czwartek, 29 grudnia 2011

Polityka historyczna

Pojęcie „polityka historyczna” jest mało jasne dla wielu, może nawet większości Polaków. Najogólniej jest to polityka dotycząca kształtowania społecznego odbioru i zrozumienia wydarzeń historycznych, zwykle odnosząca się do danego kraju. W takim ujęciu odwołujemy się do przeszłości, ale tak naprawdę polityka historyczna jest jak najbardziej wpisana w bieżące życie. Wiedza dotycząca naszej przeszłości ma pomagać w zrozumieniu aktualnych wydarzeń i tak układać sprawy kraju by, korzystając z tej wiedzy, jak najlepiej realizować interes państwa i społeczeństwa. Wiedza pochodzi z wielu źródeł (szkoła, wychowanie w rodzinie, tradycje kultywowane w społeczeństwie, media, w końcu polityka państwa w tym zakresie). Zatem nasze podejście do wydarzeń historycznych dotyczących Polski są wypadkową szeregu czynników. Z pewnością zrozumienie wydarzeń historycznych nie jest dane raz na zawsze, modyfikują je bieżące zmiany cywilizacyjne. Sądzę, że aktualnie jesteśmy świadkami bardzo dynamicznych zmian świadomości historycznej polskiego społeczeństwa. Pójdę dalej, uważam, że ostatnie dwie dekady oraz nadchodzące lata będą miały absolutnie kluczowe znaczenie dla miejsca Polski w świecie na bardzo długi okres czasu. Niestety, dokonujące się na naszych oczach zmiany (pewnie nieuświadamiane przez znakomitą większość społeczeństwa) idą w niekorzystnym kierunku z punktu widzenia odbioru historii. Spróbuję uzasadnić ten pogląd.

Druga Rzeczpospolita czerpała swą siłę z tradycji Pierwszej RP oraz mitu powstań. Mimo zaledwie dwóch dekad, udało spoić się trzy różne społeczności pochodzące z odległych od siebie kulturowo zaborów i stworzyć patriotyczne, ceniące własne tradycje, ale przecież generalnie tolerancyjne społeczeństwo. Obok siebie żyli w zgodzie polscy obywatele różnej narodowości. Wojna zburzyła ten czas budowania nowoczesnego państwa polskiego. Po niej nastąpił smutny czas „budowy” nowego społeczeństwa polskiego. Polityka historyczna ówczesnego „państwa polskiego” miała na celu zniweczenie dorobku I oraz II RP i była zorientowana na zupełnie inne, pseudopatriotyczne wartości. Polka i Polak nowego typu miał wiernie służyć krajowi u boku Wielkiego Brata, ZSRR. W niepamięć miały pójść wydarzenia z naszej historii o ile nie służyły bieżącemu kształtowaniu nowego modelu obywatela i nowego typu wasalnego państwa. Ale mimo półwiecza indoktrynacji komunistycznej okazało się, że nadal wzorzec zachowań w przeważającej części polskiego społeczeństwa opiera się na tradycyjnych wartościach. Słowa patriotyzm, patriota, służba Ojczyźnie, wojsko i wiele innych nadal były obecne w świadomości społecznej. Ale wystarczyły dwie dekady by skumulowane przez stulecia wartości zostały poważnie zachwiane. Widzimy błyskawiczny odwrót od tych pojęć, zewsząd słychać nawoływania, że patriotyzm się przeżył, że w zjednoczonej Europie należy raczej przyjąć zasadę mimikry, że wydarzenia historyczne należy zostawić jakimś tam historykom, a życie należy odbierać tylko w wymiarze dnia codziennego. Patrzmy w przyszłość, nie za siebie. Padają słowa stawiające słowa patriotyzm i rasizm na jednej płaszczyźnie. Patriota to taki zacofany człowiek, niedostosowany do współczesności, wstecznik. Wmawia się nam, że tak się dzieje wszędzie w świecie, że nieuchronna jest kulturowa unifikacja.
Kulminacją takiej interpretacji rzeczywistości były wydarzenia 11 listopada w Stolicy.

Uczestnicy Marszu Niepodległości zostali określeni, jako skrajni narodowcy, ba, nawet faszyści, wrogowie zjednoczonej Europy.

Ale czy tak jest naprawdę wszędzie tak się dzieje, czy w każdym kraju wartości narodowe są w odwrocie? Z pewnością nie, czy ktokolwiek słyszał o kontrmanifestacji np. w Wielkiej Brytanii czy Francji, nie mówiąc o USA? Chętni do bojkotu lipcowych Świąt w USA lub Francji spotkaliby się ze społeczną infamią. To po prostu jest wykluczone.

Dlaczego w tych krajach erozja pojęć historycznych nie nastąpiła? Czyżby tam nie było globalizacji i unifikacji? Nie, w tych krajach państwo prowadzi spójną politykę historyczną. O własnej historii mówi się dużo (choć przecież nie zawsze bezkrytycznie), szanuje się bohaterów historycznych, święci się Święta Narodowe. Dba się o tradycje historyczne, pielęgnuje się pamięć historyczną. I wcale nie kłóci się taka polityka z pewną unifikacją życia jakie niosą współczesne wydarzenia.

A u nas? Skraca się lekcje historii, a dla tzw. mainstreamowych mediów opisywane pojęcia są raczej marginalne. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że taka ewolucja nie jest przypadkowa. Sądzę, że w interesie wielu środowisk, np. sfer wielkiego biznesu, a nawet niektórych państw leży pewna dezintegracja w innych państwach czy społeczeństwach. Polskie społeczeństwo po okresie półwiecza komunistycznego prania mózgów przechodzi okres dynamicznych zmian i pod pozorem rozwoju cywilizacyjnego można łatwo omamić nas pseudowartościami. Takie społeczeństwo jest wdzięcznym polem do różnego rodzaju manipulacji, zamiast kierować się własnym interesem i rozumem idzie na lep zamaskowanych, obcych interesów. Może dotyczyć to np. wprowadzania nowych norm i wartości, maskowania realizacji interesów silnych grup nacisku np. banków czy właścicieli mediów (obie te sfery zresztą już oddano w cudze ręce, dlaczego mają one liczyć się z polskim punktem widzenia i polskim interesem?). Efekt końcowy jest raczej pesymistyczny. My, Polacy mamy być cichym i potulnym konsumentem cudzych towarów i wartości, zamiast rozwijać własne, indywidualne ścieżki rozwoju mamy iść zgodnie w szeregu europejskiej „rodziny”.

Piszę o tych sprawach, gdyż niedawno w Katowicach odbyła się niezwykle ważna konferencja „Polityka historyczna jako element budowy wizerunku Polski we współczesnym świecie”. Zorganizowana przez Instytut Pamięci Narodowej, Stowarzyszenie „Pokolenie” i NZS 1980 konferencja zgromadziła wiele znanych osób, np. Prezesa IPN dr Ł. Kamińskiego czy redaktora Semkę.

Na koniec spróbujmy się zastanowić czy polityka historyczna w jakiś sposób ma przełożenie na życie akademickie. Wydaje się, że jak najbardziej. Tu także powinniśmy dbać o utrzymywanie dobrych zwyczajów i tradycji, szanować naszych nauczycieli, pamiętać o ważnych wydarzeniach z przeszłości. Nie oznacza to oczywiście bezrozumnego chwalenia przeszłości, pamięć historyczna nie oznacza braku analizy i rozsądnej krytyki. Nie namawiam do prowadzenia PR i propagandy sukcesu, tego nam nie brakuje wokół, w naszej uczelni także. Uważam, że rzeczowa analiza przeszłości (by móc ją prowadzić należy najpierw posiąść odpowiednią wiedzę) ma służyć prawidłowemu prowadzeniu spraw bieżących. W innym razie będziemy pogrążać się coraz głębiej w marazm, dominować będą „oligarchiczne” grupy interesów, a polskie uczelnie będą oddalać się od świata coraz bardziej. Niestety, nie widzę takich działań na poziomie państwa, które nie prowadzi żadnej spójnej polityki historycznej. Analogicznie dzieje się w polskich uczelniach; nie bez powodu w ostatnich latach byliśmy świadkami różnego rodzaju wydarzeń, które dawniej nie miały miejsca.

6 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pluskiewicz do Sejmu/Senatu!!!
A na poważnie, panie Wojtku, niech pan najpierw prawidłowo napiszę obowiązującą nazwę swojej ojczyzny... Właśnie dzisiaj obchodzimy 20-lecie przywrócenia nazwy RP, podobno jest pan nawet profesorem?

Portier pisze...

Akurat pierwsze zdanie pierwszego komentarza popieram jak najbardziej.
Pana dzisiejszy tekst to jest ten wymiar polityki historycznej jakiego Polsce brakuje.

My się dzisiaj zaczynamy bać patriotyzmu, uważać go za coś wstecznego, za dowód braku zaufania do innych i własnej niedojrzałości zarazem. I ma Pan rację, kraje zachodniej Europy, choć nikt im antyeuropejskości nie zarzuca, potrafią łączyć swoją historię i dumę z tym wszystkim co nakłada na nie globalizacja, zwłaszcza ta polityczna.

Jak to wygląda u nas pokazała "wojna na plakietki" pomiędzy Ruchem Palikota a PIS. Daleki jestem od sympatii do jednej lub drugiej partii, ale słowa jakie tam przy okazji padły, słowa określające posłów z miniaturami polskiej flagi mianem nacjonalistów są dowodem pomieszania co najmniej pojęć, jeśli nie czegoś więcej ;)

Zresztą trzeba tu dodać, że jedno z niewielu mądrych haseł jakie mieli komuniści w PRL-u, to było to właśnie o patriotyzmie, który najpełniej wyraża się w czynach. Dziś nie trzeba walczyć na barykadach, wystarczy szanować swój kraj i to wszystko co każdy z nas mu zawdzięcza.

Anonimowy pisze...

Beton czuwa od rana i nie pozwala na komentarze niezgodne z jedynie słuszną linią.:)))))))) A gdzie jest ten błąd w nazwie ojczyzny, o którą tak troszczy się czujny cenzor?

WP pisze...

Błąd rzeczywiście był i został poprawiony

Anonimowy pisze...

Są jeszcze inne błędy w elaboracie: naprawdę, kuluminacja, pozorom ...

WP pisze...

Dziękuję za tak drobiazgową analizę tekstu