O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pracownicy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pracownicy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 28 listopada 2011

O KOMISJACH KONKURSOWYCH

W każdej instytucji najważniejsi są ludzie. Od ich motywacji, stopnia identyfikowania się z własną firmą, przygotowania merytorycznego oraz od wielu innych cech zależy pozycja całej instytucji. Sądzę, że w odniesieniu do szkół wyższych znaczenie tzw. czynnika ludzkiego jest nawet większe; inwencja, intelekt, szanowanie zasad akademickich, pasja badawcza, zdolności dydaktyczne warunkują sukces uczelni, jako całości. W uczelni szczególna rola przypada osobom pełniącym funkcje kierownicze, to muszą być najlepsi z najlepszych. To powinni być autentyczni liderzy, stanowiący wzór do naśladowania dla młodych adeptów nauki i studentów.
Zatem oczywiste jest, że w interesie uczelni leży by konkursy zapewniały wybór najwłaściwszych osób. Aktualnie prowadzone są prace nad opracowaniem nowego statutu i jest szansa na przyjęcie takich zapisów prawa, by proces wybierania liderów miał optymalny przebieg.
Aktualnie obowiązujący Statut uczelni nie daje takich możliwości.
Obserwowane w ostatnich latach nieprawidłowości, ba, wręcz manipulacje, dotyczące postępowań konkursowych w naszej uczelni wskazują na konieczność wprowadzenia czytelnych i jasnych procedur prawnych. Bez takich zmian nie ma szans na realizację aspiracji wielu pracowników uczelni.
Poniżej przedstawiam propozycje zmian w Statucie w zakresie przeprowadzania konkursów na stanowiska kierownicze. Uważam, że ich przyjęcie będzie czytelnym sygnałem prorozwojowych zasad funkcjonowania uczelni. Bez takiej zachęty do wytężonej pracy, która dziś zbyt rzadko prowadzi do oczekiwanego i zasłużonego awansu zawodowego wielu młodych, ambitnych doktorów habilitowanych i profesorów nie wierzę w sukces naszej uczelni w przyszłości.
Poniższe propozycje przesłałem na ręce Przewodniczącego Senackiej Komisji Statutowej Prof. dr hab. Z. Gąsiora.

Proponowane zmiany mają na celu:

• Wybór nowego kierownika jednostki odpowiednio wcześnie tak by zapewnić ciągłość pracy i umożliwić przekazanie wszystkich spraw przez aktualnego kierownika jego następcy (dziś normą jest rozpisywanie konkursu pod koniec roku akademickiego)
• Dać rzeczywistą władzę członkom Rady Wydziału, którzy będą mogli wybierać spośród wielu kandydatów (dziś decydujący głos należy do komisji konkursowej, to kilkuosobowe gremium decyduje kto pozostaje jedynym kandydatem, a inni chętni tracą szanse na wybór) – ten punkt to realizacja podstawowej zasady akademickiej, niezależności wydziału w decydowaniu o swych sprawach
• Wskazuje na RW, jako jedyny organ kolegialny decydujący o obsadzeniu stanowisk kierowniczych w swych jednostkach (dziś z bliżej nieznanych powodów po decyzji RW odbywa się głosowanie w Senacie uczelni)
• Losowy wybór komisji konkursowej pod nadzorem wydziałowej komisji wyborczej zapewnia jej bezstronność (jakimś dziwnym trafem większość członków RW nigdy nie jest zgłaszana do pracy w komisjach)

