środa, 5 sierpnia 2009

Badania kliniczne

Badania kliniczne to stosunkowo nowy obszar działalności lekarskiej choć w Polsce są prowadzone od 25 lat. Prowadzenie badań daje szereg korzyści: poznanie nowoczesnych metod terapii od strony badawczej, nawiązanie kontaktów z wiodącymi ośrodkami naukowymi świecie, osobiste poznanie najwybitniejszych naukowców w wielu dziedzinach, współautorstwo w publikacjach w najlepszych periodykach światowych, w końcu to także bardzo opłacalna finansowo działalność. Ale myli się ten kto upatruje w prowadzeniu badań klinicznych łatwego zarobku. Prowadzona od dłuższego czasu kontrola NIK jest ukierunkowana na sprawy finansowe co niestety spłaszcza problem. Przykre dla mnie, jako pracownika naukowo-dydaktycznego, jest fakt iż zaczynem do rozpoczęcia ogólnopolskiej kontroli były zastrzeżenia dotyczące prowadzenia badań w Szpitalu Klinicznym nr 5 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Problem generalnie sprowadzono do kwestii zbyt niskich kontraktów szpitali i za dużych zarobków badaczy. W obszernym wywiadzie dotyczącym badań klinicznych prof. T. Grodzicki, dziekan Wydziału Lekarskiego UJ trafnie konstatuje, że „Już dziś, z obawy przed kontrolami, dyrektorzy szpitali wstrzymują rejestrację nowych badań. Otrzymujemy też sygnały od sponsorów, że z niektórych badań Polska może zostać wyłączona, bo stajem się niepewnym partnerem…na całym świecie wszyscy chcą robić badania kliniczne. My potrafimy jedynie kontrolować, a w domyśle –karać”.

Słusznie profesor obawia się o przyszłość badań klinicznych w Polsce, prezentuje w wywiadzie wielu aspektów w nr 12 Medical Tribune (pełny tekst w pdf załączam poniżej). Chciałbym dodać jeden dodatkowy czynnik decydujący, w mojej opinii, dla sukcesu badania klinicznego. Otóż sądzę, że badania kliniczne trafiają do określonych ośrodków z powodu wiarygodności głównego badacza. Jego dorobek naukowy, pozycja w środowisku naukowym i lekarskim to najlepsza rękojmia dla sponsora. Dlatego tak wielu luminarzy polskiej nauki bierze udział w badaniach klinicznych. I dlatego powinni oni otrzymywać za swe wysokie kompetencje odpowiednio wysokie wynagrodzenie. Bez nich po prostu badań nie będzie. Niestety w Polsce sukces jest źle widziany, sukces mierzony przecież nie tylko ilością zer na koncie. A ścieżka zazdrości wiedzie od ograniczenia liczby badań prowadzonych w Polsce, czyli strumień pieniędzy powędruje do innych krajów, które chętnie wypełnią lukę. Nie oznacza to zgody by prawie cały zysk z badania trafiał do głównego badacza, godziwe wynagrodzenie powinni otrzymywać inne osoby zaangażowane w realizację projektu (lekarze, technicy rtg, laborantki, pielęgniarki etc.), a kwestia wysokości kontraktu między sponsorem, a szpitalem pozostaje do uzgodnienia między nimi.


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze.

Obserwując zażartą polemikę na stronach pańskiego bloga nasuwa mi się kilka myśli, które pewnie stanowić będą łyżkę dziegciu oraz zostaną poddane ostrej dyskusji.

1) Badania kliniczne, hmmm dlaczego nie zachowywana jest zasada transparentności, w sumie dla szpitala klinicznego jest to dodatkowa możliwość zarobku i nie ma się tu czego wstydzić, wiadomo że kto się nie rozwija to tak naprawdę się uwstecznia. Nie ma innego sposobu rozwoju naukowego poza prowadzeniem badań niestety bez nakładów praktycznie nie do zrealizowania.
2) Większość od grona profesorskiego po asystentów wylewa żale co do władz uczelni ale przykro mi to stwiedzić - kogo sobie wybraliście tego macie, a nie sądzę, iż do wyboru zostaliście zmuszeni pod groźbami karalnymi, jakoś nie wierzę, że ludzie na których głosowaliście zmienili się diametralnie w ciągu kilkunastu miesięcy.
3) Co do SPSK nr 5, ten szpital czeka powolny upadek, niestety ale drugiej takiej osoby jak AGŁ nie ma i nie będzie a placówka zostanie rozgrabiona wprzez najbliższych kilka lat - przykre, i nic na to nie pomogą związki zawodowe ani strajki dobrej woli. Prawda jest taka że dyrektorem szpitala nie powinien być lekarz ale ekonomista z wysokimi kwalifikacjami, potrafiący wypracować zysk z takich placówek.
4) Sprawa studentów woła o pomstę do nieba ale mili państwo sami sobie pozwalacie na takie a nie inne traktowanie, nie jesteście już małymi dziećmi i powinniście walczyć o swoją godność przy poparciu kilku mądrych uczelnianych głów, w praktyce okazuje się że godzicie się na te a nie inne warunki. Osobną sprawą jest, że władze uczelni nadal żyją w błogiej świadomości, iż to studenci są dla uczelni a nie odwrotnie.
Co do asystentów z Biologii to nie ubliżając nikomu mam o nich osobne zdanie bo na tym wydziale panują dalej starosąsiedzkie układy ale czy zajęcia nie mogą być prowadzone przez klinicystów z doświadczeniem ?

Pozdrawiam serdecznie życząc wytrwałości w podążaniu za rozumem.

Anonimowy pisze...

Zajęcia mogłyby być prowadzone przez klinicystów z doświadczeniem. Problem jednak polega na tym, że nie wiem czy ktoś chce pracować pod kierownictwem Pani Profesor, nie mówiąc już o zarobkach. A biolodzy mogliby prowadzić zajęcia nie wymagające wiedzy klinicznej ale niestety tylko oni jeszcze pracują na tych katedrach. Nie mówiąc już o tym, że na naszej kochanej uczelni wśród władz nikt nie ma ochoty na zmiany - taka smutna prawda.
Co do studentów - a cóż my mamy zrobić jeśli kierownikiem katedry jest dziekan (immunologia - 70% roku nie zdaje egzaminu) a Pan Profesor na jednej z katedr otwarcie kiedyś powiedział, że nikt go nie ruszy bo on jest dobrym znajomym Pani Rektor.
Nie mówiąc już o tym, że ów Profesor znany z chamstwa w stosunku do studentów został po kierownika katedry. Choć w tym roku egzamin był zadziwiająco łatwy i nie zdało go 30% roku - czyżby się wybory na nowego szefa zbliżały? :)
Grono Profesorskie przeciwne obecnym władzom niech się ujawni - wtedy też, będziemy mieli pewność do kogo możemy się zwrócić. Ja na dzień dzisiejszy wiem tylko o Autorze tego bloga. Niech się nie boją ujawnić, wtedy i my będziemy mogli otwarcie mówić o tym co nam się nie podoba, bo obecnie możemy to robić tylko tutaj lub na forum (choć tam trzeba uważać bo niektórzy z władz pewnie mają tam konta)

Anonimowy pisze...

Badania kliniczne to także sprawa etyki. Dlaczego nasi pacjenci są pozbawieni szansy na nowatorską terapię? Wiemy, jak wielu z nich poszukuje udziału w badaniach klinicznych, szczególnie w niektórych schorzeniach, gdzie tylko postęp medycyny, technologii pozwala mieć nadzieję. Dlaczego my lekarze, my naukowcy jesteśmy pozbawieni możliwości pracy klinicznej, naukowej? nie ma innej, poprawniejszej drogi dla wielu terapii niż wieloośrodkowe badania kliniczne. To sprawa etyki lekarskiej i nas naukowców, gdzie zgodnie z kodeksem jesteśmy zobowiązani do poszukiwania nowych rozwiązań.
Niestety, daleko ŚUM do trzymania się zasad kodeksu etyki, szczególnie, gdy jednym z jego autorów jest pani Rektor. Przerażające, nieprawdaż?