niedziela, 8 sierpnia 2010

Szanowny Panie Prof. Pluskiewicz,

Od tego roku mam przyjemność spełnić swoje marzenie i rozpocząć studia medyczne. Wybrałem właśnie Wydział lekarski z oddziałem lekarsko-dentystycznym w Zabrzu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Dosyć nie dawno trafiłem na bloga, który Pan prowadzi, informujący o sprawach bieżących wyżej wymienionego wydziału. Napiszę krótko, zależy mi na dobrze napisanym LEP-ie. Wiem, że jeszcze nie zacząłem studiów i trudno jest mówić już teraz o tym egzaminie, ale wybór uczelni też ma jakiś na egzamin (Przynajmniej tak mi się wydaje). Słyszałem od studentów tego wydziału, że uczelnia w tym roku zaczęła działać w kierunku lepszego przygotowywania studentów do LEP-u. Czytając Pana blog mam wrażenie, ze nie jest obojętny Panu los tego wydziału, ale wydaje się Pan być obiektywny w ocenie. Ośmielam się więc prosić Profesora by, jeśli tylko znajdzie choć trochę czasu, odpisał krótko czy są szanse, że w Zabrzańskim wydziale Lekarskim będzie lepiej?
 
Z wyrazami szacunku,

Student kierunku Lekarskiego w Zabrzu



Ten list otrzymałem 29 lipca. Poniżej zamieszczam odpowiedź.

Jestem absolwentem wydziału zabrzańskiego. Ukończyłem go dość dawno, bo w 1982 roku. To był trudny czas stanu wojennego, gdy życie nie tylko uczelni, ale całego kraju zamarło. Ale ten smutny czas poprzedził wspaniały okres zrywu czasów „Solidarności”. Wolność dosłownie zalała kraj, a uczelnie były w awangardzie zmian na lepsze. Byłem wówczas, jesienią 1980 roku studentem V roku medycyny i wir rewolucyjnych zmian wciągnął mnie na dobre. Byłem jednym z założycieli Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Nie było łatwo pogodzić studia z intensywną działalnością w NZS-ie, ale to był niezapomniany okres dla wielu z nas. Tak naprawdę dopiero wtedy poznałem mą uczelnię, zrozumiałem co znaczy być studentem. Atmosfera była wspaniała, gdzieś zniknęły sztuczne bariery dzielące nas, studentów od kadry naukowo-dydaktycznej. W tych parunastu miesiącach „festiwalu” wolności bywałem także w innych wydziałach uczelni i muszę jednoznacznie stwierdzić, że to właśnie wydział w Zabrzu był centrum uczelni, tu była najlepsza atmosfera, tu działy się najważniejsze rzeczy. Wtedy zobaczyliśmy, że kolebka uczelni nadal jest miejscem dynamicznym, wiodącym.
Dlaczego, próbując odpowiedzieć młodemu człowiekowi, studentowi pierwszego roku, cofam się tak daleko w przeszłość? Czynię to jak najbardziej świadomie, gdyż nadal uważam Zabrze za kluczowe dla całej uczeni. I choć ostatnie lata nie napawają zbytnim optymizmem, czemu daję wyraz na blogu, to jestem absolutnie przekonany, że czasy świetności tu wrócą. Bo każda instytucja to przede wszystkim ludzie, to oni tworzą jej jakość. A ci są w Zabrzu i Bytomiu, są zaangażowani, otwarci. Dobrze wybrałeś, to ciągle jest niezłe miejsce do studiowania.
Co do LEP-u. To dobrze, że już dziś o tym myślisz, to dobry znak na przyszłość dla Ciebie. Podjęte ostatnio działania władz wydziału na pewno dadzą pozytywny efekt, ale wynik każdego zdającego to wypadkowa obiektywnych warunków oraz indywidualnej pracy studenta. Wierzę, że sobie poradzisz, ale czeka Cię 6 lat ciężkiej pracy.

Do zobaczenia na zajęciach

Pozdrawiam
Wojciech Pluskiewicz

14 komentarze:

Anonimowy pisze...

Gdyby wszyscy nauczający na sum byli tak jak Profesor, wtedy nauka tytaj miała by sens. Niestety, takich osób jest dosłownie kilka. Ten młody absolwent, jak większość z nas, jest nadal niepoprawnym optymistą i ciągle wierzy że będzie lepiej, tak jak my co najmniej od 1990 roku. Prawda jest taka, że będzie coraz gorzej i nie ma sensu oszukiwać młodych ludzi i samych siebie. Nikt nie wyda kilkuset tysięcy złotych na całkowitą modernizację wydziału w Zabrzu. Takich pieniędzy nigdy nie było nie ma i nie będzie w biednym kraju jakim jest Polska. Niech ten młody człowiek skorzysta z komputerów dla studentów w Zabrzu, które mają ponad 10 lat i wlaściwie nie można z nich korzystać, wtedy pozna prawdę, nich przejedzie się do Rokitnicy i na Trauguta. Pierwsze wrażenie jest najważniejsze, potem to tylko oszukiwanie samych siebie.

A LEP ? jakoś go zda, a potem przyjdzie prawdziwa konkurancja na rynku pracy w całym kraju. Wtedy zobaczy, że Zabrze nie dało mu tego o czym pragnął. Dostać się na studia to najmniejszy problem, najważneijsze to wybrać dobrą uczelnię, więc jeszcze ma czas na podjęcie decyzji, która zadecyduje o całym jego przyszłym życiu.

Anonimowy pisze...

Ja natomiast (absolwent wydziału zabrzańskiego AD 2006), sugerowałbym raczej (przykro mi to pisać) poszukać innej uczelni. Być może czasy świetności wrócą ale póki co nic nie wskazuje na to, żeby właśnie ten wydział był kluczowy dla uczelni, działania władz idą raczej w kierunku jego demontażu.

Mimo, iż od momentu opuszczenia przeze mnie murów uczelni upłynęło już parę lat, ciągle sporo znajomych studiuje, przez pewien czas miałem też zajęcia ze studentami. Informacje które płyną nie nastrajają pozytywnie i nie pozwalają niestety powiedzieć że to jest dobre miejsce do studiowania. Wśród afer, kłótni, i ewidentnej niechęci "międzywydziałowej" ciężko o miłą atmosferę sprzyjającą rozwojowi naukowemu.

Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

Anonimowy pisze...

Dziwię się bardzo, że ktokolwiek wybiera studiowanie w Zabrzu. Jest tyle lepszych uniwersytetów medycznych, które dbają o studenta. Nawet wydział lekarski w Katowiacach wydaje się być lepszy.

Anonimowy pisze...

"Czasy świetności" nigdy już nie wrócą, Zabrze zatrzymało się w latach 60-tych ubiegłego wieku. To jak było kiedyś to już tylko legenda przekazywania z pokolenia na pokolenie. Zrozumcie to młodzi ludzie.

Anonimowy pisze...

A ja widzę jeden plus tych lat spędzonych na ŚUM.Mając ciągle pod górkę i niejednokrotnie mówiąc kolokwialnie dostanie się w tyłek człowiek nabiera dystansu do siebie, Polski i całej medycyny.Wydaje mi się,że będzie to procentowało na przyszłość.Lepszej szkoły życia moim zdaniem kolega w naszym kraju nie znajdzie.Więc pod tym względem polecam ŚUM i WL Zabrze:)Głowa do góy kolego.Trzymam za Ciebie kciuki i za innych przyjętych studentów na nowy rok akademiki :)

Starszy kolega z WL Zabrze

Anonimowy pisze...

Też jestem studentką i mogę powiedzieć, że studiowanie tutaj to na pewno nie kształcenie charakteru, ale niszczenie osobowości studenta, wtłaczenie niepotrzebnej wiedzy teoretycznej przez pierwsze lata. Do dobrego wykonywania zawodu w klinice na pewno nie przygotują. Może to zamierzone działanie, niczego nie nauczyć, aby nie miec konkurencji.

Anonimowy pisze...

Z innej beczki, ale tym niemniej ciekawe:
http://www.sw-trojmiasto.pl/teczki_holowiecki.html
Kolejny szpicel z profesorskim tytułem?

Anonimowy pisze...

Tu się dobrze studiuje ? ktoś ma poczucie humoru...Dobrze to studiuje się w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Gdańsku, itp

Anonimowy pisze...

Jak wynika z opinii p.rektor może przyjąć meldunek "zadanie zostało wykonane". Zabrze zniszczone, ale w Katowicach nie lepiej.....

Anonimowy pisze...

Zabrze jest sobie same winne, tylko nikt tego nie zauważa.

Anonimowy pisze...

Studiowanie w Zabrzu to moja porażka życiowa.

Anonimowy pisze...

Trochę dziwna ta nagła nagonka na Wydział w Zabrzu. A niby w Katowicach to jest doskonale???

Ktoś tu chyba próbuje upiec jakąś PR-ową pieczeń....

Autor Listu pisze...

Teraz i tak papiery złożone do Zabrza, na innych uczelniach nie potwierdziłem chęci studiowania. Na prawdę jest aż tak źle? Trochę osób tam studiujących polecało, no i teraz Pan Profesor. Ehm.. Trudne wybory a jeszcze nawet nic się nie zaczęło.

Anonimowy pisze...

Katowice: MZ upomniało dyrektora

* Gazeta Wyborcza/Rynek Zdrowia
* 15-08-2010 11:32

Ministerstwo Zdrowia upomniało dyrektora Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 5 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach za to, że złamał przepisy regulujące zasady szkolenia lekarzy.

W liście do dyr. Dariusza Jorga wyraziło oczekiwanie, że w przyszłości powstrzyma się on od podejmowania podobnych działań.

List, którego fragmenty ujawnia Gazeta Wyborcza, był reakcją na wyjaśnienia dyrektora złożone w resorcie, w których stwierdził, że ma prawo do samodzielnego podejmowania decyzji kadrowych.

Poszło o zwolnienie z pracy jednej z rezydentek. Nie zgodziła się ona na pełnienie dyżurów w ramach kontraktu (dotychczas lekarze pełnili je w ramach umów o pracę), za co została zwolniona bez podania przyczyn.

Ponieważ umowa o pracę z rezydentem ma szczególny charakter (budżetu państwa płaci za wykształcenia specjalisty), rezydenta nie można zwolnić, o ile nie ma przeszkód, by kontynuował specjalizację. Tak orzekł sąd pracy, do którego odwołała się lekarka. W czerwcu przyznał jej ponad 9 tys. zł odszkodowania i obciążył szpital kosztami procesowymi.

Po wyroku Departament Nauki i Szkolnictwa Wyższego MZ ostro skrytykował Jorga za to, że nie podał oficjalnych przyczyn zwolnienia lekarki, co „może wskazywać na ich brak, a takie dyskrecjonalne działanie jest niedopuszczalne”.

Sama lekarka nie wróci do Szpitala Klinicznego w Katowicach. Znalazła miejsce do specjalizacji w innym szpitalu w województwie śląskim.

Więcej: www.gazeta.pl