Tryb wyboru kierowników jednostek.
  1. Konkurs jest rozpisywany na co najmniej 10 miesięcy przed upływem terminu zakończenia pełnienia funkcji kierowniczej.
  2. Komisja konkursowa jest wyłaniana drogą losowania spośród samodzielnych pracowników Rady Wydziału nie później niż 8 miesięcy przed upływem terminu zakończenia pełnienia funkcji kierowniczej. W losowaniu członków każdej komisji konkursowej są brane pod uwagę wszyscy samodzielni pracownicy nauki.
  3. Za prawidłowość przeprowadzenia procedury losowania odpowiada trzyosobowa komisja wybrana spośród członków wydziałowej komisji wyborczej.
  4. Liczba członków każdej komisji konkursowej wynosi 7. Pracą komisji kieruje jej przewodniczący wybrany spośród jej składu na pierwszym posiedzeniu w trybie głosowania tajnego. Przewodniczącym zostaje osoba, która uzyskała największą liczbę głosów za swą kandydaturą.
  5. Komisja konkursowa zbiera się w ciągu 30 dni od jej wybrania, przeprowadza postępowanie konkursowe (sprawdza formalnie dokumenty, przeprowadza rozmowę z kandydatami) i dokonuje w trybie głosowania tajnego wyboru spośród zgłoszonych kandydatów (każdy członek komisji może oddać jeden głos za lub przeciw). Do dalszego procedowania w Radzie Wydziału na jej najbliższym posiedzeniu przechodzą kandydaci, którzy uzyskali co najmniej jeden głos pozytywny. Protokół komisji podpisują wszyscy jej członkowie.
  6. Ostateczna decyzja należy do Rady Wydziału. Kandydat lub kandydaci są zaproszeni na posiedzenie Rady Wydziału przez Dziekana. Przewodniczący komisji wyborczej przedstawia protokół, a kandydat lub kandydaci mogą być poddani przesłuchaniu przez Radę Wydziału. Rada Wydziału dokonuje wyboru spośród kandydatów przedstawionych przez komisję konkursową w trybie głosowania zwykłą większością głosów.
  7. Decyzja Rady Wydziału jest ostateczna i nie podlega dalszemu procedowaniu.
  8. O zatrudnieniu na stanowisku kierowniczym decyduje rektor.

środa, 26 października 2011

STAŁO SIĘ W PAŹDZIERNIKU 2011 ROKU

Ten blog prowadzę prawie 4 lata, zamieściłem ponad 700 tekstów, większość stanowiły moje własne spostrzeżenia i opinie. Pisałem zazwyczaj o sprawach dotyczących życia polskich uczelni, ale, co zrozumiałe, najbardziej moją uwagę przykuwały wydarzenia w mojej uczelni. Moje opinie zawsze starałem się opierać o powszechnie przyjęte normy i wartości akademickie. Pisałem o wielu niepokojących zdarzeniach, wyrażałem własne poglądy, oceniałem postępowanie innych osób i instytucji. Ale byłem także sam poddany wielokrotnie krytyce, czy to w formie komentarzy zamieszczanych na blogu czy też w czasie posiedzeń organów kolegialnych uczelni rad wydziału i senatu, nawet enuncjacji prasowych. Nieraz wydawało mi się, że relacjonowane sytuacje i zdarzenia otaczającego świata akademickiego są tak bulwersujące i niewiarygodne, że nic gorszego zdarzyć się nie może. Ale tak nie jest, życie dopisuje kolejne akty, które nigdy nie powinny się ziścić.
Październik przyniósł taki nowy wymiar akademickości. Chciałbym dziś zająć się sprawą profesorów naszej uczelni.
Najpierw kilka zdań wprowadzenia w zagadnienie. Otóż przed paru laty wprowadzono zapis prawny mówiący, że profesorowie po osiągnięciu wieku 65 lat uzyskują prawo do pobierania emerytury, którą sobie wypracowali przez lata pracy. Równocześnie mieli zagwarantowaną możliwość pracy w swoich uczelniach do 70 roku życia. Tegoroczna nowelizacja prawa wprowadza zmiany tego stanu rzeczy; profesorowie muszą dokonać wyboru i mają następujące możliwości:
• rezygnują z emerytury i nadal pracują jako pracownicy naukowo-dydaktyczni,
• przechodzą na emeryturę,
• składają wypowiedzenie z pracy w uczelni i równocześnie zwracają się do rektora z podaniem o ponowne zatrudnienie.
Prawo to obowiązuje od paru miesięcy i w wielu polskich uczelniach podjęto odpowiednio wcześnie stosowne decyzje, jak postąpić w tej nowej sytuacji. Znam także takie rozwiązanie, że, gdy w katedrach nie było pokrycia w godzinach dydaktycznych, takie osoby z formalnych powodów nie mogły być ponownie zatrudniane. Przyjmowane możliwe scenariusze były znane wcześniej i nikt nie był zaskakiwany.
W naszej uczelni jest około 80 osób w opisanej sytuacji, ale władze uczelni nie podjęły na czas żadnej znanej publicznie decyzji. W czasie październikowego posiedzenia Senatu zapytałem się Panią Rektor Prof. E. Małecką-Tenderę, jak ta sprawa jest (będzie) rozwiązana w uczelni i usłyszałem, że to jest kwestia indywidualna.
Co zrobili sami zainteresowani? Niektórzy zrezygnowali z emerytury najwyraźniej bojąc się, że mogą stracić pracę. Inni złożyli wypowiedzenia, ale gdy się zorientowali, co się święci na czas je wycofali. Inni złożyli wypowiedzenia i zostali ponownie przyjęci do pracy; jest też grupa osób, która mimo złożenia podania o ponowne przyjęcie do uczelni nie została doń przyjęta. Dotyczy to także kierowników katedr odpowiedzialnych za pracę wielu osób, realizację dydaktyki, prowadzących badania naukowe. Zostali oni w próżni, liczyli, że tylko „przez chwilę” będą na emeryturze i wrócą na swe dawne miejsce.
Pozwolę sobie wyjątkowo nie oceniać sytuacji; chciałbym tylko wypowiedzieć kilka słów o miejscu profesorów w życiu akademickim. To grupa najbardziej zasłużonych pracowników, którzy całe życie poświęcili uczelni. To są nasi Nauczyciele, liderzy w wielu dziedzinach nauki czy medycyny. To są osoby godne szacunku nie tylko z racji wieku, ale przede wszystkim ze względu na ich znaczenie dla społeczności akademickiej. Nie bez kozery profesor, a w szczególności profesor medycyny plasuje się na szczycie społecznego zaufania. Jedną z miar rozwoju społecznego jest stosunek do osób starszych; na jednym biegunie mamy wzorce rodem ze starożytnej Sparty, na drugim są obyczaje przyjęte w większości krajów europejskich, gdzie człowiek starszy ma specjalne względy i jest traktowany z właściwą atencją i szacunkiem.

