Za parę godzin zacznie się trzecia doba strajku. Wczorajsze rozmowy spełzły na niczym, i to nie z winy strony strajkowej. Determinacja, jaką zobaczyłem wczoraj wcześnie rano u strajkujących jest dla mnie oczywistą wskazówką, jak cała ta historia się skończy. I kto z niej wyjdzie jako zwycięzca, a kto będzie zmuszony przełknąć gorycz porażki.
Tylko tak naprawdę przegrywamy my wszyscy, pracownicy uczelni i pracownicy szpitali klinicznych. Zamiast sumiennie pracować toczymy wyniszczające spory, a świat szybko idzie naprzód.
Za każdą społeczność odpowiada w pierwszej kolejności jej lider, w uczelni liderem jest rektor. Na osobie pełniącej ten zaszczytny urząd ciąży odpowiedzialność, a my wszyscy przyglądamy się uważnie bieżącym wydarzeniom.
Czekamy na ruch ze strony Rektora Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, który będzie stanowił przełom.
Cała Polska patrzy na nas, obserwuje jak w praktyce jest tu realizowany etos akademicki, jak sprawdza się demokracja na poziomie uniwersytetu.
Jak dotąd notujemy same porażki, a co przyniosą najbliższe godziny?
środa, 3 czerwca 2009
Trzeci dzień strajku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
Chcę się mylić, ale czytając zaprezentowane wcześniej listy widzę że dla niektórych problemem nie jest problem, ale to że pracownicy "nieprzewidziani w ustawie" ośmielili się mieć własne zdanie. Zresztą sam fragment pisma Pani Rektor nt. braku obowiązku konsultowania podobnych jak związane z tym szpitalem decyzji z organizacjami związkowymi już daje do myślenia. Brak nakazu to jeszcze nie zakaz, a gest dobrej woli zawsze przynosi jakieś wymierne korzyści. Okrągłego Stołu też nie było w Konstytucji PRL...
Prześlij komentarz