O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

środa, 11 czerwca 2025

Demokracja a socjotechnika

Dziś opisuję wydarzenia dotyczące funkcjonowania systemów demokratycznych. Pierwsze z nich miały miejsce przed dwudziestu laty, drugie całkiem niedawno. Mimo, że dzielą je dwie dekady jest uderzające podobieństwo w wielu aspektach. Wydarzenia z roku 2005 miały miejsce w naszej uczelni a te z 2025 dotyczą ostatnich wyborów prezydenckich.

W 2005 kandydowałem na stanowisko Rektora naszej uczelni. Przeprowadziłem kampanię wyborczą, w której nakreśliłem kierunki niezbędnych zmian. Drugim kandydatem był Profesor Andrzej Więcek. Pierwsza tura wyborów przyniosła nieoczekiwane wyniki, w trzech głosowaniach otrzymałem więcej głosów niż mój konkurent a moja przewaga każdorazowo rosła. Niemniej nie otrzymałem wystarczającego poparcia gdyż około 60 elektorów skreślało obu kandydatów. Kolegium elektorskie liczyło nieco ponad 300 osób czyli 20% głosów nieważnych skutecznie uniemożliwiło uzyskanie 50% + 1 głosu niezbędnego do wyboru na stanowisko Rektora uczelni. W czasie trwania kolejnych rund głosowania członkowie Kolegium Elektorskiego zachodzili w głowę kto stoi za tym trikiem. Nie było to sprzeczne z zasadami wyborczymi ale skutecznie wypaczyło wyniki. Dopiero za kilka dni sprawa się wyjaśniła. Otóż regulamin wyborczy dopuszczał  zgłaszanie innych kandydatur o ile pierwsza tura nie przeniesie rozstrzygnięcia. To tak jakby po pierwszej turze wyborów Prezydenta RP mogli dołączać kolejni kandydaci! To nie do pomyślenia ale taki kontrowersyjny zapis przyjęto w regulacjach uczelnianych. Swą kandydaturę zgłosiła  Profesor E. Małecka-Tendera co w oczywisty sposób wskazało kto stał za metodą zastosowaną w czasie pierwszej tury. Metoda okazała się skuteczna, w czwartym głosowaniu odpadł Profesor Więcek a w kolejnej turze wybrano na stanowisko Rektora Panią Profesor E. Małecką-Tenderę.
Zasady demokratyczne nie zostały złamane (choć zapis o możliwości zgłoszenia chęci kandydowania między turami budzi wątpliwości) ale zastosowano metodę oczywistej manipulacji. Czy na pewno takie działania pozostały bez wpływu na dalszy bieg spraw w uczelni? W mojej ocenie jakość procesu wyborczego, prymat wartości merytorycznych nad socjotechniką to najlepsza gwarancja najlepszego wyboru. Gdy zamiast sporów dotyczących programów i osobistych cechach kandydatów o sukcesie decydują triki wyborcze trudno oczekiwać by na czele uczelni stanął prawdziwy lider dający szansę na jej prawidłowy rozwój.
A kolejne lata 2005-2012 kiedy uczelnią kierowała Pani Rektor to był czas permanentnego łamania zasad demokracji akademickiej. Niechlubną rolę Pani Kanclerz B. Kuraszewskiej i niezliczone trudne do akceptacji działania samej P. Rektor opisywałem wielokrotnie na tym blogu. Warto przypomnieć choćby fakt iż w roku 2008 przed zbliżającymi się kolejnymi wyborami na stanowisko Rektora z inicjatywy Pani Rektor wysunięto wobec mnie „wyssane z palca” zarzuty i sprawę skierowano do komisji dyscyplinarnej! W ten sposób Pani Rektor walczyła o głosy elektorskie...A gdy komisja dyscyplinarna zebrała się w mojej sprawie już po wyborach w ogóle nie podjęła procedowania wniosku bo zarzuty wobec mnie nie miały cech wykroczeń o charakterze dyscyplinarnym co precyzyjnie określa Ustawa o szkolnictwie wyższym!
Jak widać nieciekawe początki były „kamieniem założycielskim” dla stosowania metod niegodnych Uniwersytetu. Pani Kanclerz swą funkcję pełniła jeszcze w czasie gdy Rektorem był Profesor P. Jałowiecki i dopiero Rektor T.  Szczepański usunął ją z tego stanowiska. Ale szkód jakie zostały poczynione nie da się cofnąć...       

Druga historia jest całkiem świeża, dotyczy ostatnich wyborów prezydenckich.
Prezydent RP jest wybierany w wyborach powszechnych stąd jego wyjątkowa pozycja i prestiż społeczny. Prezydentem Polski z założenia powinna być osoba obdarzona powszechnym szacunkiem, godna miana męża stanu. W naszym systemie politycznym Prezydent nie ma zbyt szerokich kompetencji niemniej jego rola jest kluczowa, gdyż jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, ma wpływ na politykę zagraniczną a podpis Prezydenta jest niezbędny dla wejścia w życie ustaw sejmowych. Ostatnie pół roku naszego życia społecznego zostało zdominowane przez kampanię wyborczą, odbywały niekończące się spory, dyskusje i debaty.
Chciałbym zwrócić uwagę Czytelników bloga na wpływ działań socjotechnicznych na wynik wyborów. Karol Nawrocki wybrany na zaszczytne stanowisko pierwszej osoby w państwie uzyskał wsparcie technik manipulacji społecznej opartej na społecznych wyobrażeniach osoby obdarzonej cechami przywódcy. Promowanie niekończącej się sagi pokazującej tężyznę fizyczną i plebejskiego pochodzenia Nawrockiego miało przekonać opinię publiczną, że to jest idealny kandydat zdolny do spełnienia oczekiwań zwykłego obywatela. To ktoś jak każdy z nas, obdarzony co prawda bagażem przeszłości, ale to silny człowiek na trudne czasy. W tym zgiełku medialnym kompletnie umknął fakt całkowitego braku kompetencji z zakresu życia politycznego. Czy osoba spoza świata polityki, bez doświadczenia nie tylko z krajowego życia publicznego oraz wszechstronnej, osobistej wiedzy dotyczącej spraw międzynarodowych może sprostać wyzwaniom chwili, szczególnie w nieprzewidywalnej przyszłości wobec krachu znanego od dekad porządku światowego? W mojej ocenie to jest niemożliwe, przypadkowy człowiek nie ma wielkich szans na właściwą realizację misji Prezydenta.
Analogie z sytuacją w naszej uczelni są uderzające!  
Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera, jak mawiano przed wojną w II RP.
Niemniej każde ludzkie działania weryfikuje życie, co przyniesie przyszłość zobaczymy. Czasem scenariusze jakie kreuje życie są trudne do przewidzenia; czy wiele osób widziało w Zełenskim męża stanu?! A jednak sprostał on dramatycznym wyzwaniom wobec brutalnej rosyjskiej agresji. Oby Prezydent Nawrocki nie został poddany takiej próbie!
Jeśli się na chwilę wrócimy do treści debat wyborczych to pamiętamy, że kluczowa kwestia czyli rzeczywiste doświadczenie i przygotowanie do pełnienia obowiązków Prezydenta RP nie było raczej przedmiotem dyskusji. Skandaliczna manipulacja, socjotechnika odwracająca uwagę od meritum.

Podsumowując, niegdyś Winston Churchill powiedział, że demokracja ma wiele wad ale nie wymyślono lepszego systemu. To trafne, intelektualnie celne stwierdzenie niemniej warto się zastanowić czy realia współczesności nie powinny skłonić do wprowadzenia pewnych zasad ograniczających możliwości manipulacji i wpływu socjotechniki. Opisane wydarzenia jasno pokazują, że odporność ludzka na różnego rodzaju sztuczki wykorzystywane w czasie kampanii wyborczych jest ograniczona co diametralnie zmienia finalny wynik wyborów i może spowodować nieodwracalne szkody społeczne.
Stawiam zatem tezę, że należy dostosować aktualnie obowiązujące zasady do bieżących realiów by uczynić proces wyborczy jak najbardziej wiarygodnym, dającym wyniki zbliżone do faktycznych preferencji. Myślę zarówno o prostych zasadach np. uniemożliwienie zgłaszania kandydatury w trakcie trwania głosowania co uczyniła przed laty Prof. E. Małecka-Tendera jak i wyeliminowanie działań wykorzystujących współczesne metody socjotechniki. Przykładowo, w USA już wiele lat temu zakazano stosowania reklamy wpływającej na podświadomość. Tak reklamowano Coca-colę lub Pepsi-colę w czasie trwania seansu filmowego wielokrotnie na ekranie pojawiała się na chwilę nazwa tego napoju a po zakończeniu projekcji ludzie masowo sięgali po reklamowany napój. To z pewnością nie jest łatwe ale jeśli procesy demokratyczne mają spełniać swą planowaną rolę czyli gwarantować wybór najlepszych ludzi na odpowiedzialne stanowiska publiczne takie zmiany są konieczne. To ma fundamentalne znaczenie nie tylko dla państwa jako całości ale dla każdego z nas. Ma znaczenie kto pełni daną funkcję, losy uczelni czy państwa w niektórych momentach są całkowicie zależne od tego czy dana osoba podoła odpowiedzialności czy też będąc w istocie osobą przypadkową nie będzie w stanie podejmować właściwych decyzji.
Niech wydarzenia z lat 1939 i 2022 zobrazują możliwe scenariusze. Polskie władze we wrześniu 39 roku uciekły z kraju pozostawiając go na łaskę wrogów z zachodu i wschodu. Czy Marszałek Piłsudski postąpiłby tak samo? Nie sądzę. Albo się jest mężem stanu albo nie. I drugi przykład, w pierwszych dniach inwazji na Ukrainę Amerykanie proponowali „podwózkę” prezydentowi Zełenskiemu ale ten odmówił słowami, które przeszły już do zdań o ponadczasowym znaczeniu:
Ja nie potrzebuję podwózki tylko broni! Jednostka może czasem zmienić bieg historii ale na czele instytucji czy całego państwa musi stać właściwa osoba, zdolna intelektualnie i charakterologicznie by sprostać wyzwaniom chwili. Najlepszy z najlepszych, godny zaszczytu piastowania funkcji rektora uczelni czy Prezydenta Polski.
Jak zmniejszyć wpływ opisywanych działań socjotechnicznych? Z pewnością trudno spodziewać się ich całkowitej eliminacji szczególnie w dobie prymatu mediów społecznościowych i internetu. Niemniej edukacja, w tym przede wszystkim zdolności do logicznego kojarzenia faktów i samodzielnego myślenia są nie do zastąpienia. I na koniec, bez prawdziwych liderów opinii publicznej, bez budowy społeczeństwa obywatelskiego zawsze górą będą interesy partii politycznych, wielkiego biznesu, ponadnarodowych korporacji lub innych, wszechwładnych grup interesu a dobro publiczne i szeroko rozumiany interes społeczny będą zepchnięte na dalszy plan.   


piątek, 6 czerwca 2025

Z kart historii

Szanowny Panie Profesorze,

Jakiś czas temu na blogu zamieścił Pan wpis pt.: „O autorytetach wczoraj i dziś”. Dopełniając wpis przesyłam Panu fragment ciekawych wspomnień profesora Tadeusza Ginki, traktujący na temat wspomnianych przez Pana ważnych wydarzeń z pamiętnego 23 października 1980 roku. Wiadomość przesyłam tą drogą, ponieważ na blogu nie doszukałem się opcji dodawania załączników.

Pozdrawiam serdecznie
Paweł Bojko


Link do pobrania (PDF)

Fragment wspomnień udostępniony na zasadzie prawa cytatu (art. 29 ustawy Prawo autorskie i prawa pokrewne).