poniedziałek, 6 września 2010

Czy PR (Public Relations) mogą zastąpić inne płaszczyzny aktywności człowieka lub instytucji? - to ważne pytanie w naszym życiu publicznym. Rozglądając się wokół można odnieść wrażenie, że coraz mniejsze znaczenie ma solidna „praca u podstaw”, a o sukcesie decydują względy marketingowe, chwyty reklamowe, po prostu PR. Dość oczywiste jest takie podejście w sferze handlu („reklama dźwignią handlu” - to dobrze znane hasło).

Ale profesjonalne techniki wkraczają także w inne obszary, np. do działalności samorządowej i politycznej. Czy samorządowiec lub polityk, ludzie zaufania publicznego, powinni uciekać się do metod, które mogą łatwo wykreować wizerunek nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością? Czy znakomicie skrojony garnitur, gustowny krawat, stosowna karnacja skóry mogą zastąpić kompetencje, fachowość, uczciwość? Czy pozorowanie działań może zastąpić rzeczywiste czyny? Czy od mieszania herbata staje się słodsza? Czy trzeba malować trawę na zielono by ładnie wyglądała? Chleba i igrzysk potrzebowali już starożytni Rzymianie, ale dziś, w dobie postępu cywilizacyjnego, łatwego dostępu do informacji oraz coraz lepszego wykształcenia milionów ludzi to hasło powinno pozostać obecne tylko na lekcjach historii.

Śmiem wątpić, by PR był lekiem na całe zło, dlatego z niepokojem obserwuję, jak profesjonalne metody (manipulacje?) wywierania wpływu na nasze zachowania, wybory i oceny podważają i wypierają tradycyjne wartości dotąd dominujące w życiu społecznym.

Do napisania niniejszego tekstu skłoniła mnie informacja o ogłoszeniu, które znajduje się na stronie internetowej naszej uczelni. Dotyczy ona przetargu na firmę PR-owską mającą służyć tworzeniu dobrego wizerunku naszej uczelni. Po tekstem zamieszczam ogłoszenie o tym przetargu. Ze zdumieniem przestudiowałem to ogłoszenie, poniżej przestawiam swe uwagi.

Pierwsza kwestia do ustalenia: od czego zależy ranga i wizerunek uczelni wyższej? W moim najgłębszym przekonaniu absolutnie kluczowe jest przestrzeganie w życiu uniwersytetu zasad etyki akademickiej. Bez wierności tym żelaznym zasadom trudno liczyć na prawdziwy sukces.

Pochodną realizacji zasad etycznych jest dobrze prowadzony proces kształcenia, w którym studenta i wykładowcę łączą nie „odfajkowane” (wpisane do harmonogramu, podpisane z zaznaczeniem godziny i minuty, jak u robotnika pracującego przy taśmie produkcyjnej) zajęcia dydaktyczne, ale prawdziwa więź nauczyciela i ucznia.

Kolejny obszar to badania naukowe, rzetelne, nowatorskie, uczciwie realizowane, a później publikowane w dobrych czasopismach.

Te dwa podstawowe kierunki: dydaktyka i nauka stanowią o prawdziwej wartości uczelni. Co więcej, oba filary każdej szkoły wyższej są łatwe do oceny. Poziom dydaktyki mierzą wyniki różnych egzaminów końcowych (np. LEP w przypadku studentów medycyny) czy popyt na absolwentów danej uczelni ze strony pracodawców. Poziom nauki jest jeszcze łatwiej poznać; liczba Noblistów (są takie uczelnie…), patentów, grantów, publikacji, cytacji, to proste narzędzia pokazujące miejsce każdej uczelni. Zatem nie ma żadnych racjonalnych powodów by próbować zmienić prawdziwy obraz rzeczywistości metodami „inżynierii społecznej”. Czy uczelni jest potrzebny PR? Owszem, w ograniczonym zakresie tak, o wizerunek powinien dbać jej rzecznik. Ale i tak o randze uniwersytetu zadecydują obiektywne przesłanki.

