czwartek, 15 stycznia 2015

Refleksje o nauce

Dzisiejsze posiedzenie Rady Wydziału, a także ostatnie spotkanie tego gremium z minionego roku skłoniły mnie do napisania paru zdań refleksji o nauce, a bardziej precyzyjnie o zasadach awansu naukowego. Jak wiemy ta problematyka, jako że każdy z nas, naukowców wcześniej lub później staje w obliczu kolejnego kroku na swej drodze rozwoju naukowego, zawsze była uznawana za kluczową.
Jak powinien przebiegać awans naukowy?
Jakie kryteria powinny decydować o uzyskiwaniu kolejnych stopni naukowych oraz tytułu naukowego?
Zawsze uważałem – bieżące wydarzenia mnie w tym zakresie utwierdzają, że kryteria muszą być absolutnie jednoznaczne i niezmienne. W mojej opinii kandydat musi spełnić wymagania, np. mieć, co najmniej X prac oryginalnych, skumulowany IF co najmniej Y, być pierwszym autorem Z razy, mieć XX cytacji oraz wsp. h co najmniej XY. Te kryteria powinny być ustalone na wiele lat, a do dyskusji pozostaje tylko ich wysokość. Sądzę, że w różnych dziedzinach nauki te kryteria będą różne. Kandydat spełniający te kryteria automatycznie uzyskuje awans. Taka droga rozwoju kariery czyni ją odporną na najróżniejsze zewnętrzne, pozamerytoryczne wpływy (nie biorę tu pod uwagę możliwe problemy z przeprowadzaniem badań, ich finansowaniem itd., to jest osobny problem).
Masz dorobek, spełniasz kryteria, jesteś doktorem lub doktorem habilitowanym.
A jakie są ostatnie moje doświadczenia?
Praktyka daleko odbiega od opisanego „idealnego” obrazu. Na poprzednim posiedzeniu RW zadałem pytanie dotyczące pracy habilitacyjnej w czasie kolokwium, a wobec braku prawidłowej odpowiedzi oceniłem ją niedostatecznie. Na dzisiejszym posiedzeniu usłyszeliśmy, że nie wolno zadawać pytań z zakresu pracy habilitacyjnej w czasie kolokwium. Skoro ocenili ją recenzenci to wystarcza.
Dlaczego opinie innych osób miałby ograniczać możliwość wypowiedzi?
To jakieś totalne nieporozumienie, kandydat do uzyskania stopnia doktora habilitowanego musi być przygotowany do naukowej dyskusji, a swoją pracę habilitacyjną musi mieć w „małym palcu”. Kolokwium to czas otwartej i niczym nieskrępowanej dyskusji naukowej.
Amicus Plato sed magis amica Veritas.
Dziś zostaliśmy jeszcze bardziej zaskoczeni przy okazji kolejnej habilitacji, toczącej się w tzw. nowym trybie. Z relacji członków komisji habilitacyjnej dowiedzieliśmy się, że do komisji wpłynęły pisma od osób trzecich i były brane pod uwagę obok ustawowo obowiązujących dokumentów dotyczących dorobku kandydata. Jak wyraźnie powiedziano, decyzja komisji została podjęta przy uwzględnieniu nieuprawnionych, pozamerytorycznych opinii. RW nie podjęła decyzji w sprawie, mamy spotkać się ponownie niebawem.
To kolejny przykład nieprawidłowości w polskiej nauce, dowód na możliwości wpływania na gremia decyzyjne.
Próby ograniczania dyskusji, manipulacje dotyczące pracy komisji habilitacyjnej – czy tak powinien wyglądać świat polskiej nauki?


17 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dlaczego nagle nowi koandydaci do doktorów czy dr habilitowanych mają spełniać rygorystyczne kryteria ??? Jeżeli tak, to proponuję przegłosować na radzie wydziału weryfikację np. wszystkich postępowań do 10 lat wstecz. Poza tym., dlaczego tylko awanse na stopnie czy tytuły naukowe ? O wiele bardziej ciekawe są awanse na asystentów czy adiunktów, to tutaj trzeba ściśle weryfikować. Wniosek ogólny, powoli grono samodzielnych pracowników tworzy sztuczne kryteria awansu, poza tymi, które są w rozporządzeniu Ministerstwa Nauki. Czyżby stopniowa blokada karier dla ambitnych naukowców ?

