poniedziałek, 28 grudnia 2009

Sprawa Rektora R. Andrzejaka, niekończąca się historia…

Niestety ta kompromitująca historia daleka jest od ostatecznego rozwiązania o czym świadczą załączone dokumenty. Standardy jakie towarzyszą tej sprawie są doprawdy porażające tak w wymiarze lokalnym, dotyczącym samej uczelni wrocławskiej, jak i na poziomie krajowym. Paraliż środowiska akademickiego, bezradność instytucji publicznych, zanik poczucia odpowiedzialności to tylko niektóre z możliwych do przytoczenia diagnoz.

Niemniej nie jest jeszcze za późno i szerokie kręgi pracowników uczelni oraz zwykli obywatele tego państwa liczą na jednoznaczne rozstrzygnięcia.

larwy na start
larwy na start 1
punkt dodatkowy posiedzenia RWL
pismo od CK
pismo do RWL
pismo do RWL 1

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

No cóż....
Jakbym widziała "załatwianie" spraw w naszej Alma Mater...
Nihil novi sub sole...

Zdzislaw M Szulc pisze...

W uzupelnieniu do tej bulwersujacej sprawy, pragne dodac, ze rozprawa habilitacyjna prof R.Andrzejaka oraz jego publikacje z okresu 1992 -1984 nie byly ani razu cytowane w literaturze swiatowej!? Sprawdzic to mozna od reki, i to za darmo, na stronie pt. Scholarometer, wpisujac nazwisko danego autora:

http://scholarometer.indiana.edu/cgi-bin/index.cgi?func=query&expr=07add2d5b4cd022448f8bc1bd2e5d588

Tak wiec tylko srodowisko lokalne moze ocenic Jego dorobek i znaczenie.

Najlepiej sie to robi gdy oglasza sie publicznie otwarty konkurs na dane stnowisko/z wymogami/itp, a dana komisja(wydzialowa/uczelniana) wylania najlepszego kandydata.Tu tak na pewno nie bylo i nadal tam nie ma. Za wszystkim stala, jak i nadal stoi... habilitacja! A wiec mamy to, co jest w przepisach i zasadach tworzenia , mianowania i obsadzania stanowisk dla kadr akademickich w Polsce po 1989r.Wystarczy habilitacja!

Jesli tak sie sprawy maja, to jak widac, mozna tez ja latwo uzyskac w sposob nieprawidlowy/budzacy watpliwosci, taki, ktory kladzie sie cieniem na srodowisku i jest powszechnie naglasniany w mediach jak przyklad nieuczciwosci naukowej na wyzynach korporacji! Nie licza sie, jak widac, rezultaty wlasnej pracy i osigniecia, lecz malo zwiazany z dzialnoscia naukowa, dodatkowy, na sile robiony dla tak wlasnie ustawionej sciezki kariery w Polsce, stopien doktora habilitowanego?

W wiekszosci krajow ten stopien nie wystepuje. Nie ma on w niektorych krajach, gdze jest w uzyciu, tak wielkiego znaczenia jak w Polsce!..Strzeze go tu zapis prawny, specjalna komisja oraz tradycja...To wszystko kosztuje i jest strata czasu. Dochodzi tu tez, jak widac,i wstyd!