piątek, 28 września 2018

W odpowiedzi Czytelnikowi

W odpowiedzi na komentarz do wczorajszego tekstu podtrzymuję pogląd, że nadchodzące zmiany mają charakter rewolucyjny - przynajmniej w odniesieniu do naszej uczelni. Scalenie dwóch wielkich wydziałów lekarskich, z jednostkami rozsianymi po całej aglomeracji, w jeden organizm to trudne zadanie! Do tego likwidacja rad wydziału, dotąd aktywnie biorące udział w funkcjonowaniu uczelni to ogromne wyzwanie. Nie bardzo mogę sobie wyobrazić by z ciągu kilku miesięcy dało się pomyślnie dokonać takich zmian. Oczywiście, słusznie zauważa anonimowy Komentator, że zadania uczelni się nie zmienią. Ale ich realizacja będzie coraz trudniejsza wobec ciągle nowych wymagań, wzrastającej liczby studentów i równocześnie malejącej liczbie kadry. Na dłuższą metę takie proporcje nie wróżą sukcesu, zresztą już dziś widać wyraźnie braki kadrowe i brak młodych adeptów chętnych do równoległego wykonywania zawodu lekarza, nauczyciela akademickiego oraz naukowca publikującego w czasopismach o randze światowej. To są mrzonki, cele kreowane przez osoby bez znajomości realiów codziennego funkcjonowania uczelni.
I na koniec, Czytelnik zauważa, że piszę o pieniądzach. Tak, piszę bo bez nich reforma nie ma sensu. Przy nakładach poniżej 0,5% PKB na naukę nic wielkiego (być może poza szkolnictwem wyższym (?!) typu zawodowego) nie zdziałamy. Na pewno są potrzeby zmian w polskich uczelniach, ale za nimi muszą iść środki finansowe. Dokładnie w takiej kolejności: najpierw reforma (z systemem motywacji indywidualnego pracownika, a o tego nie widzę w ogóle), a potem pieniądze.
A od mieszania herbata nie staje się słodsza...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

" To są mrzonki, cele kreowane przez osoby bez znajomości realiów codziennego funkcjonowania uczelni." Kogóż to Pan Profesor ma na myśli? Pewnego filozofa? Doktora? Rektora czegoś tam?

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze
Przepraszam, że pozwalam sobie z Panem polemizować, a w szczególności nie podzielać Pańskich obaw. Tym razem przekazał Pan więcej informacji i szczegółów. Ale ja również odpowiem porzekadłem : dla chcącego nie ma nic trudnego. Te zmiany wymuszone przez ustawę to działania administracyjne i organizacyjne i w małym stopniu wykonywać je będą pracownicy naukowo-dydaktyczni. Uczelnia dysponuje bowiem całą armią prawników i administratorów, którzy bez wątpienia poradzą sobie z tym problemem. Na pewno też powstanie komisja złożona z nauczycieli akademickich, gdzie tęgich głów jest przecież wiele. Likwidacja RW wymaga (zamiast zaproszenia) odpowiedniego pisma z uzasadnieniem i podziękowaniem za dotychczasową pracę w radzie oraz w komisjach. Dla władz jest to bowiem jedynie ciało doradcze, którego nie zawsze słuchano, o czym Pan wielokrotnie pisał. Scalanie wydziałów to oczywiście znacznie trudniejsze wyzwanie. Ale głównie
analityczne i koncepcyjne. Ekonomicznie uzasadnione działania dostosowawcze wymagają bowiem analizy wielu propozycji i koncepcji jakie się pojawią. Zakończenie umów z wieloma szpitalami, w których zlokalizowane są nasze jednostki na pewno nie nastręczy prawnikom większych problemów. Pozostanie tylko to, co jest nasze. Będzie taniej. A pracowników jak sam Pan pisze wszędzie brakuje, więc lokujmy ich we własnych jednostkach oczywiście jednoimiennych. Zmniejszająca się ich liczba będzie temu sprzyjała. A kontynuując obrazowanie rzeczywistości przysłowiami: tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Liczbę studentów dostosujmy do naszych możliwości, tak jak to jest w innych uczelniach. Na Wydziale zabrzańskim bowiem rzecz miała się akurat odwrotnie. Koncepcji oczywiście może być wiele, a niektóre z nich były już wielokrotnie dyskutowane np. zwiększenie liczby studentów na kierunku lekarsko-dentystycznym, przecież nasz kraj bardzo ich potrzebuje. Kształcenie podyplomowe i inne. Te plany leżą w rektoracie jeszcze od czasów rektorki. Na pewno znajdzie się rozwiązanie jak mądrze zagospodarować nasze moce, choć wcale nie twierdzę, że będzie to łatwe.

Anonimowy pisze...

Implementacja zapisów ustawy powinna zacząć się już dzisiaj. A propozycje i dyskusje powinien dawno zatwierdzić Senat. Nie wiadomo na co czekano, przecież projekt ustawy i jego ostateczna wersja znane są już od jakiegoś czasu. Tylko nie wiadomo na co władze czekają. Samo nie zrobi się na pewno. Przewlekanie, to jest to co może być najgorszego. Niepewność, stres i wieczne czekanie na lepsze zniechęca do pracy.