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze, bardzo niebezpiecznie się Pan wychylił. Zadanie pytania na kolokwium habilitacyjnym to prawo każdego członka Rady Wydziału. Ale w pewnych warunkach, np. bardzo słabego habilitanta który ma bardzo wysokie protekcje, prawo to może być decyzją Władz Wydziału zawieszone. Takie są zwyczaje akademickie. Dlatego za zadanie pytania habilitantowi proponuję skierowanie Pana Profesora do Komisji Dyscyplinarnej, za burzenie planów habilitacyjnych Władz Wydziału. Przypominam również Panu Profesorowi i innym Czytelnikom, że nie wolno rozmawiać o recenzentach tej habilitacji, gdyż nie wolno i już!

Anonimowy pisze...

W odpowiedzi dyskutantowi z godziny 23:26:
Szanowny Dyskutancie, a niby dlaczego nie weryfikować habilitacji do 10 lat wstecz? Przecież ogólnie wiadomo, że wiele z tych habilitacji było niemiłosiernie naciągane, bez "znacznego wkładu do nauki". A przecież przepuszczenie słabego habilitanta to gwarancja, że przyszły rozwój Wydziału będzie coraz słabszy. Trzeba pamiętać, że habilitacje robi się nie tylko dla chwały habilitanta, lecz przede wszystkim dla Wydziału. Habilitant habilitacji do grobu nie weźmie, a jego wkład w Wydział będzie widoczny długo. A jak jest w Zabrzu - Nie ma spraw nie do załatwienia na Wydziale. Nawet jeden z dziekanów poprzednich kadencji miał przezwisko: "Nie nie do załatwienia". Takie postępowanie to wręcz prośba o odstrzelenie Wydziału.

Anonimowy pisze...

No to ja dołożę też trochę. Bo w trakcie pewnego posiedzenia dotyczącego pewnej pracy habilitacyjnej, najbardziej przeciwna jej uznaniu była osoba, mająca o ponad połowę mniejszy dorobek, mierzony wartością IF, niż składający rozprawę habilitant. Ponadto ostatnia praca przeciwnika, z tzw. Listy Filadelfijskiej, była opublikowana kilka lat wcześniej. Pewne gremia boją się ludzi młodych i aktywnych naukowo. Dlaczego, pozostawiam osądowi czytelników bloga.

Anonimowy pisze...

System awansu zawodowego z kraju oparty jest na dowolności i uznaniowości. Te "pewne gremia" lubią wpływac na los innych ludzi i kontrolować ich rozwój zawodowy. Poza tym wprowadzanie "wewnętrznych kryteriów" jest niezgodne z ustawą o szkolnictwie wyższym i nie mają mocy prawnej.

Anonimowy pisze...

Chyba należy uporządkować w dyskusji awans naukowy - doktorat, habilitację i profesurę, a awans zawodowy - etat asystenta, adiunkta itd.
Chociaż rzeczywiście w obu tych awansach jest zbyt dużo uznaniowości i myślenia klikowego.

Anonimowy pisze...

Znajoma z doktoratem i specjalizacją od ładnych paru lat nie może awansować na asystenta, mimo, że spełnia wymagania. Inna osoba, pomimo połowy dorobku naukowego awansuje natychmiast. Uznaniowość do kwadratu.

Anonimowy pisze...

Panie Profesorze, jeżeli opisana sytuacja miała miejsce - pisma zosób z zewnątrz, poza formalymi wymaganiami - to kandydat może odwoływac się do CK w trybie administracyjnym. Może też zwrócić się z wnioskiem do MNiSZW o wykładnię prawną. Panie Profesorze, proszę nam przedstawić bliżej - co zawierały te pisma ? naciski ? opinie o kondydacie ? (anonimy ?). To bardzo interesujące. Są odpowiednie media - np. miesięcznik Forum Akademickie, w którym bardzo chętnie opiszą ten kazus, z odpowiednim komentarzem.

Anonimowy pisze...

Proszę, czytamy blog Habilitant2012, a tam własnie o tym precedensie:

http://habilitant2012.blox.pl/2015/01/Gdzie-do-cholery-sa-granice.html

"Gdzie, do cholery, są granice?"

