O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

czwartek, 19 stycznia 2012

O ŻYCIU AKADEMICKIM W ZABRZU

Na dzisiejszym posiedzeniu RW najważniejszą, w mojej opinii, poruszoną sprawą była kwestia prawyborów. Z taką inicjatywą wystąpił Prof. W. Rokicki, który krótko przedstawił ideę prawyborów; skracając można ją ująć jako próbę wyboru przez RW jednego kandydata w nadchodzących wyborach rektorskich. W godzinnej dyskusji wzięło udział wiele osób, swe zdanie wypowiedzieli Prof. Prof. J. Bursa, A. Dyduch, A. Gabriel, P. Jałowiecki, W. Król, A. Sieroń, R. Wojnicz, M. Zembala. Interesującą prezentację multimedialną przedstawił Prof. Sieroń punktując „za” i „przeciw” prawyborom. Jednoznacznie za wypowiedział się Prof. Dyduch. Inni dyskutanci podnosili zarówno silne strony jaki i wady tej idei. Zabrałem głos zwracając uwagę, że prawybory to droga odwołująca się do opinii społeczności akademickiej, tak by kandydat poddał się ocenie RW w czasie prawyborów. Taka droga to antynomia, dotąd dominującemu modelowi, zakulisowych uzgodnień. Jest zrozumiałe, że kandydat musi uzyskać poparcie nie tylko we własnym wydziale, ale droga do akceptacji powinna być pochodną jego sylwetki, drogi życiowej oraz programu. Takie jest moje rozumienie pojęcia „akademickość” w odniesieniu do wyborów rektora. Jestem zwolennikiem idei prawyborów; gdy stanie do wyborów na stanowisko rektora czterech kandydatów z Wydziału porażka jest prawie pewna.
Dyskusja nie zakończyła się jednoznaczną decyzją, na następnym posiedzeniu RW ma podjąć ostateczną decyzję czy prawybory się odbędą.

37 komentarze:

Anonimowy pisze...

A na co Państwo liczyli? Czy na to, że ktoś taki, jak prof. Sieroń podda się weryfikacji RW? Przecież całe jego życie to jedna wielka farsa!!! Najlepszym skrótem myślowym do tego Pana jest kłamstwo zamieszczone w CV na biograficznej stronie SUM-u o profesorach i dr hab. Cytuję: Był kaskaderem i dublerem wielu znanych aktorów. W Wywiadzie dla "Pro Medico" na pytanie Dziennikarki, w jakich filmach i jakich aktorów pan dublował, odpowiedział: w zasadzie, to wystąpiłem w jednym filmie Pana Mieczysława Waśkowskiego "Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni", ale reżyser usunął tę scenę. Cały on :)

Anonimowy pisze...

Przykre, ale prawdziwe. Sieroń to arcymistrz zakulisowych rozgrywek i manipulacji. Nawet jak Ci podstawi nogę, przez którą się wywrócisz i silnie pokaleczysz, to z pewnością użyje nogi innej osoby. Obrzydliwe! Dowiodła tego też dzisiejsza prezentacja: najpierw za, potem przeciw, z końcowym wydźwiękiem zdecydowanie przeciw! Panie Profesorze, już czas najwyższy udać się na zasłużony śmietnik historii!!! I tak na szczęście nie ma Pan żadnych szans!

Anonimowy pisze...

Z całym szacunkiem, istotą sprawy wcale nie jest Prof. Sieroń. Owszem, wykazał się sprytem bo grał w jednej ekipie z Dziekaniem Królem. Ale nie ugrał wiele, sprawa została tylko odsunięta w czasie. Wygrać bitwę nie znaczy wygrać wojnę! Ale poważnie, spór idzie o kształt uczelni na 4 następne lata. Tylko Prof. Pluskiewicz czytelnie okreslił swe stanowisko, pozostali byli raczej na nie. Rzecz wcale nie dotyczy tylko wydziału z Zabrzu (choć przy 4 kandydatach porażka wyborcza każdego z nich jest nieunikniona). Idzie o model SUM; uniwersytet do czego nawoływał autor tego bloga lub instytucję, o której kształcie decydują zakulisowe rozgrywki i układanie się. Powiedzmy jasno, układanie się nie w imię dobra uczelni tylko wąskiej grupy osób. Albo to wreszcie pojmiemy albo nadal rządzić nami grupa ludzi dziś stojąca na czele wydziału i całej uczelni. Nic dziwnego, że dla takich ludzi prawybory to jak woda święcona dla diabła...

Anonimowy pisze...

Proszę Państwa, to była granda w biały dzień! Byli obecni wszyscy potencjalni kandydaci (Profesorowie Jałowiecki Pluskiewicz, Sieroń i Zembala), ale zamiast rzeczowej dyskusji była pseudo-nowomowa rodem jakby z Sejmu. Dużo słów, ZERO treści! Dopóki wszystko szło po dawnemu, czyli Dziekan Król panował na sytuacją (lub tak mu się wydawało) atmosfera dyskusji była dobra, ale gdy Prof. Pluskiewicz nalegał na poddanie wniosku Prof. Rokickiego pod głosowanie to w dawnym, znanym stylu został przez niego obrażony. Chamstwo jak od lat, poziom niegodny uniwersytetu. Ale zwycięzca nie zmienia taktyki gwarantującej od lat sukcesy; blokowanie dyskusji (lub umiejętne sterowanie), jawne lub zawoalowane groźby, zakulisowe knowania dają widoczny efekt: brak chętnych do wypowiedzi. ŻENADA!

Anonimowy pisze...

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o Sieronia. Proszę mi wierzyć. Według mnie wszystko jest już ukartowane i uzgodnione. Powstaje tylko pytanie, w jakim Państwie My żyjemy? Moi Drodzy! Era Dziekana też powoli dobiega końca. I za chwilę już nikomu nie będzie w stanie zaszkodzić. To co się dzieje jest obrzydliwe. Tu nie chodzi o wygraną bitwę. Oni już myślą, co zrobić na następnej RW, aby wszystko było po "ichniemu". Jak to jest, że człowiek ekipy Wilczoka, Jego formalny zastępca, dalej Nami rządzi ?

Anonimowy pisze...

Dokładnie, w kręgach klinik w Ochojcu to właśnie prof. Sieroń jest przedstawiany jako mąż opatrznościowy SUM. Na pewno dla niektórych osób to jest odpowiedni kandydat na rektora, przeprowadzić "elity" przez wzburzone morze...
Jeśli chcemy powtórki z rozrywki to znakomity kandydat...pięknie mówi... dr honoris causa...biada maluczkim spoza układu...

Anonimowy pisze...

To może lepiej będzie przeprowadzić konkurs i zatrudnić menadżera z zewnątrz na rektora?

Anonimowy pisze...

Nieczysta gra wyborcza w SUM miała miejsce przed 7 laty; wówczas Pani Prof. Tendera włączyła się do gry bez jakiejkolwiek procedury wyborczej, nie odbyła nawet jednego spotkania z wyborcami. To był taki fortel, ale nazwijmy to po imieniu, to było wyborcze oszustwo, choć w majestacie prawa. Dziś inni kandydaci na stanowisko rektora pewnie rozumują następująco: skoro udało się raz to należy iść tą drogą i uchylać się przed debatą wyborczą. Ta pokusa jest wiadać niedoparta dla niektórych osób, ale życie idzie do przodu.
Szanowni Kandydaci do godności Rektora, zapomijcie o dawnych zwyczajach, niegdysiejsze kombinacje dziś się nie udadzą, Wasze sztuczki na nikim nie robią wrażenia. Głos oddamy na kogoś odpowiedniego, godnego urzędu rektorskiego. Tego możecie być pewni!

Anonimowy pisze...

Myślę, zwłaszcza po przeczytaniu powyższych komentarzy typu: "make love not war" że sprawa zaszła już za daleko i te prawybory trzeba przeprowadzić. Mam tylko taką wstępna propozycję, której zaproponowanie na RW chciałby "wsadzić" w usta osób, które z występowaniem na forum nie maja problemu. Otóż oprócz zgłaszania sie osobiście do prawyborów, chciałbym by osoby z sali mogły też zgłosić swojego kandydata. Wydaje mi się, że wprowadzanie "nowych" nazwisk w życie akademickie będzie na przyszłość korzystne. Takie zgłoszenie XY bedzie takim widzeniem sprawy a nie niechęcią do innych "Prarektorów".

Napisał "Wasz Korba".

Anonimowy pisze...

