tag:blogger.com,1999:blog-7074947650298397151.post3785319975323012740..comments2024-03-28T09:38:10.823+01:00Comments on pluskiewicz.blogspot.com: Nieco historii dla przypomnienia i dla przyszłościWPhttp://www.blogger.com/profile/15256668081784395828noreply@blogger.comBlogger7125tag:blogger.com,1999:blog-7074947650298397151.post-72080123010424371022012-05-09T02:50:26.550+02:002012-05-09T02:50:26.550+02:00Pytanie do becnych władz uczelni: kto spowodował s...Pytanie do becnych władz uczelni: kto spowodował straty materialne dla uczelni: prof Wilczok kuując nieruchomości w centrum Katowic, czy obecny Rektor, który je sprzedał po zaniżonej cenie? Wyceny nieruchomości różnią się w opinii ekspertów wielokrotnie, a korzystanie z zaniżonej wyceny po to by poprzednikowi udowodnić jego niegospodarność to szczyt wyrachowania i nieliczenia się z dobrze pojętym interesem naszej Uczelni. Osobiści widziałem oferty sprzedży tej samej nieruchomości po dwukrotnie wyższej cenie od tej za którą je sprzedano. Myślę, że i ta sprawa będzi wmagał wjaśnień w przyszłości.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7074947650298397151.post-51508922332837672552012-05-07T22:48:58.922+02:002012-05-07T22:48:58.922+02:00Nie chodziło mi o nabożny stosunek do obecnych wła...Nie chodziło mi o nabożny stosunek do obecnych władz, czy do jakichkolwiek innych. Ludzie są ludźmi i nie ma ideałów. Natomiast ważne czy da się z kimś pracować i jak się pracuje. Jeśli tego nie widać w tekście - to piszę wprost: Uważam że w porównaniu z obecnymi władzami poprzednie były dobre, niepotrzebnie zostało ileś niewyjaśnionych i/lub zaognionych spraw, ze sprawozdanim Rektora Wilczoka ze swojej kadencji włącznie. <br />Moja refleksjawynika z zastanawiania się - ciekawe jak Ci którym nie odpowiadał "styl" pracy Profesora mówią o terażniejszych władzach("Szanuj szefa swego..." - nie szanowali Profesora Wilczoka - a ma on niekwestionowany dorobek). Na szacunek, owszem, należy sobie zasłużyć. I gdy zapoznać się ze stanowiskiem Profesora Wilczoka odnośnie ACM i zakupu budynku na Warszawskiej zamieszczonych na jego stronie www - trudno go potępiać w czambuł. Żałuję, że ludzi z taką klasą i kulturą osobista jak on jest coraz mniej...<br />Demokracja ma to do siebie, że ile osób tyle opinii - a zajmowanie stanowiska jest nierozerwalnie związane z tym, że w końcy trzeba się komuś narazić....<br />Poprzedni tekst został napisany niejako "w kontekście" poprzednich władz, Pana Profesora Wilczoka. Tylu miało i ma do niego najróżniejsze pretensje. A ilu miało odwagę wygłosić je wprost? ilu poprzestało na "burczeniu pod nosem" nie podejmując próby dyskusji? <br />Sytuacja z aut,gdy nopsji - nie spodobała mi się podjęta i wdrażana decyzja. Na kazde pytanie - czemu, po co - odpowiadano mi w administracji - Taka jest decyzja Rektora. I ucinano dyskusję. Skoro tak - to umówię się i zapytam wprost Rektora. Efekt przerósł moje oczekiwania - Jaka decyzja? Kto twierdzi że jest moja? Padły nazwiska moich wcześniejszych rozmówców. Profesor Wilczok poprosił Panią sekretarkę by za godzinę wymienione osoby się u niego stawiły. Podziękował mi i powiedział że on takiej decyzji nie podjął. Działania które mnie zirytowały zostały przerwane.<br />Moje wątpliwości - na ile Rektor jest zdany na "podchody" administracji - zostały. Na ile realne jest, że w teczkach do podpisu które podpisuje codziennie w ilości sztuk kilkunastu, po -dziesiąt pism - cos mu zostanie podłożone? Jest realne, w końcu nie da się wszystkiego sprawdzać, czytać - powinno się miec jakies zaufanie do współpracowników.<br />Z perspektywy czasu, myślę że wiele spraw mogło zostać wyjaśnionych - gdyby robiący wiele hałasu, wnoszący zastrzeżenia ruszyli się z wygodnych gabinetów, spróbowali skonfronotwać opinie - mieli czas i odwagę rozmawiać - zaproponować jakies konstruktywne działania, a nie tylko krytykować. Bo opinię wypowiada się bardzo łatwo, sczególnie gdy nie zna się wszystkich szczegółów. A jak wynika z mojego doświadczenia z profesorem Wilczokiem dało się rozmawiać i przekonać go argumentami. Gdyby nie moja ówczesna irytacja i zdeterminowanie by dotrzeć do "rzekomego" źródła decyzji - pewnie byłaby to kolejna rzecz o którą obwinianoby Rektora Wilczoka - niesłusznie. Bo skoro takie coś "zmajstrowano" w administracji raz, zapewne zrobiono to więcej razy i w innych sprawach. Tylko nie trafił się desperat który się zdenerwował i zdecydował na konfrontację - prośbę o wyjaśnienie bezpośrednio Rektora (jak sądzę liczono na to że nikt się nie odważy poprosić Rektora o uzasadnienie decyzji..)<br />Warto by przyszły Rektor był świadomy takich mechanizmów...Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7074947650298397151.post-19957266029934087082012-05-07T08:16:28.768+02:002012-05-07T08:16:28.768+02:00Pełna zgoda z komentarzem z 7 maja 2012 00:51.
Tak...Pełna zgoda z komentarzem z 7 maja 2012 00:51.<br />Takich ewenementów z III Kliniki, które wkrótce zaczną jazgotać będzie więcej.<br />Czy osoba, która nie dostała się NAWET do RW może reprezentować SUM w Centralnej Komisji, może to czas to poważne decyzje przy okazji wyborów?Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7074947650298397151.post-58045021627680735662012-05-07T00:51:45.074+02:002012-05-07T00:51:45.074+02:00Kim jest dr hab. med. MaciejnSosnowski? Internista...Kim jest dr hab. med. MaciejnSosnowski? Internista, naukowo zajmujący się komputerową analizą EKG. Pomimo długiego, ponad 20 letnigo stażu pracy w Klinice Kardiologii nie ma specjalzacji z kardiologii. Jako adiunkt w tej klinice uczy studentów V roku kardiologii. Uważa, że wystarczy uczyć osłuchiwania i EKG, wiedza w zakresie procedur specjalistycznych w kardiologii studentom w jego opinii jest niepotrzebna (patrz wypowiedzi na stronie SUM Wybory 2012). Nic dziwnego, skoro sam o nich nie ma pojęcia. Sprawuje funkcję kierownika pracowni TK w GCM, choć nie ma specjalizacji z radiologii. