Obserwując nasze życie publiczne, w skali krajowej, ale może przede wszystkim to najbliższe, miasta, dzielnicy, miejsca pracy nie sposób uciec od skierowania myśli na bardzo odległe wydarzenia. Do takiej refleksji skłania mnie szczególny dzień, 1 sierpnia, rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Zawsze przy okazji tej rocznicy rozpoczyna się dyskusja na ile samo powstanie, ale i inne wydarzenia historyczne z czasów II Wojny Światowej oraz okresu represji komunistycznych odbijają się na rozwoju bieżącej sytuacji w kraju.
Czy gdyby w naszym życiu publicznym było obecne pokolenie Kolumbów nie moglibyśmy wznieść się na wyższy poziom dialogu społecznego, czy wojenny, powojenny i emigracyjny upust krwi nie spacza naszej bieżącej rzeczywistości?
Czy zniszczone przedwojenne elity mogłyby zmienić bieg wielu spraw?
Co należy uczynić, byśmy potrafili ze sobą rozmawiać, a zachowując prawo do różnic poglądów potrafili nawzajem się szanować, by słowo porozumienie i kompromis nie były synonimem walki i dążeniem do pokonania i upokorzenia strony myślącej inaczej?
sobota, 1 sierpnia 2009
Tych ludzi brakuje…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz