piątek, 24 czerwca 2016

Zawód lekarz: część 28-ma: Dochody

Ten rozdział dodałem na samym końcu nie bez kozery. Nie sądzę, by wysokość dochodów lekarskich była samodzielnym warunkiem zadowolenia z pracy czy miarą jego sukcesu zawodowego. Niemniej do życia są każdemu człowiekowi są potrzebne pieniądze. Poczucie godziwego wynagrodzenia i uzyskiwana stablizacja życiowa z pewnością wspomaga poczucie sukcesu zawodowego. Niestety w życiu takie podejście do kwestii dochodów bywa zbyt często wypierane przez widzenie naszego zawodu tylko przez pryzmat wysokości dochodów. Przysłowiowa „kasa” nie może zastąpić tradycyjnych wartości, które nierozerwalnie wiążą się z naszym zawodem. Zamożny lekarz to niekoniecznie dobry lekarz. I odwrotnie, brak sukcesu mierzonego stanem konta nie powinno być jedyną miarą powodzenia zawodowego.
Inną, trudną do zaakceptowania kwestią to różnice dochodów między lekarzami z różnych specjalności lekarskich. Nie godzi się by w jednym szpitalu wynagrodzenia lekarzy różniły się wielokrotnie. Lobby niektórych specjalności wywalczyły sobie ogromne przywileje co odbywa się kosztem innych lekarzy i innych pracowników bo przecież sumaryczna pula pieniędzy jest ograniczona.
• Czy to jest usprawiedliwione?
• Czy prawo do wolnej konkurencji powinno przybierać takie formy dyskryminujące część przedstawicieli naszego zawodu?
Nie zgadzam się na tak rozumianą swobodę konkurencji, o ile wynagrodzenia pochodzą ze środków publicznych.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zastanawiam się czy w poście zasadnym jest obwinianie konkurencji o nierówność dochodów między lekarzami różnych specjalności. Argument lobby świadczy dokładnie o braku wolnej konkurencji, w której w idealnym świecie jedynym kryterium powinny być efekty pracy i zysk z pracy.

Ponadto wolna konkurencja powinna dotyczyć konkurencji między podmiotami. Jeżeli chodzi o nierówność płac w ramach jednego szpitala, to, znów właśnie brak kapitalistycznego podejścia do pracy lekarzy i ich efektów (oraz kosztów tej pracy). Gdyby tak było, nikogo nie powinno dziwić, że lekarz wykonujący trudniejszą pracę, ale o bardziej spektakularnych efektach będzie zarabiał więcej od lekarza mniej wyspecjalizowanego, którego zarazem łatwiej wymienić na innego. Tak działają wszystkie branże. Nie ma miejsca na lobby, związki zawodowe i "widełki" płacowe. Ważne są kwalifikacje i efekty. Czy w ten model nie może sprawdzić się w lecznictwie?