PS. Uprzedzając argumenty natury finansowej, składającym wypowiedzenie należy się trzymiesięczna odprawa emerytalna, której wypłacenie leży po stronie uczelni. Ale taka odprawa jest wypłacana tylko jeden raz zatem nie ma mowy o dodatkowym finansowym obciążeniu uczelni. Co więcej, brak części profesorów może pociągnąć zmniejszenie dotacji dla uczelni ze strony ministerstwa. Pamiętajmy także o niskich zarobkach w uczelni; pobieranie emerytury oraz zwykłej pensji to szansa na dochody nieco bardziej zbliżone do należnych profesorom. A ci, którzy bojąc się o własną przyszłość zrezygnowali z wypracowanej 40-letnią pracą emerytury tracą znaczną część wcześniejszych dochodów.

wtorek, 7 czerwca 2011

Jakość dydaktyki

Nauczanie studentów stanowi, obok nauki, podstawowy kierunek działalności uczelni wyższej. Od jakości dydaktyki w znacznym stopniu zależy pozycja uczelni, ale w przeciwieństwie do wartości badań naukowych nie jest łatwo ocenić jej jakość. Są różne metody oceny pracy dydaktycznej, w mojej opinii najważniejszy głos powinien należeć do odbiorców naszej pracy czyli studentów. W naszej uczelni funkcjonuje, no, należy raczej powiedzieć „funkcjonuje w teorii” system ankietowania przez studentów. Niestety, mimo iż od jego wprowadzenia minęło około 2 lat nadal niewielki odsetek studentów rzędu kilku lub kilkunastu procent wypełnia ankiety co wskazuje, że ich przydatność systemu jest znikoma. Od niedawna obowiązuje nowy system oceny jakości, Senat przyjął uchwałę o powołaniu specjalnej komisji oceniającej dydaktykę.

10 maja zostałem poddany ocenie przez Przewodniczącego komisji wydziałowej Prof. P. Nowaka oraz V-ce Przewodniczącą dr hab. A. Kasperską-Zając. Było to dla mnie duże wyróżnienie bo, wg mojej wiedzy, dotąd nikt z pracowników SK-1 nie był oceniany. Zawsze rozpoczynam zajęcia punktualnie o wyznaczonej godzinie, tak było i tym razem. Z wizytującymi osobami spotkałem się za pięć ósma i razem udaliśmy się do sali ćwiczeniowej. Po części wstępnej zajęć, na której przedstawiłem studentom kluczowe kwestie przeszliśmy do zajęć praktycznych w poradni chorób metabolicznych. Przez cały czas ćwiczeń towarzyszyli nam wizytujący. Chwilę porozmawiali oni także ze studentami bez mojej obecności. Na końcu przedstawili mi do wglądu swój raport z oceny zajęć.