Po drugie zastanówmy się nad kwestią finansów, takie działania to wydatek z kasy uczelni niemałych środków. Na realizację projektu przewidziano w budżecie kwotę 400.000 zł (słownie: czterysta tysięcy złotych). Czy na pewno na to nas stać i czy w wyniku podjętych działań uczelnia stanie się istotnie lepsza czy też tylko jej wizerunek zewnętrzny się poprawi (=obraz będzie nierzeczywisty, nie pokazujący stanu faktycznego i w istocie wprowadzający w błąd)?

PS: za 400.000 zł można kupić:
  • 200 komputerów (np. dla biblioteki w Zabrzu, w której praktycznie nikt nie korzysta ze stojących tam eksponatów muzealnych)
  • Około 150-200 zestawów do badań laboratoryjnych - każdy na 80 oznaczeń
  • 100 mikroskopów
  • 3-4 dobre respiratory
  • A także ufundować 288 (najniższa stawka) lub 88 (najwyższa stawka) stypendiów naukowych dla studentów; w wydziale zabrzańskim liczba studentów otrzymujących stypendia naukowe waha się około liczby 260
  • Pokryć koszty 40 wyjazdów na kongresy międzynarodowe
  • Można także zatrudnić na okres roku około 12 młodych pracowników - asystentów tak potrzebnych w uczelni.

Źródło: http://www.slam.katowice.pl/news.php?extend.2844.22

29 komentarze:

kohones pisze...

Mogą łożyć nawet miliony na PR, ale i tak nie powstrzymają rzeszy niezadowolonych studentów, którzy piszą PRAWDĘ na każdym możliwym forum. I stąd się bierze prawdziwe oblicze uczelni, a nie z reklam i głupich filmików kręconych przez uczelnię.

Anonimowy pisze...

Również duża grupa nauczycieli akademickich niezadowolonych z wynagrodzeń, warunków pracy, stosunków międzyludzkich i panującej niekompetencji władz tworzy wizerunek uczelni, poprzez swoje wypowiedzi i frustracje. A te są jak najgorsze. Napewno nie będzie łatwo firmie PR przebić tych opinii. Wszystkie posunięcia i zarządzenia władz godzą w jej pracowników, a zobowiązania uczelni (w tym terminowe wypłaty pensji, i innych należności)urągają naszym oczekiwaniom.

Anonimowy pisze...

Zadziwia mnie fakt,że tak wielu studentów wzięło udział w tym głupim filmiku ...

studencina pisze...

Ale poczytaj komentarze pod nim :) Większość nie jest zbyt miła dla uczelni.

Anonimowy pisze...

Uczelnia wydająca 400 tyś. na reklamy/filmiki podąża po prostu za przykładem Rządu. W sytuacji, gdzie (między innymi oczywiście) służba zdrowia leży i piszczy, powodzianie nie mają co jeść i gdzie mieszkać, niedofinansowane jest szkolnictwo, państwo wydaje 2 mil. złotych na bryłę granitu, która w magiczny sposób ma rozwiązać wszystkie problemy i zażegnać spory. Nic dodać nic ująć.

Anonimowy pisze...

To właśnie studenci potrafią najbardziej obiektywnie ocenić uczelnię, na której studiują i nie potrzeba do tego firmy od PR-u.

Anonimowy pisze...

Zwracam uwagę na następujący fragment "Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia "( str 3)

"Dla potwierdzenia warunków dotyczących posiadania wiedzy i doświadczenia, Wykonawca spełni ten warunek jeśli wykaże:

- co najmniej jedną usługę w zakresie Public Relations w instytucji sektora finansów publicznych.

- co najmniej jedną usługę w zakresie pełnienia funkcji rzecznika prasowego w instytucji publicznej

- co najmniej jedną usługę polegająca na przygotowaniu strategii promocyjnej na zamówienie instytucji publicznej

- co najmniej jedną usługę polegającą na przygotowaniu spotów radiowych

- co najmniej jedną usługę polegająca na przygotowaniu konferencji o zasięgu min. regionalnym

- co najmniej jedną usługę polegającą na obsłudze PR projektu dofinansowanego ze środków UE"


W Ogłoszeniu o zamówieniu czytamy:

"co najmniej jedną usługę polegającą na przygotowaniu konferencji o zasięgu krajowym"

To w końcu o jaką konferencję chodzi?: zasięgu krajowym czy min regionalnym?

Z drugiej strony w wyjaśnieniach czytamy:

"Pytanie nr 2
W punkcie 3 SIWZ podano, że przedmiotem zamówienia jest „organizacja i obsługa co najmniej
4 konferencji prasowych lub/i innych uroczystości dla min. 300 osób".
Taki zapis oznacza, że Wykonawca może być zobowiązany do organizacji np. 4 konferencji prasowych dla np. 15 dziennikarzy lub 4 uroczystości dla minimum 300 osób. Jak w taki sposób Wykonawcy mają oszacować koszty usługi, które są nieporównywalne w obu przypadkach? Naszym zdaniem to niemożliwe. Prosimy zatem o doprecyzowanie tej kwestii.

Odpowiedź: Zamawiający wyjaśnia, iż do kalkulacji ceny należy przyjąć organizację i obsługę konferencji lub/i innych uroczystości dla min. 300 osób. "

To w końcu chodzi o organizację konferencji prasowej czy uroczystości dla 300 osób ?
W organizacji uroczystości dla 300 lepsze doświadczenie może mieć firma cateringowa aniżeli firma PR.

Warunki dla firm uczestniczących w przetargu wydają się mocno wyśrubowane. Mogą zdarzyć się firmy ,które nie mają w swoim portfolio wszystkich wspomnianych
usług .Co wcale nie znaczy,że takie firmy nie są w stanie przedstawić ciekawej propozycji.

Pamiętamy taką zagadkę?:
jaka to rzeka Wisła co przez Kraków przepływa?

Chce się postawić pytanie:

Jaka to firma XXX co wygra ten ptrzetarg?

Może czytający ten blog mają swoje typy?

Anonimowy pisze...

Super, studenci wydają majątek na dojazdy do różnych klinik, nie stać ich nawet na podręczniki, pracownicy pracują na archaicznym sprzęcie, brak funduszy na badania naukowe i dofinansowanie konferancji, a tutaj wydaje się kilkaset tysięcy złotych z kieszeni podatnika dla prywatnej firmy. Czy tak własnie ma wyglądać kształcenie przyszłych kadr medycznych ???

Anonimowy pisze...

dodajmy do tego następny fakt, że od nowego roku akademickiego, zgodnie z nakazem pani Rektor, więcej studentów będzie ćwiczyć z 1 asystentem...

Anonimowy pisze...

A czy znany jest skład Komisji Przetargowej ze strony SUM?

Anonimowy pisze...

Dawniej zajmowalismy jedno z najwyższych (najwyższe?) miejsca w rankingu uczelni medycznych w kraju i nie trzeba było wydawać pieniędzy na żadne dodatkowe zabiegi. Teraz zajmujemy jedno z ostatnich miejsc dzięki zabiegom naprawczym pani rektor i kuraszewskiej. To im zawdzięczamy te najgorsze noty. Nie żal im dużych pieniędzy na poprawę wizerunku zadłużonej uczelni, w której brak wszystkiego. One naprawdę nie mają serca dla pracujących w niej ludzi.

Anonimowy pisze...

kiedyś byłam absolwentem akademii medycznej.Do czasu podjęcia pracy w ŚUMIE byłam dumna ze swojej uczelni. Pół roku pracy wystarczyło abym zrozumiała kultura organizacji prymitywna. Niezadowolenie, fatalne warunki pracy,aroganckie wypowiedzi rządzących.Nawet dwa razy tyle na PR nic nie da.
PS. Już nie pracuję na ŚUMie.

Anonimowy pisze...

Kilka osób z tajemniczej firmy zajmującej się PR-em, która wygra przetarg dostanie w ciągu roku lub dwóch kilkaset tysięcy złotych za piękne mówione słowa, dostanie kwotę, której w ciągu całego zycia nigdy nie zaoszczędzi z wynagrodzenia SUM nauczyciel akademicki kształcący studentów i prowadzący przez kilkadziesiąt lat badania naukowe. Brak słów.

Unknown pisze...

A może wystartuje, któryś z wygadanych pracowników NIK-u???

Anonimowy pisze...

proponuję rzucić też okiem na przetarg dot. zakupu samochodów. Kto będzie jeździł tą limuzyną: Moc - min. 200 – 220 KM; Przyspieszenie 0-100 km: Max 8s; tapicerka siedzeń skórzana w kolorze beżowym, felgi aluminiowe itd. SUM faktycznie staje się jak rząd.

Anonimowy pisze...

Orzechy przeciw żołędziom, że przetarg wygra PRC Communications Group niejakiego Sebastiana Chachołka z Czeladzi.

Unknown pisze...

Ten SIWZ konsultował chyba ojciec kontroler-dyrektor z ceglanej, bo podobno też kupuje samochód służbowy. Pogratulować należy wyboru silnika benzynowego - bardzo to ekonomiczne. Jak tu ma być na podwyżki??? Zarobią przynajmniej koncerny paliwowe. Ofertę złożyła chyba tylko NOMA, czyli ktoś chce się wozić A6, pasuje pod Audi A6 2,8FSI (220KM) tyle, że ta wersja jest w automacie. Setkę robi w 7,3 sekundy, starczy na przejechanie w tym czasie całego Poniatowskiego. Szkoda, że Volvo S80 odpada, ma o 10 litrów za mały bagażnik. BMW serii 5 za silne. Kurcze tylko Ingolstadt jest w grze:-) Chociaż proponuję przyjrzeć się MB E-klasse, E 250CGI (204KM) - tyż niestety w automacie. W końcu trzeba w jakichś luksusowych warunkach przywieźć nowych dyrektorów z NIK-u do szpitali klinicznych w Katowicach i Zabrzu. Taaaaaaaaa.....jesień będzie obfitować w ciekawe wydarzenia........

Anonimowy pisze...

Czy ktoś może wyjaśnić, jaki jest sens tak wąskiej specyfikacji przetargu na samochód służbowy (moc, przyśpieszenie) ??? przecież nie chodzi o flotę aut dla firmy przewozowej lub limuzyny dla rządu. Dlaczego warunki są tak wąskie, że tylko nieliczni je spełnią ???

Anonimowy pisze...

A podwyżek jak nie było, tak nie ma. Ciekawe, co dzieje się z tymi pieniędzmi. Pani rektor obiecywała na RW, że zostaną wypłacone już we wrześniu. Tymczasem na stronie Solidarności pisze, że pod koniec pażdziernika, czyli na początku listopada (bo Święto Zmarłych). I tak cały rok czekamy na to, co powinniśmy dostać w lutym lub marcu. Ciekawe dlaczego władzom tak się nie spieszy z wypłatą należnych nam przecież pieniędzy. Związek S przedstawił swoje propozycje już w marcu. Widocznie samochody służbowe, PR i tańce są ważniejsze od czekających pracowników. Wstyd - to za mało powiedziane.

Anonimowy pisze...

W takiej sytuacji w jakiej jest SUM nie pomoże żadna firma PR. I mówię to z perspektywy nie studenta, a raczej domniemanego kandydata.

Jak potencjalny student ma wybrać tą uczelnie skoro na wielu forach internetowych dominują opinie: "wszystko inne byle nie Katowice", "jeśli chcesz zachować zdrowie psychiczne nie idź na SUM", "po jednym dniu na tej uczelni wyleczysz się z pasji do medycyny, choćby nie wiadomo co". Taki PR robią studenci. I to swojej Alma Mater.

Więc wypadałoby się zastanowić się Władzom, czy ta Uczelnia rzeczywiście jest taka super, by nie zaprzepaścić prestiżu i renomy śląskiej medycyny.

Brak słów.

