poniedziałek, 3 listopada 2008

Na stronie internetowej naszej uczelni znajdujemy liczne dane dotyczące działalności naukowej. Od ładnych paru lat jednym z podstawowych kryteriów oceny dorobku naukowego są tzw. punkty Impact Factor.

Można dyskutować oczywiście czy to jest na pewno najlepszy sposób oceny, ale są to kryteria dość powszechnie stosowane w świecie i w Polsce.

Generalnie obserwujemy znaczący wzrost łącznej liczby punktów IF, a uczelnianym liderem niezmiennie jest Wydział Lekarski w Katowicach. Wzrost w ciągu okresu 2001 do 2007 jest blisko trzykrotny. Na szczególne uznanie zasługuje postęp, jakiego dokonały nowe wydziały: Opieki Zdrowotnej i Zdrowia Publicznego. Dane szczegółowe przedstawia tabela na końcu tekstu.

Spróbowałem ustalić jak analogiczne dane kształtują się w innych polskich uczelniach medycznych. W tym celu zaglądnąłem na ich strony internetowe. Dostęp do danych jest bardzo różny, np. na stronach internetowych uczelni w Poznaniu i Gdańsku te dane są dostępne, Collegium Medium UJ umożliwia wgląd tylko z sieci uczelnianej, a inne uczelnie np. w Warszawie wcale tych danych nie ujmują.

Niemniej udało mi się uzyskać pewne informacje np. drogą telefoniczną lub dzięki osobistym kontaktom.
W Poznaniu w 2001 roku starowano z pułapu 445 punktów dochodząc w 2007 roku do 960.
Na stronie uczelni poznańskiej zamieszczono dodatkowe dane w przeliczeniu na jednego pracownika naukowego.

Łódź miała 411 punków za 2002 i 742 w roku ubiegłym.

Znakomicie wypada relatywnie mała uczelnia w Gdańsku: start w 2001 - 485, 2005 - 742, a w roku 2007 - 960.
Równie wysoką liczbę punktów prezentuje zestawienie dla uczelni w Białymstoku: 2007 – 646, 2005 – 494.

Odpowiednie dla pozostałych uczelni medycznych:
Szczecin: 2001 – 190, 2005 – 304, 2007 – 452.
Bydgoszcz: 2001 – 115, 2005 – 215, 2007 – 270.
Lublin: 2001 – 200, 2005 – 469, 2007 – 744.

Próbując skomentować te fragmentaryczne dane (bez wiodących uczelni w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu) chyba nie wypadamy źle, ale są uczelnie o lepszym dorobku.
Sumaryczna wartość punktów IF jest bowiem pochodną także liczby pracowników, a SUM jest jedną z największych uczelni medycznych.
Generalnie, we wszystkich uczelniach notuje się dynamiczny wzrost liczby punktów IF (poza uczelnią w Bydgoszczy).

Warto zadać pytania dotyczące pracy naukowej w naszej uczelni:

  • Co należy uczynić by nasze wyniki były lepsze?

  • Co jest naszą mocną stroną, a jakie obszary działalności naukowej wymagają zmian?



Śląski Uniwersytet Medyczny – dorobek naukowy wyrażony liczbą punktów IF

 

2007

2006

2005

2004

2003

2002

2001

Cała uczelnia

992

1202

709

641

610

371

390

Wydz. Lekarski

Katowice

574

765

377

372

293

166

203

Wydział Lekarski Zabrze

411

427

237

195

286

151

169

Wydział Farmaceutyczny

96

111

152

129

92

64

36

Wydział Opieki

90

78

29

8

8

12

2

Wydział Zdrowia Publ.

54

39

6

8

7

2

2

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dobrze, że młodzi, zdolni i ambitni absolwenci przestali już wierzyć w tzw. punktację, a mityczny impact factor na szczęście nie wpływa na ich przyszłość. Wybierają po prostu bycie dobrym lekarzem praktykiem, do wykonywania którego nie są niezbędne żadne wymyślane przez wąskie grupy osób rankingi i zestawienia. Jeżeli nie ma się jasno określonego celu (i możliwości), np. zostanie kierownikiem jednostki, etc. nie warto poświęcać całego młodego życia na naiwne realizowanie ambicji, które w środowisku akademickim często pozostają nigdy nie zrealizowane. Poza tym nikt nie docenia wkładu naukowego młodych pracowników, to tylko kolejny anonimowy, w żaden sposób nie wynagradzany i premiowany wzrost dorobku naukowego kliniki, katedry, zakładu, uczelni. Jeżeli dwóch pracowników z tymi samymi kwalifikacjami (doktorat), gdzie jeden ma 0-1 impact factor, a drugi np. 50 IF dostają takie samo (niskie) wynagrodzenie to jaki jest sens "pogodni za IF" ? Nie warto tracić życia dla iluzji, a nieustanny wyścig abicji bywa bardzo destrukcyjny. Pomimo posiadania nawet znacznego dorobku naukowego i tak o kolejnych szczeblach kariery akademickiej decydują układy nieformalne, a niekoniecznie obiektywna, rzetelna praca naukowa na uczelni. To smutna, ale prawdziwa rzeczywistość, w której żyjemy.

Anonimowy pisze...

To głównie w Polsce nastapił przerost ambicji naukowych, spowodowany nieustannym, często irracjonalnym dążeniem za lepszym wynagrodzeniem. W normalnych krajach europy nie "wyrzuca sie na śmietnik" nauczyciela akademickiego tylko dlatego, że odgórnie ustalono jakieś względne kryteria. Doszło do tego, że właściwie nie jesteśmy uczelni potrzebni, nasze zadanie może pełnić niedoświadczony doktorant, tegoroczny absolwent na studiach doktoranckich, którego wynagrodzenie jest takie samo jak asystenta z doktoratem, bogatym dorobkiem naukowym i kwalifikacjami klinicznymi - 1500 zł netto (!) na rok 2008/2009 według aktualnych danych na stronie ŚUM. W jakim cywilizowanym kraju europy absolwent na doctorate study dostaje tyle samo co nauczyciel akademicki z PhD ? Nie ważne jakie posiada się osiągnięcia naukowe, bo i tak pracownik jest traktowany jak student. Młody doktorant naiwnie wierzy, że jak obroni doktorat zostanei zatrudniony i nagle poprawi się jego sytuacja finansowa. Impact factor nigdy nie był, nie jest i nie może być jedyną oceną wartości pracownika akademickiego szczególnie w dziedzinach klinicznych.
W medycynie licza sie również (głównie) umiejętności, pasja, efekty kliniczne i praca w zespole, a nie kompulsywny wyścig za puntktami, który sam w sobie jest zjawiskiem wyjątkowo negatywnym. W dziedzinach podstawowych być moze to on decyduje o jakości pracownika, ale jakim kosztem ? Czy każdy musi byc wybitnym naukowcem ? Nie, wielu z nas ma wyjątkowe predyspozycje do dydaktyki, zajęć praktycznych i po prostu chce służyć swoim pacjentom. W społeczeństwie na szczęście zmienia się stopniowo opinia, że im większy dorobek naukowy i wyższe stanowiska akademickie tym jest sie lepszym lekarzem. Przede wszystkim jestesmy lekarzami i o tym nie wolno nigdy zapomnieć.

Anonimowy pisze...

Sprawdziłam na stronie ŚUM, rzeczywiście stypendium doktoranckie wynosi w tym roku niewiele mniej od pensji asystenta ze stopniem naukowym doktora i znaczącym dorobkiem naukowym. To kolejny powód, który powoduje, że czujemy się niedocenieni i zepchnięci na margines życia akademickiego.