Skoro prawybory są tak niechętnie widziane przez zabierających głos to może to ma jakiś inny sens? Prof. Dyduch był za, autor bloga także zatem należy się zastanowić czy nie ma "drugiego dna". A może ktoś spośród dyskutantów ma sam ochotę wystartować w wyborach i jest mu na rękę by inni kandydaci się złapali za bary, a wobec braku rozstrzygnięcia to on, mąż opatrznościowy stanie do wyborów? nasza uczelnia zna taki casus, tak rektorem została Prof. Małecka-Tendera, gdy 3 tury wyborów w 2005 roku nie dały rozstrzygnięcia. Moja teza: to wyrafinowana gra Dziekana Króla, który wykorzystując swą dzisiejszą pozycję próbuje znaleźć dla siebie miejsce w uczelni jako jej rektor.

Anonimowy pisze...

Ostatni wpis jest chyba nietrafiony co do Dziekana. Tutaj trzeba istnieć w gazetach. Kiedyś po zajawce w Dzienniku regionalnym o oddzielaniu się od Katowic rozpętała się burza. Dla paru osób, którym Dziekan później pomógł to wycofanie się z walki z Rektor było pozytywne, bo spowodowało, że głowy nie poleciały. Ponadto siłą tego były informacje prasowe bo je trudniej zlekceważyć niż blog. Dziekan mimo dobrego wyniku nie przeszedł do Senatu i nie będzie startował tam, gdzie nie czuje swoich szans. Zmieniają się przepisy dla habilitantów i profesorów i już mniej będą zależne od "dobrych vs niedobrych" naszych Władz. Liczyłbym więc na mocniejszą walkę naszego nowego Dziekana z nowym Rektorem (raczej forsy nie postawię, że będzie to ktoś z naszej RW). To starcie naszego Dziekana z Rektor powinno być pewną nauką dla następcy. L. Wałęsie też się za pierwszy razem nie udało.Przy okazji tych prawyborów pamietajcie by następny Dziekan poszedł już na "Belweder". Więc powinny odpaść "Kandydaci Salonowi". Moglibyśmy wprowadzić jakieś Odznaczenia (nie wojskowe)za walkę z Rektorem dla Dobra Wydziału w Zabrzu. Prof Administrator mam nadzieję, że powoła Sztab do tej walki, która musi być nieustająca, ciągła i w najtrudniejszych chwilach partyzancka. Mój Krytyk pewno się teraz odezwie, że miłośnik "tygrysów" się znalazł-poleciłbym z tej serii "50-ciu z Dossel"

Anonimowy pisze...

To brak jedności wśród elit akademickich jest najgorszy. Sprawi, że rektorem zostanie osoba, o której wogóle tutaj nie ma mowy. Dziwne jest też pojmowanie dobra uczelni, akademickości i sprawiedliwości. Są osoby, którym to, co dotychczas prezentowały nasze władze po prostu odpowiada. Nie dochodzą do nich ani skargi krzywdzonych, ani szloch i bezsilność mobbingowanych.Dopóki nie dotyczy to ich samych, krzywda innych jest im obojętna. Takich właśnie nie powinniśmy wybierać, ponieważ rektor jest obowiązany dbać o dobre stosunki międzyludzkie w uczelni oraz o wszystkie grupy zawodowe.

Anonimowy pisze...

Zastanawiam się, dlaczego logiczna moim zdaniem inicjatywa prawyborcza budzi tyle emocji? Proszę spojrzeć wokół. Nawet we wczorajszych "Faktach" sporo się o tym mówiło. Klasycznym przykładem były tutaj prawybory prezydenckie w PO (jestem bezstronny politycznie). A u nas? O co tu chodzi? To przecież jasne: jeśli w wyborach wystąpi 4 lub jeszcze większa liczba Kandydatów, to nawet przy mizerii innych Wydziałów, Zabrze znowu przegra, gdyż głosy się podzielą. Chyba, że Rektorem ma zostać osoba już przez kogoś namaszczona i prawybory mogłyby pokrzyżować te plany. A to naprawdę szansa dla Nas, bo kto lepiej zna pretendujących, od Administratora Blogu po dr h.c.prof. Sieronia. A swoja drogą, to czy ktoś wie, z jakiej uczelni tym doktorem został? Ja wiem i na jego miejscu aż tak bardzo bym się tym nie chwalił:)

Anonimowy pisze...

