O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

piątek, 30 kwietnia 2010

Przeczytane w śląskiej prasie

Klinika ojca kierownika, czyli jak zwalczać nepotyzm

czwartek, 29 kwietnia 2010

Z życia SUM – posiedzenie Senatu 28 kwietnia 2010

Przedstawiono nam sprawozdanie z działalności Senackiej Komisji ds. Szpitali Klinicznych za rok 2009. Moją uwagę zwróciła uchwała Komisji, w której wyraża ona prośbę aby każdorazowo planowana reorganizacja szpitali klinicznych była poprzedzona jej opinią. Ta uchwała wynika z braku uzyskania stanowiska Komisji przed przeniesieniem Klinik Alergologii i Endokrynologii z Zabrza do Katowic. To powinno być oczywiste (po co są powoływane komisje senackie? po to by doradzać, w innym razie szkoda czasu ich członków) zatem forma z użyciem słowa „prośba” wydaje mi się co najmniej dziwna.

Druga kwestia dotyczyła uwagi Komisji, że reorganizacja w/w klinik może zakłócić dydaktykę. Prof. dr hab. n. med. L. Poloński, Przewodniczący Komisji nie wyjaśnił czym powodowane są obawy Komisji. Zwróciłem uwagę, że Klinika Chorób Wewnętrznych i Alergologii nie posiada kontraktu w zakresie chorób wewnętrznych z powodu braku spełnienia wymagań NFZ-u, zatem proces szkolenia studentów w zakresie chorób wewnętrznych nie może być prawidłowo realizowany. Wciąż podkreśla się znaczenie „upraktycznienia” zajęć, ale jak uczyć, gdy brak przypadków internistycznych? Ku memu zdziwieniu Dziekan Wydziału Prof. dr hab. n. med. W. Król oraz Rektor Prof. dr hab. n. med. E. Małecka-Tendera nie widzą problemu i wg nich nie powinno być zakłócenia procesu dydaktycznego w sytuacji braku kontraktu na leczenie chorych z chorobami wewnętrznymi. Skonstatowałem to krótko: student, który nie zobaczy marskości wątroby, nigdy jej, jako lekarz nie rozpozna.

Zadałem pytanie, jak wygląda sprawa regulaminu konkursu na stanowiska kierownicze, gdyż projekt takiego regulaminu został przedstawiony do konsultacji niektórym członkom RW w Zabrzu, a w Katowicach analogiczny, ale nieco inny dokument miał być przyjęty na ostatnim posiedzeniu RW. Jak nas informował w czasie posiedzenia RW w Zabrzu Dziekan Wydziału Prof. dr hab. n. med. W. Król zrezygnowano z idei różnych regulaminów na różnych wydziałach (patrz blog z dnia 7 i 20 kwietnia), by opracować wspólny dokument w całej uczelni. Pani Rektor poinformowała nas, że Dziekani przygotowują taki dokument. Na pytanie, kiedy będzie on dostępny dla społeczności akademickiej usłyszeliśmy, że niebawem zostanie on przedstawiony do akceptacji Radom Wydziałów.

Pani Rektor poinformowała, że na czele rektorskiej komisji historycznej mającej zbadać związki pracowników SUM ze służbami specjalnymi PRL-u stanie prof. dr hab. n. med. G. Opala.

Student S. Sirek przekazał członkom Senatu informacje na temat dyskusji o procesie oceny procesu dydaktycznego, jaka toczyła się na forum samorządów studenckich polskich uczelni medycznych. Stwierdził, że wszędzie odsetek studentów wypełniających ankiety dydaktyczne jest bardzo mały. To żałosne, czy indolencja w innych uczelniach zwalnia nas od pracy i krytycyzmu?! Słaba kondycja polskich uniwersytetów jest powszechna, to jednak nie usprawiedliwia naszego „równania w dół”. I na koniec kuriozum; jednym z pytań ankiet ma być „ocena przygotowania merytorycznego pracownika naukowego przez studentów”. Zawsze wydawało mi się, że to nauczyciel sprawdza wiedzę studenta, a dobrze prowadzone zajęcia skutkują wysoką wiedzą studenta prezentowaną podczas zaliczenia. Coś się komuś pomieszało. Sam przez lata prowadziłem ankietę wśród moich studentów, jestem gorącym zwolennikiem ankiet, ale nie fikcji.

PS. Od kiedy uczelnia przejęła tę rolę i prowadzona jest pozorowana ankietyzacja zrezygnowałem z własnych ankiet, by nie dublować tych samych działań. Efekt jest taki, że wobec fiaska ankietyzacji (odpowiedź 8,92% respondentów nie jest miarodajna) dziś tak naprawdę nie mam wiedzy, jak studenci oceniają zajęcia w moim zakładzie.

wtorek, 27 kwietnia 2010

O dochodach Kanclerza SUM raz jeszcze

Opublikowanie 21 marca br. informacji o dochodach mgr B. Kuraszewskiej, Kanclerza naszej uczelni wzbudziło rekordowe zainteresowanie Czytelników, wyrażające się liczbą 30 komentarzy krytycznych wobec wysokości tych zarobków, szczególnie wobec wysokości (lepiej może „niskości”) dochodów innych pracowników uczelni.

Parę osób oczekiwało jakiejś reakcji Pani Rektor Prof. dr hab. n. med. E. Małeckiej-Tendery i pytało mnie, czy ta kwestia została poruszona na marcowym posiedzeniu Senatu.

Nic takiego nie nastąpiło wobec czego wystąpiłem z zapytaniem o dochody Pani Kanclerz za pierwszy kwartał 2010 r. Może oczekiwane decyzje zapadły w ciszy gabinetu i zarobki zostały zredukowane do przyzwoitego poziomu?

W Ustawie o Szkolnictwie Wyższym z lipca 2005 roku - aktualnie regulującej zasady funkcjonowania polskich uczelni w RP czytamy:

W uczelni publicznej wynagrodzenia rektorów, prorektorów, kanclerzy i kwestorów są jawne, nie podlegają ochronie danych osobowych.

Poniżej przestawiam odpowiedź uzyskaną od władz uczelni.

Dlaczego dziś odmawia się nam tej informacji, a analogiczne pytania dotyczące dochodów za lata 2008 i 2009 doczekały się odpowiedzi?

Jak to możliwe, by prawo obowiązujące w RP nie obowiązywało w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach?

o dochodach Kanclerza SUM 1
o dochodach Kanclerza SUM 2

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Jak poprawić stan nauki w Śląskim Uniwersytecie Medycznym?

Przedstawiam dokument dotyczący pracy naukowej w naszej uczelni. Należy z uznaniem przyjąć sam fakt jego powstania, niemniej to tylko pierwszy krok na drodze prowadzącej do postępu w zakresie prowadzenia pracy naukowej w SUM.
Moje uwagi zaznaczyłem niebieską czcionką.

strona 1
strona 2
strona 3
strona 4
strona 5

piątek, 23 kwietnia 2010

Pogrzeb Janusza Kurtyki

Dziś w Krakowie odbył się pogrzeb jednej z wielu ofiar tragedii pod Smoleńskiem - Ś.P. Janusza Kurtyki - Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Zgromadził bardzo dużo osób, które przybyły by oddać cześć temu wybitnemu człowiekowi. Wśród osób zabierających głos nie można pominąć wypowiedzi Senatora Zbigniewa Romaszewskiego. Senator niezwykle celnie pokazał, w jak ważniej instytucji pracował J. Kurtyka. Instytut Pamięci Narodowej to kluczowa instytucja dla zachowania polskiej tożsamości narodowej. Bez pamięci i zrozumienia naszej przeszłości, szczególnie tej najnowszej, skrzętnie ukrywanej, nie mamy szans na budowanie przyszłości wspartej na mocnych, trwałych fundamentach. Janusz Kurtyka, jako kierujący oddziałem krakowskim IPN, a później, jako Prezes IPN wniósł doń dynamizm, wolę wyjaśnienia naszej historii. Był niestrudzony na drodze dążenia do prawdy, za Jego kadencji wydano blisko 600 pozycji naukowych. Wyważony w swych sądach, zawsze profesjonalny, niezwykle kompetentny. Nic dziwnego, że setki, może tysiące osób, których haniebne czyny wobec polskiego narodu nigdy nie zostały ujawnione i sprawiedliwie ocenione, tak zajadle zwalczały działalność Instytutu. Należy mieć nadzieję, że to dzieło będzie kontynuowane, a pracy w dążeniu do prawdy nie będą towarzyszyć głosy jałowej i niemerytorycznej krytyki. Taką nadzieję można mieć słysząc słowa Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego B. Zdrojewskiego, który opisując życie i dokonania Prezesa Kurtyki zdobył się na słowo „przepraszam” w odniesieniu do traktowania, jakiego doznawał za życia.

Polityka antyplagiatowa w Śląskim Uniwersytecie Medycznym

Zarządzenie Rektor naszej uczelni Prof. dr hab. n. med. Ewy Małeckiej-Tendery to ważna regulacja prawna. Nie posiadam wiedzy dotyczącej skali kradzieży własności intelektualnej w SUM, ale potencjalnych plagiatorów te przepisy powinny zniechęcić.

Poniżej przytaczam treść zarządzenia; mam dwie uwagi, które zaznaczyłem. Nie dotyczą one istoty sprawy, pierwsza zmierza do „uszczelnienia” systemu, druga zaostrza nieco kryteria plagiatu.

Sądzę, że należy objąć także prace doktorskie co nie zostało w rozporządzeniu ujęte.

plityka antyplagiatowa 1
plityka antyplagiatowa 2
plityka antyplagiatowa 3
plityka antyplagiatowa 4

czwartek, 22 kwietnia 2010

Ocena procesu dydaktycznego przez Studentów wpisana jest w kanon działalności zarówno pracownika naukowo-dydaktycznego jak i dydaktycznego. Jesteśmy wszyscy oceniany raz na cztery lata i od tej oceny zależy nasza dalsza praca w uniwersytecie. Jeżeli tak to system wprowadzający kontrolę, sama kontrola ( jakość pytań w anonimowej ankiecie) powinien być tak skonstruowany, aby czuwał na rzetelnością tej oceny.

Nasuwają się pierwsze uwagi: skoro oceniani jesteśmy co cztery lata to w formularzu oceny pracownika dotyczącym kształcenia i wychowania studentów nie powinna być zaznaczona pozycja pozytywna lub negatywna, ona powinna być udokumentowana poprzez wpisanie nazwa przedmiotu/ów , rodzaj zajęć tj. (wykład, ćwiczenia, seminaria) jaki procent studentów oceniał nauczyciela (czy była to grupa reprezentatywna!!) i jaka z ankiety wynikła ocena. Takie informacje w formularzu oceny powinny być wypełniane za każdy roku. Wtedy może być oceną w miarę obiektywną. Pytanie nasuwa się takie: czy oceniając wykład student ma na to moralne prawo, jeżeli na te wykłady nie uczęszcza? Ankieta powinna taką kwestię uwzględniać. Ta ocena jest bardzo istotna dla pracowników dydaktycznych, gdyż jest dla tej grupy jedynym kryterium decydującym o ich dalszych losach. Nie zgadzam się aby podstawą oceny nauczyciela dydaktycznego była ankieta wypełniona przez 7 (!) Studentów, wśród których dwaj wystawili ocenę negatywną i to jest podstawą do zwolnienia. Bywają sytuacje, że Studenci w swoich ankietach mają 100% rację, np., że zajęcia laboratoryjne ich nie satysfakcjonują, zamiast pracy indywidualnej odbywa się pokaz, mają mały kontakt z aparaturą, brakuje elementarnego wyposażenia, ale czy to jest zawsze wina prowadzącego? Czy braków środków na dydaktykę? Jak wtedy wykorzystać ankietę aby nie skrzywdzić pracownika? Przygotowanie dobrej ankiety to bardzo trudne zadanie. W uczelniach zagranicznych są całe zespoły specjalistów czuwające nad poprawnością takiej oceny.

Pytanie jest zasadnicze dlaczego taki mały procent Studentów włącza się w proces oceny?

  • Czy Samorząd Studencki współpracował w tworzeniu ankiety? Czy tylko ją „przyklepał”? Wiem, że Studenci z Wydziału Zabrzańskiego mieli przygotowaną własną ankietę? Jakie są jej losy?
  • Jakie jest stanowisko Prorektora ds. Studentów w tej sprawie?
  • Czy propozycje pytań zawartych w ankiecie były dyskutowane na Radach Wydziału? Jednak mamy różną specyfikę i może należałoby pytania zróżnicować?


Myślę, że pod moim tekstem przeczytamy wypowiedzi i komentarze Studentów. Na to liczę.

Niedawno w Wydziale Farmaceutycznym gościliśmy Państwową Komisję Akredytacyjną, która po raz pierwszy oceniała kierunek Biotechnologia. Na spotkaniu z pracownikami Wydziały Przewodniczący Komisji postawił pytanie: „Proszę podać argumenty przemawiające za tym że dobrze kształcicie Studentów?” Jednym z najważniejszych to właśnie ocena nas w ankietach. Kolejne pytanie: „A jaki procent Studentów bierze udział w ocenie?” odpowiedź znamy - jest w tekście prof. W. Pluskiewicza – około 9%. Oznacza to, że mogą istnieć przedmioty (lub nauczyciele akademiccy), którzy wcale nie zostali ocenieni. Co wtedy wpiszemy do formularza oceny pracownika?

Prof. Aleksandra Kochańska - Dziurowicz

wtorek, 20 kwietnia 2010

Wieści z SUM

Z uznaniem należy przyjąć ostatnie działania władz naszej uczelni zmierzające do przyjęcia jednolitego regulaminu procedur konkursowych. Wychodzi to naprzeciw poglądom zaprezentowanym na blogu oraz powszechnym oczekiwaniom społeczności akademickiej. Przed paru dniami pokazałem oba proponowane regulaminy, poniżej przedstawiam projekt dla Wydziału w Zabrzu wraz z mymi uwagami. Wysłałem je Dziekanowi Prof. W. Królowi. Wobec zmiany w tej kwestii poglądów władz uczelni nie będą dyskutowane na najbliższym posiedzeniu RW, ale chciałbym mój punkt widzenia zaprezentować Czytelnikom bloga. Uwagi zaznaczyłem boldem.
Powyższy tekst powstał rankiem 10 kwietnia, ale z powodu żałoby narodowej odstąpiłem od jego natychmiastowego zamieszczenia.

Życie dopisało dalszy ciąg, a me uwagi wydają się być jak najbardziej trafne w kontekście wydarzeń w czasie posiedzenia RW w Zabrzu 15.04. Dziekan Prof. dr hab. W. Król przedstawił nam wynik głosowania w komisji konkursowej (o dziwnych kolejach tego konkursu pisałem 25 marca): brzmiał on 6 do 1 na korzyść dr hab. P. Malary. Zgłosiłem wówczas postulat by dalsza procedura dotyczyła obu kandydatów, gdyż praca komisji powinna stanowić tylko etap postępowania, a nie zastępować kompetencji RW (uzasadnienie podaję w komentarzu do projektu). Dziekan nie zgodził się na taki bieg spraw. Zapytałem wówczas o kompetencje zawodowe (specjalizacje) obu kandydatów, którzy mają objąć także funkcję ordynatora. Wywołało to burzliwą dyskusję w udziałem dr hab. R. Koszowskiego, drugiego kandydata. Wobec całkowicie odmiennego interpretowania faktów przez Dziekana i dr hab. R. Koszowskiego zaapelowałem o odłożenie głosowania do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości. Dziekan odrzucił mój wniosek formalny. Ostatni etap dyskusji dotyczył dorobku naukowego obu kandydatów, tu także wyraźne były odmienne poglądy, niemniej dorobek naukowy dr hab. R. Koszowskiego był wyraźnie lepszy.
W tajnym głosowaniu RW odrzuciła wniosek komisji, za było około 1/3 głosujących.
Przebieg tej części RW pokazał, że jej członkowie nie zgadzają się na manipulacje, są zwolennikami czytelnych procedur i rozumieją potrzebę działań w duchu „pro publico bono”, tak by RW była pełnoprawnym organem decydującym o biegu spraw w uczelni, a nie tylko „maszynką do głosowania”.

Projekt Regulaminu Pracy Komisji Konkursowej dla Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym w Zabrzu

A. Informacje ogólne
  1. Postępowanie konkursowe ma na celu wybór kandydata do pełnienia funkcji kierownika katedry, kliniki, oddziału klinicznego, zakładu, studium oraz kolegium
  2. Konkurs ogłasza Rektor na wniosek Dziekana właściwego wydziału

    Konkurs zostaje na co najmniej 1 miesiąc przed upłynięciem terminu zgłaszania kandydatur umieszczony na stronie internetowej uczelni w taki sposób by był dostępny nie tylko z komputerów podłączonych do sieci uczelnianej.

    Postępowanie konkursowe przeprowadza z upoważnienia Rektora, Dziekan.
  3. Dziekan zawiadamia właściwe jednostki o wszczęciu postępowania konkursowego wskazując minimalne warunki i wymagania, jakie powinna spełniać osoba ubiegająca się o funkcje, określając termin do którego należy składać wymagane dokumenty
  4. Postępowanie jest ważne jeżeli została zgłoszona co najmniej jedna kandydatura. Dziekan dokona wstępnej, pod względem formalnym, oceny dokumentu złożonych przez kandydatów (kandydata). Dokumenty kandydatów (kandydata), spełniających minimalne wymagania i warunki, Dziekan przekazuje komisji, a pozostałe, nie spełniające wymagań formalnych zwraca właściwym osobom.

B. Praca komisji – skład komisji
  1. Oceny Kandydata (kandydatów) dokonuje komisja powołana przez Rektora w skład której wchodzą: Dziekan jako przewodniczący oraz pięciu członków wybranych zwykłą większością głosów przez właściwą Radę Wydziału

    liczba kandydatów do komisji spośród członków RW nie jest ograniczona.
  2. W komisji konkursowej na stanowisko kierownika kliniki/oddziału klinicznego – ordynatora uczestniczy bez prawa głosu Dyrektor Szpitala którego konkurs dotyczy
  3. W skład komisji nie może wchodzić osoba, która jest małżonkiem lub krewnym albo powinowatym do drugiego stopnia włącznie, osoby, biorącej udział w postępowaniu albo pozostaje wobec niej w takim stosunku prawnym lub faktycznym, że może budzić uzasadnione wątpliwości co do jej bezstronności.
  4. Jeżeli okoliczności, o których mowa wyżej zostaną ujawnione po powołaniu komisji, Rektor powołuje nowego członka komisji

    W takiej sytuacji ten sam organ, który powoływał członków komisji czyli Rada Wydziału powinna powołać nowego członka.

C. Praca komisji – głosowanie
  1. Komisja ocenia kandydata (kandydatów) kierując się następującymi kryteriami:
    • osiągnięcia w pracy naukowej
    • dydaktycznej
    • klinicznej
    • organizacyjnej
  2. Jedną z integralnych części postępowania konkursowego jest rozmowa z kandydatem (kandydatami)
  3. Ocena poszczególnych kandydatów (kandydata) dokonywana jest w głosowaniu tajnym przy obecności wszystkich członków komisji. Uznaje się, że kandydat otrzyma pozytywną opinię, jeżeli uzyskał co najmniej 4 głosy „za”.
  4. Jeżeli w pierwszym głosowaniu żaden z kandydatów nie otrzymał wymaganych czterech głosów „za”, Dziekan zaprasza w czasie tego samego posiedzenia kandydata (kandydatów) na kolejną, drugą rozmowę indywidualną po której odbywa się drugie głosowanie na tych samych zasadach jak głosowanie pierwsze

    ten punkt nie powinien się znaleźć w regulaminie, nie ma tu w żaden sposób zastosowania pojęcie „reasumpcji” głosowania, które jest zastrzeżone dla sytuacji błędów typu proceduralnego, GŁOSOWANIE MOŻE BYĆ TYLKO JEDNO.

    do drugiej tury przechodzą dwaj kandydaci z największa ilość głosów „za” a przy równej ich ilości kandydaci z najmniejszą liczbą głosów „przeciw”

    jeżeli powyższe zasady nie pozwalają na wyłonienie dwóch kandydatów, do drugiej tury przechodzą wszyscy uczestniczący w konkursie


    powyższe punkty powinny być wykreślone, komisja głosuje i wyniki pracy przekazuje RW. To RW decyduje o wyborze kandydata, nie komisja.
    Tak nie może być, brak pozytywnej opinii komisji nie przekreśla szans kandydata, o jego wyborze decyduje RW. Zatem wynik pracy komisji, stanowiąc ważną przesłankę dla RW, powinien być zawsze przedstawiony RW niezależnie od wyniku głosowania. RW przedstawia się wynik głosowania w każdym wypadku (jeden kandydat, dwóch gdy było dwóch lub więcej kandydatów). Nie może tak być by to 6 osób decydowało o szansach wyboru, od tego jest RW. Jest zrozumiałe, że wynik pracy komisji stanowi dla RW ważną informację, ale nie decydującą o ostatecznym wyniku, gdyby tak było to RW wcale by nie była potrzebna.
  5. W przypadku, gdy żaden z kandydatów nie uzyskał pozytywnej opinii komisji lub Rektor nie dokonał wyboru, Dziekan na wniosek Rektora, w terminie trzech miesięcy od zakończenia postępowania, ponownie przeprowadza postępowanie konkursowe.

    Zakończeniem postępowania nie jest posiedzenie komisji, tylko głosowanie w RW. Tylko brak rozstrzygnięcia w tym głosowaniu może decydować o zakończeniu postępowania.
  6. W drugim postępowaniu konkursowym obowiązują takie same zasady jak w postępowaniu pierwszym-wygrywa kandydat który uzyskał minimum 4 głosy „za”.
  7. Przy równej ilości głosów „za” w drugim postępowaniu konkursowym, o wyborze kandydata decyduje Rada Wydziału w głosowaniu tajnym, po przedstawieniu przez Przewodniczącego Komisji dotychczasowego przebiegu konkursu.
  8. Z każdego posiedzenia komisja sporządza protokół, który podpisuje przewodniczący i protokolant.

    Powinni się podpisać wszyscy członkowie komisji
    Wynik pracy jest natychmiast po zakończeniu jej pracy przestawiany kandydatom
  9. Wyniki oceny komisji wraz z całą dokumentacją postępowania przewodniczący komisji przekazuje Rektorowi
  10. Rektor po zasięgnięciu opinii Senatu powołuje na stanowisko kierownika katedry, kliniki, oddziału klinicznego, zakładu, studium, kolegium na wniosek Dziekana właściwego wydziału zaopiniowany przez Radę Wydziału


Kursywą zaznaczono akapity będące częścią statutu ŚUM.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Dziś, tydzień od tragedii w drodze do Katynia, nadal trudno jest pogodzić się z tym okrutnym wyrokiem losu. Odeszli od nas tak liczni Polacy, pełniący wiele najważniejszych funkcji w państwie. Niektórych z nich znałem osobiście, byli to Szanowni Państwo, Ś.P.: Krystyna Bochenek, Sławomir Skrzypek i Janusz Kurtyka.

Informacja o katastrofie zastała mnie na konferencji naukowej w Poznaniu. Konferencja nie została odwołana, po symbolicznej minucie milczenia staraliśmy się, wykładowcy i uczestnicy, jakoś skupić się na treściach merytorycznych co nie było łatwe.

Cały ostatni tydzień był dla wszystkich nas niezwykle trudny, a rozmiar tragedii przytłaczał.

Życie toczy się dalej, a dyskusje i dociekania kulis katastrofy będą przedmiotem uwagi nie tylko dziś, ale i w odległej przyszłości. Dla mnie to tragiczne zdarzenie jest wyrazem pewnego zjawiska o szerszych uwarunkowaniach, o którym chciałbym napisać parę zdań.

Postawmy parę pytań nurtujących wielu z nas:

Czy na pewno musiało dojść do tej katastrofy?

Czy niedostatki ludzkiej komunikacji, umiejętności działania „pro publico bono”, te na poziomie państwa, na pułapie władz państwowych, nie były swego rodzaju „kuszeniem” losu?

Jak to możliwe, że Prezydent RP latał takim samolotem?

Dlaczego samolot miał lądować na lotnisku pozbawionym odpowiedniego oprzyrządowania?

Dlaczego na pokładzie jednego samolotu znalazło się równocześnie tak wiele osobistości życia publicznego, jak można było samolocie zebrać tylu generałów?

Tym razem brak zgody i brak porozumienia zebrały tragiczne żniwo. Zawiodły procedury (brak lub ich nieprzestrzeganie), zebrało się zbyt wiele okoliczności by uznać katastrofę jedynie za wyrok ślepego losu.

Pytania można mnożyć, ale wniosek, w moim przekonaniu, jest jeden: ta katastrofa to wyraz poważnego kryzysu państwa. Państwo, które nie potrafi zadbać o bezpieczeństwo swych najważniejszych obywateli to państwo słabe. Polska została pozbawiona Prezydenta oraz szeregu innych, wspaniałych ludzi.

O docenieniu wielkości Lecha Kaczyńskiego najlepiej świadczą tłumy zgromadzonych w czasie kolejnych odsłon dramatu. A świat, dosłownie cały świat przyjął taką samą postawę, wyrażając podziw i uznanie dla naszego Prezydenta. Niejeden uważny obserwator sceny politycznej ze zdumieniem dostrzegł, że Lech Kaczyński był kimś zupełnie innym niż dotąd nam się wydawało. Na niwie różnych wydarzeń przez lata byliśmy świadkami licznych bezpardonowych ataków na Prezydenta RP. Ośmieszanie, kpiny, szyderstwo były na porządku dziennym. Takie niestosowne stwierdzenia, jak…, nie, tych słów nie godzi się powtarzać, pamiętamy je dobrze, nigdy nie powinny paść z ust jakiegokolwiek Polaka, nie mówiąc już o politykach.

Ale prawdziwy stosunek Polaków do Lecha Kaczyńskiego zobaczyliśmy w minionym tygodniu; widoku tysięcy ludzi na trasie przejazdu z Okęcia do Pałacu, w milczeniu oddajających honor Głowie Państwa nigdy nie zapomnimy. A chyba najbardziej w naszą świadomość narodową wpisze się obraz nieprzebranych rzesz czekających wiele godzin by przez chwilę móc zbliżyć się do Prezydenta i Jego Towarzyszki życia. Tak, jak w maju 1935 roku miliony rodaków żegnały ukochanego Marszałka, którego na odkrytym wagonie wieziono ze Stolicy na miejsce wiecznego odpoczynku, do Zamku Królewskiego w Krakowie.

Podobnie zachował się świat, poczynając od postawy Rosjan, tak zwykłych obywateli, jak i władz państwowych, a kończąc na dziesiątkach światowych przywódców uczestniczących w uroczystościach pogrzebowych. Przecież nikt im nie kazał przyjeżdżać do Polski, to była spontaniczna reakcja świata. Czy tak się traktuje zwykłego, przeciętnego, trzecioplanowego polityka? Trzeba było tragedii byśmy mogli pojąć, że nasz były Prezydent był kimś wybitnym. Prowadził konsekwentną, dalekosiężną politykę wykraczającą poza myślenie w kategoriach partyjniactwa, lokalnego, chwilowego i małego interesu. Nie był dla swych międzynarodowych partnerów łatwym rozmówcą, z pewnością Jego poglądy odbiegały od postaw większości innych przywódców. Był polskim patriotą, co nie oznacza wcale postawy niechętnej Światu. I to dostrzegł Świat, pokłonił się temu wielkiemu Polakowi.

Nie sposób nie dostrzec symboliki tego tragicznego wydarzenia, klamra wydarzeń z 1940 i roku 2010 roku jest niezwykle czytelna. Z jednej strony konsekwencją wypadku jest rozpowszechnienie prawdy o zbrodni w Katyniu w skali globalnej, co nigdy by nie nastąpiło, a z drugiej strony mamy niepowtarzalną szanse na prawdziwe, nie tylko fasadowe pojednanie polsko-rosyjskie.

Dziś wszystkim bez wyjątku (nie licząc marginesu ludzi złej woli) Lech Kaczyński jawi się, jako Mąż Stanu, wielki Polak, niestrudzony w swej pracy na rzecz dobra wspólnego. A cały świat oddał hołd temu skromnemu, Wielkiemu Człowiekowi.

piątek, 16 kwietnia 2010

Dzisiaj, dosłownie przed chwilą odnalazłem zdjęcie sprzed lat. Zrobiono je 7 listopada 1980 roku w czasie strajku studentów Gdańskiej AM. Nie znam autora tego zdjęcia, leżało 30 lat wśród dokumentów z pamiętnych lat 1980/1981.

Rozmową ze studentami zajęty jest Lech Kaczyński, inne osoby nie są mi znane.

Lech Kaczyński 1980

sobota, 10 kwietnia 2010

W obliczu niewyobrażalnej tragedii na lotnisku w Smoleńsku na czas trwania żałoby narodowej zawieszam prowadzenie bloga. Najbliższe dni niech będą czasem zadumy i refleksji nad kruchym ludzkim losem.

piątek, 9 kwietnia 2010

Zachęcam Czytelników bloga do odwiedzenia strony internetowej NSZZ "Solidarność" SUM (http://solidarnosc-sum.ovh.org).
Zamieszczone tam ważne, bieżące informacje dotyczą żywotnych problemów naszej uczelni.

czwartek, 8 kwietnia 2010

O przeszłości i teraźniejszości w Śląskim Uniwersytecie Medycznym

Życie przynosi nam różne niespodzianki, kreując zaskakujące sytuacje. Jeszcze bardziej frapujące jest, gdy wydarzenia z dawnych lat krzyżują się z bieżącymi sprawami. Takim ważnym momentem w życiu naszej uczelni są informacje o losach pracowników SUM, Prof. Tadeusza Wilczoka, byłego Rektora i Prof. Tadeusza Cieślika. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności obaj znaleźli się w centrum zainteresowania Tomasza Szymborskiego, znanego dziennikarza. Poniżej treść tego artykułu.

Historia, bezpieka i medycyna

środa, 7 kwietnia 2010

O konkursach w Śląskim Uniwersytecie Medycznym

Przebieg konkursów na kierowników Katedry i Kliniki Ginekologii i Położnictwa w Katowicach oraz Katedry i Zakładu Chirurgii Stomatologicznej w Zabrzu unaocznił nam konieczność szczegółowego uregulowania procedur konkursowych. Zatem z uznaniem należy przyjąć fakt zaprezentowania członkom Rad Wydziałów Lekarskich projektów regulaminów pracy komisji konkursowej. Dziekan Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym w Zabrzu Prof. dr hab. n. med. Wojciech Król pocztą internetową wysłał członkom Rady Wydziału projekt regulaminu prezentowany poniżej. Dzięki tej inicjatywie mamy możliwość wniesienia swych uwag, które możemy Dziekanowi odesłać pocztą elektroniczną. Regulamin RW ma przyjąć na posiedzeniu dnia 15 kwietnia 2010. To dobra praktyka.
Toteż ze zdziwieniem przyjąłem informację, że na Wydziale Lekarskim w Katowicach analogiczny regulamin ma być zatwierdzony już jutro. Co więcej, nie było żadnych konsultacji. A przecież to właśnie w Katowicach miały miejsce najbardziej głośne wydarzenia; konkurs na stanowisko kierownika Katedry i Kliniki Hematologii oraz niedawny konkurs na stanowisko kierownika Katedry i Kliniki Ginekologii i Położnictwa odbiły się głośnym echem nie tylko w naszej uczelni. Dlatego właśnie od władz tego wydziału należałoby oczekiwać szczególnie uważnego wsłuchania się w głos społeczności akademickiej.
Dodatkowo zdziwienie budzą pewne różnice między oboma regulaminami (oba projekty prezentuję poniżej). Nie negując prawa do autonomii wydziałów uczelni w tym przypadku należy wprowadzić jednolite zasady dla całej uczelni. Co najmniej dwie przesłanki skłaniają do przyjęcia takiego poglądu: po pierwsze kierownik jednostki klinicznej automatycznie (zgodnie z uregulowaniami ustawowymi obejmuje stanowisko ordynatora) i trudno jest zaakceptować by ordynatorzy w tym samym szpitalu byli wyłaniani wg odmiennych reguł (w niektórych szpitalach klinicznych znajdują się kliniki z różnych wydziałów); po drugie wszyscy kandydaci na stanowiska kierownicze przechodzą dalszą konkursową procedurę w Senacie, a ten jest jeden w uczelni. W końcu Rektor podpisuje nominację, dlaczego miałby podejmować decyzję w odniesieniu do kandydatów ocenianych wg różnych zasad?
Różnice między regulaminami dla wydziałów lekarskich zaznaczyłem.

Projekt Regulaminu Pracy Komisji Konkursowej – Wydział w Zabrzu

A. Informacje ogólne

  1. Postępowanie konkursowe ma na celu wybór kandydata do pełnienia funkcji kierownika katedry, kliniki, oddziału klinicznego, zakładu, studium oraz kolegium

  2. Konkurs ogłasza Rektor na wniosek Dziekana właściwego wydziału Postępowanie konkursowe przeprowadza z upoważnienia Rektora, Dziekan

  1. Dziekan zawiadamia właściwe jednostki o wszczęciu postępowania konkursowego wskazując minimalne warunki i wymagania, jakie powinna spełniać osoba ubiegająca się o funkcje, określając termin do którego należy składać wymagane dokumenty

  2. Postępowanie jest ważne jeżeli została zgłoszona co najmniej jedna kandydatura

  3. Dziekan dokona wstępnej, pod względem formalnym, oceny dokumentu złożonych przez kandydatów (kandydata). Dokumenty kandydatów (kandydata), spełniających minimalne wymagania i warunki, Dziekan przekazuje komisji, a pozostałe, nie spełniające wymagań formalnych zwraca właściwym osobom.

B. Praca komisji – skład komisji

  1. Oceny Kandydata (kandydatów) dokonuje komisja powołana przez Rektora w skład której wchodzą: Dziekan jako przewodniczący oraz pięciu członków wybranych zwykłą większością głosów przez właściwą Radę Wydziału

  1. W komisji konkursowej na stanowisko kierownika kliniki/oddziału klinicznego – ordynatora uczestniczy bez prawa głosu Dyrektor Szpitala którego konkurs dotyczy

  1. W skład komisji nie może wchodzić osoba, która jest małżonkiem lub krewnym albo powinowatym do drugiego stopnia włącznie, osoby, biorącej udział w postępowaniu albo pozostaje wobec niej w takim stosunku prawnym lub faktycznym, że może budzić uzasadnione wątpliwości co do jej bezstronności.

  1. Jeżeli okoliczności, o których mowa wyżej zostaną ujawnione po powołaniu komisji, Rektor powołuje nowego członka komisji W projekcie dla Wydziału w Katowicach nie ma tego punktu


C. Praca komisji – głosowanie

  1. Komisja ocenia kandydata (kandydatów) kierując się następującymi kryteriami:

  • osiągnięcia w pracy naukowej

  • dydaktycznej

  • klinicznej

  • organizacyjnej

  1. Jedną z integralnych części postępowania konkursowego jest rozmowa z kandydatem (kandydatami) W projekcie dla Wydziału w Katowicach nie ma tego punktu

  1. Ocena poszczególnych kandydatów (kandydata) dokonywana jest w głosowaniu tajnym przy obecności wszystkich członków komisji. Uznaje się, że kandydat otrzyma pozytywną opinię, jeżeli uzyskał co najmniej 4 głosy „za”.

Pod pojęciem „zwykła większość głosów” rozumie się otrzymanie większej liczby głosów „za” niż „przeciw”, przy czym nie brane są pod uwagę głosy wstrzymujące się. (zapis z projektu dla Wydziału w Katowicach, w projekcie dla Wydziału w Zabrzu nie ma tego punktu)

  1. Jeżeli w pierwszym głosowaniu żaden z kandydatów nie otrzymał wymaganych czterech głosów za”, Dziekan zaprasza w czasie tego samego posiedzenia kandydata (kandydatów) na kolejną, drugą rozmowę indywidualną po której odbywa się drugie głosowanie na tych samych zasadach jak głosowanie pierwsze

  • do drugiej tury przechodzą dwaj kandydaci z największa ilość głosów „za” a przy równej ich ilości kandydaci z najmniejszą liczbą głosów „przeciw”

  • jeżeli powyższe zasady nie pozwalają na wyłonienie dwóch kandydatów, do drugiej tury przechodzą wszyscy uczestniczący w konkursie

  1. W przypadku, gdy żaden z kandydatów nie uzyskał pozytywnej opinii komisji lub Rektor nie dokonał wyboru, Dziekan na wniosek Rektora, w terminie trzech miesięcy od zakończenia postępowania, ponownie przeprowadza postępowanie konkursowe

  1. W drugim postępowaniu konkursowym obowiązują takie same zasady jak w postępowaniu pierwszym-wygrywa kandydat który uzyskał minimum 4 głosy „za”.

  2. Przy równej ilości głosów „za” w drugim postępowaniu konkursowym, o wyborze kandydata decyduje Rada Wydziału w głosowaniu tajnym, po przedstawieniu przez Przewodniczącego Komisji dotychczasowego przebiegu konkursu.

  3. Z każdego posiedzenia komisja sporządza protokół, który podpisuje przewodniczący i protokolant

  4. Wyniki oceny komisji wraz z całą dokumentacją postępowania przewodniczący komisji przekazuje
    Rektorowi

  5. Rektor po zasięgnięciu opinii Senatu powołuje na stanowisko kierownika katedry, kliniki, oddziału klinicznego, zakładu, studium, kolegium na wniosek Dziekana właściwego wydziału zaopiniowany przez Radę Wydziału

    Kursywą zaznaczono akapity będące częścią statutu ŚUM


Regulamin Wydziałowej Komisji Konkursowej – Wydział w Katowicach

  1. Wydziałowa Komisja Konkursowa jest powoływana doraźnie w celu dokonania oceny kandydata (kandydatów), który (którzy) złożył (złożyli) w Dziekanacie Wydziału Lekarskiego w Katowicach dokumentację konkursową w terminie podanym w ogłoszeniu konkursowym.

  2. Skład Komisji Konkursowej stanowią:

  • dziekan-jako przewodniczący Komisji

  • pięciu Członków wybranych zwykłą większością głosów przez Radę Wydziału w głosowaniu tajnym

  • dyrektor właściwego szpitala z głosem doradczym w przypadku, gdy Komisja rozstrzyga konkurs na funkcję kierownika kliniki/oddziału klinicznego będącego jednocześnie ordynatorem oddziału szpitalnego.

  1. Pod pojęciem „zwykła większość głosów” rozumie się otrzymanie większej liczby głosów „za” niż „przeciw”, przy czym nie brane są pod uwagę głosy wstrzymujące się.

    W projekcie dla Wydziału w Zabrzu nie ma tego punktu

  2. W skład Wydziałowej Komisji Konkursowej nie może wchodzić osoba, która jest małżonkiem lub krewnym albo powinowatym do drugiego stopnia włącznie, osoby, której dotyczy postępowanie, albo pozostaje wobec niej w takim stosunku prawnym lub faktycznym, że może to budzić uzasadnione wątpliwości, co do jej bezstronności.

    Nie ma informacji kto powołuje w zastępstwie (jest w projekcie zabrzańskim)

  3. Oceny poszczególnych kandydatów (kandydata) dokonuje jest w głosowaniu tajnym przy obecności wszystkich członków Komisji. Uznaje się, że kandydat otrzymał pozytywną opinię, jeżeli uzyskał co najmniej cztery głosy „za”.

  4. Jeżeli do konkursu zgłosił swój udział więcej niż jeden kandydat i w wyniku tajnego głosowania nie dokonano wyboru, istnieje możliwość powtórzenia głosowania na tym samym posiedzeniu Komisji Konkursowej.

    1. W przypadku gdy w powtórnym głosowaniu nie zostanie wyłoniony kandydat konkurs należy uznać za nierozstrzygnięty i ponownie go ogłosić w terminie przewidzianym Statutem SUM.

  5. Jeśli do konkursu zgłosi swój udział więcej niż dwóch kandydatów i w pierwszej turze głosowania żaden z kandydatów nie otrzyma pozytywnej opinii, do drugiej tury głosowania przechodzi jedynie dwóch, którzy uzyskali największą liczbę głosów „za”.

    1. W sytuacji gdy wszyscy kandydaci uzyskają taką samą liczbę głosów w pierwszej turze głosowania, to do drugiej tury przechodzą wszyscy kandydaci.

    1. Jeżeli w drugiej turze żaden z kandydatów nie uzyska pozytywnej opinii, konkurs należy uznać za nierozstrzygnięty i ponownie go ogłosić w terminie przewidzianym Statusem SUM.

  6. W przypadku wyłonienia kandydata Wydziałowa Komisja Konkursowa występuje z wnioskiem do Rady Wydziału o wyrażenie opinii w sprawie powierzenia funkcji kierownika wyłonionemu w procedurze konkursowej kandydatowi.

    W projekcie dla Wydziału w Zabrzu nie ma tego punktu

  7. Wydziałowa Komisja Konkursowa powinna zakończyć procedurę konkursową zgodnie z terminem podanym w ogłoszeniu konkursowym, chyba że zajdą okoliczności uniemożliwiające dotrzymanie tego terminu.

  8. W przypadku gdy posiedzenie Komisji nie może się odbyć z powodu przedłużającej się absencji chorobowej któregoś z członków przewodniczący Komisji występuje z wnioskiem do Rady Wydziału w sprawie wyboru nowego członka Komisji.

    W projekcie dla Wydziału w Zabrzu nie ma tego punktu

  9. Z każdego posiedzenia Komisja sporządza protokół, który podpisuje przewodniczący i protokolant.

  10. Wyniki oceny Komisji wraz z całą dokumentacją postępowania przewodniczący Komisji przekazuje Rektorowi.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Podsumowanie marca

Marzec wcale nie zapowiadał się, jako miesiąc dynamiczny na blogu. Tak było aż do 21 marca kiedy opublikowałem dane dotyczące dochodów Prezydenta RP, kanclerza oraz pracowników naukowo-dydaktycznych SUM. Te informacje spotkały się z ogromnym zainteresowaniem Czytelników bloga; w ciągu 5 dni zanotowałem ponad 2000 wejść. Miarą aktywności jest także rekordowa liczba komentarzy do tego tekstu wynosząca 30.

Brak zgody na tak rozumianą „sprawiedliwość” społeczną jest powszechna. Świadomość, że kanclerz publicznej uczelni (w dodatku zadłużonej) zarabia więcej od Głowy Państwa była (i nadal jest, bo nic nie wskazuje, żeby ta nienormalna sytuacja uległa zmianie) porażająca dla czytających. Także proporcja między zarobkami pracowników naukowo-dydaktycznych, pełniących ważne funkcje w tworzeniu nauki oraz nauczaniu studentów, a kanclerzem uczelni jest drastyczna.

Wniosek jest oczywisty: w naszej uczelni nauka i dydaktyka nie stanowią priorytetu.

Teraz czekamy na ruch Pani Rektor, która oznajmi nam, że znacząco zmniejsza wysokość dochodów Pani Kanclerz. Jak dotąd nic takiego nie nastąpiło, w czasie posiedzenia Senatu 24 marca nie usłyszeliśmy takiej deklaracji.

Marzec to był także okres innych, ważnych wydarzeń w naszej uczelni; ogromne zainteresowanie wzbudził program o Profesorze Dzielickim, a środowisko z uwagą i zaniepokojeniem obserwuje dziwne losy konkursu na kierownika Katedry i Zakładu Chirurgii Stomatologicznej.

Uwagę czytających zwrócił także tekst o roli lidera w uniwersytecie (Czy lider jest skazany na samotność?), czego wyrazem były liczne komentarze.

W marcu zanotowałem 8099 wejść, a liczba komentarzy sięgająca setki jest najlepszym miernikiem zainteresowania Czytelników.

czwartek, 1 kwietnia 2010

Wesołych Świąt Wielkiej Nocy

środa, 31 marca 2010

O wypisywaniu druków L4

Witam!

Nie wiem czy to dobry moment na dyskusje kto wypisuje pacjentowi L4 jeśli na Twoim blogu poruszasz tak ważne rzeczy dotyczące naszej uczelni.

Problem, z którym sie do Ciebie zwracam jest na pewno bardzo ważny dla wszystkich lekarzy.

Podstawowe zasady orzekania o czasowej niezdolności do pracy i wystawiania zaświadczeń lekarskich zostały określone w przepisach ustawy z dnia 25.06.1999r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa - tekst jednolity Dz. U z 2005r Nr 31, poz. 267, oraz w aktach wykonawczych wydanych na jej podstawie, w szczególności w rozporządzeniu Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 27.07 1999r w sprawie szczegółowych zasad i trybu wystawiania zaświadczeń lekarskich, wzoru zaświadczenia lekarskiego wydanego w wyniku kontroli lekarza orzecznika zakładu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. Nr 65, poz. 741).

Z treści cytowanych przepisów jasno wynika, że każdy lekarz posiadający prawo wykonywania zawodu po przeprowadzeniu bezpośredniego badania stwierdza, że stan zdrowia uzasadnia wystawienie orzeczenia o czasowej niezdolności do pracy - i sam wystawia takie orzeczenie. Niestety prawo sobie, a działania lekarzy są dokładnie odwrotne. Nagminne odsyła się pacjentów z izby przyjęć po urazach z założonym gipsem i zaopatrzonymi ranami do lekarza rodzinnego. Niestety lekarz rodzinny nie jest w stanie zbadać pacjenta by zgodnie z ustawą wydać orzeczenie o czasowej niezdolności do pracy (nie będziemy rozcinać gipsów i zdejmować jałowych opatrunków by zbadać pacjenta zgodnie z ustawą). I biedny pacjent zaczyna wędrówkę z powrotem do szpitala, do ZUS-u, czasami trafia do poradni specjalistycznej, gdzie są generowane podwójne koszty tej samej procedury (szpital i poradnia specjalistyczna) by uzyskać orzeczenie o niezdolności do pracy. Niestety problem jest opatrznie interpretowany przez różne organizacje medyczne - Izbę Lekarską i rzecznika ZUS-u. Jedynie rzecznik prasowy NFZ - stwierdził iż problem L4 nie jest sprawą funduszu i nie będą w tej kwestią zajmować stanowiska. Wszystkie te opinie są cytowane w gazecie „Nowiny Zabrzańskie” z dnia 25.03.2010r str. 8. Mam również pismo głównego orzecznika ZUS w Zabrzu z dnia 19.05.2009 roku, gdzie poparł nasze stanowisko, a w gazecie rzecznik prasowy ZUS-u wypowiedział się tak jakby nie znał ustawy.

Pozdrawiam

Dr n. med. Barbara Tłuczykont
NZOZ Przychodnia Lekarska Hipokrates Sp. z o.o.
41-800 Zabrze, ul. Reymonta 42
Poland

Phone +48 32 271 27 45
Fax + 48 32 276 86 76
e-mail barbarat@hipokrateszabrze.civ.pl
www. hipokrateszabrze.civ.pl

poniedziałek, 29 marca 2010

Ważny komentarz

Właśnie otrzymałem ważny komentarz Czytelnika, publikuję go jako osobny tekst, gdyż dokumentuje on chorobę, jaka toczy organizm zwany Śląskim Uniwersytetem Medycznym.

Idzie o przestrzeganie prawa; tu, w tej instytucji prawo nie istnieje. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego są niczym, prawomocne wyroki sądu są ignorowane.

Nie sądzę bym akurat ja miał szczególne prawo do zgłoszenia w prokuraturze faktu ŁAMANIA prawa w uczelni, może to uczynić każdy z obywateli, także autor komentarza.

Z całym szacunkiem dla Pana prof. Dzielickiego i czy Jego sprawa to czarna czy inna karta w historii ŚlAM/ ŚUM. Panie profesorze, jak to możliwe że ani Pan ani Pańscy przyjaciele nie wpadliście na to, że prawomocny wyrok Sądu RP jest prawem i basta. Jeżeli dyrektor nie wypełnił w całości postanowienia Sądu ma Pan, Panie profesorze prawo, ale TYLKO Pan, zgłosić zaistniały fakt w prokuraturze. Za przestępstwo niewykonania wyroku Sądu kara wynosi do 3 lat. Myślę, że gdy dyrektor posiedzi jakikolwiek okres czasu i nigdy już nie będzie nigdzie dyrektorem będzie to nauczka dla innych prostaków i nie tylko prostaków.

Recenzja

Książkę dr n. med. Marka Wrońskiego pt.: „Zagadka śmierci profesora Mariana Grzybowskiego” przeczytałem w czasie długiej podróży samolotem. Dzięki tej znakomitej pozycji jakoś przetrwałem ten długi lot. Chciałbym podzielić się z Czytelnikami bloga swoimi uwagami, gdyż opracowanie dr Wrońskiego uważam za niezwykle ważny przyczynek do naszej wiedzy dotyczącej polskiej historii współczesnej. W ogóle znajomość dotycząca wydarzeń z lat 1944-1989 w społeczeństwie jest mała i fragmentaryczna. Wiele osób wręcz uważa, że nie ma potrzeby zbyt wnikliwie sięgać wstecz. Pogląd, że należy patrzeć „pozytywnie”, „nie rozgrzebywać ran” i skupić się na pracy skierowanej „ku przyszłości” jest tylko pozornie logiczny i słuszny. Głosiciele takich tez to osoby nie rozumiejące zjawisk rozwoju społecznego lub też uczestnicy wydarzeń tego okresu (lub ich mentalni i materialni spadkobiercy) osobiście zainteresowani zamazaniem prawdy historycznej. A przecież bez zrozumienia historii nie mamy żadnych szans na zbudowanie takiej Polski, na jaką zasługujemy i jakiej oczekujemy. Ale odejdźmy od uwag ogólnej natury, skupmy się na samej książce.

Autor w niezwykle profesjonalny sposób opisuje losy Prof. Grzybowskiego, znakomitości polskiej i europejskiej dermatologii. Od 1934 roku Prof. Grzybowski był kierownikiem Kliniki Chorób Skórnych i Wenerycznych Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Benedyktyńskiej pracy wymagało zebranie ogromnej liczby materiałów źródłowych, a obszar do omówienia był bardzo szeroki. By móc zrozumieć los Profesora Autor wprowadza czytelników w realia społeczne i obyczajowe Polski przed- i powojennej. Z dokładnością i precyzją godną archiwisty i zawodowego historyka przedstawia sylwetki szeregu osób, bohaterów tych czasów. W szczególności poznajemy życie medycznego środowiska uniwersyteckiego Polski przedwojennej. Pierwsze lata powojenne pozornie nie odbiegały chyba tak bardzo od realiów II Rzeczypospolitej, Prof. Grzybowski, wtedy już uznany autorytet naukowy swobodnie wyjeżdża na Zachód, by uczestniczyć w konferencjach naukowych. Ale to tylko czas „przyczajenia”; prawdziwe oblicze nowego, zbrodniczego systemu odsłania się coraz bardziej. Ponure lata stalinizmu to okrutny czas, a zbrodnicza ręka dosięga także Profesora Grzybowskiego. Był grudzień 1949 roku. Jak trafnie zauważył jeden z recenzentów książki Wrońskiego, to jedno z lepszych opracowań dotyczących czasów stalinowskich w ogóle. Co prawda nie udało się ustalić w sposób jednoznaczny, kto odpowiada za śmierć Profesora, ale tak naprawdę nie jest najważniejsze, by wskazać osoby winną (choć taka wiedza ze społecznego punktu widzenia jest ważna), ale zrozumieć, że WINNY był zbrodniczy system polityczny.

Po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku podjęto pewne próby wyjaśnienia tajemnicy śmierci Profesora, inicjatywę wykazywał warszawski samorząd lekarski. Niemniej te próby były chyba podejmowane na zbyt niskim szczeblu (nikogo nie urażając), a powodzenie tych działań zależało od wsparcia na poziomie władz państwowych. Należy także pamiętać, że wtedy, 40 lat od czasów stalinizmu żyło wielu świadków wydarzeń tego okresu i były znacznie większe szanse na dotarcie do prawdy. Dziś tych ludzi już prawie nie ma wśród nas.

Chyba najważniejszą lekcją wypływającą z książki Wrońskiego jest precyzyjne zdefiniowanie i opisanie metodycznego, zaplanowanego w detalach procesu zniszczenia polskiego świata uniwersyteckiego. Ówczesna władza znakomicie rozumiała, że to środowisko, choć mocno osłabione zawieruchą wojenną, to naturalna ostoja wolności słowa, swobody, demokracji, pojęć całkowicie obcych komunistom. Wybór Profesora, jako pokazowej ofiary siły systemu nie był przypadkowy. Celem było zastraszenie całego świata uniwersyteckiego, a świadomość, że można bezkarnie zamordować tak znaczącą postać musiała działać paraliżująco. Niebawem wydzielono ze struktur uniwersytetów wydziały medyczne podporządkowując je ministerstwu zdrowia. To był początek końca prawdziwej uniwersyteckości polskiej medycyny na poziomie akademickim, odtąd najlepszą rękojmią kariery było wsparcie władz politycznych.

Obserwując bieżące wydarzenia, te z naszego, medycznego podwórka lub ze świata polskich szkół wyższych nie sposób nie zauważyć praźródła naszych dzisiejszych problemów. Gdzie są nasi wielcy nauczyciele, autorytety moralne, wybitni naukowcy, głosiciele niezależnych poglądów? Echa wydarzeń z lat czterdziestych i pięćdziesiątych nie milkną. Co gorsza, dwie minione dekady wcale nas nie przybliżyły do przywrócenia dawnych wzorców; mentalnie, kulturowo i organizacyjnie tkwimy „po uszy” w systemie minionej epoki. Niestety, początek trzeciej dekady istnienia Polski niepodległej też nie rokuje dobrze, choć Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego podjęło próbę przeprowadzenia reform. Tylko dlaczego dziś miałyby się one udać skoro „stare” tak skutecznie okopało się na swoich pozycjach? By rzeczywiście dokonał się przełom musimy zdobyć się na odważne, daleko idące kroki reformatorskie.

Pamiętam z lat studiów paru, nieżyjących już profesorów mojej uczelni, którzy z pewnością zasługiwali na miano „Profesor”. Ich autorytet nie był budowany na fundamencie władzy, wyższości nad resztą środowiska wynikającym z samego faktu posiadanej pozycji w uczelni. Każdy, kto pamięta takie osoby, jak Szanowni Profesorowie np.: Szyszko, Ginko czy Zieliński, znakomicie rozumie, że wielkość, ta prawdziwa wielkość wcale nie podpierała się pseudowartościami, typowymi dla doby współczesnej. Już parę zdań zamienionych z nimi, obserwacja na sali chorych czy sali operacyjnej wystarczyły, by dostrzec ich prawdziwą klasę. Jako student byłem dla nich partnerem, nie podwładnym.

Na końcu przytoczę prozaiczne dane pokazujące, że bieżące działania reformatorskie dotyczące polskiej nauki i w ogóle polskich uniwersytetów są raczej bez szans na powodzenie. W normalnych krajach, a takim była Polska przedwojenna szanowano elity społeczne; wyrażało się to między innymi wysokością zarobków. Autor podaje, że pensja profesora Grzybowskiego wynosiła w 1938 roku 10.080 zł (pomijam dwukrotnie wyższe dochody z praktyki prywatnej). W odniesieniu do średniej krajowej w tym czasie oscylującej wówczas wokół 200 zł, oznacza, że dziś analogiczna pensja powinna wynosić około 15.000 zł!

Pomyślmy, zastanówmy się, jak dziś wygląda pozycja społeczna profesora uniwersytetu. Jego dochody z pracy w uniwersytecie teoretycznie mogą sięgać 10.000 zł, ale zwykle są, co najmniej dwukrotnie niższe (w mojej uczelni trzykrotnie). Pozostaliśmy na poziomie z niechlubnych lat PRL-u. Jako środowisko nie mamy żadnej „siły przebicia”, a nasza klasa polityczna nie zaprząta sobie głowy takimi detalami, jak: nauka, edukacja, postęp intelektualny. A wszelkie apele, prośby czy modły o aktywność na polu nauki i dydaktyki są skazane na niepowodzenie tak długo, jak nasze życie społeczne nie odzyska dawnego kształtu, a ciągle dominujące wzorce rodem z epoki „najlepszego z systemów sprawiedliwości społecznej” nie znikną bezpowrotnie.

Z finansowaniem na poziomie ułamka procenta PKB ciągle dryfujemy na obrzeżach cywilizowanego świata.

Książkę o Profesorze Grzybowskim, w cenie 55 zł "za pobraniem" można zamówić pisząc na email: Zamowienia@aol.com

lub dzwoniąc: p. Maria Kosecka (22) 812 5073.

sobota, 27 marca 2010

Informuję Czytelników bloga, którzy nie oglądali programu TVP z 23 marca 2010 o Profesorze Dzielickim, że po aktywacji linku podanego poniżej można program zobaczyć (czasem z powodu dużej liczby użytkowników trzeba nieco cierpliwości).

http://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/celownik/wideo/23032010/1421519

piątek, 26 marca 2010

Przeczytane w lokalnej prasie o Śląskim Uniwersytecie Medycznym

Kanclerz uniwersytetu w zarobkach lepsza od prezydenta

czwartek, 25 marca 2010

Wieści z ŚUM

Właśnie zakończył się konkurs na kierownika Katedry i Zakładu Chirurgii Stomatologicznej. Komisji konkursowej przewodniczył Prodziekan Prof. dr hab. A. Wiczkowski.

Po zakończeniu procedowania nie podano kandydatom wyniku głosowania informując, że wynik zostanie ogłoszony na posiedzeniu Rady Wydziału.

Nigdy dotąd te wyniki prac komisji konkursowej nie były utajniane, co się zatem stało, że tak postąpiono?

Trudno mi jest znaleźć logiczne uzasadnienie, ale przypomina mi się historia sprzed wielu lat. W Rokitnicy w roku 1980 zdawałem egzamin z „wojska”. Moje przygotowanie nie było zbyt dobre, ale chyba nie odbiegało od średniej. Po egzaminie dość długo czekaliśmy na ogłoszenie wyników, ale się nie doczekaliśmy.

ZOSTAŁY UTAJNIONE!

Deja vu, wracają praktyki z dawnych lat?!

Bardzo proszę Czytelników mądrzejszych ode mnie, obdarzonych szerszymi horyzontami by pomogli mi pojąć meandry działania władz SUM…

PS. Po tygodniu dowiedziałem się, że dostałem z tego egzaminu ocenę niedostateczną.

Na wczorajszym posiedzeniu Senatu było parę ważnych spraw.

Zacznę od kwestii konkursów, najważniejszym obszarem dyskusji była problematyka dotycząca dorobku naukowego kandydatów. I choć jest prawdą, że wartość pracownika, lekarza, dydaktyka i naukowca nie może być sprowadzana tylko do punktów IF, punktów ministerialnych czy liczby cytacji, to nie mamy szans na ucieczkę od tych kryteriów. Po prostu każdy z nas, jako pracownik uczelni, dokłada swą małą cegiełkę do wspólnego dorobku całego uniwersytetu. Kryteria oceny uczelni przez Ministerstwo są jasne, o naszych szansach decyduje nasz dorobek naukowy. Im szybciej uświadomimy sobie ten nieuchronny fakt tym lepiej. To jest wyścig na poziomie krajowym, słabsi po prostu odpadną z peletonu. Dlatego z uznaniem należy przyjąć zdecydowaną wolę poprawy w kwestiach nauki prezentowaną przez władze naszej uczelni, ale pytanie czy podejmowane kroki okażą się skuteczne? Czas pokaże.

Ważne kwestie zostały poruszone w punkcie „Wolne wnioski”:

- Zapytałem się, jaki odsetek studentów wypełnia ankiety dotyczące dydaktyki (procesu nauczania, który prowadzimy my). Usłyszałem odpowiedź, że średnia liczba studentów nas oceniających w całej uczelni to 8,92%. Zatem skonstatowałem, że system nie działa, bo nie wpływamy na nasze motywacje w zakresie dydaktyki, nie wiemy kto się stara, a kto po prostu dydaktykę traktuje, jak zło konieczne. Co gorsze, tak fragmentaryczne wyniki oceny są stosowane przy okresowej ocenie pracownika! Przecież to niedopuszczalne! System działa od trzech semestrów, nie widzę żadnych szans na jego lepsze funkcjonalnie, ale usłyszałem, że musimy poczekać na efekty. Ja w zaklęcia i cuda nie wierzę, tracimy czas, najlepsi dydaktycy wcale nie uzyskują należnych im nagród, a niechętni studentom pracownicy nadal nie czują potrzeby poprawy.

- Inną ważną sprawę poruszył dr hab. J. Bursa. Zwrócił on uwagę, że PIT-11, który otrzymaliśmy z uczelni, jako rozliczenie za rok 2009 składa się z urzędowego druku oraz korekty w postaci dołączonych kartek. Jak stwierdził Senator z Zabrza zasięgnął on informacji w Urzędzie Skarbowym otrzymując odpowiedź, że PIT ma składać się tylko i wyłącznie z jednego dokumentu. Pani Kanclerz tłumaczyła fakt korekty PIT-ów brakiem dostarczenia przez pracowników na czas potrzebnych dokumentów. Wówczas głos zabrała Prof. B. Błońska - Fajfrowska, która kategorycznie stwierdziła, że wszystkie niezbędne dane dostarczyła, ale ma PIT z korektą. Zatem mamy znakomity przykład kompetencji naszej administracji, a każdy z nas stanie w obliczu urzędnika Urzędu Skarbowego i będzie się tłumaczył, dlaczego ma jakąś dziwną korektę.

środa, 24 marca 2010

Najświeższe informacje ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego

Przed dwiema godzinami zakończyło się dzisiejsze posiedzenie Senatu naszej uczelni. Gdy wracałem z Katowic do domu zadzwonił do mnie jeden z najznakomitszych profesorów SUM pytając się czy poruszono sprawę Prof. Dzielickiego. Mój rozmówca był głęboko poruszony wczorajszym programem telewizyjnym o Profesorze Dzielickim i oczekiwał jakiegoś przełomu. Niestety, ta smutna i kompromitująca uczelnię sprawa nie stanęła na obradach. A każdy myślący logicznie człowiek, który zobaczył audycję MUSIAŁ pojąć gdzie leży PRAWDA. Spokojna, rzeczowa, wyważona wypowiedź Profesora jakże drastycznie kontrastowała z postawą Dyrektora Szpitala Klinicznego nr 1, dr med. A. Drybańskiego.

Jak jest możliwe by zupełnie niepotrzebny konflikt w tak katastrofalny sposób negatywnie wpływał na wizerunek całego uniwersytetu?

Za poczynania dyrektorów szpitali klinicznych odpowiada Rektor.

Brak bezpośrednich działań kończących konflikt ze strony Pani Rektor Prof. E. Małeckiej-Tendery niestety oznacza wsparcie stanowiska dyrektora SK-1. A przecież obowiązuje prawomocny wyrok niezawisłego sądu RP mówiący, że należy Prof. Dzielickiemu przywrócić poprzednie stanowisko w szpitalu.

Nie mogę pojąć komu i czemu służy ta eskalacja?

Gdzie zagubiło się dobro naszej uczelni?!

Ważne wydarzenie w Uczelni

Jutro ma odbyć swe posiedzenie komisja konkursowa powołana do wyboru kandydata na kierownika Katedry i Zakładu Chirurgii Stomatologicznej Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym z Zabrzu. To będzie ważne posiedzenie, bowiem procedura konkursowa trwa już rok i społeczność oczekuje szybkiego oraz korzystnego dla dalszego funkcjonowania tej jednostki rozstrzygnięcia.

Jest to tym bardziej istotne, że w ostatnim czasie w naszej uczelni obserwowaliśmy szereg „dziwnych” wydarzeń związanych z innymi konkursami. O zawiłych, wręcz zdumiewających kolejach konkursu na kierownika Katedry i Kliniki Ginekologii i Położnictwa w Katowicach pisałem wielokrotnie, a na ostatnim posiedzeniu Rady Wydziału w Zabrzu Dziekan Prof. W. Król zamknął listę kandydatów do komisji na kierownika Katedry Farmakologii nie pozwalając członkom Rady Wydziału na zgłoszenie kolejnych kandydatur.

Już najwyższy czas by zasady życia akademickiego w Śląskim Uniwersytecie Medycznym przestały być obcym pojęciem…

wtorek, 23 marca 2010

Dziś o 17.20 w programie "Celownik" w programie pierwszym TVP zostanie wyemitowany program dotyczący Profesora Józefa Dzielickiego.

niedziela, 21 marca 2010

O dochodach Kanclerza Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, Prezydenta RP oraz pracowników naukowo-dydaktycznych SUM

Kolejność wymienionych osób nie jest przypadkowa, kierowałem się wysokością dochodów uzyskanych w roku 2009.

Prezydent RP za Kanclerzem uczelni publicznej, co za czasy…

Dochody pracowników naukowo-dydaktycznych SUM prezentuję w odniesieniu do lidera zestawienia. Z przymusu, w świetle braku dostępności do pełnych danych pokazuję wartości przybliżone, mnożąc 13-krotnie wysokość dochodów miesięcznych brutto + 15% wysługi lat. Nie oznacza to, iż nie ma wśród nas osób z wyższymi dochodami np. dzięki ponadwymiarowym godzinom dydaktycznym, przyznanym nagrodom naukowym czy dydaktycznym bądź podstawowej stawce powyżej powszechnie stosowanej. Cokolwiek nie powiemy, zestawienie jest szokujące, mizeria, wręcz bieda szeregu wysoko wykwalifikowanych pracowników uczelni jest oczywista. Nic dziwnego, że blisko połowa z nas pracuje w innych uczelniach, jakoś trzeba łatać „dziury” w budżecie.

Poniżej odpowiedź z Kancelarii Prezydenta RP:

Szanowny Panie Profesorze,

w odpowiedzi na Pana zapytanie informuję, że Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej w 2009 roku osiągnął dochód w wysokości 243.222,38 złotych.

Z poważaniem

Barbara Mamińska

Dyrektor Biura Kadr i Odznaczeń

Kancelaria Prezydenta RP

zarobki

piątek, 19 marca 2010

Wywiad z dr med. Maciejem Hamankiewiczem, Prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej

Panie Doktorze, Pański wybór na Prezesa samorządu lekarskiego to wielki osobisty sukces, ale także poważne wyzwanie. Informując Czytelników bloga o wyniku wyborów nie sądziłem, że ta informacja wzbudzi takie emocje wśród komentujących. Swoje poglądy wyraziłem 1 lutego. Chciałbym zdać Panu parę pytań dotyczących pracy w nowej roli. Co stanowiło dla Pana motywację by podjąć się tego zadania?

Odp. Moja decyzja o kandydowaniu na to stanowisko stanowi dość naturalny ciąg mojej działalności dla całego środowiska lekarsko-dentystycznego. Niewątpliwie to funkcja zaszczytna i powierzenie mi jej przez zjazd 478 delegatów stanowi mocny „doping” do dalszego działania. Konieczność przebudowania dotychczasowego życia, uciążliwości związane ze zmianą rytmu dotychczasowej pracy były powodem, że nie „zabiegałem” o tak wysoki fotel, raczej oddałem się do dyspozycji Zjazdu. Przed wyborami nie prowadziłem szerokiej kampanii, nic nie obiecywałem. Dziś widzę, że ta bezstronność i wolność od zobowiązań przeważyła, a ja mogę spokojnie zrealizować plan poprawy funkcjonowania Naczelnej Rady Lekarskiej.

Na Zjeździe byli również „działacze izbowi”, którzy pytali: co te izby robią? – zapominając, że to my wszyscy jesteśmy izbą, a jej funkcjonowanie jest sumą naszych działań. Niektórzy wręcz tego typu zarzuty względem „izby” uważają za rozgrzeszenie swojej bezczynności, inni znajdują upust swojej energii w krytykowaniu; jeszcze inni w ten sposób nadają sens swojemu istnieniu - odsyłam do najbliższego wydania „Służby Zdrowia”.

Wszelkie sprawy naszej organizacji są dostępne dla nas wszystkich i wystarczy się trochę zainteresować, by wiedzieć, co robimy. Zainteresowanie byłoby lepsze od zamieszczania na blogu domysłów, które są przecież dla wielu bardzo krzywdzące.

Pytanie: Co jest dla Pana priorytetem w działaniu na fotelu Prezesa?

Odp. Priorytetem w nadchodzącej kadencji będzie rozwinięcie Ośrodka Szkolenia, prace zostały już rozpoczęte i tempo zmian jest olbrzymie, tą kwestią zajmuje się mój zastępca, prywatnie przyjaciel prof. Romuald Krajewski. Każdy kto ma dobry pomysł i chęć działania w tym zakresie proszony jest o kontakt z NIL. Smutną koniecznością stała się obrona lekarzy przed nienawistnymi atakami czy agresją pacjentów i to zadanie jest już realizowane na terenie całego kraju. Niestety zdarza się też tak, że lekarze występują przeciwko innym lekarzom. To nie powinno mieć miejsca.

Pytanie: Jakie zadania uważa Pan za najważniejsze, a jakie najpilniejsze?

Odp. Najważniejsze jest pilnowanie dobrych zapisów prawa, bo to tak naprawdę determinuje nasze działanie. Musimy szybko reagować na tworzące się zapisy aktów prawnych dotyczących różnych kwestii: obowiązkowego ubezpieczenia, świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, pobierania, przechowywania i przeszczepiania komórek, tkanek i narządów etc.

Pytanie: Wizerunek środowiska lekarskiego w społeczeństwie nie jest chyba najlepszy. Jak Pan sądzi, co należy w tej materii zrobić by to zmienić?

Odp. To zadanie będzie niebywale trudne, ale niesłychanie ważne. Polityka NRL w tym zakresie musi zostać przebudowana. Efekty oczywiście będą widoczne dopiero po pewnym czasie. Pamiętajmy, że wizerunek całego środowiska jest postrzegany w społeczeństwie przez pryzmat indywidualnego lekarza, przypatrujmy się więc również sobie i swoim kolegom - od tego każdy z nas musi zacząć.

