poniedziałek, 15 września 2008

Co decyduje o pozycji uczelni o charakterze uniwersyteckim? Dlaczego jedne szkoły wyższe plasują się w czołówce rankingów, a inne wloką się w ogonach? Trudno jest porównywać uczelnie o różnych profilach, ale jest jedna płaszczyzna wspólna.

Tym wspólnym mianownikiem jest NAUKA.

To wyniki badań naukowych stanowią bodaj najważniejszy czynnik wpływający na znaczenie uczelni. Z pewnością nauka polska nie znajduje się obecnie w czołówce światowej czy europejskiej, zatem skupmy się na porównaniach krajowych.

Dlaczego jedne uczelnie mają lepsze wyniki, a inne gorsze? Sądzę, że najważniejszym ogniwem są ludzie; to od aktywności, pasji, zdolności i konsekwencji jednostek zależy postęp na każdej płaszczyźnie. Badania naukowe zwykle prowadzą zespoły ludzi, a na ich czele są naturalni liderzy. Zatem rolę czynnika „ludzkiego” mamy ustaloną, co jeszcze ma znaczenie w pracy naukowej?

Pieniądze, środki finansowe, granty...

Nigdy, nigdzie na świecie nie jest ich dosyć, zawsze ktoś chce więcej, wszędzie ma miejsce rywalizacja o ograniczone finanse. W Polsce jedną z możliwości prowadzenia badań jest uzyskanie środków będących w dyspozycji Ministerstwa Nauki (dawniej KBN). Setki uczelni i instytutów badawczych dwa razy w roku mają możliwość zgłaszania swych projektów, toczy się gra o przyszłość naukową instytucji i poszczególnych naukowców. Jak w tej ostrej rywalizacji wypada nasza uczelnia? Czy potrafimy sprostać rosnącym wymaganiom współczesności? Czy jesteśmy innowacyjni, sprawni, pomysłowi, konsekwentni?

Na stronie internetowej Uczelni znajdujemy dane dotyczące naszych starań w tym zakresie, są tam informacje np. o liczbie składanych wniosków. Niestety, ostatnie dane pochodzą z lutego 2006.

Oznacza to, że znane są wyniki konkursu w lata 2005, a wyniki z 5 (pięciu) kolejnych konkursów nie zostały pokazane (po dwóch z 2006 i 2007 oraz jednego z 2008)

Dlaczego te dane nie są dostępne?

Nie znam odpowiedzi na te pytania.

Może ktoś z pracowników SUM ma wiedzę w tej mierze, czekam na komentarze!

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czy naprawdę granty z ministerstwa są tak ważne z punktu widzenia rozwoju naukowego ? Czy środki na badania statutowe/własne mogą zastąpić w/w ? Czy w ogóle warto poświęcać kilkanaście lat życia na walkę o tego typu subwencje finansowe ? Powszechnie wiadomo, że decyzja w sprawie przyznania centralnego grantu naukowego zależy od recenzentów w komisji oceniającej wnioski oraz ich 'powiązaniom' z określonym ośrodkiem akademickim. Na świecie uniwersytety medyczne mają dobrze rozwinięty system grantów 'wewnętrznych' i nie potrzebują subwencji centralnych, naukowcy doskonale radzą sobie dzięki dotacjom ze strony samej uczelni.

Kilkanaście lat pracy nauczyło mnie, że etos nauki i uczelni wyższej to tylko górnolotne określenia. W Europie zachodniej nauka nobilituje, daje satysfakcję osobistą i może być pewnym stylem życia. W Polsce niszczy nauczyciela akademickiego i skazuje go na degradacją społeczną w wymiarze finansowym, a określenie 'naukowiec' to synonim po prostu niskouposażonego pracownika bez możliwości rozwoju zawodowego. Uczciwa praca naukowo-dydaktyczna wyłącznie na wyższej uczelni (medycznej) oznacza skazanie siebie i rodziny na finansową wegetację oraz brak szans na normalne życie.

