niedziela, 22 marca 2020

O sytuacji bieżącej i przyszłości

Nastał w Polsce i na świecie nadzwyczajny czas. Nikt z żyjących ludzi nie doświadczył tego rodzaju paraliżu. Życie zamarło, dosłownie. Starsi Czytelnicy pamiętają stan wojenny z grudnia 1981 roku, wówczas także skończyła się pewna epoka, a czas wolności niesiony przez przemiany zapoczątkowane w sierpniu 80 roku dobiegł końca. Ale wtedy był znany wróg: Jaruzelski, komuniści, SB, ZOMO. A dziś czai się jakiś niewidzialny wirus...

Udało mi się wczoraj wyskoczyć do Szczyrku. Miasto robi przygnębiające wrażenie, prawie nie widać ludzi na ulicach, wszystkie lokale gastronomiczne zamknięte, parkingi puste. Dojechałem po południu ale zdążyłem przed zmrokiem wyjść na nartach turowych na Małe Skrzyczne. Nie spotkałem żadnego narciarza, mimo wspaniałych, zimowych warunków pierwszego dnia wiosny. Dziś trasę powtórzyłem, rano było podobnie pusto ale gdy zjeżdżałem w południe w dolinę w świetle wiosennych promieni słońca beskidzkie zbocza nieco ożyły i pojawiło się paru wielbicieli nart i pieszych wędrówek.

Opisuję me własne wrażenia w odniesieniu do tak dramatycznych, bieżących wydarzeń. Być może ktoś czytający te słowa zna powieść „Ostatni brzeg” (tytuł angielski „On the beach” Nevila Shute). Akcja toczy się w Australii, gdzie trwa oczekiwanie na falę radioaktywną nieuchronnie zbliżającą się od strony Kalifornii po wybuchu wojny atomowej. Bohaterowie powieści starają się jak najlepiej przeżyć ostatnie chwile życia. Jest jakiś podobieństwo ich sytuacji do stanu w jakim się znajdujemy; nie wiemy co nas czeka, panuje niepewność i strach. To są uzasadnione postawy, ale przecież nie jesteśmy w sytuacji powieściowych postaci fikcji literackiej. Pandemia nie będzie trwała wiecznie, życie wróci na swe tory. Oczywiście dziś nikt nie może przewidzieć kiedy to nastąpi i jak dużych spustoszeń dokona wirus. Niemniej już dziś musimy spojrzeć dalej, co będzie potem? Przecież zatrzymanie życia społecznego nie może trwać w nieskończoność, to jest niemożliwe. Pewnego dnia zaczniemy marsz ku normalności, a wirus będzie nam nadal towarzyszył (chyba, że zostanie opracowana szczepionka, ale to raczej możliwe dopiero za rok). A życie nie może czekać rok na jego kontynuację. Trzeba będzie wyważyć koszt życia ludzkiego (włoski scenariusz jest druzgocący) i koszt ogólnospołeczny. To będzie niezwykle trudna decyzja, kiedy przywrócić państwo do „życia”?

Sadzę, jednak, że już dziś należy o tym rozmawiać bo życie nie znosi próżni, nie da się go na dłużej zatrzymać.

Dla mnie takim malutkim optymistycznym sygnałem byli ludzie, którzy wbrew wszystkiemu pojawili się dziś na zboczach Skrzycznego...

widok z Beskidów
widok z Beskidów

0 komentarze: