czwartek, 9 stycznia 2014

Wakacyjna migawka

W czasie krótkiego wypoczynku zimowego odbyłem rozmowę z radnym z jednej miejscowości górskiej. Interesowały mnie sprawy jej rozwoju i perspektyw na przyszłość. Ten człowiek był bardzo dobrze zorientowany i zaangażowany w życie lokalnej społeczności. Obraz, jaki wyłonił się z tej rozmowy nie jest niestety optymistyczny. Krzyżowanie się kompetencji lokalnej władzy z ustawowymi uprawnieniami władz wyższych instancji, niejasność obowiązujących przepisów prawa, powszechna wzajemna podejrzliwość i brak zaufania to tylko niektóre przeszkody na drodze rozwoju. Do tego należy dodać brak zainteresowania znacznej części mieszkańców bieżącymi sprawami czy wszechwładzę tzw. organizacji ekologicznych gotowych całkowicie bezkarnie sparaliżować każdy pomysł.
To pesymistyczna prognoza, przypomina mi perspektywy rozwojowe polskich nauki i polskich uniwersytetów. Nasz chleb codzienny to ciągłe sprawozdania, zestawienia, weryfikacje. Rankingi, komisje akredytacyjne, opinie i podobne pojęcia zawładnęły życiem akademickim. Biurokratyczne pomysły skutecznie zabijają entuzjazm potencjalnych badaczy, a mizerne finansowanie zniechęcają młodych ludzi do wyboru kariery naukowej, jako drogi życiowej.
Czy tak musi wyglądać polskie życie publiczne?
Czy możemy „na zawsze” zgodzić się na spychanie Polski na margines cywilizacyjny?
Co zrobić by odwrócić opisane zjawiska?

0 komentarze: