niedziela, 25 lutego 2018

O języku polskim

Wczoraj zdarzyło mi się zawitać do górskiego, pięknie położonego schroniska. Wokół mroźna zima; z przyjemnością wszedłem do środka by się zagrzać po długim podejściu. W tym miejscu byłem wielokrotnie, przywitałem się z gospodarzami i zająłem miejsce. Tylko jedno zaburzyło przyjemność przebywania w nastrojowym otoczeniu; obok siedziała grupa osób prowadzących głośną rozmowę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale używane słownictwo niestety odbiegało od przyjętych zwyczajowo norm. Wokół sporo ludzi, w tym dzieci. Dawniej nie było takich sytuacji, przekleństwa się oczywiście zdarzały, ale jako sporadycznie używane słowa, odnoszące się do wyjątkowych okoliczności, a nie w charakterze przerywnika. Nie mogę pojąć dlaczego potocznie i powszechnie używany język polski stoczył się na dno, a na „salony” wkroczyły zwyczaje kiedyś typowe dla marginesu społecznego.

Może ktoś z Czytelników potrafi wyjaśnić to zjawisko?!

7 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ja tylko dorzucę coś do tego "marginesu społecznego"

Żucie gumy podczas zajęć stało się powszechną praktyką u pracowników dydaktyczno-naukowych SUM.

Student VI roku

P.S.

Studenci również żują gumę podczas zajęć.

Anonimowy pisze...

Też tego nie potrafię zrozumieć. Mam wrażenie, że ludzie nie używający wulgaryzmów są uważani za "dziwaków". I co gorsze dotyczy to też kobiet.

Portier pisze...

Myślę, że jako wykładowca stykający się często z młodymi ludźmi sam Pan zauważył, że język polski ubożeje, że rosną nam pokolenia wtórnych analfabetów albo takimi analfabetami stają się ci, którzy ileś lat wcześniej jeszcze normalnie mówili i pisali. Otaczają nas dziesiątki jeśli nie tysiące osób nie potrafiących wyartykułować tego co czują, bo nie pozwala im na to zasób słów! Zatem jeśli długie wywody zamieniamy na byle jakie zdania, jeśli potem te zdania zastępujemy pojedynczymi wyrazami albo wręcz skrótami (wszelkie internetowe ROTF czy LOL) to nie dziwota, że kolejnym etapem jest wprowadzenie do słowników codziennych także przekleństw. To tylko kolejny etap tego procesu, obawiam się, czytając i słuchając co niektórych że nie ostatni.

Z pozdrowieniami - B.

Anonimowy pisze...

Do komentarza z 14:42

Czy bycie kobietą to jakaś choroba, że trzeba specjalnie podkreślać iż osobniki płci żeńskiej również stosują wulgaryzmy?

Ludzie, ta przecież mamy równouprawnienie.

Anonimowy pisze...

Przeczytajcie opinie nowej ustawie:

https://wpolityce.pl/m/polityka/383320-wazny-list-prawie-150-naukowcow-do-ministra-gowina-rewolucja-ktora-przygotowali-tworcy-tzw-konstytucji-dla-nauki-grozi-nieobliczalnymi-konsekwencjami

Dramat do kwadratu...

Anonimowy pisze...

cytat z onet.pl:

"Kiedy byłem jeszcze min. sprawiedliwości, to czasami nie starczało mi do pierwszego - powiedział dziś Jarosław Gowin, wiceprezes Rady Ministrów oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego w wywiadzie dla Radia ZET. - Musimy rozwiązać problem wynagrodzeń wiceministrów, zwłaszcza tych, którzy nie są posłami, bo posłowie mają diety, a wiceministrowie, którzy przyjeżdżają spoza Warszawy, biedują - dodał w rozmowie"

Anonimowy pisze...

inny cytat:
"Niektórzy przyzwyczaili się, że odtwórczym podejściem, publikując liczne słabe artykuły, mogą zdobyć tyle samo punktów, co za badania przełomowe. A my nie chcemy, by naukowcy zastanawiali się, w jak wielu czasopismach opublikować swoje artykuły, by uciułać potrzebne punkty. Chcemy, by pracowali nad badaniami ważnymi i mieli z tego osobistą satysfakcję"