środa, 23 maja 2012
Nauka polska, współczesna fantasmagoria
Ostatnie dni spędziłem na kongresie European Calcified Tissue International w Sztokholmie. Uczestniczyłem w wielu kongresach z tego cyklu, to zawsze były inspirujące dni. Chciałbym podzielić się uwagami „na gorąco”, relacjonując realia z dwóch całkowicie różnych światów. W rozmowie z obecnymi na kongresie osobami usłyszałem jakie jest ich nastawienie do obowiązków w uniwersytecie, do pracy dydaktycznej i naukowej. W istocie to jest dla nich zbędny balast, przeszkoda w realizacji innych, ważniejszych dla nich celów, takich jak prowadzenie badań klinicznych czy praca z pacjentami. Na drugim biegunie stawiam sesję, na której dr Hollis z USA przedstawiał wyniki swych badań dotyczących podawania witaminy D u kobiet w ciąży. Świetne, ogromne prospektywne badania, których wykonanie kosztowało 15 milionów dolarów!
Tak starły się dwa światy, polski z niemocą naukową i nihilizmem pracy uniwersyteckiej i świat fascynujących badań, popychających postęp.
Nie mam nic przeciwko badaniom klinicznym i leczeniu pacjentów, ale proporcja czasu i uwagi poświęcana różnym obszarom aktywności dawno została w Polsce zachwiana. Dystans, jaki nas dzieli od świata powiększa się szybko.
Tak starły się dwa światy, polski z niemocą naukową i nihilizmem pracy uniwersyteckiej i świat fascynujących badań, popychających postęp.
Nie mam nic przeciwko badaniom klinicznym i leczeniu pacjentów, ale proporcja czasu i uwagi poświęcana różnym obszarom aktywności dawno została w Polsce zachwiana. Dystans, jaki nas dzieli od świata powiększa się szybko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz