środa, 2 marca 2011

Podsumowanie lutego

Wiosna już blisko, wiosna nie tylko w naturze. Ostatnie tygodnie to czas burzliwych wydarzeń w krajach arabskich. Historia pisze ważny rozdział. Ale i na naszym, polskim podwórku dzieją się ważne rzeczy. Na naszych oczach toczy się burzliwa dyskusja w akademickim środowisku wrocławskim. To może być zaczyn zmian na lepsze w naszym życiu uniwersyteckim. Mizernym życiu, dodajmy. A w tle jest reforma polskiej nauki i nowe prawne regulacje funkcjonowania polskich szkół wyższych. Dziś nie sposób jednoznacznie orzec czy idziemy w dobrym kierunku; napływają całkowicie sprzeczne opinie, od głosów wynoszących Minister Nauki B. Kudrycką pod niebiosa aż po opinii totalnie negujących jej idee. Gdzie leży prawda, zobaczymy. Ale już dziś można z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością stwierdzić, że ścierają się siły wsteczne (=zadowolone z aktualnego bałaganu i bezwładu) oraz siły proreformatorskie. Problem w tym, że ci pierwsi wcale nie przyznają się do roli „hamulcowych”, wręcz przeciwnie, udają zatroskanych, światłych obywateli, którym leży na sercu dobro polskich uniwersytetów. A inni, krytycy podejmowanych prób zmian niekoniecznie reprezentują rzeczywisty obóz postępu, przecież łatwo pod płaszczykiem troski o dobro wspólne ukrywać wcale nie najchlubniejsze zamysły i interesy grupowe.

Jak na dłoni widać, że brakuje nam w kraju autorytetów, prawdziwych, nie tych fasadowych, fałszywych, tworzonych na użytek chwili. Widać, że pojęcie „elita” w zasadzie nie istnieje, że poziom zaufania do dobrej woli osób pełniących funkcje publiczne jest bliski zeru. Pół wieku panowania komuny pozostawiło trwałą bliznę. A optymistów (sam do nich należałem), którzy liczyli na szybkie przywrócenie w życiu publicznym po przełomie sprzed dwóch dekad do „łask” takich pojęć, jak uczciwość, rzetelność, pracowitość, oddanie dla spraw „pro publico bono” spotkał srogi zawód. Zamiast społeczeństwa obywatelskiego, w którym dla każdego Polaka znajdzie się miejsce mamy kraj, w którym dominują zupełnie inne wartości; obłuda, cwaniactwo, kombinatorstwo, prywata, nepotyzm. A polskie uniwersytety są tylko emanacją głębokiego kryzysu społecznego; gra pozorów i blichtr to norma na szczytach władzy, i nie inaczej jest w polskim świecie akademickim.

PS. Gdy pisałem ten tekst pod koniec minionego miesiąca nie przewidziałem tak burzliwego przebiegu posiedzenia Senatu naszej uczelni. Jakby na przekór wiatrowi odnowy wiejącemu z Wrocławia w naszej uczelni ponownie powiało chłodem. Atmosfera przypominająca najgorsze doświadczenia z przeszłości została dostrzeżona przez Czytelników bloga, którzy w licznych komentarzach wyrazili swą dezaprobatę wobec takiego „modelu” dyskusji akademickiej. Te głosy pozwalają żywić nadzieję, że to już ostatnie takie wydarzenie w najwyższym organie kolegialnym uczelni. Świadczą one także o przywiązaniu wielu z nas do tradycyjnych wartości akademickich, co napawa optymizmem na przyszłość…

0 komentarze: