O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

wtorek, 13 maja 2025

Relacja ze strajku studenckiego 1981 roku

W mojej książce o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów starałem się ująć jak najwięcej wydarzeń ale pamięć ludzka jest zawodna i wiele faktów umknęło mojej uwadze. Jakiś czas temu zadzwonił do mnie uczestnik wydarzeń z lat 80/81 Marek Neuman i zwrócił mi uwagę na brak opisu niektórych wydarzeń. Poniżej prezentuję jego relację. Na zdjęciu widzimy Autora relacji w swetrze w pasy.
Jeśli inny Czytelnik bloga zechce napisać swoją relację z tego okresu z przyjemnością ją opublikuję.
W momencie gdy jesienią 1981 roku wybuchł strajk w Wyższej Szkole Pożarniczej studenci naszej uczelni postanowili się solidaryzować ze strajkującymi w ramach ogólnopolskiej akcji protestacyjnej. Po przygotowaniu się do strajku (śpiwory, jedzenie) zaczął się w budynku Dziekanatu w Zabrzu. Byłem ulokowany na największej sali gdzie spałem i tak się wydarzyło, że powierzono mi rolę kierowania radiowęzłem strajkowym. Miałem dokument stwierdzający, że jestem szefem radiowęzła. Do moich obowiązków należało informowanie o poleceń komitetu strajkowego ale także umilanie czasu na strajku i puszczanie muzyki. Było niezwykle miłe, że mnóstwo ludzi okazywało nam wsparcie i solidarność z nami co wyrażało się przynoszeniem nam żywności. Po jakimś czasie zorientowaliśmy się, że całą dobę niedaleko od budynku Dziekanatu stoi samochód marki Syrena, w którym siedzieli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa pilnujący nas. Koledzy chodzili do tych ludzi z herbatą a zima była sroga. Niebawem Syrena została zamieniona na Fiata 125p i dozór strajku trwał nadal. Codziennie były msze, w których uczestniczył Rektor Z. Herman. Liczba strajkujących rosła z dnia na dzień. Na początku strajku udałem się z kolegą do Rokitnicy celem poinformowania, że powodu strajku nie będziemy na zajęciach a profesor, któremu to zakomunikowaliśmy odpowiedział, że jeśli zgłosi się jakiś student-łamistrajk to mu zaraz wpakuje pałę. To było bardzo miłe, że mieliśmy wsparcie kadry Śl.AM-u.
Z obawy przed interwencją z zewnątrz zabarykadowaliśmy drzwi prowadzące do szkoły mieszczącej się w tym samym budynku. Kilka dni później doszło do pacyfikacji w Szkole Pożarniczej. Niebawem doszło do dyskusji na sali Rady Wydziału czy w tej sytuacji jest sens dalej strajkować i po burzliwych dyskusjach zapadła decyzja, że kończymy strajkować. Obawialiśmy się prześladowań ze strony Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej ale generalnie nic takiego się nie działo. Przy okazji przypadkowego przesłuchania na Komendzie Milicji w Katowicach po kradzieży samochodu mojej mamy milicjanci przeszukali mieszkanie mojego brata i znaleźli legitymację NZS-u, której nigdy nie odzyskałem.
W latach po studiach byłem aktywny udział na wielu polach zawodowych i pozazawodowych ale to już inna bajka.

0 komentarze: