sobota, 12 grudnia 2009

Głos lekarza z Ceglanej

Na początku listopada dotarł do mnie list pielęgniarki z kliniki alergologii, tę wypowiedź zamieściłem na blogu 6 listopada. Czytelnicy bloga nadesłali wiele komentarzy dając wyraz swym poglądom na temat bieżącego funkcjonowania szpitala na Ceglanej.

Tym razem przedstawiam wywiad z lekarzem kliniki przeniesionej z Zabrza do Katowic.

Pytanie: Jak pracuje się w Katowicach?

Odpowiedź: Można powiedzieć, że dobrze.

Pytanie: Jakie są podstawowe różnice funkcjonowania kliniki w Zabrzu i Katowicach? Proszę o wyliczenie zalet i wad.

Odp.: Kiedy skończy się okres zawirowań okołoprzeprowadzkowych myślę, że będzie można pokusić się o porównania. Minęło dopiero kilka tygodni od kiedy pracujemy w nowym miejscu, pozostawiając za sobą kilkanaście lat codziennej pracy, dyżurów i wielu współpracujących z nami kolegów. Emocje są zbyt świeże.

Pytanie: Czy profil pacjentów jak taki sam czy z lekarskiego punktu widzenia translokacja kliniki nie spowodowała negatywnych skutków dla chorych?

Odp.: Profil leczonych przez nas chorych uległ zawężeniu, mamy jednak nadzieję, że wraz z rozszerzeniem bazy diagnostycznej powróci do stanu sprzed lat. O to jak odbierają translokację nasi chorzy należałoby ich zapytać.

Pytanie: Jak zostaliście przyjęci przez kolegów – lekarzy już tu pracujących?

Odp.: Nie potrafię odpowiedzieć, nasze kontakty są sporadyczne.

Pytanie: Czy dochodzą głosy studentów dotyczące dodatkowych dojazdów? Jak wyglądają warunki prowadzenia zajęć w porównaniu do Zabrza?

Odp.: Jak na razie to studenci nie zgłaszali nam żadnych skarg. Warunki do prowadzenia zajęć ze studentami w porównaniu z tymi które mieliśmy w Zabrzu (szczególnie w ostatnim roku) są znacznie lepsze. Możemy korzystać z 2 sal wykładowych, które są w pełni wyposażone w sprzęt audio-video i pozostają pod świetną opieką obsługi technicznej pracowników szpitala.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Studenci się nie skarżą? Nie wiem skąd taka opinia, ale chyba nie trudno domyślić się, że każdy z nas wolałby nie być zmuszony do dojeżdżania do Katowic, o kosztach takich wycieczek na zajęcia już nawet nie wspomnę. Zresztą fakt dojazdów na rożne zajęcia jakoś specjalnie nie martwi nikogo z uczelni kto układa rozkład zajęć. My studenci oczywiście według dziekanatu potrafimy wszystko: 30 minut z Katowic na kolejne zajęcia w Zabrzu w porze zakorkowanego miasta to przecież żaden problem. Zajęcia fakultatywne do 20.30 w piątek to czysta przyjemność dla każdego...takich przykładów można mnożyć i mnożyć ale kto by przejmował się studentami, na pewno nie SUM.

Anonimowy pisze...

No cóż, studia to nie szkółka niedzielna. Jak ktoś ma z tym problemy, zawsze może zostać konserwatorem powierzchni płaskich!