wtorek, 21 czerwca 2011

O prawie, przyzwoitości i służbie publicznej.

Właśnie zaczyna się przed sądem w Poznaniu proces grupy dyrektorów szpitali oskarżonych o czerpanie korzyści majątkowych z racji piastowania stanowiska. Wśród zasiadających na ławie oskarżonych są także dyrektorzy ze Śląska oraz dyrektorzy szpitali klinicznych naszej uczelni. Lista zarzutów jest długa, traktuje o tym artykuł (patrz link poniżej), ale nie o tym chciałbym napisać parę zdań. Oczywiście, dziś trudno przewidzieć jakie będzie orzeczenie sądu, na werdykt trzeba poczekać.

Mnie interesuje kwestia styku prawa oraz zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. System prawny obowiązujący w państwie oraz jego praktyczne funkcjonowanie ma kolosalny wpływ na nasze życie. Warunkiem jego sprawności to dobre zapisy prawa, prawidłowa ich realizacja oraz poszanowanie obowiązujących przepisów przez obywateli. Istotna jest także postawa pracowników systemu czyli sądu, prokuratury, adwokatury i policji. Dla obywatela prawo nie powinno być synonimem ucisku, ale porządku. Dawniej słowo „milicja” miało jednoznacznie negatywny wymiar, jako przedłużenie systemu ucisku totalitarnego, a wyroki sądu niekoniecznie uznawano za sprawiedliwe. Prokurator to była osoba w znacznym stopniu dyspozycyjna wobec władzy. Dziś, po odzyskaniu suwerenności państwowej ulokowanie w świadomości społecznej tych instytucji lub osób powinno być zupełnie inne; gdy prokurator formułuje zarzuty zakładamy, że ma do tego kroku poważne podstawy, a wyrok niezawisłego sądu należy traktować serio. Piszę o tych elementarnych, w mojej ocenie, zasadach funkcjonowania nowoczesnego państwa, gdyż obserwacja świata zewnętrznego wcale nie napawa optymizmem. Ciągle atakowani informacjami medialnymi dotyczącymi różnych dziwnych historii (np. sprawa zabójstwa K. Olewnika czy seryjne sprawy korupcyjne) ponownie postrzegamy organy ścigania czy sądownictwa jako wrogie obywatelowi lub co najmniej nieudolne. Gdy prokurator formułuje zarzuty nie możemy z założenia twierdzić, że są bezpodstawne; albo traktujemy państwowe instytucje poważnie albo państwo polskie nie jest państwem poważnym.

Co powyższe wywody mają wspólnego z pojęciem „przyzwoitość”? bardzo wiele, spróbuję to krótko uzasadnić. Zarzuty prokuratorskie powinny wprowadzać do naszego życia pewne zmiany, osoba pełniąca odpowiedzialne funkcje nie może ich kontynuować. Przedszkolanka lub ksiądz oskarżeni o molestowanie seksualne nie mogą nadal pełnić swych ról, policjant z zarzutami łapówkarstwa odchodzi ze służby (lub jest czasowo od niej odsunięty). To nie budzi społecznego sprzeciwu. Ale jakoś nie dotyczy to osób odpowiedzialnych za finanse liczone w setkach milionów. Jeden z dyrektorów z w/w zarzutami wcześniej był wice-marszałkiem województwa i nadal pełni obowiązki dyrektorskie. Podobna sytuacja dotyczy dwóch dyrektorów naszych szpitali klinicznych, gdy przed paru laty wysunięto wobec nich oskarżenia nie zostali odsunięci od stanowisk dyrektorskich. Jeden z nich został mianowany dyrektorem innego szpitala klinicznego, a drugi został zwolniony po długim czasie od postawienia zarzutów i pracuje w sektorze prywatnym.

Jak jest możliwa taka sytuacja? Z jednej strony oskarżenia o ogromne nadużycia, a z drugiej brak reakcji organów nadzorujących (w tym przypadku rektora uczelni).

Gdzie jest elementarna przyzwoitość?

Trzy miliony łapówek?

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie Profesorze, pozwalam sobie zwrócić uwagę, że brak nadzoru można zarzucić nie tylko Pani Rektor. Funkcjonowanie szpitali klinicznych podlega bezpośredniej konroli Prorektora ds. szpitali klinicznych. Warto także zwrócić uwagę na brak reakcji ze strony władz wojewódzkich w tym Marszałka w odniesieniu do vice-marszałka z zarzutami.

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze
Pana sugestie dotyczące odsunięcia od pełnionych funkcji byłyby trafne gdybyśmy żyli w państwie prawa a prokuratorzy byliby niezależni. Praktyka wskazuje jednak, iż podwładni Pana Seremeta, jeśli są niezależni to tylko od logicznego myślenia i uczciwości. Panie Profesorze, czy patrząc na "politycznych cyngli" vide prokurator Parulski, którzy dla korzyści i awansów zdolni są spełniać każde, najbardziej nawet absurdalne oczekiwania władzy, dalej uważa Pan, iż każdy oskarżony przez tych "niezależnych" prokuratorów powinien rezygnować? Czy nie zauważa Pan, iż prokuratura w tym kraju służy do eliminacji niewygodnych i odzyskiwania stanowisk dla swoich. Panie Profesorze a pamięta Pan casus ministra Pinkasa? Też aresztowali go "niezależni" chłopcy od Pana Seremeta. I dzisiaj co ? Panie Profesorze jakiś usłużny "cyngiel" wyda nakaz aresztowania Pana i co? Ma Pan ze wszystkiego rezygnować? A po 2,3 czy 5 latach okaże się, iż osoba wydająca nakaz to kolega pani X czy Y. Pan po 5 latach odzyska dobre imię ale stanowiska już nie.

Anonimowy pisze...

Chyba nikt, kto zna oskarżonych dyrektorów, nie ma wątpliwości...