niedziela, 11 listopada 2012

O wynagrodzeniu za godziny ponadwymiarowe

Chciałbym napisać parę zdań dotyczących dydaktyki. Jak wiadomo, każdy pracownik naukowo-dydaktyczny ma do zrealizowania w ciągu roku akademickiego 240 godzin zajęć dydaktycznych. W sytuacji, gdy ilość godzin faktycznie wykonanych była większa od 240 godzin uczelnia wypłaca dodatkowe wynagrodzenie, tzw. nadpensum. Problem w tym, że dotąd pracownicy nie otrzymali należnych im pieniędzy. Zajęcia skończyły się w połowie czerwca, czyli pięć (!) miesięcy temu. Jak jest możliwe by tak długo zwlekać z wypłatą za wykonaną pracę?
Trudno to pojąć; jest wiele możliwych powodów: niekompetencja, bałagan, złe wewnątrz uczelniane regulacje prawne, brak profesjonalizmu w zarządzaniu uczelnią.
Jakiekolwiek by nie były te przyczyny, jedno nie podlega dyskusji – sytuacja jest skandaliczna i absolutnie niedopuszczalna.
To jawne lekceważenie praw pracowniczych.
Nieraz otrzymujemy pisma kierowane do nas przez przedstawicieli władz uczelni w różnych sprawach z żądaniem np. podania pewnych informacji czy sporządzenia sprawozdania. Zwykle mamy na to parę dni, czasem tygodni. Pracownik musi się wywiązać w terminie z nałożonych na niego obowiązków, natomiast pracodawca może robić co mu się podoba, pracownicy mają cierpliwe czekać. W tym wypadku, na swoje własne pieniądze.
Czy tak powinno wyglądać profesjonalne zarządzanie, które podobno jest u nas na najwyższym poziomie?

9 komentarze:

Anonimowy pisze...

To przecież norma i klasyka. Tak było jest i będzie. Być może chodzi o odsetki od lokaty bankowej na setki milionów. Co ciekawe kilka lat temu prawnie zabroniono uczelniom przetrzymywać na kontach stypendia, nadgodziny i inne wypłaty, ale jak widać to nie działa.

Anonimowy pisze...

Ale wcześniej wcale tak nie było. Pamiętam, że przed laty za otrzymane nadgodziny pojechałem z rodziną na wakacje. Teraz też tak być nie musi. Profesjonalne zarządzanie uczelnią kuraszewskiej od samego początku na tym polega, że tracą na tym pracownicy. Zaczęła od administracji zabierając im wszelkie umowy, a potem wzięła się za nauczycieli. Jest bardzo złym i pokrętnym człowiekiem i dopóki ona będzie nie spodziewajmy się niczego dobrego.

Anonimowy pisze...

Ale wcześniej wcale tak nie było. Pamiętam, że przed laty za otrzymane nadgodziny pojechałem z rodziną na wakacje. Teraz też tak być nie musi. Profesjonalne zarządzanie uczelnią kuraszewskiej od samego początku na tym polega, że tracą na tym pracownicy. Zaczęła od administracji zabierając im wszelkie umowy, a potem wzięła się za nauczycieli. Jest bardzo złym i pokrętnym człowiekiem i dopóki ona będzie nie spodziewajmy się niczego dobrego.

Anonimowy pisze...

Z wypłatą 13-ki jest tak samo. Zazwyczaj wszędzie jest wypłacana w styczniu (tzw.13-ty miesiąc). My dostajemy ją notorycznie na ostatnią chwilę,bo zgodnie z ustawą pracodawca musi ją wypłacić do ostatniego dnia marca. Niestety naszej pani Kanclerz nie zależy,specjalnie przetrzymuje pieniądze.

Anonimowy pisze...

podobno do 15 listopada mają nam wypłacić nasze pieniądze, ale chyba odsetki się także należą...

Syneloi pisze...

***
Jeśli braknie Ci sił to nalej sobie oleju do ciała. Radosnej twórczości!

Anonimowy pisze...

Pieniądze wreszcie dotarły na konta osób, które miały nadgodziny. Warto zadać pytanie kto był winien temu drastycznemu opóźnieniu? I jak zrobić byśmy w przyszłości nie przerabiali tej sytuacji ponownie?!

Anonimowy pisze...

No kto dostał to dostał, na wydział farmaceutyczny dalej nie dotarły. Może pozew zbiorowy o odsetki?

Anonimowy pisze...

Podpinając się pod wątek chciałbym zapytać dlaczego dydaktyka prowadzona w języku angielskim nie jest dodatkowo wynagradzana lub nie jest traktowana jako zwiększona liczba godzin. Na innych uczelniach regulaminy albo ustalają dodatek za każdą godzinę dydaktyki w obcym języku albo mnożnik np 1 godzina ang odpowiada 1,5godziny pl liczonej do pensum. Nasza uczelnia dostrzega różnicę w prowadzeniu zajęć w języku pl i ang, ale tylko w przypadku umów kontraktowych dla nauczycieli niebędących pracownikami SUM i wtedy stawki godzinowe są zróżnicowane.
Druga kwestia to wymiar nadgodzin. Zgodnie z ustawą w szczególnym przypadku asystent może mieć przymus dodatkowych godzin w wymiarze 1/2 pensum, a adiunkt 1/4 pensum. Czy sytuacja, w której nadgodziny są przewidziane przed rozpoczęciem roku a sytuacja powtarza się rok rocznie można mówić o szczególnym przypadku? Wydaje się, że szczególny przypadek to sytuacja nieprzewidziana np nagły brak pracownika w ciągu roku (ciąża, wyjazd) gdy inny pracownik musi wypełnić lukę dydaktyczną.
Czy o zwiększeniu pensum o nadgodziny pracownik powinien zostać poinformowany pisemnie z wyjaśnieniem szczególnych okoliczności?