O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

piątek, 10 października 2025

O znikajacym uniwersytecie

 

Warto na początku roku akademickiego chwilę zatrzymać się i zastanowić się jak aktualnie wyglądają polskie uczelnie. Od lat słyszymy od polityków jak ważna jest nauka i szkolnictwo w ogóle ale świat jaki widzimy wokół jest zupełnie inny. Ocena z poziomu ministerialnego stołka diametralnie odbiega od odczuć pracowników szkół wyższych. Oczywiście trudno wrzucać wszystkie rodzaje uczelni do jednego worka, stąd zajmę się tekście tylko uczelniami medycznymi. Skupię się na kryteriach awansu zawodowego. Obszarem, który odgrywa wiodącą rolę jest nauka. Trzeba publikować, prowadzić granty. To nie jest łatwe, konkurencja w przypadku artykułów jest ogromna, stajemy do rywalizacji z autorami z całego świata. Ale i tak ten obszar wydaje się być bardziej sprawiedliwy niż aplikowanie o granty. O patologiach tego systemu pisałem wielokrotnie, dziś chciałbym się skupić na innym zagadnieniu.

Niezbędnym warunkiem sukcesu jest posiadanie dorobku naukowego. Wiem doskonale jak trudno go uzyskać, od pomysłu na badanie do finalnego efektu czyli akceptacji publikacji trzeba lat. Wielu lat pracy, dziesiątków a czasem setek godzin pracy, od przygotowania projektu aż po przygotowywanie manuskryptu. Nie tylko pomysły się liczą, w cenie jest pracowitość, systematyczność i konsekwencja. A przy wysyłaniu do redakcji przydaje się cierpliwość bo rzadko udaje się uzyskać akceptację przy pierwszym podejściu. Szczypta szczęścia też jest potrzebna, w końcu recenzentowi z przysłowiowego drugiego końcu świata musi nasza praca się spodobać! Kluczowe pytanie: jak zdobyć znaczący dorobek naukowy? Odpowiedź wydaje się prosta i oczywista ale wcale sukces nie musi być pochodną pracy i talentu. Obserwuję coraz powszechniejsze praktyki nie mające nic wspólnego z wcześniej opisaną ścieżką. Liczy się spryt, liczy się cwaniactwo, w cenie są coraz bardziej wyrafinowane kombinacje. Tworzą się grupy wsparcia zwane „spółdzielniami”, np. w grupie 10 osób każda przygotowuje jedną pracę a pozostałe osoby są dopisywane. W ten prosty sposób można w relatywnie krótkim czasie zdobyć 10 publikacji. Co gorsza, takie praktyki są stosowane już wśród studentów, demoralizacja idzie od góry. Jest cały szereg metod by wzbogacić dorobek naukowy bez faktycznego wkładu własnego intelektu. Pomysłowość ludzka nie zna granic, ale to patologiczna wersja cech intelektu. To wyraz kryzysu etycznego świata uniwersyteckiego, staliśmy się miejscem „wyścigu szczurów” podobnie jak wielkie korporacje biznesowe. Ocena pracownika opiera się na analizie danych statystycznych. Brak rozmów z kandydatami na różne stanowiska umożliwiają kariery osób w istocie bez przygotowania i bez zasad. To musi się odbić na jakości całego świata uniwersyteckiego, zresztą już dziś widzimy patologiczne zjawiska wokół siebie. Czy jest możliwe odwrócenie tego trendu? Z pewnością tak, ale to wymaga systemowych, odejścia od podejścia biurokratycznego na rzecz oceny rozmów z kandydatami. Konieczne jest także karanie oszustów, jeśli kombinator pozostaje bez kary to jest jasne zachęta dla jego naśladowców. I tak powoli (a może wcale nie tak powoli) upada etos akademicki i staczają się polskie uczelnie...Jak wcześniej wspomniałem skupiam się na ocenie procesu tworzenia dorobku naukowego ale przecież praca naukowa nie jest oderwana od innych obszarów działania uczelni. Jeśli dopuścimy do demoralizacji i naruszania zasad etyki w jednej sferze to automatycznie podkopujemy fundamenty szeroko rozumianego etosu akademickiego. Życie nie zna próżni, jeśli cwaniactwo i kombinacje się sprawdzają, jako skuteczna ścieżka kariery to dlaczego w innych punktach zasady etyki i zwykłej przyzwoitości miałyby być górą? Upadają wartości, znikają autorytety, wizja kariery i kryjącej się za nią „mamony” przesłania wszystko a znany nam świat uniwersytetu, wyjątkowego miejsca na ziemi znika na naszych oczach...