To doświadczenie skłoniło mnie do napisania paru uwag.
  • Po pierwsze należy się zastanowić czy jednorazowa kontrola raz na 4 lata może pokazać prawdziwy stan rzeczy? Osobiście wątpię.
  • Po drugie, czy my, pracownicy naukowo-dydaktyczni mamy przygotowanie merytoryczne do oceny innych osób? Sądzę, że takie zadania mogą wiarygodnie zrealizować tylko odpowiednio przygotowani ludzie.
  • Po trzecie, po prostu szkoda czasu tak cennych dla uczelni osób jak te, które mnie wizytowały.
  • Po czwarte, współczuję im po ludzku, że muszą wykonywać tak niewdzięczne zadanie.
Jak wcześniej wspomniałem najlepszą ocenę dać może kontrola zewnętrzna, wyspecjalizowanej firmy. To jest jednak niewykonalne choćby ze względów finansowych.

Moje wnioski są proste: jednym sposobem oceny jakości pracy dydaktycznej pozostaje ocena przez studentów, ale tak zorganizowana by KAŻDY student ZAWSZE oceniał każdego prowadzącego zajęcia. Koszt operacji będzie niewielki, a korzyść bezsporna.
Aktualny system nic nie da, to kolejne działanie pozorowane.

piątek, 3 czerwca 2011

Ankiety

Niedawno rozmawiałem z pracownikiem naszej uczelni, który prowadzi zajęcia dydaktyczne także w innej szkole wyższej. Rozmowa skierowała się na tor ankiet studentów. Usłyszałem, że niewielkiej, niepublicznej szkole ankiety są wypełniane anonimowo przez WSZYSTKICH studentów bezpośrednio po zakończeniu zajęć. Następnie są w obecności prowadzącego zajęcia zaklejane w kopercie. Dopiero po zakończeniu semestru ankiety są do wglądu pracowników, tak by ewentualne ich wcześniejsze ujawnienie nie wpływało na proces dydaktyczny.

Można sądzić, że taki system daje szanse na pozytywne efekty i modyfikację prowadzenia zajęć oraz stwarza możliwość wiarygodnej oceny każdego dydaktyka.

Jakże to kontrastuje z naszym systemem, w który KILKA procent studentów wypełnia ankiety. Aspirujemy do miana wiodącej uczelni, a jeden z najważniejszych elementów jej funkcjonowania nie podlega w zasadzie żadnej ocenie adresatów pracy dydaktycznej, czyli studentów. Na moje kilkakrotne uwagi przedstawiane na forum Senatu by zmienić dotychczasowy system ankietowania, jako niecelowy zawsze słyszałem odpowiedzi, że musi się on „dotrzeć”. I tak stoimy w miejscu, wyprzedzają na nawet niewielkie, prywatne szkoły…

niedziela, 30 stycznia 2011

Ważny list Czytelnika

Szanowny Panie Profesorze,
opisywał Pan na swoim blogu sprawę konkursów na stanowiska kierownicze w SUM. Proszę zwrócić uwagę na ogłoszony przez uczelnię 3 stycznia br. ogólnopolski konkurs na stanowisko kustosza z powierzeniem funkcji Dyrektora Biblioteki Głównej. To kolejny zmanipulowany konkurs. Ustawa "Prawo o szkolnictwie wyższym" z dnia 27 lipca 2005 r. w art. 88 ust. 2 jasno określa wymagania formalne stawiane osobie zatrudnianej na stanowisku dyrektora biblioteki szkoły wyższej. Czyżby władze uczelni po dwóch latach braku dyrektora biblioteki satysfakcjonował tylko kustosz pełniący obowiązki dyrektora? Przecież Statut SUM w par. 27 pkt. 2 i w par. 69 pkt. 1 stanowi, że Biblioteką Uczelni kieruje Dyrektor !
Z poważaniem - pracownik uczelni

sobota, 11 grudnia 2010

Pracodawca i pracownicy

Problem relacji na linii władze – pracownicy od „zawsze” wzbudzał emocje. Od obu stron oczekujemy uczciwości, poszanowania drugiej strony, przestrzegania prawa. Ale władza zawsze ma pewną przewagę nad pracownikiem, w końcu to pracodawca go zatrudnia, a nie odwrotnie. Pracodawca ma szereg instrumentów, które może wykorzystać wobec podwładnego poczynając od nagród, a na karach kończąc. Światły przedstawiciel władzy ostrożnie korzysta z tych prerogatyw, nagradza za rzeczywiste zasługi, karze sprawiedliwie.