Do komentującego z 10;24 - zgoda, że prawybory to dobry pomysł, ale nie z punktu widzenia osób, które na uczelnię nie patrzą jak na ich potencjalny, przyszły obowiązek wynikający z objęcia urzędu rektora w imię racji "pro publico bono" tylko na miejsce realizacji swych prywatnych celów. Im żadna formuła publicznego przesłuchania, dyskusji, prezentacji swych poglądów nie odpowiada. Ktokolowiek z kandydatów jest przeciw publicznej debacie, także w formie prawyborów, w istocie sam siebie dyskwalifikuje jako kandydat w wyścigu do stanowiska rektora.
Czy pamiętacie jak przed debatą broniła się obecna Pani Rektor Prof. E. Małecka-Tendera w 2008 roku? Gdyby nie konsekwentna postawa Prof. Pluskiewicza i nacisk na Panią Rektor nie byłoby żadnej debaty. A w 2005 wcale Prof. Małecka-Tendera nie została poddana ocenie w czasie spotkań wyborczych, gdyż zgłosiła swą kandydaturę tak późno by uniknąć tego typu procedur.
To co teraz obserwujemy to wierna powtórka z przeszłości, dodajmy, niezbyt chlubnej przeszłości.
Zacisze gabinetów ma zastąpić demokrację akademicką, układy zamiast dyskusji.
Formuła prawyborów ma także inne, ważne aspekty:
po pierwsze, rektor musi działać na rzecz całej uczelni, nie tylko jednego wydziału, zatem kandydat z wydziału (wszystko jedno jakiego) musi przekonać osoby z innych części SUM, że będzie rektorem mającym na uwadze dobro całej uczelni.
Po drugie, nie do przyjęcia jest argument, że można zostać rektorem głosami elektorów z innych wydziałów i poparcie własnego wydziału nie jest takie ważne-rektor w pierwszej kolejności musi mieć aprobatę swych kolegów z wydziału i to z dwóch powodów. W ramach wydziału znamy się najlepiej i my, tu pracujący możemy najbardziej obiektywnie stwierdzić czy dana osoba się nadaje do pełnienia funkcji rektora (takiej wiedzy nie mają nasi koledzy z innych wydziałów stąd także oni do pewnego stopnia swe wybory opierają na naszych opiniach). Ponadto trudno nam byłoby zaufać komuś kto unika rozmowy z nami. Bez poparcia w "mateczniku" rektor byłby jak ktoś obcy, ktoś poniekąd narzucony z zewnątrz.

Anonimowy pisze...

Dziękuję za komentarz. To pokrzepia. Jestem przekonany, że jest nas więcej i damy radę. Pozdrawiam wszystkich, poza manipulantem Sieroniem, bo o nim też mam fatalne zdanie. On jest jak wydmuszka jajka. Z zewnątrz jajko, ale jak się ją zgniecie, to pozostaje pył.

Anonimowy pisze...

Witam wszystkich Czytelników tego bloga, jest nas pewnie sporo, bo większość moich kolegów tam zagląda, choć z różną częstością. Nie pracuję w Zabrzu i mam pewien problem. Otóż od jakiegoś czasu ukazuje się sporo krytycznych głosów pod adresem Prof. Sieronia, natomiast brak jakichkolwiek uwag dotyczących innych, potencjalnych kandydatów. Znam oczywiście Prof. Sieronia, ale nie na tyle by móc zająć jakieś konkretne stanowisko. Sprawia on dobre wrażenie, dobrze zorientowany w wielu sprawach, spokojny. Ale zmasowana krytyka zmusza do zastanowienia, o co chodzi? dlaczego jest poddawany tak ostrej krytyce? Może ktoś - unikając osobistych poglądów - spróbuje jakoś merytorycznie uzasadnić dlaczego akurat ten kandydat nie jest odpowiednią osobą do objęcia stanowiska rektora. Jak sądzę ta sprawa nurtuje wiele osób.

Anonimowy pisze...

O to właśnie chodzi. Prof. Sieroń sprawia bardzo dobre wrażenie, świetnie się kreuje i reklamuje. Jest w tym mistrzem. Ale na tym koniec! Reszta jest dmuchana! Wystarczy przeczytać poprzednie wpisy, aby zrozumieć, dlaczego tak wiele osób go nie szanuje i słusznie się go obawia. On już był i pokazał na co go stać i jak wyglądało prorektorowanie w tym wydaniu. Ostrzegam-to może wrócić! Ja przyłączam się do grona przeciwników. A co do innych profesorów z Zabrza. Prof. Pluskiewicza wszyscy dobrze znamy. Można Go lubić lub nie, ale na pewno należy cenić za odwagę, wytrwałość i poglądy. Prof. Jałowiecki mnie osobiście krzywdy nie zrobił i uważam Go za przyzwoitego człowieka. A prof. Zembala to świetny kardiochirug i menedżer-więc jak Go krytykować? Mam też nadzieję, że ta krytyka Sieronia nie przyniesie odwrotnego skutku. Wtedy trzeba będzie sobie powiedzieć prawdę bolącą: zamienił stryjek siekierkę na kijek.

Anonimowy pisze...

Patrząc na prof. Sieronia chłodnym okiem, bez emocji i z boku muszę stwierdzić, że także w mojej opinii człowiekiem i naukowcem przyzwoitym to on nie jest. Proszę się też przyjrzeć jego sytuacji rodzinnej i dorobkowi. Nepotyzm kwitnie!

Anonimowy pisze...

Jak wspomniałem te prawybory powinny się odbyć. Podzielam też wczesniejszy głos by zachować ciszę prawyborczą. Mam też wrażenie, że część blogowiczów wpuszcza się psychologicznie w maliny. Kazdy zauważy, że po uprzejmej pochwale bloga przez Prof. AS spotęgowały się nań negatywne określenia. Może chcecie powołac Komisję Dziekańską (vide Sejm RP) do zbadania charakteru i czynności AS? Po prostu zagłosujecie na nie. A póki nie wyjasnicie o co chodzi to część osób nie znajacych Profesora zagłosuje na Profesora Wam na złość. Myślę sobie, że powinienem sam kandydować bo nie potrafię gnębić ludzi, ale czy te cechy (wady) wystarczą do tego by być dobrym Rektorem chyba nie. Nie da się rządzić w taki sposób, by nikt nie został pokrzywdzony (albo po prostu nie dano komuś wsparcia, otuchy, pomocy merytorycznej -tutaj Rektor jak i Dziekan musieliby intuicyjnie wyczuwać odpowiednią osobę-przecież podobnie było kiedyś przy zdawaniu do szkoły aktorskiej-nadawał się ktoś o pewnej wrażliwości, z której można było wydobywać to coś, natomiast nie nadawał się ktoś, kto tylko pięknie czytał własną poezję-zaczerpnięto z materiałów o Zbyszku Cybulskim-nie piśzcie tylko, że nie stronił od nakrapianych imprez.)

Anonimowy pisze...

Również popieram prawybory i ciszę. A poza tym Władza nie musi Nas prowadzić za rączkę i głaskać. Ma nam nie przeszkadzać w rozwoju, stosować jasne i czytelne kryteria oceny, przejrzyste metody i cele wprowadzanych zarządzeń oraz dawać przykład nienagannego etycznie i moralnie postępowania. Trzeba wybrać w prawyborach osobę, której zaufamy i powierzymy także Swoje najbliższe lata pracy zawodowej. A więc cisza!

Anonimowy pisze...

Znam przebieg rady wydziału, przeczytałem komentarze i całość obrazu pokazuje logiczny sens tego co sie stało. Była to zaplanowana manipulacja autorstwa Dziekana Króla oraz Prof. Sieronia. Ten ostatni przygotował nawet prezentację multimedialną mającą jakoby pokazać za i przeciw prawyborom. Dalszy tok dyskusji jest znany, ale najważniejsze jest, że Dziekan wykorzystał swą pozycję do wywarcia presji na członków rady wydziału blokując głosowanie nad uchwałą czy przeprowadzić prawybory. W tej sytuacji nie występował on jako szeregowy członek rady, tylko jako władza. A skoro władza nie chce wprowadzać demokratycznych procedur (a taką są prawybory) to znak dla szeregowych członków by się nie wychylali. Do końca kadencji jeszcze jest sporo czasu, dziekan widzi jak kto głosuje i ostrzega. To obrzydliwe nadużycie władzy, może nawet można tę postawę zakwalifikować do kategorii "mobbing"? Zresztą takie metody są tu stosowane od dawna, ale przecież przyjdzie czas gdy dziekan przestanie pełnić swą funkcję...oj, biada mu wówczas...

Anonimowy pisze...

Trudno ocenić, czy biada? Przykre dla mnie jest coś innego. Uważałem dziekana Króla za fajnego faceta. Żyłem w naiwnym przekonaniu, że teoretyk-mikrobiolog zna swoje miejsce w szeregu osób niezależnych, nie jest włączony w układy "kliniczne" i będzie dobrze prowadził ten Wydział. Czas pokazał zupełnie inne jego oblicze. Jest też wątek osobisty. Parę dni temu dowiedziałem się zupełnie przypadkowo, że także mnie wiele miesięcy temu podłożył niezłą świnkę. Zastanawiam się, jak można być tak obłudnym, zakłamanym i cynicznym. W rozmowach ze mną był zawsze ugrzeczniony i zgrywał przyjaciela. Jeśli wygra Sieroń, to nadal będzie mu cieplutko i będzie miał parasol. Dlaczego? Bo ci panowie nadają na tych samych częstotliwościach. Sieroń to stęchlak. Mianem stęchlaka określa się w przetwórstwie jajko z pozoru dobre i nieczułe nawet na socjalistyczne prześwietlanie w sklepach z nabiałem. Biada jednak temu, kto je rozbije i wprowadzi do innych przygotowywanych smakołyków. Smrodem pokona wszystko-dziesiątki innych jaj, zupy, dania stałe i desery, nawet z tonami przypraw. Nic się z tym już nie da zrobić. Trzeba wyrzucić.

Anonimowy pisze...

Chciałem powiedzieć, że uparliscie się na jedną wersję i jak pijany płotu szukacie zmowy. Ja bedę głosował za prawyborami, bo jak już pisałem dla oczyszczenia tej atmosfery. Gdyby było głosowanie zaraz po pierwszym zgłoszeniu wniosku byłbym przeciw. Moim zdaniem była to jedna z lżejszych RW, owszem myślę, że prezentacje multi w tej sprawie to jest nadmiernie vipowskie i złamanie pewnego konwenansu i pozwolić na to powinna RW w głosowaniu. Dlaczego ktoś z obecnych Profesorów tytularnych nie powiedział jak adwokat na rozprawie: "sprzeciw, składam wniosek itd". Żyjemy od 10 lat trochę w innych czasach, gdzie więcej jest spraw administracyjnych niż naukowych. Chcecie aby przyszły Dziekan był figurantem i żeby mówiło się że rządzi ktoś inny. Wczoraj w serialu "Ojciec Mateusz", aktor Jan Nowicki powiedział, że woli być rogaczem i zabójcą niż tylko rogaczem. Wolałbym też się częściej mylić i być stanowczym niż by mówiono o mnie, że jestem (niewymowne). Czepianie się pod koniec kadencji jest taką słabością narodową, czyli kompleksy. Nie dotarła ta krytyka do większego grona, bo wówczas należałoby pójść za słowami Michnika: Od się od Wałęsy i dodaję i od Dziekana. Albo nie, nie od.., będzie wówczas dla nas i dla bloga nieśmiertelny. Dziekan zostanie rekordzistą cytacji w blogu od kilku lat-oby następny Dziekan też tego wyróżnienia doświadczył. A propos trzeba zgłosić człowieka, który ma trochę charyzmy, nie patrzy tylko na innych pod kątem ich pozycji i jest wewnątrzsterowny. Wybaczcie tę wielowątkowość.

Anonimowy pisze...

W odpowiedzi na dwa poprzednie wpisy muszę stwierdzić ze smutkiem, że Uniwersytetu nie da się wyrzucić, bo Uniwersytet to MY! Z pozoru niesmaczny wykład antygastronomiczny niesie niezłe przesłanie. Mojemu zacnemu poprzednikowi zadam pytanie, czy nie uważa, że Nasza rzeczywistość akademicka w dużej mierze wygląda tak właśnie dzięki tym dwom osobom, i to na trzeźwo? A co do tych dwóch panów-Moi Drodzy, duch pyszny poprzedza upadek. Czasami dwaj koledzy uważają się za kowbojów, a są tylko harcerzami, bez obrazy dla harcerstwa.

Anonimowy pisze...

No to Bracie od świneczki-obstawiałbym, żeś sam podłożyłeś świnkę Dziekanowi, bo na pewno jedną wadę ma-jest pamiętliwy. Więc Bracie zrób rachunek sumienia czy to Ty nie podrzuciłeś ścierwa i przy okazji rzuciłeś kamieniem- Ty bez grzechu.

Anonimowy pisze...

Drogi Bracie :) Bez grzechu to ja z pewnością nie jestem. Ale nie mam zwyczaju robić komuś świństewek. Boli to, że jeśli ktoś postępuje fair, to spodziewa się tego samego po drugiej osobie. Kiedy spotyka go zgoła inna postawa i zachowanie tej osoby, to po prostu przykre. Tyle Bracie i nic więcej.

Anonimowy pisze...

Tak, szukamy zmowy, a przede wszystkm jedności, bo tylko taka postawa może być gwarancją sukcesu.Chociaż ta jedność jest raczej nieosiagalnym ideałem, to jednak trzeba do niej dążyć. I znam powiedzenie - gdzie trzech Polaków, tam cztery wersje. Jednośc poglądów nie jest naszą mocną stroną, wiedzieli o tym nasi wrogowie (Bismarck i inni). Ale należy nad tym pracować. I nie powinniśmy wychodzić z założenia, że to nasz głos jest jedynie słuszny. Czasami warto dla dobra sprawy zgodzić się z innymi. Dla dobra Uniwersytetu, naszego miejsca pracy. Nie zgadzajmy się na powielanie dotychczasowego zła.

Anonimowy pisze...

Dokładnie tak, zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Rektorem ma być właściwa osoba i nie ma zgody na twierdzenia, że w Zabrzu brak jest osób godnych tego urzędu. Ale próba wystawienia paru kandydatów np. 4 skazuje ich na porażkę. Albo kandydaci zrozumieją, że kompromis jest konieczny albo będą forsować na siłę własne kandydatury wbrew logice. Prawybory to szansa dla każdego nich by zwiększyć szanse wyborcze. Ale tylko dla jednego kandydata bo tylko jedna osoba może wygrać prawybory. Klasę człowieka widać w takich właśnie okolicznościach: albo potrafi się "ugiąć", nawet przełknąć porażkę albo w imię własnych ambicji naraża na szwank interes większej grupy ludzi. A można z klasą przegrać, a że jest to możliwe pokazał prof. Pluskiewicz dwa razy doznając goryczy porażki.

Anonimowy pisze...

Z wielu wcześniejszych wpisów wieje nutą optymizmu. I to dobrze. Jednakże realizm każe mi być co najmniej sceptykiem. Z jednej strony dziwię się tak wielu negatywnym opiniom o prof. Sieroniu. Z drugiej strony dziwi mnie fakt, że ani jedna osoba nie napisała nic w jego obronie! To o czymś świadczy. Osobiście stanę na uszach, jeśli on podda się weryfikacji prawyborczej. Poprzednik mówił o klasie, trzymaniu na wodzy własnych ambicji i interesie wspólnym. Moi Drodzy, to nie z Sieroniem. Jego głównym celem jest wykreowanie własnej Rodziny i tyle. Przy okazji Siebie i paru kumpli też. Moim zdaniem prawyborów nie będzie, chociaż bardzo bym chciał, abyśmy chociaż raz byli mądrzejsi przed szkodą! Albo w ogóle się nie odbędą, albo poza prof. Pluskiewiczem nikt do nich się nie zgłosi, albo w kwietniu nawet Ci, którzy podpiszą lojalkę, że w razie przegranej w prawyborach już nie będą startować, nagle zmienią zdanie. Dlatego właśnie Bismarck miał o Nas tak złe zdanie. Niestety, to nie My decydujemy o przyszłości.

Anonimowy pisze...

Myślę, że każda RW ma swojego Sieronia. W przypadku katowickiej RW też jest ktoś taki, kto z powodzeniem zastąpił wyeliminowanego już z gry, zresztą słusznie, prof. Gmińskiego. O dziwo, ten aktualny też nosi to samo imię i nazwisko, czyli Aleksander Sieroń, a czas z pewnością nie służy w tym przypadku pozytywnemu kształtowaniu jego charakteru. Ciekawe, kiedy do Władz Uczelni dotrze wiadomość, że studenci coraz częściej myślą o zmianie Uniwersytetu z powodu tego pana i jego asystenta Pokory. Panie profesorze, magistrze biologii, czas najwyższy zrozumieć, że dzieje się z panem coś niedobrego, a medycyna to nie studia biologiczne! Radziłbym powstrzymać też arogancję!

