poniedziałek, 21 marca 2011

Dylematy systemu opieki zdrowotnej

Reforma służby zdrowia to odwieczny temat. I nic dziwnego, w końcu zdrowie jest najważniejsze. Ostatnio obserwuję dyskusję dotyczącą problemu pracy lekarzy w różnych, konkurujących ze sobą jednostkach służby zdrowia. Te dyskusję jaką niedawno rozpoczęła „Medical Tribune”.

Artykuł poniższy także dotyczy tej problematyki. Nie jest to łatwy problem, zobaczmy jakie metody rozwiązania przyjęto w niektórych regionach Polski.

Nie słyszałem by ktokolwiek podejmował podobne próby w naszym regionie, czyżby zjawisko to nie występowało na Śląsku?

Lojalność w czasach ostrej konkurencji

Zarządzający publicznymi szpitalami nie kryją, że kiedy sytuacja finansowa ich lecznic była stabilna, praca lekarzy w kilku placówkach im nie przeszkadzała.
Publiczne placówki, które przegrały batalię o kontrakty z nowymi podmiotami, mają pretensje do swoich lekarzy, że pracują również na rzecz konkurencji. W Gdańsku, Bydgoszczy, Lublinie, Chełmie pracodawcy wprowadzają lub przymierzają się do wprowadzenia w umowach o pracę klauzul lojalnościowych. 
 
W Lublinie akcja nakłaniania lekarzy do podpisywania umów o zakazie konkurencji ma zorganizowany charakter i prowadzona jest pod auspicjami Konwentu Szpitali Wojewódzkich, Klinicznych i Resortowych, który zrzesza największe lecznice w mieście. Może doprowadzić do ograniczenia zjawiska "wieloetatowości" w publicznych szpitalach Lublina albo do tego, że lekarze zaczną z nich odchodzić. 
 
W innych miastach - przynajmniej na razie - sprawa dotyczy pojedynczych pracodawców. 
 
Jak powiedział nam Jacek Solarz, przewodniczący Konwentu, zarazem lekarz i dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie, celem założonego w 2008 r. stowarzyszenia jest wypracowanie wspólnego stanowiska wobec wielu niedociągnięć w kontraktach z NFZ. 
 
Sposób na odzyskanie kontraktu 
 
- Obecnie zespół radców prawnych analizuje statuty i regulaminy szpitali stowarzyszonych w Konwencie, by wypracować jednolite stanowisko w sprawie klauzuli o zakazie konkurencji - wyjaśnił Jacek Solarz i zwrócił uwagę na problemy związane z olbrzymimi różnicami w statutach i regulaminach poszczególnych jednostek. 
 
W każdym razie finalnym celem tej akcji ma być odzyskanie utraconych kontraktów na świadczenia, a sposobem prowadzącym do niego - osłabienie potencjału kadrowego konkurencji, tak aby nie była w stanie wywiązać się z umów zawartych z NFZ. 
 
Zresztą nie tylko o fachowy personel medyczny toczy się gra. Członkowie Konwentu wypowiadają placówkom niepublicznym umowy dotyczące zapewnienia, realizacji oraz podwykonawstwa świadczeń zdrowotnych. NZOZ-y mają teraz problem, bo same nie dysponują specjalistycznym sprzętem, a za chwilę przestaną korzystać z tego, który mają lubelskie lecznice. 
 
Co na to płatnik? "W przypadku utraty warunków do udzielania świadczeń przez określone podmioty w wyniku działań podjętych przez dyrektorów zrzeszonych w Konwencie Szpitali Wojewódzkich, Klinicznych i Resortowych Miasta Lublin, Lubelski Oddział Wojewódzki NFZ będzie reagował zgodnie z przepisami prawa" - czytamy w lakonicznym komunikacie. 
 
Małgorzata Bartoszek, rzecznik Lubelskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, dopytywana przez Rynek Zdrowia, na czym konkretnie będzie polegała reakcja oddziału, stawia kropkę nad "i": - Jeśli placówki, z którymi mamy podpisane umowy, nie będą spełniały warunków umożliwiających realizację świadczeń, np. nie będą posiadały dostępu do badań specjalistycznych lub odpowiedniej kadry, to, niestety, będziemy rozwiązywać umowy. 
 
Nie są to czcze pogróżki. Lubelski NFZ zaplanował przeprowadzenie ok. 80 kontroli, głównie nowych podmiotów. 
 
Tych, które po raz pierwszy przystąpiły do postępowania konkursowego lub świadczeniodawców, którzy mają podpisane umowy, ale złożyli oferty na nowe zakresy świadczeń. 


Żródło: http://biznes.onet.pl/lojalnosc-w-czasach-ostrej-konkurencji,18570,4214282,1,prasa-detal

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Cóż dziś nauczyciel stazysta od września zrobi więcej niż lekarz stazysta. A ten pierwszy pracuje tylko 21 godzin togodniowo o ile nie mniej.

Anonimowy pisze...

A nauczyciel mianowany dostanie wlasciwie tyle samo co minimalne uposazenie samodzielnego pracownika akademckiego z habilitacje. Pytanie do wszystkich: jaki w ogóle mają sens aspiracje naukowe ? Czy warto tracić zdrowie fizyczne i psychiczne na pamiątkę po systemie koministycznym, czyli habilitację ? System motywacji pracowników naukowych coraz bardziej przypomina powolne dobijanie naiwnych, którzy wierzą w fikcję.