Dlaczego piszę o tych, zdawałoby się oczywistych sprawach? Bezpośrednią przyczyną były uwagi, jakie usłyszałem niedawno od kilku członków mojej Rady Wydziału. Uważali oni, że nie powinienem w czasie spotkania z Panią Rektor zadawać pytania dotyczącego wynagradzania premiowego (patrz blog z 26 listopada). Przypomnę, chciałem uzyskać informację ile osób otrzymuje premie z funduszu znajdującego się w gestii Pani Rektor. Nie pytałem o wysokość nagród ani tym bardziej o nazwiska osób. Moi rozmówcy stoją na stanowisku, że „nie uchodzi” pytać o takie rzeczy, że to sprawa marginalna. Nie mogę zgodzić się z takim poglądem, w moim przekonaniu każda kwestia może być poruszona pod warunkiem, że dotyczy spraw uczelni. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, gdy ukrywa się przed opinią publiczną fakty dotyczące np. podziału środków finansowych na wynagrodzenia. To są nasze wspólne pieniądze i uchylanie się od odpowiedzi jest niedopuszczalne.
Boleję, że przynajmniej niektórzy pracownicy uczelni prezentują taki pogląd, jestem przekonany, że jest on odosobniony i w przyszłości władze naszej uczelni będą traktowały pracowników jak partnerów, a nie jak natrętów. Szanując godność funkcji w uczelni np. dziekana lub rektora, pozbędziemy się relacji przypominających raczej stosunki pańszczyźniane niż zasady obowiązujące w uniwersytecie.

sobota, 11 września 2010

Rozmowa z pracownikiem uczelni

Spotkałem dziś pracownika naszej uczelni, zagadnąłem go słychać, jak idą przygotowania do nowego roku akademickiego. W odpowiedzi usłyszałem, że nic nie wie, że uczelnia go w zasadzie nie interesuje. Swoje zajęcia dydaktyczne realizuje i tyle go widzą w pracy.
„Bo i po co mam się starać” stwierdził od siebie. „Uczelnia przesunęła mnie na samo dno w sensie pozycji i zarobków, warunki pracy są skandaliczne, chodzę do pracy by dociągnąć do emerytury”.

Przykro jest słuchać takich gorzkich uwag, szczególnie gdy są wypowiadane przez kogoś kto niegdyś był pełen zapału, energii i zaangażowania. Skuteczność władz uczelni w ostatnich 5 latach jest porażająca; niestety to skuteczność w destrukcji, a nie budowaniu. A najsmutniejsze, że największe „sukcesy” dotyczą sfery najważniejszej – ludzi tu pracujących. Masę pracowników zwolniono, sporo odeszło z uczelni na własne życzenie, a większość pozostałych po prostu „odrabia pańszczyznę”. Identyfikacja z uczelnią sięgnęła dna, ale pewnie prawdziwą skalę tego zjawiska zobaczymy dopiero za 2 lata…

A co potem, jak odbudować zerwane więzy społeczne?
Jak zbudować zaufanie do władz?
Jak przekonać, że rektor nie jest strażnikiem formalnej dyscypliny, ale może być także prawdziwym liderem, dla którego pracownik jest partnerem i świadomym współpracownikiem?

środa, 19 sierpnia 2009

Ważny głos Czytelnika

Szanowny Panie Profesorze
Sądzę, że przedstawiona poniżej informacja jest niezmiernie istotna z punktu widzenia prawidłowego funkcjonowania uczelni, w której pracujemy.
Dlatego bardzo proszę o jej opublikowanie jako całkowicie osobny temat (nie jako komentarz) na internetowym blogu Pana Profesora.

Czy koleżanki i koledzy zwrócili uwagę co się obecnie dzieje z konkursami na stanowiska wykładowców i asystentów w tym roku akademickim 2009/2010?
Przynoszenie kandydatów dosłownie w teczkach jak za czasów głębokiego PRL-u, bez wiedzy i opinii kogokolwiek,naciski, zastraszanie i wymuszenia, poza jakąkolwie oficjalną procedurą konkursową. Techniki rodem z komunizmu i systemu totalitatnego. Prawie jak nominacje partyjne lub rządowe, z zaskoczenia dla wszystkich, żeby tylko wepchnąć znajomego z rodziny lub innego protegowanego. Gorzej jak w latach 80-tych. Nic się nie zmieniło, te same metody i środki nacisku, brak przejrzystości, działanie poza kontrolą po to, aby dać komuś, kto był słabym studentem jakieś miejsce pracy. Bez kwalifikacji, bez doświadczenia, bez zacięcia naukowego, bez zasad etyki akademickiej. Tacy ludzie będą uczyć w przyszłości medycyny nasze dzieci. Pokrzywdzony może tylko się przyglądać lub...napisać do Gazety Wyborczej, która poprzez nagłaśnianie niektórych spraw zrobiła więcej dobrego dla uczelni niż sama uczelnia dla siebie. Młode pokolenie od początku powiela nieprawidłowe, sprzeczne z zasadami uniwersyteckimi metody działania i akceptuje nieuczciwość.

Szkoda tylko, że zdolni i utalentowani medycznie absolwenci, pasjonaci zawodu lekarskiego i badań naukowych w medycynie z odpowiednią postawą etyczną mają blokowane możliwości zatrudnienia na uczelni oraz są spychani na drugi plan przez osoby, które dzięki pracy na uczelni chcą się po prostu wzbogacić. Jak za dawnych czasów systemu komunistycznego. Młody, zdolny człowiek z bardzo dobrymi wynikami w nauce, ale bez tzw. "pleców" i znajomości nie ma szans, a przecież takich właśnie pracowników nam na uczelni potrzeba. Nieskażonych, uczciwych i prawych młodych ludzi, którzy szanują zasady akademickie.
Apel do młodych i prawych - nie dajcie się ! piszcie odwołania gdziekolwiek się da, z prośbą o oficjalne ujawnienie wyników konkursów z podaniem kryteriów oceny kandydatów - odwołania do dziekanów poszczególnych wydziałów, rektora, kierowników jednostek, a nawet ministerstwa nauki, również do lokalnej prasy i izby lekarskiej. Niech ktoś wreszcie się odważy i tym samym da szansę na rozwój naukowy dziesiątki zdolnych absolwentów Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Obecnie obowiązuje jasny system konkursowy na stanowiska akademickie, według którego ocenia się poszczególne osiągnięcia naukowe i zawodowe. Nie dajcie się zniszczyć, nie dajcie sobie wmówić, że nie macie szans z systemem i te odwołania nic nie dadzą. Przeciwnie, macie pełne prawo do walki o swoją przyszłość i uczciwe rozstrzygnięcie konkursu. Znacie swoich kolegów i koleżanki, wiecie kto co sobą reprezentuje i jakie miał wyniki podczas studiów. Dlaczego ktoś, kto przez 6 lat studiów nic nie robił ma teraz dzięki układom zająć wasze miejsce i być za kilka lat pseudo-naukowcem, którego jedynym celem jest wyłącznie kariera? Przyszłość medycyny akademickiej należy właśnie do zdolnych i uczciwych młodych ludzi z powołaniem, nieskażonych jeszcze egoizmem i zachłannością. Zbliża się wrzesień, okres rozstrzygnięć wyników konkursów na poszczególne stanowiska wykładowców i asystentów. Należy po prosu uważnie przyglądać się wynikom konkursowym i monitorować wszelkie przejawy niesprawiedliwego traktowania dobrych kandydatów z wysokimi kwalifikacjami. Jeżeli osoby odpowiedzialne za decyzję będą praworządne, a środowisko młodych będzie solidarne, tegoroczne decyzje o zatrudnieniu nowych pracowników, naszych przyszłych koleżanek i kolegów powinny być podejmowane rozsądnie i zgodnie z wszelkimi zasadami.
Jak powiedział Jan Zamoyski ponad sto lat temu: Taka będzie Rzeczpospolita, jakie jej młodzieży chowanie.

środa, 17 czerwca 2009

UWAGA, WAŻNY KOMENTARZ!

Szanowny Pan
Profesor dr hab. n.med. Wojciech Pluskiewicz

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o zamieszczenie poniższego tekstu na blogu internetowym Pana Profesora jako nowy temat do dyskusji. Dotyczy on istotnych spraw, które mają obecnie miejsce na Śląskim Uniwersytecie Medycznym.

Zdajemy sobie sprawę, że obecnie bardziej ważne i istotne kwestie dotyczą konfliktu wokół Szpitala Klinicznego nr 5 w Katowicach. Mamy jednak nadzieję, że poniższy tekst będzie potraktowany z należytą uwagą, uwzględniony w nowych tematach na blogu Pana Profesora i nie zostanie z jakichkolwiek powodów ocenzurowany. W ubiegłym tygodniu tekst ten został przesłany na adres poczty elektronicznej Pana Profesora, być może nie dotarł lub nie został odebrany.

W naszej opinii jedyną formą zwrócenia uwagi na nasze problemy jest opublikowanie w/w na blogu internetowym Pana Profesora i/lub poinformowanie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego o zaistniałej sytuacji.

Koleżanki i koledzy z kilku katedr naszej uczelni zgłaszają liczne problemy związane z nieprawidłowymi relacjami służbowymi pomiędzy niektórymi kierownikami jednostek naszej uczelni, a podwładnymi pracownikami akademickimi. Należą do nich:

1. Stałe angażowanie pracowników w sprawy dodaktyczne i naukowe poza właściwymi, obowiązującymi godzinami pracy, również w soboty i niedziele, w okresie przerw semestralnych i wakacyjnych oraz święta państwowe, poprzez żądanie osobistego stawienia sie w pracy w dowolnym czasie lub uporczywy kontakt telefoniczny dotyczący spraw służbowych w okresie urlopu pracownika.

2. Nieprzestrzeganie wymiaru pensum dydaktycznego obowiązującego kierownika, przy równoczesnym bezwzględnym egzekwowaniu tego samego wymogu od podwładnych.

3. Narzucanie obowiązku pracy naukowej wykonywanej przez pracownika dla doktorantów lub młodych wykładowców, których kierownik jest promotorem. Są to w szczególności: nakaz przygotowywania i redagowania dysertacji doktorskiej, nakaz pod groźbą sankcji dyscyplinarnych przygotowania wniosków do komisji bioetycznej dla doktoranta, nakaz przeznaczania środków finansowych z własnych projektów badań na realizację prac badawczych doktoranta.

4. Obciążanie pracownika naukowego koniecznością realizacji licznych projektów badawczych w ciągu roku, tworzonych wyłącznie na potrzeby doktorantów, przy nieuwględnianiu i pomijaniu jego osoby jako współautora publikacji.

5. Zmuszania pracownika do prowadzenia zajęć znacznie przekraczających wymiar godzin dydaktycznych, obciążanie obowiązkami dydaktycznymi i naukowymi ponad pensum bez jego osobistej, pisemnej zgody, łamanie praw pracowniczych zwiazanych z maksymalną liczbą godzin ponadwymiarowych w ciągu miesiąca i roku akademickiego oraz niezgodne z prawem zmuszanie do pełnienia dyżurów klinicznych.

6. Stosowanie metod wyczerpujących znamiona mobbingu akademickiego wobec starszych pracowników, w tym przede wszystkim poniżanie ich w obecności nowo zatrudnionych młodych wykładowców.

W szczególności punkt 3 narusza zasady etyki akademickiej oraz dobrej praktyki naukowej poprzez świadome nadużycie sprzeczne z zasadami prowadzenia rzetelnych badań naukowych na skutek przymusu opracowania doktoratu przez pracownika katedry na wyraźne żądanie kierownika. Tak przygotowana dysertacja naukowa nie jest samodzielnym efektem pracy doktoranta i stanowi rażący przykład wykorzystania podwładnego do realizacji własnych celów (honoraria finansowe za promotorstwo pracy). Naraża ponadto pracownika na konsekwencje dyscyplinarne związane z uczestniczeniem w nieuczciwym procederze.

Mamy nadzieję, że powyższy komentarz będzie stanowił podstawę do zmian tego typu zachowań, dla dobra studentów, naszej uczelni oraz jej pracowników.

Z wyrazami szacunku.

środa, 1 kwietnia 2009

Luka pokoleniowa

Nie od dziś wiadomo, że w naszej uczelni mamy problemy kadrowe. Przed paru laty postawiono diagnozę: mamy przerost zatrudnienia. W krótkim czasie odeszło wielu doświadczonych pracowników naukowo-dydaktycznych, głównie adiunktów. Ich miejsce zwykle zostało puste lub też zatrudniono na etatach wykładowców osoby zaraz po ukończeniu studiów. Czy takie osoby są w stanie zastąpić doświadczonych dydaktyków? Z pewnością nie, efekty widzimy patrząc na wyniki LEP-u. Znam także przypadki, gdy była szansa otrzymania etatu asystenckiego, ale informacja o głodowej pensji powodowała rezygnację kandydata. Na inny konkurs nikt się nie zgłosił. Mógłbym przytaczać różne inne znane mi fakty, ale nie idzie przecież o obraz wyrywkowy. Potrzebujemy analizy całościowej; takie dane nie są mi znane zatem skupię się na informacjach dotyczących Szpitala Klinicznego nr 1 w Zabrzu. Jest to duży szpital kliniczny i analiza stanu zatrudnienia daje niezły wgląd w sytuację.