Kiepskie wyposażenie (wydział w Zabrzu, jak wspomina mój znajomy tynk dosłownie sypał się mu na głowę podczas przeglądu preparatów w Katedrze Anatomii, a przecież prosektorium to miejsce w którym pracuje się na szczątkach ludzkich, im też należy się najwyższy szacunek), czy istna wrogość wobec studentów w Katowicach (asystenci równający z dnem i metrem mułu studentów szczególnie w zakładach nauk podstawowych, czy szukanie asystenta przez nawet 2h podczas bloków klinicznych na wyższych latach-istne uciekanie przed studentami...) dobrze nie wróży Uczelni, która ma przyznawane największe limity miejsc na kształcenie lekarzy, czy też pracowników innych zawodów medycznych.

Czy coś się zmieni? Czy warto kandydować na tą uczelnię? Jak ja jako kandydat mam odpowiedzieć sobie na to pytanie?

Pozdrawiam!
student weterynarii, kandydat na kierunek lekarski

Anonimowy pisze...

Polecam link:

http://prawo.mp.pl/wiadomosci/show.html?id=54535

Anonimowy pisze...

W uczelni jest marazm. Załatwienie czegokolwiek w administracji graniczy z obłędem. Wszystko najpierw musi iść do kuraszewskiej, która jest alfą i omegą, a jej zachowanie i brak kultury graniczy z groteską. Wulgarna i bezwzględna wobec nas - pracowników, a wyrządzanie krzywdy niewinnym ludziom ma we krwi.

studencina pisze...

Słyszeliście, co dzieje się w Katowicach? Wielmożna pani dziekan odmawia studentom IV roku egzaminu komisyjnego, a w dziekanacie słyszą oni, że "komisyjny nie jest dla nieuków"!!! A egzamin komisyjny, zgodnie z nową praktyką pani dziekan, zapewne służącą budowaniu lepszego wizerunku uczelni, będzie przyznawany tylko... w przypadkach losowych (?) albo zdrowotnych (?), cokolwiek to znaczy. Tak się robi PR!

zdegustowany_student pisze...

Pani dziekan nie chce się po prostu ruszać szanownego siedzenia, w końcu jednak na tych komisach musiała być obecna...

Anonimowy pisze...

Państwo tu o limuzynach, przetargach, PR, milionach, a tymczasem w żółtych budynkach w Ligocie teoria zamarza na kość. Kaloryferki zimne, że hej! Katar z nosa, prywatne grzejniczki gdzieniegdzie zżerają prąd. Atmosfera jak za Jaruzela. Ale nic to! Ważne, że na Poniatowskiego już grzeją ...

Anonimowy pisze...

Nikt nie znosi tych władz. Ani studenci, ani pracownicy. To bardzo ciekawe, kto ich wybrał. Otóż wychodzi na to, że wybrane zostały głosami samodzielnych pracowników nauki. Nie wszystkimi oczywiście, ale większością. Mają oni bowiem w Kolegium Elektorskim 60% głosów. Teraz wielu znich przeciera oczy ze zdumienia, ale jest za późno, by odwrócić kartę. Niektórzy po wyborach dostali zapłatę w postaci krzywdy i poniżenia. Reszta siedzi cicho i pragnie aby obecna kadencja minęła jak najszybciej.

Anonimowy pisze...

do zdegustowanego studenta - na poniatowskiego nie grzeją, jeśli to takie istotne.

Anonimowy pisze...

Limuzyny za kilkaste tysięcy, PR-owcy, którzy dostaną drugie tyle, a warunki nauki jak w latach 50-tych po wojnie. Dlaczego w innych szkolach wyższych (szczeólnie prywatnych ) warunki są takie jakie powinny być w XXI wieku, a tutaj nic się nie dzieje ? Co robią komisje z Mnisterstwa Zdrowia czy Nauki oceniające warunki studiowania, czy biorą pod uwagę i biorące pod uwagę opinie studentów ?

Anonimowy pisze...

Słyszeliście, co dzieje się w Katowicach? Wielmożna pani dziekan odmawia studentom IV roku egzaminu komisyjnego, a w dziekanacie słyszą oni, że "komisyjny nie jest dla nieuków"!!!

Wydział w Katowicach jest tylko!!! dla nieuków. Niekończące się dodatkowe terminy. Nad tym czuwa przyszły rektor Okopień. A Lewin-Kowalik jest już na oucie. Na szczęście.