czwartek, 10 października 2013
Sprawozdanie z Rady Wydziału w Zabrzu
Na dzisiejszym posiedzeniu Rady Wydziału Dziekan Prof. M. Misiołek podjął temat badań naukowych i dorobku wydziału. Okazją były wyniki niedawnego rankingu wydziałów w polskich uczelniach. Wyniki tego rankingu są dostępne na blogu (3.10.2013). Wszystkie wydziały w naszej uczelni uzyskały kategorię B, co oznacza dla niektórych spośród nich regres. Tylko dwa wydziały lekarskie w Gdańsku i Białymstoku uzyskały kategorię A+. Dziekan apelował o aktywność naukową, a Prodziekan dr hab. S. Kasperczyk przedstawił propozycje zaleceń dotyczących minimalnego dorobku naukowego dla kandydatów aplikujących o stopień doktora, doktora habilitowanego i tytuł naukowy. Te wymagania są wyższe niż dotąd, ale trudno uznać je za wygórowane, np. 10 IF + 200 punktów ministerialnych to dorobek możliwy do uzyskania w ciągu 10-15 lat pracy przed planowanym uzyskaniem habilitacji. Głos zabrał także poprzedni Dziekan Prof. W. Król, który przychylił się do idei zwiększenia wymagań w tej mierze.
Ta dyskusja świetnie wpisuje się w dyskusję, jaką wywołał mój wpis „Korespondencja z Baltimore” (5.10.2013). Niestety, nie wierzę w moc apeli, ani administracyjnego zwiększania wymagań choć rozumiem potrzebę ich wprowadzenia. Tu trzeba znacznie szerszych działań. Znam sytuację w uczelniach w Gdańsku i Białymstoku, gdzie od dawna postawiono na naukę. To musi być proces wieloletni, oparty na solidnych podstawach. Zmiany muszą być fundamentalne, na poziomie uczelni i poszczególnych wydziałów.
Nic nie wiem by w naszej uczelni opracowano taki koherentny, zakrojony na lata program naprawczy.
Ale nawet gdyby powstał taki projekt, jako wynik naszej wspólnej pracy, nie ma szans na jego realizację bez szerokiego udziału nas, pracowników naukowych. Musimy chcieć ze sobą współpracować, znaleźć w nauce „sposób na życie”. Warunkiem progowym sukcesu jest stworzenie nie tylko warunków materialnych i organizacyjnych, ale także uzyskanie odpowiedniej atmosfery wokół nauki.
Ta dyskusja świetnie wpisuje się w dyskusję, jaką wywołał mój wpis „Korespondencja z Baltimore” (5.10.2013). Niestety, nie wierzę w moc apeli, ani administracyjnego zwiększania wymagań choć rozumiem potrzebę ich wprowadzenia. Tu trzeba znacznie szerszych działań. Znam sytuację w uczelniach w Gdańsku i Białymstoku, gdzie od dawna postawiono na naukę. To musi być proces wieloletni, oparty na solidnych podstawach. Zmiany muszą być fundamentalne, na poziomie uczelni i poszczególnych wydziałów.
Nic nie wiem by w naszej uczelni opracowano taki koherentny, zakrojony na lata program naprawczy.
Ale nawet gdyby powstał taki projekt, jako wynik naszej wspólnej pracy, nie ma szans na jego realizację bez szerokiego udziału nas, pracowników naukowych. Musimy chcieć ze sobą współpracować, znaleźć w nauce „sposób na życie”. Warunkiem progowym sukcesu jest stworzenie nie tylko warunków materialnych i organizacyjnych, ale także uzyskanie odpowiedniej atmosfery wokół nauki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
12 komentarze:
Ja tez nie wierze w administracyjne progi awansowe. To nic nie da. Tu zupelnie nie o to idzie. Idzie o to, by uczelnia miala system oceny, motywowania, ale rowniez sancjonowania. Taki program powinien byc transparentny i konsekwentny, a poddani mu powinni byc wszyscy. Powiedzialbym, ze wyniki powinno sie ujawniac. Tak, tak, rowniez profesorow.
