opiniują składane wnioski czy pełnią funkcje słupów - ich nazwiska umieszczane są na listach członków zespołów badawczych, co znacznie zwiększa szanse na grant, choć tak naprawdę owi naukowcy z projektem nie mają nic wspólnego. Są wśród nich profesorowie, członkowie Polskiej Akademii Nauk (inni niż zatrzymany dwa tygodnie temu Adam J.), co najmniej jeden były rektor jednej z najbardziej znanych uczelni technicznych w Polsce, a także wielokrotni doktorzy honoris causa uczelni w kraju i za granicą. Ze względu na swój naukowy dorobek wszyscy wchodzili w skład zespołów ekspertów, tzw. paneli zajmujących się dzieleniem grantów Narodowego Centrum Nauki"

Anonimowy pisze...

W świetle komentarzy na blogu: co robia kierownicy katedr i zakładów SUM ? czy dbają o rozwój naukowy swoich pracowników ? czy wręcz odwrotnie ?

Anonimowy pisze...

Odpowiedź do komentarza z 12.46 - nic nie robią i nikt ich nie rozlicza ze stagnacji naukowej.

Anonimowy pisze...

Nie dość, że nic nie robią i nikt ich z tego nie rozlicza, to jeszcze osoby, które coś robią, są przez nich karane, mobbingowane i pomijane we wszystkim co możliwe. Kierownicy nie są zainteresowani jakimkolwiek wychylaniem się swoich podwładnych. Są zazdrośni. A działania naukowe zastępowane są konfliktami, intrygami, robieniem z igły-widły itp. Stosunki interpersonalne w zespołach nie sprzyjają nauce.

Anonimowy pisze...

Prawdziwy obraz nauki w Polsce, tym bardziej na uczelniach kształcących kadry medyczne. Nauka dołuje, coraz niższa kategoria w parametryzacji, mądrzy ludzie odchodzą i ...nic. Żadnych działań naprawczych, byle do emerytury. Bardzo smutne.

Anonimowy pisze...

Wydaje się, iż podejmowanie jakichś radykalnych działań nie ma już większego sensu. Naukę robi się przecież w sposób ciągły, poszerzając obszar badawczy i udoskonalając metodykę badań nad którymi pracuje się przez lata. Takie działania powinny być podjęte dobrych kilka lat temu, gdy jeszcze coś się na tej uczelni działo. Dzisiaj mamy tylko trwający bez końca festiwal "sukcesów" władz czego najlepszym przykładem są informacje zamieszczane na stronie Uczelni od których z czasem coraz bardziej zbiera się na mdłości. To analogiczna sytuacja do tej jaką opisał kiedyś Marcin Daniec w swoim programie: jak polowa Polaków nie ma co do garnka włożyć to w telewizji jest dziesięć programów o gotowaniu. U nas też, jak nie ma żadnych sukcesów naukowych to miejmy chociaż kandydatów na człowieka roku itp...



Anonimowy pisze...

Teraz naukę w naszej uczelni "podciągnie" doktorantka Kuraszewska. Skoro lekarze niewiele robią, to przedszkolanka zabłyśnie naukowo w medycynie otrzymując tytuł: dr n.med. albo dr n.o zdrowiu, chociaż ze zdrowiem ma wspólnego tyle, co baletnica z wyrobem salcesonu.
Otwieranie przewodów doktorskich osobom po innych kierunkach niż medyczne, pielęgniarskie, rehabilitacyjne itd. jest dalszym zaniżaniem poziomu nauki w medycynie oraz spłycaniem i rozmydlaniem tematów badawczych, ponieważ są one dostosowywane do
nijakiej wiedzy w tym zakresie tych doktorantów. A już (jak plotka głosi)otwieranie przewodów doktorskich w nagrodę za inne zasługi dla uczelni (wątpliwe lub co najmniej kontrowersyjne) jest procedurą niedopuszczalną opartą na filozofii machiavellego.

Anonimowy pisze...

A propos nauki na SUM, problem w tym, że nie ma żadnej motywacji, pensje ustalone na minimum, a wymagania wobec pracownika kosmiczne, brak mentorów, brak opiekunów naukowych, brak autorytetów. Kazdy tylko dla siebie.

Anonimowy pisze...

Do kogo należy specjalistyczna aparatura badawcza ? do uczelni, czy do dawcy środków na jej zakup ? np. NCN, ministerstwo nauki. Kierownik wyłącznie odpowiada za stan i nie powinien odmówić jej wykorzystania.

Anonimowy pisze...

Tematyka pracy doktorskiej Kuraszewskiej to analiza kosztów. Koszty to temat dżungla, którego nie każdy ekonomista podejmie się analizować. Dotyczyć mogą elektrowni atomowej, fabryki obuwia czy zdrowia - wszystkie muszą być analizowane przez kosztowców (rasowych, wyspecjalizowanych w tym ekonomistów). Do takich nie należy ani Kuraszewska ani niestety żaden z członków wysokiej komisji ds. otwarcia przewodu. Apeluję do JM Rektora, aby spowodował dalsze procedowanie przenieść do Uniwersytetu Ekonomicznego, gdzie pracownicy katedr zajmujących się kosztami sprawę poprowadzą. Wtedy i materiał i metoda, a także wszelkie analizy będą adekwatne do tematu. Wszak każda dyscyplina naukowa rządzi się swoimi metodami. Czyżby obecna komisja o tym nie pamiętała? Trzeba cenić swoje umiejętności, a także szanować umiejętności innych. Omnibusem wiedzy nikt nie jest.

Anonimowy pisze...

My tu bijemy pianę o te granty, stypendia i inne takie, a w dziekanacie windę do użytku oddano! http://www.sum.edu.pl/aktualnosci.php?wid=18&news=3175&id=&back=%2F

Anonimowy pisze...

Ale doktorantka kanclerz na zdrowiu świetnie się zna.... zrujnowała je już niejednemu pracownikowi SUM....

Anonimowy pisze...

To wstyd, że nasza uczelnia chociaż sama legitymuje się słabymi wynikami w naukach medycznych, przypisuje sobie prawo doktoryzowania w innych dziedzinach. W myśl zasady: im ktoś jest słabszy w tym czego się uczył, tym lepsze samopoczucie i uzurpowanie sobie kompetencji w dziedzinach, o których nie ma pojęcia. Popieram apel o przeniesienie doktoryzowania Kuraszewskiej do innej uczelni.
To będzie akt uczciwości. Kabaret z tytułami dla
osób nieuprawnionych należy zakończyć.

Anonimowy pisze...

Mącenie w głowach nauką jest w Polsce nierzadko objawem próżności. Co ważniejsze, wyleczyć pacjenta, czy napisać publikację ? Odpowiedź jest jedna. Stopnie i tytuły to dodatek do dobrego samopoczucia i władzy, niewiele wnosi do poprawy zdrowia naszych pacjentów. Czy jest jasna zależność między byciem dobrym lekarzem, a liczbą punktów IF ? Probem w tym, że nikt na uczelni nie docenia dobrych lekarzy, teraz tylko punktoza się liczy. Nastały straszne czasy, nie ma człowieka są tabele i punkty.

Anonimowy pisze...

Czytając powyższe komentarze zastanawiam się na ile to jest frustracja, a na ile już pieniactwo. Dużo krzyku, dużo złości. Wszystko wypowiadane anonimowo bez odpowiedzialności. Może czas by tej anonimowości nadać jakiś sens. Czemu nie potraktować tego bloga jako miejsca gdzie będą się rodzić nowe pomysły, idee które przy aprobacie pozostałych anonimowych zyskają poparcie na radzie wydziału i tak słowa przemienią w czyny? Wszyscy wiemy, że ściany mają uszy. Każdy się boi, ale w tym momencie anonimowość jest Naszą siłą. Nie trwońmy sił na daremne wykrzykiwanie oczywistości, tylko postarajmy się konstruktywnie dojść do wniosków, które zmienią obecny stan rzeczy.

Anonimowy

Anonimowy pisze...

Frustracja i pieniactwo w jednym, jednak bardzo, bardzo uzasadnione. Nie wierzyłam w teorie spiskowe, ale teraz już tak i mamy wszystkie symptomy wskazujące na błędy systemu. We wzniosłe akcje też przestałam wierzyć, gdy karty są rozdawane pod stołem i rezultat będzie żaden. W Polsce tak już jest, że są grupy lubujące mieć władze nad innymi i to się nie zmieni. Nie wierze, że nawet doskonałe pomysły rzucane na blog bedę miały możliwość realizacji.

Anonimowy pisze...

Czytaliście artykuł w najnowszym Forum Akademickim opisujący, jak NCN radzi sobie z defraudacjami grantów ? Szokujące jest to, że nie ma żadnej odpowiedzialności karnej w takich przypadkach, po prostu wstrzymują pzelew kolejnej transzy ! Artykuł potwierdza obecnosc "karteli" eksperów, którzy umawiali się na wynik konkursu, idealistycznei wierzy, że recenzenci podpisując oświadczenia, nikomu nei powiedzą, że bedą oceniać wybrany konkurs na granty. Czyli minimum odpowiedzialności, zero konsekwencji, poza wyłączeniem z zespołu ekspertów !

Anonimowy pisze...

Proszę przeczytać artykuł 01/2014 Forum Akademickie "NCN nie podnosi poprzeczki
", Jacek Wachowski
. Brak słów. Dopiero po 3 latach od poczatku funkcjonowania NCN ktoś zaczyna mówić prawdę. Dramatyczne jest jednak to, że nadal nie ma własciwie rutynowych kontroli wydawania przyznanych środków. Dopiero po aferze w 2013 roku jakieś szczątkowe, pojedyczne sprawdzenia. Przecież ta są miliony złotych publicznych środków !

Anonimowy pisze...

Wracając do sprawy doktoryzowania Kuraszewskiej na naszej uczelni. Otóż opiekunem pracy jest samodzielny pracownik nauki z dziedziny biologii i ekologii. Spora część dorobku naukowego tej osoby (doktorat + publikacje + wdrożenia) dotyczą uprawy marchwi w różnych aspektach. Zainteresowania zawodowe jak i pozazawodowe ujęte w jej biogramie w żadnym stopniu nie dotyczą kosztów. Jakim więc sposobem, graniczącym z cudem jest ona w stanie pokierować, doradzić, sprawdzić, ocenić i wypromować pracę dot. kosztów? I dlaczego czuje się do tego uprawniona? Co by było gdyby pracę doktorską np. z chirurgii ktoś zechciał bronić na uniwersytecie ekonomicznym? Jak by to określili lekarze? Autonomia uczelni, to zaufanie do jej dojrzałych i prawych działań. Czy w naszej uczelni tak się dzieje?

Anonimowy pisze...

Ostatni komentarz dobitnie pokazuje, że tak naprawdę nic się nie zmieniło w naszej uczelni, swoim się "hasać", reszta ma stać na baczność! Sami mamy za swoją bierność.

Anonimowy pisze...

Może dopiero jak dostaną wszystkie wydziały kategorie C w ocenie ministestwa nauki ktoś sie obudzi.

Anonimowy pisze...

Proszę zauważyć, że w przypadku z Politechniki Wrocławskiej i aresztowania jednego z profesorów za defraudacje środków na badania, NCN wiedział wcześniej o nieprawidłowościach, ale podjał działania (kontrole) dopiero, gdy doszło do aresztowań na wniosek prokuratury. Komu ma bardziej zależeć ? NCN-owi, który daje te miliony, czy wymiarze sprawiedliwości ? Ciekawe, że w ostatnim Forum Akademickim podają kwotę malwersacji środków z grantów na PWr na 700 tys. , a pól roku temu prasa szeroko pisała o kwotach 2 razy większych, około 1,760 tys.

Anonimowy pisze...

Właściwie to dobrze, że nie bierzemy udziału w tym szalonym wyścigu o granty donikąd. Najważniejsze to dobrze leczyć chorych, po to zostaliśmy wykształceni jako lekarze i tego oczekuje społeczeństwo. Nauka niestety w obecnych czasach to wyłącznie kariera, kierownictwo, dodatki służbowe, itp. Nic więcej.

Anonimowy pisze...

A czy komisja czuje się kompetentna do doktoryzowania kuraszewskiej? Promotor nie zna się na kosztach (jak wynika z jej biogramu), a czy wysoka komisja się zna? A czy dziekan i prodziekani analizowali sprawę? Bo to oni są odpowiedzialni za prawidłowość działań i procedur naukowych. Jak to wygląda i czy to są odpowiedni ludzie?