Zebrałem dane dotyczące wieku najmłodszego pracownika naukowo-dydaktycznego w 12 klinikach.

Ten wiek to 37,6 lat!

Przez przypadek dzisiejszy tekst publikuję 1 kwietnia, ale to nie jest żart, niestety.

  • Gdzie zgubiło się 13 roczników?

  • Dokąd poszli, gdzie pracują?

  • Jak można było doprowadzić do takiej dziury pokoleniowej?

Pytania można mnożyć, ale dosyć. Trudno winić za stan dzisiejszy tylko aktualne władze, przyczyny sięgają dość odległej przeszłości. Ale czy ktoś pamięta by problem luki pokoleniowej był przedmiotem poważnej dyskusji publicznej w naszej uczelni? Żadne posiedzenie Senatu i Rady Wydziału (przynajmniej mojego wydziału) nie poświęcono tym kwestiom.

A efekty widzimy: regres dydaktyki, odwrót od badań naukowych, a nieraz także kłopoty z zapewnieniem opieki medycznej wobec szczupłości kadry.

Dramatyczna luka pokoleniowa stanowi w mojej ocenie najważniejsze zagrożenie dla przyszłości Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, apeluję o pilne rozpoczęcie publicznej dyskusji w uczelni by zatrzymać dalszy, niekorzystny bieg spraw.

wtorek, 24 lutego 2009

Pensja i emerytura profesorska – propozycje Ministerstwa

Nawet najwybitniejsi naukowcy i profesorowie muszą kupować przedmioty codziennego użytku, benzynę, płacić rachunki. A że zarobki naukowców w Polsce nie należą do wysokich z ciekawością zapoznałem się z propozycją Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego dotyczącą emerytur profesorskich, o czym pisała GW 11 lutego br. To dobrze, że ktoś troszczy się o tę grupę osób, ale tak naprawdę propozycja ministerstwa to kpina i udawanie troski. Trudno nie poprzeć działań zapewniających spokojną starość profesorów, cenimy naszych mistrzów, ale czy to jest jedyna grupa pracowników nauki wymagająca wsparcia?

Czy asystent ma nadal zarabiać 2000 zł, a adiunkt 2700 zł brutto?

Czy niekwestionowane prawo do godziwej emerytury zapewni postęp w szkolnictwie wyższym?

Oczywiście nie, propozycje Ministerstwa to sprytny zabieg socjologiczny, ministerstwo kosztem 150 milionów rocznie chce uzyskać poparcie dla swych działań ”reformatorskich” i odwrócić uwagę od prawdziwych problemów. Zdumiewa także sugerowana wysokość emerytury mająca sięgać 6500 zł miesięcznie, jako równowartość 75% dotychczasowych dochodów profesorskich. Z prostych obliczeń wynika, że polski profesor zarabia prawie 9000 zł brutto! To jest albo bezczelna dezinformacja lub też profesorowie w Śląskim Uniwersytecie Medycznym zarabiają tak marnie plasując się na absolutnym dole widełek ministerialnych. Chciałbym wiedzieć gdzie jest prawda, proszę o pomoc w jej poznaniu.

Proszę o zapoznanie się z tekstami z 16 i 19 stycznia 2009 r. dotyczącymi pensji pracowników naukowo-dydaktycznych uczelni.

piątek, 16 stycznia 2009

Po co pracujemy w uniwersytetach, politechnikach i innych typach szkół wyższych? Odpowiedź wydaje się prosta: by wykładać i prowadzić badania naukowe. To jest oczywista wykładnia naszych obowiązków zawodowych. Powinniśmy dążyć by wypełniać te zadania najlepiej jak potrafimy. Tak by nasz uniwersytet był jak najlepszy, bo przecież przyjemnie jest pracować w dobrej, szanowanej instytucji.

To obowiązki pracownicze; przejdźmy teraz na drugą stronę, do pracodawcy. W interesie władz uczelni jest pozyskiwanie dobrego pracownika i jego motywowanie do jak najlepszej pracy. Jak to uzyskać? Wiele zależy od podstawowych możliwości danej uczelni (baza dydaktyczna, pracownie naukowe itd.), ale wszyscy potrzebujemy do życia pieniędzy i we współczesnym świecie miarą życiowego sukcesu (może niestety?) jest wielkość wynagrodzenia.

Zamieszczam tabelę płac dla różnych grup pracowników akademickich.

Warto sprawdzić na jakim końcu widełek się znajdujemy.