Za kilka lat, gdy Polska wejdzie do strefy euro uświadomimy sobie prawdę o tragicznym systemie uposażenia nauczycieli akademickich, żenujących nakładach na naukę w Polsce i polityce płacowej uczelni wyższych. Gdy porównamy uposażenie niesamodzielnych pracowników nauki w wysokości 450 euro netto miesięcznie zrozumiemy, że jesteśmy traktowani jak osoby, którym należy dać tylko minimum socjalne, aby przyżyć. Po kilkunastu latach rzetelnej pracy i nauki nie zasługujemy nawet na pensję zbliżoną do zasiłku socjalnego dla osób niepracujących w rozwiniętych krajach Europy zachodniej.

Przyszły przelicznik złotówki na euro będzie oznaczać głodowe, na biologicznym poziomie minimum egzystencji uposażenia pracowników akademickich, zwłaszcza 'niesamodzielnych'. Nigdzie w Europie ceny i koszty utrzymania nie rosną tak szybko jak w Polsce. W Niemczech zasiłek dla bezrobotnych wynosi 700-900 euro, nie licząc pomocy socjalnej na opłacenie mieszkania. Według danych rządowych przeciętne wynagrodzenie w II kwartale 2008 roku wyniosło 2950 brutto vs nasze uposażenie nieprzekraczające 2000 zł brutto ! co oznacza, że klasyfikujemy się na szarym końcu stawki płac i tzw. 'widełek płacowych'. Oznacza to, że po kilkunastu latach nauki jesteśmy najgorzej opłacanymi pracownikami z wyższym wykształceniem z finansowego punktu widzenia władz uczelni. Nauczyciel akademicki z doktoratem, specjalizacją lekarską i kilkunastoletnim doświadczeniem zawodowym ma średnie uposażenie w wysokości 1500 zl, mniej niż pracownicy administracji o tym samym stażu pracy, mniej niż średni personel medyczny (pielęgniarka, ratownik medyczny) w dobrze zarządzanym szpitalu na śląsku i tylko 200-300 zł więcej niż absolwent na stażu podyplomowym lub osoba na studiach doktoranckich !. Ostatnie podwyżki od ponad 4 lat to około ponad 100 złotych więcej, nadal brak środków na normalne życie i utrzymanie rodziny.

Zmiany kadrowe obejmujące zwolnienia pracowników w 2005 i 2006 roku miały na celu m.in. poprawę ogólnej sytuacji płacowej uczelni. Okazuje się, że liczebność kadry dydaktycznej bynajmniej nie zmniejszyła się, a wręcz uległa zwiększeniu na skutek powstania nowych wydziałów, koniecznych do stworzenia uniwersytetu medycznego. Środki finansowe przydzielone przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego na płace są rozdzielane w sposób mało przejrzysty i niezrozumiały. Poszkodowanym jest niesamodzielny pracownik naukowy, który nie ma przedstawiciela w Radzie Wydziału i nie może wpłynąć na decyzje senatu w zakresie poprawy sytuacji płacowej.

Kilka istotnych pytań, na które oczekujemy odpowiedzi:
1. dlaczego na ŚUM nie ma finansowego systemu motywacyjnego ? osoba posiadająca liczne publikacje z IF, doktorat, będąca autorem programów dydaktycznych oraz książek może mieć uposażenie identyczne jak młodego pracownika, przyjętego do pracy bezpośrednio po studiach
2. dlaczego istnieje tak ogromne zróżnicowanie płac wśród niesamodzielnych pracownikow akademickich i kto decyduje o wysokości podwyżek ? okazuje się, że występują bardzo duże różnice w podstawie uposażenia u osób mających takie same kwalifikacje i staż pracy. Jak to jest możliwe ?
3. dlaczego pracownicy na innych uczelniach wyższych np. wykładowcy na Uniwersytecie Śląskim ze stopniem doktora mają ponad 2500 netto, a my jesteśmy traktowani gorzej niż średni personel techniczny ?
4. dlaczego ostatnie podwyżki w roku bieżącym ze środków własnych uczelni mają obejmować wyłącznie samodzielnych pracowników naukowych ?