Pytanie: Co Pan sądzi o emigracji lekarzy, czy upatruje Pan w niej zagrożenia dla sytemu opieki zdrowotnej?

Odp. Fala emigracji w minionych 6 latach przyniosła nieprawdopodobne straty dla całego systemu ochrony zdrowia i całej gospodarki. Widzą to nawet dzieci w szkołach, ale jakoś nie chce tego zobaczyć polski Rząd. Na całe szczęście dzięki skutecznym działaniom m.in. izb lekarskich udało się poprawić wynagrodzenia (niestety nie wszędzie i ciągle bez określenia wynagrodzenia minimalnego) i warunki pracy. Zaczęliśmy obserwować reemigrację np. anestezjologów. Większym zagrożeniem wydaje się być problem tzw. luki pokoleniowej i złego systemu kształcenia specjalistycznego.

Pytanie: Jakie kroki należy podjąć by podnieść notowania samorządu lekarskiego w kręgach lekarskich? Co Pan planuje uczynić by przekonać krytyków, że samorząd lekarski jest potrzebny?

Odp. Krytyka taka istnieje od chwili zorganizowania izb czyli przed ponad 130 laty. Trudno bowiem oczekiwać aby np. ktoś odpowiadający przed sądem lekarskim był z tego faktu zadowolony – a z tego kręgu najczęściej słyszę krytykę. Ale krytyka, jeśli jest zasadna, sprzyja dobremu działaniu. Osoby, które wiedzą jak lepiej coś zrobić – zapraszam do działania w samorządzie. Dla wszystkich znajdziemy miejsce.

Pytanie: Wśród działających w samorządzie, w mojej ocenie, jest mało młodych lekarzy. Zawsze, w każdej społeczności to ta grupa powinna być motorem działań, młodość to dynamizm, aktywność, rozmach. Jak Pan zamierza to pokolenie zachęcić do aktywności?

Odp. Liczę, że wyznaczone przez izbę kierunki rozwoju zachęcą młodych do działania, ale pamiętajmy, że dla każdego młodszego czy starszego aktywna działalność w izbie to indywidualny wybór życiowy. Na pewno dziś przeszkodą jest to, że młodzi chcą przede wszystkim zarabiać i nie mają czasu na działalność społeczną. Ponadto naturalnym jest, że chcą się też kształcić i zdobywać wiedzę, dla której ukończyli tak trudne i kosztowne studia. Często dopiero po osiągnięciu wyznaczonych „medycznych celów” są skłonni poświęcić swój czas dla innych, ale wtedy już nie są tacy młodzi.

Pytanie: Jak Pan pogodzi dotychczasowe obowiązki zawodowe z nowymi zadaniami?

Odp. Uchodzę za osobę dobrze zorganizowaną i potrafię sobie poradzić z wieloma rzeczami. Niewątpliwie „izba” i medycyna zagarniają już wszystko, czym dysponuję.

środa, 17 marca 2010

1 marca br. w auli Kazimierza Lepszego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach odbyła się debata nad projektem pt.: Strategia rozwoju szkolnictwa wyższego 2010-2020 - projekt środowiskowy.

Gospodarzami spotkania byli w podwójnych rolach prof. dr hab. n. med. Ewa Małecka-Tendera – Rektor Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, Przewodnicząca Konferencji Rektorów Akademii Medycznych i prof. dr hab. Wiesław Banyś – Rektor Śląskiego Uniwersytetu pełniący także funkcję Przewodniczącego Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich. Gościem spotkania i głównym referentem był prof. dr hab. Jerzy Woźnicki. Spotkania takie odbyły się już w wielu polskich miastach uniwersyteckich –Katowice zamykały pierwszą publiczną rundę. Wśród zaproszonych gości byli rektorzy uczelni śląskich, posłowie, przedstawiciele władz samorządowych i biznesu. Z naszej uczelni rozpoznałam tylko Panią Dziekan prof. dr hab. J. Lewin-Kowolik wraz z osoba towarzyszącą, przewodnicząca NSZZ Solidarność mgr D. Gojny – Ucińską. Bardzo merytoryczny głos w dyskusji zabrał Pan prof. dr hab. Zbigniew Herman. Ostatnie rzędy wypełnili studenci. Z przykrością muszę stwierdzić, że wiele miejsc w auli było pustych.

Trudno jest w paru słowach streścić prawie dwugodzinne wystąpienie prof. dr hab. J. Woźnickiego dlatego odsyłam zainteresowanych do pełnego tekstu. Autorzy opracowania oceniając stan obecny proponują zmiany w trzech obszarach:

  1. działalności edukacyjno – uczelnianej,
  2. działalności naukowej,
  3. współdziałania z ich otoczeniem.

Obecny stan szkolnictwa wyższego i nauki oceniony przez wyspecjalizowany ośrodek uzyskał ocenę 3,5 przy skali 1:10, natomiast rektorzy ocenili go jako nie satysfakcjonujący.

Poniżej krótko wymieniam postulowane zmiany w poszczególnych obszarach:

Ad 1.

  • Należy zmniejszyć wskaźnik scholaryzacji (obecnie wynosi 1:2) kosztem wzrostu rangi nauki,
  • nakłady na szkolnictwo powinny być przeliczane na liczbę studentów, a nie jako % PKB,
  • swoboda uczelni w ustalaniu programów nauczania, ale z równoczesnym nadzorowaniem efektów nauczania przez Komisję Akredytacyjną,
  • kariera akademicka:
    1. zapewnienie jej stabilności czyli tak jak jest to obecnie,
    2. dla wybitnych zatrudnienie na stanowisku profesora nadzwyczajnego bez uzyskiwania habilitacji (dla tej grupy uprawnienia do doktoryzowania będzie opiniować i zatwierdzać CK ds. stopni i tytułów),
  • jednolity nadzór wszystkich uczelni przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa, a np. Ministerstwo Zdrowia będzie tylko nadzorowało szkolenie podyplomowe i szpitale kliniczne.

Ad 2.

  • zgodnie z zapowiedzią Premiera D. Tuska do 2013 roku środki finansowe na szkolnictwo wyższe i naukę mają wzrosnąć do 2% PKB. Projektodawcy uważają, że takie samo finansowanie nauki powinno być z środków pozabudżetowych,
  • rozdział środków finansowych na działanie podmiotowe do przedmiotowego powinien ulec zmianie z 2:1 na 1:2,
  • za 6 lat powinna być wprowadzona powszechna odpłatność za studia w wysokości 25% kosztów,
  • państwo powinno zapewnić studentom powszechny dostęp do bankowych kredytów,
  • uczelnia na działalność będzie miała fundusze z budżetu oraz z czesnego,
  • krytyczny stosunek do propozycji rektora jako menadżera, ale dopuszcza się takie rozwiązanie :nadzorowanie uczelni przez senat (misja) i radę powierniczą (zarządzanie zasobami) z nowa wizją organów uczelni, zwiększoną kompetencją rektora wybieranego opcjonalnie z udziałem „research committee” i rady powierniczej,
  • zwiększenie zadań Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego i Nauki, Państwowej Komisji Akredytacyjnej, rozwój misji konferencji rektorów, zmiana zadań CKK,
  • uczelnie flagowe to przede wszystkim uczelnie, w których dominuje nauka, należy je stworzyć,
  • uniwersytety stanowe (te będą poza siecią), mają mieć swoją tożsamość prawną umocowaną w ustawie o szkolnictwie wyższym. Celem takiej uczelni będzie kształcenie studentów, którzy równocześnie będą uczestniczyć w badaniach naukowych.

Bardzo liczyłam na burzliwą dyskusję, ale po długim wystąpieniu prof. J. Woźnickiego czas na nią był ograniczony.

prof. dr hab. Aleksandra Kochańska - Dziurowicz

poniedziałek, 15 marca 2010

Czy lider jest skazany na samotność?

Czy pełnienie funkcji kierowniczej w dużej instytucji skazuje na samotność?

Władza z pewnością jest „narkotykiem”, ale to także wielkie wyzwanie. Jak pogodzić interes instytucji, jako całości z oczekiwaniami indywidualnego pracownika; jak nie narazić się na zarzut, iż „miejsce siedzenia zmienia punkt widzenia”; jak wznieść się ponad partykularny interes grup osób i poprowadzić społeczność, której przyszłość została nam powierzona, ku sukcesowi?

Sądzę, że uniwersytety to miejsca szczególne, to obszar niczym (poza oczywistymi zasadami prawa, obyczaju i przyzwoitości) nieskrępowanej demokracji, wolności słowa, swobodnej dyskusji. Tylko tam, gdzie te zasady są realizowane uniwersytet przekształca się w UNIWERSYTET.

Ale, co wspólnego ma pytanie o samotność lidera? Bardzo wiele, w uczelni niekwestionowanym liderem jest rektor, od niego w decydującym stopniu zależy, jak wygląda życie uniwersyteckie, to on kształtuje jego atmosferę i klimat. Relacja między liderem, a pracownikami może mieć charakter jednokierunkowy (władza wydaje polecenia, podwładny je wykonuje) lub partnerski (równorzędny, lider słucha, rozmawia, jest blisko zwykłego pracownika).

W pierwszym wypadku lider jest sam, wyobcowany, otoczony tylko grupą najbliższych współpracowników.

W drugim wariancie jest prawdziwym przywódcą, a dla pracowników nie jest tylko szefem, ale także partnerem, czasem przyjacielem, nigdy nie zostaje sam.

W znakomitym opracowaniu Maxa De Pree „Przywództwo jest sztuką” autor proponuje pięć zasad warunkujących powodzenie na trudnej drodze przewodzenia:

  • Szacunek wobec ludzi
  • Zrozumienie tego, iż polityka i praktyka powinny być wtórne w stosunku do naszych przekonań
  • Akceptacja praw wynikających z pracy
  • Zrozumienie roli i relacji wynikających z zawartych umów i przymierzy
  • Uświadomienie sobie, że relacje liczą się bardziej niż struktury

W „Posłowiu” swej znakomitej książki autor pisze:

„Przewodzenie jest o wiele bardziej sztuką, przekonaniem, czy postawą emocjonalną niż listą spraw, którą należy wykonać. W ostatecznym rachunku widoczne oznaki doskonałego przywództwa wyrażają się bowiem w praktyce”.