Ale potrzebne jest jeszcze cos. Potrzebny jest przywodca, uczony z prawdziwego znaczenia, ktory bedzie potrafil wprowadzic kulturw badawcza. Niestety, takich ludzi jest malo.
Obok nalezy usprawnic obsluge administracyjna, ulatwic owa wspolprace.
Na koncu: nalezy rowniez powiedziec, ze jak ktos nie chce sie rozwijac naukowo, to niech idzie gdzie indziej.
Na wczorajszej Radzie WLK zapanowała konsternacja połączona z odrobina wstydu po ogłoszeniu tych wyników. Wydział katowicki SUM jak z nich wynika zbliża się raczej do kategorii C niż A. Pani Prorektor Lewin-Kowalik próbowała wątpliwie tłumaczyć to być może pomyłką i próbą odwołania się od tego werdyktu. Biorąc pod uwagę fakt jakie habilitacje są przeprowadzane ostatnio na tym wydziale, czego najlepszym przykładem jest chociażby wczorajsze kolokwium, ta kategoria jest jak najbardziej słuszna (jeśli nie zawyżona). I tak jak powiedział wczoraj Pan Profesor Jasiński: trzeba zmiany filozofii myślenia.
Nie inaczej jest w Zabrzu, proces destrukcji i zaniżania kryteriów to była jedna z tych "zasług" byłego dziekana Prof. Króla jaki będzie się nam długo odbijał czkawką. Budował dwie kadencje swój obóz, miał co zaoferować swym sprzymierzeńcom. Zresztą niektóre habilitacje będące w toku to także przejaw upadku wszelkich zasad. U nas także były dziekan się kajał, ale co z tego?! dryfujemy na dno. Czas pokaże czy nowi dziekani w Katowicach i Zabrzu zdołają odwrócić trend spadkowy. Ich dobre chęci nie wystarczą, tu trzeba czegoś więcej. Osobą, która mogłaby, gdyby chciała, wprowadzić "nowy duch" jest Rektor Jałowiecki. Zawsze lider powinien dać sygnał do działania, musi wyprzedzać innych dalekosiężnym myśleniem i wizją rozwoju. Jak dotąd taki sygnał się, niestety nie pojawił...
I pomyslec, ze mozna by powiedziec: przyjmujemy te niska ocene i od dzisiaj zaczynamy pracowac na wyzsza. Ale do tego trzeba odrobiny odwagi cywilnej. Nie mowiac juz o tym, ze uczciwosci.
Działania administracyjne i współpraca mogą pomóc lub zaszkodzić działaniom naukowym. U nas niestety tylko szkodzą. Te wymyślone przez Kuraszewską procedury, obieg dokumentacji, a także opieszałość i brak profesjonalizmu w załatwianiu spraw są wszystkim znane. Jeżeli to nie ulegnie zmianie, a raczej nie ulegnie zmianie osoba zarządzająca administracją, to wszystko będzie kulało. Formy zwrotu, sposób zachowania i sprawność administracyjna są jej obce. Za to mniemanie o sobie, niczym nie poparte ma bardzo wysokie. Tak być nie może.
Do anonimowy z 9.50. Nie wszystko jest winą administracji. Oczywiście i tu reforma jest potrzebna, a szczególnie wyrzucenie idiotycznych procedur utrudniających pracę. Przykładem może być jedno z zarządzeń, wymagających przed aplikowaniem o grant wypełnienia specjalnego formularza wewnątrzuczelnianego. Po co?
Ale problem kiepskich osiągnięć jest w nas, nie ma co szukać odpowiedzialnych poza nami. A na czym polega? Piszecie państwo o żenujących habilitacjach, żenujących doktoratach itd. A w jaki sposób one przechodzą? Czy to administracja każe nam głosować za? Nie. To często my sami wstajemy z tzw. poparciem, mówiąc o kandydacie na dr hab., że mu się należy bo to taki fajny gość. Co prawda IF ma kiepski, ale przecież to taki dobry specjalista i jak miło się z nim współpracuje i nigdy nie odmawia. To cytaty z RW. Czy nie brzmi to żenująco, jako poparcie dla naukowca, który stoi przed kolejnym szczeblem kariery? Ostatnio słyszałem takie poparcie dla kandydata na profesora z IF< 20. Czy nasze miejsce nie jest też wynikiem przepychania najsłabszych studentów, byle były dusze, za które ministerstwo płaci? Spójrzmy na ostatnią rekrutację, ile mieliśmy odsłon? Czy nie należy w pewnym momencie powiedzieć stop! Niżej już nie zejdziemy?
