poniedziałek, 13 września 2010

Jeszcze o płatnych studiach medycznych

W nawiązaniu do tekstu o płatnych studiach medycznych z sierpnia br. poniżej podaję informacje zaczerpnięte ze strony internetowej naszej uczelni.

Limity punktów warunkujące przyjęcie na I rok studiów niestacjonarnych (czytaj: płatnych) kierunków Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym w Zabrzu w roku akademickim
2010/2011 ustalone w dniu 30 sierpnia 2010r.

Kierunek lekarski – 142 pkt. i biologia 70 pkt.

Limit ten jest wspólny dla kierunku lekarskiego Wydziału Lekarskiego w Katowicach oraz Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym w Zabrzu
Kierunek lekarsko-dentystyczny – 150 pkt.

Dla studiów stacjonarnych (czytaj: dziennych)
Kierunek lekarski – 165 pkt. i biologia 87 pkt.

Studentowi wystarcza 86% punktów wobec wymagań stawionych studentowi studiów dziennych oraz 80% punktów z biologii.
Przepaść jest ogromna; proces równania w dół trwa…

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

W moim odczuciu powinna nastąpić zasadnicza zmiana w tym systemie. Studia powinny być płatne dla wszystkich studentów pierwszego roku (w relatywnie niższej kwocie - np. ok 4-5tys). Przy uzyskaniu dobrych wyników (powiedzmy najlepszych 20% studentów) uzyskałoby zwrot tej kwoty, a podobna sytuacja mogłaby powtarzać się corocznie co z pewnością spowodowałoby zwiększenie poziomu poprzez konkurencję.
Zastrzeżenie! Nauczyciele akademiccy muszą spotkać się i ustalić pewne standardy oceniania aby ocena studenta była możliwie najbardziej sprawiedliwa.

Anonimowy pisze...

Panie Profesorze!

W swojej wiadomości chciałbym jedynie zastrzec, że tak naprawdę nieistotne jest jaki jest próg na kierunek lekarski- prawda i rzeczywistość jest taka, że na te studia dostaje się jedynie grupa 4% najlepszych maturzystów z naszego kraju. Relatywnie niski próg na SUM może być wytłumaczony przez 3. fakty:
1) duży limit miejsc- SUM jest uczelnią która posiada największy limit miejsc na kształcenie nowych medyków (450, drugi w kolejce jest łódzki UM- 400 miejsc, potem warszawski UM- 392 miejsca). Biorąc pod uwagę ten fakt, w sytuacji gdyby limit miejsc na SUM był taki jak np. w Lublinie, próg byłby podobny jak na tamtej uczelni.
2) Konstrukcja samego egzaminu maturalnego z biologii- woła po prostu o pomstę do nieba. Jest to chyba jeden z niewielu egzaminów, który nie weryfikuje wiedzy!- w przeciwieństwie do np. matury z chemii, czy fizyki. Pytania może i nie są z biologii trudne, ale już odpowiedzenie na nie zgodnie z kanonem; "co autor miał na myśli" jest bardzo trudne. Bardzo mi się podobała formuła dawnych egzaminów wstępnych- pytania rozgraniczające typowo osoby nauczone i nie. Może dobrym pomysłem byłaby forma pytań przypominających te z egzaminów wstępnych, przy zachowaniu dzisiejszych standardów poprawiania prac (chodzi o ścisłe kodowanie prac, konieczność używania długopisu, nie ołówka etc.)?
3) PR uczelni- to odnośnie poprzedniego posta Pana Profesora. Studenci którzy mówią by od tej uczelni uciekać jak najdalej, nie są dobrą reklamą. Na kandydatów w takiej sytuacji pada blady strach. A wystraszeni kandydaci=mniejsza ilość osób starających się o przyjęcie na SUM=niskie progi.

Pod pomysłem płacenia za studia (rozsądnych kwot), podpisuję się obiema rękami. Chyba że jeszcze nie dorośliśmy do standardów stosowanych w krajach zachodnich, np. USA.

Obecnie doszło do sytuacji, że na niestacjonarne studia medyczne może sobie pozwolić garstka nielicznych- osób posiadających pokaźne wsparcie finansowe rodziców, bo nie oszukujmy się, 19. latek nie jest w stanie opłacić sobie czesnego rzędu 20 kilku tyś. zł za rok. I tu jest wyraźna granica w dostępie do tego rodzaju studiów- w skrócie studia dla bogatych. Bo żaden bank w Polsce nie jest w stanie udzielić kredytu studenckiego na opłacenie tak wysokiego czesnego.

Z poważaniem:
Dawid,
student weterynarii, kandydat na kierunek lekarski

Anonimowy pisze...

Gdyby cena za rok studiów nie była tak absurdalna, próg na studia niestacjonarne byłby jednocześnie wyższy. Nie każdego kandydata, któremu zabrakło kilku punktów stać na taki wydatek. Druga sprawa, że różnica kilku czy kilkunastu punktów nie mówi kompletnie nic o danym kandydacie. A to już wina naszej matury.