czwartek, 13 sierpnia 2009

Konflikt na Ceglanej - neverending story...

Konflikt w Klinice Okulistyki pokazał nam oblicze wielu ludzi, ujawnił ich prawdziwe postawy, był sprawdzianem uczciwości i charakteru. I mimo iż Pani Rektor realizuje swe plany mimo szkód czynionych wielu osobom i instytucjom, co można postrzegać, jako porażkę, to warto popatrzeć na sprawy z nieco dalszej perspektywy.

Po pierwsze: konflikt przebiegał przy otwartej kurtynie; zainteresowanie mediów, a zaangażowanie władz wojewódzkich i doprowadzenie do negocjacji z udziałem mediatora ministerialnego spowodowało, że ruchy obu stron konfliktu były bardzo uważnie obserwowane. Pamiętamy, jak zachowywała się strona pracownicza: spokojnie, logicznie, rzeczowo. A jak działała Pani Rektor? Raczej udawała zatroskanego gospodarza, czyniła uniki, w końcu pokazała Wojewodzie i innym, kto rządzi w tej uczelni. Siła zwyciężyła, ale za taki „sukces” zawsze płaci się wysoką cenę - dziś, jutro, a może nawet nieco później, ale pewnych rzeczy się nigdy nie zapomina. A sprawa na wymiar ogólnopolski.

Druga kwestia: postawa pracowników okulistyki wobec klinik mających być ulokowanymi w Katowicach. Początkowo postrzegano w nich wroga, w końcu to nowi ludzie mieli uszczuplić zakres działań okulistyki. Usiłowano stosować starą maksymę „dziel i rządź”. Ale to się nie udało, dziś pracownicy okulistyki świetnie rozumieją, że pracownicy Alergologii i Endokrynologii są takimi samymi ofiarami, jak oni. Gdyby nie cała wielotygodniowa akcja protestacyjna, gdyby nie wolna prasa, inne media, w tym także Internet, władza mogłaby czuć się pewna swego absolutnego panowania nad sytuacją. Ale tak nie jest, każdy ruch jest bacznie obserwowany. Nie udało się dokonać takiej dezintegracji, jaką planowano.

I trzecia kwestia - personalna. Myślę o dr Marku Czekaju. Był on liderem strony pracowniczej i Jego spotkała ze strony władz najsurowsza kara - zwolnienie dyscyplinarne. Co to oznacza, jakie będzie miało konsekwencje w przyszłości? W wyniku toczących się rozmów zawarto porozumienie i można było bez uszczerbku na honorze wycofać zwolnienie dr Czekaja. Byłby to gest w kierunku porozumienia, szansa na lepszą koegzystencję w przyszłości. Dlaczego nie skorzystano z tej szansy na poprawę atmosfery?

Zwolnienie dyscyplinarne podpisał Dyrektor Drybański, który jest mianowany na swe stanowisko przez Rektora uczelni, zatem za sprowadzenie konfliktu do personalnej zemsty w istocie odpowiada Pani Rektor.

Warto wspomnieć o najświeższych wydarzeniach z Korei Północnej; na odsiecz dwóm amerykańskim dziennikarkom skazanym na 12 lat obozu pracy w Korei ruszył były Prezydent USA - Bill Clinton. Czy ktoś o zdrowych zmysłach mógł uwierzyć, że władca koreański Kim Ir Sen ustąpi i uwolni dziennikarki? Ale stało się inaczej, bezwzględny tyran okazuje łaskę. Były amerykański Prezydent prosi go o pomoc i on okazuje się być wspaniałomyślnym człowiekiem.

Zestawmy te dwie postawy przedstawicieli władzy w obliczu losów pojedynczego człowieka (pamiętając o zasadniczych różnicach obozu pracy i zwolnienia dyscyplinarnego) i zastanówmy się chwilę, gdzie się znajdujemy...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Na naszej uczelni jest możliwe WSZYSTKO. Mnie już niewiele tu zadziwi...

Portier pisze...

Znajdujemy się w miejscu w którym toleruje się tylko taki sprzeciw, który jest nieskuteczny.

Anonimowy pisze...

Drogi Portierze, Sprzątaczko, Referencie, Asystencie, Adiunkcie,Profesorze...

Taki sprzeciw jacy przeciwnicy...

Gdyby był JAKIKOLWIEK sprzeciw, sytuacja wyglądałaby inaczej....

Niech kazdy rano spojrzy w lustro.... I nie wyładowuje kompleksów na forum...
Pokaż co potrafisz nie tutaj, ale na własnym podwórku.

Pozdrawiam

PS: dla mnie lustro nie stanowi prablemu.