"Czytałem ten wpis na blogu profesora medycyny, a szczęka mi opadała coraz niżej. Aż doszedłem do tego fragmentu:
Dziś zostaliśmy jeszcze bardziej zaskoczeni przy okazji kolejnej habilitacji, toczącej się w tzw. nowym trybie. Z relacji członków komisji habilitacyjnej dowiedzieliśmy się, że do komisji wpłynęły pisma od osób trzecich i były brane pod uwagę obok ustawowo obowiązujących dokumentów dotyczących dorobku kandydata. Jak wyraźnie powiedziano, decyzja komisji została podjęta przy uwzględnieniu nieuprawnionych, pozamerytorycznych opinii. 
i zobaczyłem jak koło mnie przechodzi ludzkie pojęcie, a jak mnie zobaczyło, zatrzymało się i mi sie roześmiało w twarz.
Od czasu, gdy piszę ten blog, przeczytałem i usłyszałem wiele rzeczy, w które trudno mi było i jest uwierzyć. Jednak postępowań, na których brane są pod uwagę pisma osób trzecich, do tej pory nie potrafiłem sobie wyobrazić.
Jednak to, co wywołuje we mnie osłupienie, to to, że te postronne osoby wysyłają do komisji habilitacyjnej jakieś listy wsparcia, podejrzewam, że podpisane imieniem i nawiskiem i nie obawiają się żadnych konsekwencji, choćby środowiskowych. Na dodatek komisja habilitacyjna otwartym tekstem przyznaje się do uwzględniania takich pism w procesie decyzyjnym i nie widzi w tym nic niestosownego."


Anonimowy pisze...

Decyzja rady wydziału w sprawie tej habilitacji będzie probierzem jej niezależności. Zobaczymy czy to gremium jest podatne na naciski zewnętrzne czy też potrafi oddzielić meritum na manipulacji. To będzie swoity test zabrzański funkcjonowania demokracji akademickiej.

Anonimowy pisze...

A nas pracowników od zawsze szokują podwójne standardy w awansach. Jeżeli wprowadzi się jakieś odgórne kryteria ilościowe bez uzasadnienia na zasadzie uznaniowości, to będzie znak, aby porównywać swój dorobek do dorobku samodzielnych w momencie wszczęcia ich kolokwium habilitacyjnego. Dlaczego jeszcze 5 lat wcześciej nikt nie mówił o kryteriach wewnętrznych ? Przecież to była taka sama nauka jak teraz i już funkcjonowała nowa ustawa o szkolnictwie wyższym !

Anonimowy pisze...

Na ostatniej radzie wydziału ponowne głosowania nad nostryfikacją dyplomów zza wschodniej granicy. Czy to już będzie standardem w Zabrzu ?

Anonimowy pisze...

O tej habilitacji jest głośno w całym kraju, co oznacza, że decyzja rady wydziału będzie uważnie komentowana. Ciekawe jaki będzie werdykt tego grona?!

Anonimowy pisze...

O jaką habilitację chodzi ? Jaki temat i dziedzina medycyny ? prosimy o szczegóły.

Anonimowy pisze...

Proszę o wyjaśnienie, dlaczego nie może być po prostu normalnie w awansach naukowych ? należy zmienić cały system ? zmienić ludzi ? zmienić ich mentalność z przeszłości ? Ktoś zna odpowiedź ?

Anonimowy pisze...

Piszę raz jeszcze: jaki dziekan, taki Wydział. Niestety, część habilitacji, to żenada. Jeden z ostatnich przewodów "zabiegowych" dr K spoza uczelni, którego promował i o którego zabiegał wszystkimi możliwymi sposobami prof. S, to kpina z nauki, dydaktyki i przyzwoitości. Również Komisja prowadzona przez panią B. w protokole zamieściła opinie innych osób, spoza członków komisji, wydziału i recenzentów. A główne zasługi habilitanta, to medale: zasłużony dla straży pożarnej i policji. Wstyd! A może trzeba pogratulować?

Anonimowy pisze...

Poziom niektórych habilitacji jest rażąco niski. Wstyd nawet zamieszczać Wniosek, Autoreferat i Recenzje na ogólnodostępnej stronie Centralnej Komisji. Dlatego nie ma tam tych dokumentów, mimo że otwierając przewód habilitant zobowiązuje się udostępnić ogółowi te dokumenty.
Po prostu nie ma się czym chwalić!