środa, 28 stycznia 2015

W odpowiedzi Czytelnikowi

Opowiadając poprzedniemu Czytelnikowi na komentarz z 13;05 zwracam uwagę, że właśnie fakt podjęcia przewodu habilitacyjnego w innej niż macierzystej uczelni pokazuje, że coś jest "nie tak". Mając solidny dorobek naukowy (IF 30, 107 cytacji, wsp. h=7) nie powinno być problemu z habilitację. Ważne, że zwyciężyła ocena oparta na obiektywnych kryteriach.
Wojciech Pluskiewicz

wtorek, 27 stycznia 2015

Hot news

Na dzisiejszym posiedzeniu Rady Wydziału w Zabrzu w tajnym głosowaniu zapadła decyzja o nadaniu stopnia doktora habilitowanego kandydatowi z Lublina. To bardzo dobra wiadomość, przeważyła ocena merytoryczna, a dodatkowe opinie osób trzecich ingerujących w ten proces nie zostały wzięte pod uwagę. Nie podaję nazwiska habilitanta, bo nie mam od niego stosownego upoważnienia, ale przecież w tej spraswie chodzi o zasady obowiązujące w świecie nauki.

czwartek, 15 stycznia 2015

Refleksje o nauce

Dzisiejsze posiedzenie Rady Wydziału, a także ostatnie spotkanie tego gremium z minionego roku skłoniły mnie do napisania paru zdań refleksji o nauce, a bardziej precyzyjnie o zasadach awansu naukowego. Jak wiemy ta problematyka, jako że każdy z nas, naukowców wcześniej lub później staje w obliczu kolejnego kroku na swej drodze rozwoju naukowego, zawsze była uznawana za kluczową.
Jak powinien przebiegać awans naukowy?
Jakie kryteria powinny decydować o uzyskiwaniu kolejnych stopni naukowych oraz tytułu naukowego?
Zawsze uważałem – bieżące wydarzenia mnie w tym zakresie utwierdzają, że kryteria muszą być absolutnie jednoznaczne i niezmienne. W mojej opinii kandydat musi spełnić wymagania, np. mieć, co najmniej X prac oryginalnych, skumulowany IF co najmniej Y, być pierwszym autorem Z razy, mieć XX cytacji oraz wsp. h co najmniej XY. Te kryteria powinny być ustalone na wiele lat, a do dyskusji pozostaje tylko ich wysokość. Sądzę, że w różnych dziedzinach nauki te kryteria będą różne. Kandydat spełniający te kryteria automatycznie uzyskuje awans. Taka droga rozwoju kariery czyni ją odporną na najróżniejsze zewnętrzne, pozamerytoryczne wpływy (nie biorę tu pod uwagę możliwe problemy z przeprowadzaniem badań, ich finansowaniem itd., to jest osobny problem).
Masz dorobek, spełniasz kryteria, jesteś doktorem lub doktorem habilitowanym.
A jakie są ostatnie moje doświadczenia?
Praktyka daleko odbiega od opisanego „idealnego” obrazu. Na poprzednim posiedzeniu RW zadałem pytanie dotyczące pracy habilitacyjnej w czasie kolokwium, a wobec braku prawidłowej odpowiedzi oceniłem ją niedostatecznie. Na dzisiejszym posiedzeniu usłyszeliśmy, że nie wolno zadawać pytań z zakresu pracy habilitacyjnej w czasie kolokwium. Skoro ocenili ją recenzenci to wystarcza.
Dlaczego opinie innych osób miałby ograniczać możliwość wypowiedzi?
To jakieś totalne nieporozumienie, kandydat do uzyskania stopnia doktora habilitowanego musi być przygotowany do naukowej dyskusji, a swoją pracę habilitacyjną musi mieć w „małym palcu”. Kolokwium to czas otwartej i niczym nieskrępowanej dyskusji naukowej.
Amicus Plato sed magis amica Veritas.
Dziś zostaliśmy jeszcze bardziej zaskoczeni przy okazji kolejnej habilitacji, toczącej się w tzw. nowym trybie. Z relacji członków komisji habilitacyjnej dowiedzieliśmy się, że do komisji wpłynęły pisma od osób trzecich i były brane pod uwagę obok ustawowo obowiązujących dokumentów dotyczących dorobku kandydata. Jak wyraźnie powiedziano, decyzja komisji została podjęta przy uwzględnieniu nieuprawnionych, pozamerytorycznych opinii. RW nie podjęła decyzji w sprawie, mamy spotkać się ponownie niebawem.
To kolejny przykład nieprawidłowości w polskiej nauce, dowód na możliwości wpływania na gremia decyzyjne.
Próby ograniczania dyskusji, manipulacje dotyczące pracy komisji habilitacyjnej – czy tak powinien wyglądać świat polskiej nauki?


piątek, 9 stycznia 2015

Podsumowanie roku

Co przyniósł miniony rok? Czy w polskim świecie akademickim zaszły jakieś ważne zmiany? Trudno o uogólnienia, nie sposób obserwować wszystkie wydarzenia. Spróbuję zastanowić się czy w naszej uczelni jakieś zdarzenia wymagają osobnego omówienia.
Na początku roku uwagę wielu osób skupiło powołanie w naszej uczelni studiów podyplomowych z homeopatii. Dotąd w polskich uczelniach medycznych nie było takiego kierunku, gdyż homeopatia nie wchodzi do kanonu dziedzin medycyny, jako nauki opierającej się na dowodach naukowych. Czy to był błąd? Osobiście uważam liczne głosy krytyczne za jak najbardziej uzasadnione, „rozdrabianie” poważnej uczelni medycznej (a chyba za taką chcemy uchodzić) na takie działania to poważny błąd. Nie przekonują mnie argumenty natury ekonomicznej; jak mówi starożytne przysłowie „pecunia non olent”, ale ta maksyma nie może być stosowana w uczelni chlubiącej się mianem „uniwersytetu”.
Podstawowym obowiązkiem każdej uczelni są dydaktyka i praca badawcza. Patrząc na naszą uczelnię trudno o optymizm w tych obszarach. Nie widać nowych, młodych pracowników w naszym gronie, a bez nich nie ma mowy o właściwej pracy uczelni, jako całości. Coraz więcej jednostek uczelni składa się z prawie samych profesorów i doktorów habilitowanych oraz wykładowców. Co prawda sporo osób prowadzi pracę badawczą w ramach Studium Doktoranckiego, ale ilu doktorantów ma szanse uzyskać etat naukowo-dydaktyczny? Polityka kadrowa cieniem kładzie się na przyszłości uczelni, komu mamy przekazać przysłowiową „pałeczkę”? Polityka kadrowa to także jedna z podstawowych przyczyn coraz większej zapaści w sferze dydaktyki. Czy można uwierzyć w wysoki poziom dydaktyki przy obciążeniu sięgającym 300, 400 lub większej liczbie godzin w roku akademickim? Niezależnie od zbyt dużej liczby godzin brak jest czytelnego systemu oceny jakości pracy dydaktycznej. Prowadzenie kontroli przez komisje wydziałowe to tylko „zasłona dymna”, działania nic niewnoszące. Jedyną możliwością wiarygodnej oceny jest ciągłe wypełnianie ankiet przez odbiorców naszej pracy, czyli studentów. Jak dotąd tylko parę procent studentów wypełnia ankiety, a dostęp do systemu mają tylko raz w semestrze.
Tylko czy wprowadzenie ciągłego systemu oceny byłoby dobrze odebrane przez kadrę? Ocena po KAŻDYCH zajęciach dotycząca nie tylko szeregowych pracowników, ale także profesorów?
A przecież to jest takie proste do wprowadzenia, a osoby wyróżniające się powinny być nagradzane zarówno finansowo, jak przy pomocy innych instrumentów.
Oczywiście otwarte pozostaje pytanie czy poruszane słabości są tylko kwestią niewłaściwej polityki władz naszej uczelni czy też niewesoła sytuacja polskich uczelni jest pochodną stosunku władz RP do problemów uczelni wyższych i szkolnictwa oraz obszaru badań naukowych. Władze Polski, wszystkie bez wyjątku rządy i parlamenty, patrząc od roku 1989 do dziś, niezależnie od opcji politycznej, ten obszar traktowały lekceważąco lub tylko markowały swe zainteresowanie. Więcej, w zasadzie zlikwidowano szkolnictwo zawodowe, a otwarto „zielone” światło dla setek pseudo-wyższych uczelni szkolących nikomu niepotrzebnych „magistrów”. Oszukano miliony młodych Polaków mamiąc ich świetlaną przyszłością, a przy okazji spowodowano ogromne problemy dla gospodarki pozbawiając jej potrzebnych fachowców w licznych dziedzinach. Jednym z efektów tych działań jest masowa emigracja milionów młodych Polaków.
Tylko czy można nadal mówić, że za wszystko są odpowiedzialni mityczni „Oni”?
A może brak zainteresowania władz kraju wynika właśnie z obstrukcji środowisk akademickich, w istocie wcale niezainteresowanych wprowadzaniem rzeczywistych zmian? Obawiam się, że choć prawda zawsze jest gdzieś pośrodku, iż to właśnie partykularne interesy środowiska akademickiego, szczególnie grona profesorskiego to podstawowa przyczyna zapaści polskich uczelni. Jest demokracja, skoro uczelnie same nie są zainteresowane zmianami to dlaczego rząd miałby na „siłę” nas uszczęśliwiać?
Od pewnego czasu widać pewne próby reform w zakresie organizacji i finansowania pracy badawczej, ale są one spóźnione, niemrawe i nietrafione społecznie wobec braku szacunku do pracy nauczyciela akademickiego i naukowca. Łatwo było zdeprecjonować etos słów nauka i naukowiec, odbudować go będzie bardzo trudno.
Cóż z tego, że w 2015 roku nakłady na naukę wzrosną o 690 mln, czyli o 10%, gdy nauka jest oderwana od praktyki i w niewielkim stopniu wpływa na rozwój kraju. Wcale pieniądze nie są najważniejsze, podstawą sukcesu są ludzie.

Nam w Polsce potrzebna jest wizja, a nie kolejne administracyjne decyzje.
Wizja, która poruszy umysły młodych ludzi i przyciągnie ich do uniwersytetów i politechnik.
Wizja, która zostanie rozwinięta poprzez wprowadzenie różnych regulacji podatkowych, organizacyjnych, legislacyjnych, które uczynią z nauki koło zamachowe gospodarki i rozwoju Polski.

PS. W minionym roku największą uwagą Czytelników mierzoną liczbą komentarzy cieszyły się teksty z 21.05 (34 komentarze), 27.03 (33), 2.04 (29), 4.07, 24.10 i 4.12 (po 24), 11.07 (21) i 21.03 (20).

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Apel o poparcie

Apel do Wszystkich Lekarzy!

Lekarze POZ, którzy nie podpisali kontraktów z NFZ na 2015 rok, przeżywają obecnie bardzo trudne chwile. Są czarnym charakterem w mediach, podważa się ich kompetencje i moralność, straszy kontrolami i represjami.

Lekarze innych specjalizacji przygotowali list poparcia dla działań lekarzy POZ i zbierają pod nim podpisy wszystkich polskich lekarzy. W ciągu zaledwie doby udało się zebrać ponad 1000 lekarskich podpisów!

Podpisanie się zajmuje tylko chwilę.
List znajduje się pod adresem:
konsylium24.pl/petycjapoz2015

Prosimy, przekażcie informację o liście poparcia wszystkim znajomym lekarzom. Pokażmy, że w obliczu zagrożenia i lekceważenia, jako lekarze potrafimy być silni, potrafimy być razem, potrafimy się zjednoczyć.

Serdecznie pozdrawiamy,
Lekarze z Konsylium24.pl.

czwartek, 1 stycznia 2015

Statystyka bloga za 2014 rok

statystyka miesięczna za 2014 rok