niedziela, 2 października 2011

Inauguracja roku akademickiego to jest zawsze ważny moment w życiu uczelni. Najważniejszy jest oczywiście dla studentów pierwszego roku wkraczających w nowy dla nich świat. Jest to także czas pożegnań pracowników odchodzących na emeryturę. Inauguracja ma zawsze uroczystą oprawę, to jest prawdziwe święto akademickie. W Polsce jest 12 uczelni prowadzących wydziały medyczne, zatem statystycznie co 12 lat w każdej z nich powinna mieć miejsce tzw. centralna inauguracja dla wszystkich uczelni medycznych w kraju. W tym roku w naszej uczelni ma miejsce taka właśnie uroczystość. Wymaga to specjalnych przygotowań organizacyjnych by godnie przyjąć przedstawicieli rządu i innych polskich uczelni medycznych.

Tegorocznej inauguracji towarzyszy atmosfera określana przez niektórych mianem skandalu. Pierwotnie bowiem gospodarzami inauguracji miała być wrocławska AM, która obchodzi właśnie jubileusz 200-lecia działalności. Już od dawna było wszystko ustalone z władzami uczelni wrocławskiej aż nagle przed około dwoma miesiącami gruchnęła wieść, że inaugurację zabrano Wrocławiowi i przydzielono nam. Wrocławska AM, pogrążona w kryzysie po historii z oskarżeniem o plagiat wytoczonym rektorowi Andrzejakowi właśnie zdawała się powoli wychodzić z kryzysu. Inauguracja była dla tej uczelni szansą na zaprezentowanie polskiemu środowisku akademickiemu, że czas „smuty” AM ma za sobą. Dlatego zdumieć musiała informacja o swoistej „karze” jaką wymierzyło Ministerstwo Zdrowia wrocławskiej AM (patrz blog z 11 sierpnia). Nie mam wiedzy by w pełni ocenić całą sytuację, niemniej trudno pojąć meandry i kulisy władzy. W końcu i ministerstwo, jak i uczelnie stanowią instytucje publiczne, które MUSZĄ funkcjonować w imię dobra publicznego. Wątpię, by tak było w tym przypadku. Dlatego po ogłoszeniu tej szokującej decyzji słyszalne były głosy by wesprzeć wrocławską AM. W pierwszym rzędzie głos mogli (powinni?) zabrać rektorzy innych uczelni medycznych stając w obronie Rektora M. Ziętka, nowo wybranego w wiosennych wyborach. Wg posiadanej wiedzy tak się jednak nie stało, a zaszczyt prowadzenia inauguracji otrzymała moja macierzysta uczelnia.

Czy to jest nagroda jako uznanie śląskiej uczelni w oczach Ministerstwa Zdrowia?

Padły także głosy by zbojkotować inaugurację.

Nie prezentuję w tej kwestii jednoznacznego stanowiska, ale trzeba uznać, że chęć wyrażenia swej dezaprobaty dla podjętych decyzji mieści się w szeroko rozumianym pojęciu demokracji akademickiej. Pusta sala byłaby wyrazem braku zgody na pewne metody działań władzy utożsamiane z pojęciem „arogancja władzy”. Ale należy także pamiętać, że w czasie inauguracji w Katowicach będzie miała miejsce uroczystość nadania tytułu doktora honoris causa Profesorowi Władysławowi Nasiłowskiemu. Czy można zostać wtedy w domu? Uważam, że absolutnie nie! Profesor Nasiłowski to jeden z ostatnich żyjących Wielkich Nauczycieli naszej uczelni. Musimy wziąć udział w tej uroczystości by oddać cześć temu wspaniałemu człowiekowi, który zapisał tak znakomitą kartę w historii.

Koleżanki i Koledzy z Wrocławia, wybaczcie nam, nie możemy wyrazić solidarności z Wami, choć podzielamy Wasz żal i rozgoryczenie.

1 komentarze:

Portier pisze...

Nie nazwałbym tego, o czym Pan pisze wprost karą.

Może wyobraźmy sobie tą centralną inaugurację jako pociąg, który ciągnąć ma lokomotywa świeżo odremontowana, ale jeszcze bez jazd próbnych. A ten pociąg jest ważny, MUSI dojechać bez niespodzianek.

Więc może taka a nie inna decyzja ministerstwa, to trochę czas testu albo jak kto woli rekonwalescencji po chorobie, a nie kara czy prztyczek.