Anonimowy pisze...

Warto zwrócić uwagę na wypowiedź prof. Dyducha, który jednoznacznie poparł ideę prawyborów. Dawniej raczej nie był skłonny do zajmowania tak jednoznacznego stanowiska; dziś będąc poza uczelnią może pozwolić sobie na niezalezność sądu. To pośredni dowód na presję Dziekana na członków rady wydziału, na wykorzystywanie przez niego swej pozycji w celach nie mających nic wspólnego z funkcją dziekana. To nie z nami, ten przeciw nam; ta sprawdzona dewiza ciągle jeszcze działa!

Anonimowy pisze...

W takim razie, czy wrzucenie do sali RW bomby prawyborczej lub otwarcie puszki Pandory to efekt uboczny dobrych zamiarów, czy "po mnie choćby potop". Przy całym szucunku, jeżeli wnioskodawcy są 60++ to komu ma to służyć, czy samodzielni 30-50 (55 młodzi duchem i ciałem) mają się w tym babrać? Jeżeli zamiar prawyborczy był podstępem do wywołania wojny (prowokacja gliwicka)to ten stan rzeczy powinna zbadać komisja.

Anonimowy pisze...

Zamiast Komisji i rozstrząsania tych spraw, dopatrywania się Bóg wie jakich podtekstów i spikowej teorii dziejów, proponuję zewrzeć szyki, doprowadzić do prawyborów i wybrać jednego, rozsądnego Kandynata do sprawowania Urzędu Rektora. Czas już najwyższy na Rektora z Zabrza, który, jak na Jego Magnificencję przystało, będzie Rektorem wszystkich, tzn. także Zabrza. I tyle. Przynaję, że wypowiedzi poprzednika kompletnie nie rozumiem. Dosyć tego i tym podobnych wypowiedzi.

Anonimowy pisze...

Super! Spisek! Prowokacja gliwicka. I to w przeddzień kluczowej RW. Ciekaw jestem, kto mógł wpaść na tak genialny pomysł. Dla mnie, biorąc pod uwagę czas zamieszczenia tego wpisu, to klasyczna próba odwrócenia uwagi od spraw ważnych. Ważnych, bo taka szansa w przypadku upadku tego przedsięwzięcia, czyli prawyborów, tak szybko się już nie powtórzy. A kto broni zgłosić osobę młodszą? Te prawybory mają być przecież demokratyczne. Jeśli osobie piszącej przyświecały dobre intencje, to wyszło na odwrót.

Anonimowy pisze...

A ja Wam powiem - wszystkiemu jest winien Prof. Pluskiewicz. Zobaczcie, jak piękne, sielskie i anielskie byłoby życie bez jego bloga. Nikt by nie wiedział, co się dzieje i żylibyśmy w pełnej nieświadomości. A nawet wiedząc, nikt by się nie odważył odezwać, w obawie o przykrości z utratą pracy włącznie. Tymczasem Prof. Pluskiewicz zapewnił nam anonimowość, broniąc Naszej prywatności i możliwości bezpiecznego wypowiadania Naszych sądów przed innymi. Sądów czasami bolesnych i irytujących, ale jakże potrzebnych. Potrzebnych, gdyż ujawniają najgorsze tajemnice drzemiące w Nas i występujące u osób odpowiedzialnych za kierowanie SUM-em. Wstyd Panie Profesorze. Co niektórym zakłóca pan spokój!

Anonimowy pisze...

Oto jest pytanie: lepiej wiedzieć czy nie wiedzieć?!
Ja osobiście głosuję za pełną informacją o otaczającym nas świecie, lepsza jest gorzka prawda niż najbardziej polukrowane kłamstwo...

Anonimowy pisze...

Ależ nie róbcie tego, nie zamykajcie go. Ćwiczę swoją składnie, sprawdzam błędy ortograficzne. Odtwarzam sobie wszelkie fascynacje literaturą, filmem. A te moje wpisy o Prowokacji to żadna zmyła, liczę więc na jutrzejszą konsolidację do prawyborów. A ten pesymizm polega na tym, że znowu się skłócicie, a my pozostali będziemy patrzeć na ten spektakl, powinni sprzedawać bilety. Ciekaw jestem, czy ktoś już tajniacko czegoś nie nagrał i nie wysłał na YOU TUBE`A