Wiele wypowiedzi na tym blogu pokazuje, jak mizerna jest nasza sytuacja. Jest źle, a będzie gorzej. Przy naszej cichej aprobacie przechodzą habilitacje niegodne doktoratu i profesury z IF około 10 + cytacje rzędu 30-50. Nie narzekajmy, sami jesteśmy sobie winni. Kategoria B to i tak za dużo, niebawem spadniemy tak gdzie jest nasze miejsce, gdzieś około C/D...A najbardziej śmieszy mnie bicie się w piersi głównego moderatora i "Ojca chrzestnego" dzisiejszego upadku, byłgo dziekana Prof. Króla, promotora niezliczonych tzw. karier akademickich...
Fajnie, że jest to forum dyskusyjne, ale to marna pociecha. Nie ma odwagi cywilnej by zabierać głos, przeciętność górą. Upadek jest widoczny, nauka to łatwa dziedzina do oceny. Sprawdźmy dorobek naukowy członków władz SUM, nie jest zbyt imponujący, niestety. Kto jak kto, ale te osoby powinny byc znacznie ponad średnią. I tak sobie powolutku, spokojnie drepczemy to świetlanej przyszłości...
Bardzo prawdziwy wpis z godziny 18.58. Naprawę Uczelni należy zacząć od siebie. Bo obojętnie kto jest dziekanem i dopuszcza do wszczęcia procedury awansowej, to ja przez moje głosowanie albo uniemożliwię, jeżeli uważam że ... albo poprę kandydata, jeżeli uważam że ...
Naprawa zaczynana nie od siebie, ale od innych, tych złych, nigdy nie jest skuteczna.
Niby we wpisie powyżej wszystko się zgadza tylko, że to od Dziekana i komisji powinno zależeć czy procedure taką rozpocząć czy też nie (na etapie szczegółowej analizy dokumentacji). Obecnie na WLK zapanowal poglad, ze jesli cos mozna przepchnac sila (ale oczywiscie w majestacie prawa) to sie przepycha. Jest zatem gorzej niz bylo. Spadek poziomu wraz znowa kadencja jest wrecz zatrwazajacy (a może o to wlasnie chodzilo?). Do tego niskiego poziomu przyczynia się chor glosow chirugow, naczyniowcow i przedstawicieli innych dziedzin zabiegowych (zwykle o IF okolo 10)wciaz mowiacy po co nam ta nauka ,jak i tak jestesmy szkola zawodowa. Najgorsze jest to, że ci Panowie Profesorowie i Docenci nawet nie zdają sobie sprawy z tego ile szkody wyrządzają nam i tej Uczelni.
Do Anonima z godz.18:58. Moja wypowiedź brzmiała, że: działania administracyjne mogą pomóc lub zaszkodzić działaniom naukowym. U nas tylko szkodzą. I to podtrzymuję. Nie było tam mowy o tym, że:" wszystko jest winą administracji". Proszę dokładnie czytać i analizować. Nie przekręcać informacji. Bo jeżeli tak dokładnie jak w tym przypadku analizowane są i interpretowane wyniki naukowe, to przecież łatwo zniekształcić całość. Bądźmy dokładni w wypowiedziach, czytajmy innych ze zrozumieniem, nie kierujmy się tylko chęcią dyskusji i polemiki za wszelką cenę.
Autor z 14.X. godz.9:50
Gwoli ścisłości, kategoria A+ uzyskały dwa wydziały farmaceutyczne, nie lekarskie rzeczywiście z Gdańska i Białegostoku. Dwie szkoły posiadają wszystkie wydziały w kat. A - Gdańsk i Białystok. Ciekawe.
Prześlij komentarz