wtorek, 8 kwietnia 2008

Początek kwietnia nam, pracownikom ochrony zdrowia, kojarzy się z dniem Służby Zdrowia. Dokąd sięga moja pamięć, opieka zdrowotna zawsze była jednym z „dyżurnych” tematów rozmów Polaków. Niekończące się dyskusje nieuchronnie prowadziły do totalnej krytyki całego systemu. Po przełomie roku 1989 i odzyskaniu niepodległości oczekiwanie na rzeczywiste zmiany w kraju było powszechne i dotyczyło wszystkich sfer życia społecznego. Katastrofalny stan systemu opieki zdrowotnej wymuszał wręcz podjęcie szybkich i radykalnych reform.
Minęło blisko 20 lat, na świat przyszło nowe pokolenie Polaków. W międzyczasie byliśmy świadkami morza obietnic wszystkich kolejnych rządów oraz nieśmiałej próby wprowadzenia konkurencji w postaci kas chorych. Rządy lewicy szybko odwróciły ten trend i wróciliśmy do systemu centralnego (z namiastką decentralizacji w postaci oddziałów NFZ).
Wczoraj wielu z nas uczestniczyło w spotkaniu z Minister Zdrowia Ewą Kopacz. Przedmiotem dyskusji były problemy młodych lekarzy oraz planowane zmiany dotyczące systemu kształcenia, stażu podyplomowego, terminu LEP-u, zarobków tej grupy lekarzy. Pani Minister przedstawiła plany działania, a młodzi lekarze swe postulaty i uwagi. Jest zrozumiałe, że po paru miesiącach funkcjonowania tego rządu nie można oczekiwać cudów, ale rozbieżność oceny sytuacji bieżącej i prognoz na przyszłość Pani Minister i przedstawicieli środowiska była znamienna.
Sam, jako lekarz z 25-letnim stażem, doświadczeniami w pracy w poradniach rejonowych i zakładowych, karetce reanimacyjnej, izbie przyjęć oraz klinice internistycznej mam możliwość bezpośredniej oceny aktualnego stanu opieki zdrowotnej.
Mimo najszczerszych chęci trudno mi dostrzec pozytywne zmiany.


  • Nie wprowadzono do systemu rzeczywistego elementu konkurencji (namiastka istnieje w zakresie opieki podstawowej i poradniach specjalistycznych)
  • Nie wprowadzono ubezpieczeń prywatnych na rynek świadczeń medycznych
  • Zarobki pozostają na niskim poziomie i nie mają zwykle związku z efektywnością pracy lekarzy
  • Wysokość kontraktów oraz wycena punktów za wykonane usługi nie pozostają w związku z prawdziwymi kosztami i potrzebami
  • Nie ma długofalowych programów zdrowotnych (pewien postęp zanotowano tylko w zakresie kardiologii i onkologii)
  • Nie ma koszyka świadczeń gwarantowanych
  • Doprowadzono do masowej emigracji lekarzy i pozostałego personelu medycznego

Dyplom lekarski uzyskałem w 1982 roku. Z mojej grupy dziekańskiej liczącej 28 osób wyemigrowało 10 lekarzy (6 do Niemiec i 4 do USA). Dziś 8 z nich pracuje w zawodzie lekarza (jedna koleżanka nie żyje, o jednej słuch zaginął). Emigracja przed 20 laty wydawała się wielu Polakom jedyną szansą na godziwe życie. Jak było można dziś, doprowadzić do tego by nadal z kraju wyjeżdżały tysiące wyedukowanych, młodych lekarzy?!
Czekam na Państwa uwagi i komentarze.

8 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witam serdecznie. Chciałbym dodać, że nie wszyscy mieli prawo zadawania pytań. Byłem na spotkaniu i widziałem, jak mojemu koledze prof. Pierzchała, który był gospodarzem spotkania odmówił prawa zadania pytania. Po chwili podszedł do mównicy i zapytał czy ktoś jeszcze ma jakieś pytania ignorując kolejny raz mojego kolegę. W związku z tym, w mojej opinii byliśmy świadkami wyreżyserowanego teatrzyku, który bez ogródek należy to powiedzieć był elementem kampanii wyborczej Pani Rektor.

Anonimowy pisze...

Jak ustosunkowuje sie Pan profesor do ruchu Open Access w nauce? Mam na mysli idee realizowane m.in. przez BioMed Central. Publikowanie prac naukowych w internecie. Prace te ukazuja sie zaraz po akceptacji danego artykulu, nie ma tu opoznien w druku, moga miec dowolna dlugosc, nie ma ograniczen co ilosci schematow, rysunkow, tabel zawartych w pracach, jedynym kryterium jest wykazanie celowosci zalaczania takich materialow do tekstu pracy. Prace te zaraz po akceptacji przez redakcje danego pisma sa udostepniane wszystkim internautom, sa przy tym indeksowane przez Index Medicus, Thomson Scientific ISI. Niedawno wykazano, ze prace publikowane w ramach idei Open Access cytowane sa nawet do 3 razy czesciej, niz te publikowane w ramach miekkiej (udostepnianie bezplatne artykulu po 12 miesiacach od daty publikacji) i twardej (nieudostepnianie artykulu bezplatnie) polityki wydawczej. Jak rysuje sie zdaniem Pana Profesora mozliwosc przystapienia Slaskiego Uniwersytetu Medycznego np. do BioMed Central? Mam na mysli umozliwienie wszystkim naukowym publikacji prac naukowych w pismach nalezacych do wymienionej firmy w ramach dostepu instytucjonalnego. Celem zasiegniecia opinii polecam zajrzec na:

http://www.biomedcentral.com/

http://en.wikipedia.org/wiki/Open_access

Anonimowy pisze...

Co sadzi Pan Profesor o mozliwosci przejscia wszystkich komputerow znajdujacych sie w ramach Slaskiego Uniwersytetu Medycznego z platnych rozwiazan opartych na systemie Windows do rozwiazan bezplatnych opartych na systemie Linux, ktorejs z jego dystrybucji? Jak ustosunkowuje sie Pan Profesor do idei Open Source? Uwazam, ze przy zatrudnieniu jednego sprawnego intelektualnie informatyka w Katowicach czy Ligocie ze wzgledu na bezplatnosc systemu, jego konfigurowalnosc, czeste i bezplatne aktualizacje oprogramowania zastosowanie rozwiazan informatycznych Open Source zaoszczedziloby sporo pieniedzy, ktore mozna by wykorzystac na zbozniejsze cele.

http://en.wikipedia.org/wiki/Linux

http://en.wikipedia.org/wiki/Open_source

Anonimowy pisze...

Prosze ustosunkowac sie w sprawie zmniejszenia liczby godzin wychowania fizycznego, zniesienia zajec fakultatywnych z wychowania fizycznego, wyposazenia sali do cwiczen fizycznych w sprzet umozliwiajacy cwiczenia aerobowe w przeciwienstwie do silowych cwiczen anaerobowych w Katowicach. Zmniejszenie liczby zajec z wf, uniemozliwienie studentom uczestniczenia w zajeciach fakulatywnych z przedmiotu, do czego doszlo w ostatnim czasie, uwazam za karygodne dzialania, szkodliwe dla zdrowia nie tylko przyszlych medykow, ale i przyszlych pacjentow lekarzy, ktorzy nie maja w zwyczaju uprawiac regularnie umiarkowanego wysilku fizycznego.

Anonimowy pisze...

Kraza sluchy, ze uczelnia niedostosowana jest do programu Sokrates Erazmus. Studenci wracajacy do SUM skarza sie na problemy z uzyskaniem wpisow od polskich Profesorow, ktorzy nie uznaja zdobytych za granica zaliczen, ocen z egzaminow. Mowi sie, ze wyjazd na Sokrates Erazmus w SUM moze oznaczac strate roku. U niektorych studentow taka sytuacja budzi sluszne obawy przed uczestnictwem w europejskim programie wymiany studentow. Jakie regulacje moze Pan Profesor zaproponowac celem rozwiazania problemu?

Anonimowy pisze...

Kiedy Pan Profesor bedzie w Katowicach? Przydaloby sie jakies zaproszenie, jakas informacje wrzucic na strone glowna, zeby mlodziez akademicka mogla tlumnie przyjsc i porozmawiac z Panem Profesorem. Moze pospacerowalby Pan Profesor osobiscie po uczelni przed spotkaniem, posciskal dlonie, porozmawial z ludzmi, zaprosil osobiscie. Do bledow konkurencji nalezy lekcewazenie studentow, brak dobrej informacji, abstrakcyjne rzady z odleglego budynku w centrum miasta. W swiadomosci studiujacych Rektor jest figura z rozporzadzen i uroczystosci. Rektor nie ma cech indywidualnych. Rektor pelni funkcje, rownie dobrze mogloby go nie byc.

Anonimowy pisze...

Czy ma Pan doswiadczenie z pozyskiwaniem pieniedzy ze zrodel pozabudzetowych, np. zwiazane z powstaniem Zakladu Chorob Metabolicznych Kosci?

Czy juz teraz ma Pan obietnice od prezesow firm dofinansowania Uniwersytetu? Na pomoc jakich firm Pan liczy?

Jaki ma Pan pomysl na przyspiesznie finansowania badan naukowych w SUM? Pracownicy naukowi skarza sie na dlugi czas oczekiwania na pieniadze po przyjeciu wniosku o finansowanie badan naukowych.

Jak zamierza Pan odmlodzic pracownikow naukowych w SUM?

Na przyklad w Niemczech preferowane sa projekty, w ktorych obok dojrzalych pracownikow nauki uczestniczy mlodziez akademicka. Sprawa wazna po tym jak w zeszlym roku z naszej Alma Mater odeszlo sporo pracownikow po redukcji etatow klinicznych.

Niektore kliniki cierpia na chroniczny brak asystentow. Zajecia odbywaja sie w kilkunastoosobwych grupach.

Anonimowy pisze...

Dlaczego w Katowicach na pierwszy rok studiow przyjmuje sie okolo 300 osob? Od razu wiadomo, ze uczelnia nie posiada dostatecznej bazy dydaktycznej, zeby zapewnic odpowiednia jakosc ksztalcenia wszystkim. W rezultacie odpadaja nie osoby najslabsze, ale ci ktorzy nie potrafia rozpychac sie lokciami na zajeciach, nie potrafia sie zakrecic kolo materialow, kserowek, gieldy pytan,mocno odczuwaja przejscie ze szkoly sredniej do uczelni wyzszej. Strata roku dla kazdego studenta jest olbrzymim dramatem zyciowym, czesc z tych osob moze nigdy nie wrocic na studia. Zakladanie z gory, ze na starcie odpadnie spory procent ludzi jest zwyklym swinstwem, swiadczy o przedmiotowym traktowaniu studentow na SUM, jako gory miesa za ktora od glowy przychodza pieniadze z ministerstwa. Uczelnia ma obowiazek przyjmowac tylu studentow ilu jest w stanie zapewnic odpowiednia jakosc nauczania i indywidualne traktowanie poszczegolnych osob. Do czego sluzy egzamin wstepny, jesli nie do odsiewu tych, ktorymi decydujemy sie nie zajmowac?

Kolejna naglaca sprawa jest rozwiazanie kwestii warunku. Oblanie trzech terminow egzaminu oznacza wbicie pieczatki warunek do indeksu, powtarzanie roku, a w zasadzie to udzial w zajeciach z danego przedmiotu jeden semestr przed egzaminem. Nie rozumiem co taki semestr nauki, jesli przedmiot trwa na przyklad dwa semestry ma wniesc w edukacje mlodego czlowieka. Zwlaszcza, ze jesli oblal trzy terminy to znaczy, ze wspolpraca z dana katedra a studentem nie ukladala sie. W jaki sposob powtarzanie semestru ma na plus odmienic relacje miedzy studentem a katedra? Moze lepiej by wprowadzic kolejne terminy platne po oblaniu trzeciego terminu egzaminu, albo wzorem panstw Zachodu pozwolic studentowi uczeszczac dalej w zajeciach, a zobowiazac go do zdania egzaminu w okreslonym czasie, na przyklad do konca studiow. Albo trzykrotnie oblanemu studentowi z Katowic zapewnic czwarty termin w Zabrzu, a trzykrotnie oblanemu studentowi z Zabrza zapewnic czwarty termin w Katowicach. Nasza uczelnia jest unikalna pod tym wzgledem, ze dysponuje podwojnym garniturem katedr.

Dlaczego w SUM o zdawaniu egzaminu z danego przedmiotu decyduje zaliczenie otrzymane z innych przedmiotow? Jaki sens ma dopuszczenie do sesji? Jakim prawem dziekanat wtraca sie do relacji miedzy poszczegolna katedra a poszczegolnym studentem?