piątek, 2 grudnia 2016

O zabrzańskim życiu akademickim

Dziś w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca odbyła się miła uroczystość. Dyplomatorium to zwieńczenie studiów, ostatni akord pięknych studenckich lat, a zarazem pierwszy krok w kierunku nowego życia zawodowego. Dyplomatorium zgromadziło ogromną liczbę osób, około 300 absolwentów, ich rodzin, pracowników uczelni i zaproszonych gości. Na sali panowała radosna atmosfera, a młodzi adepci sztuki lekarskiej ubrani w togi i birety opanowali salę. To było prawdziwe "święto" akademickie sprawnie prowadzone przez Dziekana Profesora Macieja Misiołka. Zaczęliśmy od odśpiewania hymnu państwowego, potem zabrzmiał Gaudeamus, wysłuchaliśmy wykładu dr hab. Tadeusza Morawca, a potem miało miejsce uroczyste ślubowanie absolwentów i wręczenie dyplomów. Głos zabrali także przedstawiciele władz uczelni, Pani Prezydent Zabrza mgr Małgorzata Mańka-Szulik oraz Prezes Okręgowej Izby Lekarskiej dr n. med. Jacek Kozakiewicz. Chwilą ciszy oddaliśmy hołd ku pamięci zmarłych pracowników uczelni w minionych roku akademickim.
Owacje na stojąco otrzymała Profesor Bogna Drozdzowska, która zabrała głos na specjalne zaproszenie absolwentów wydziału lekarskiego.
Trzy godziny minęły niepostrzeżenie, wszyscy braliśmy udział w podniosłej, ale wcale nie patetycznej uroczystości. Zabrzańskie dyplomatoria odbywające się w takiej uroczystej formule od lat są swego rodzaju fenomenem. Są w mojej opinii dowodem, że na naszym wydziale udało się stworzyć wartościową więź między pracownikami i studentami. Zabrze, jako miasto akademickie ma krótkie tradycje, nasza baza materialna jest daleka od ideału, a samo miasto trudno uznać za stworzone do życia studenckiego. Trudno porównywać się z Krakowem, Wrocławiem, Gdańskiem czy Toruniem. Pamiętam lata moich studiów (1976-1982) i wówczas także na naszym wydziale panowała świetna atmosfera. W powszechnym odczuciu w Zabrzu się lepiej studiowało niż na wydziale Katowickim. A przecież w Katowicach są nowe szpitale i sale wykładowe, a miasto jest atrakcyjniejsze od Zabrza. Ten fenomen szczególnie był widoczny w okresie tworzenia i działania Niezależnego Zrzeszenia Studentów w latach 1980-1981. Wówczas aktywność studencka była znacznie większa w Zabrzu. Mam nieodparte wrażenie, że dziś jest podobnie, nadal nie brakuje chętnych do studiowania w Zabrzu. Dobrym tego przykładem jest coraz większe zainteresowanie ze strony studentów z licznych krajów europejskich do zgłębiania tajników medycyny w ramach wymiany studenckiej Erasmus właśnie w Zabrzu.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Z wyrazami szacunku, ale jest Pan Profesor w błędzie myśląc, że studentom w Zabrzu studiuje się lepiej niż tym z Katowic.

Regularne wycieczki krajoznawcze za własne (a tak naprawdę rodziców) pieniądze do Katowic (25 km) oraz Sosnowca (40km) dyskredytują Wydział Lekarski z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym jako przyjazny studentom.

Jest to niestety ogromny wstyd, że w kraju europejskim w XXI takie coś ma miejsce.

Z poważaniem,
Student WLZ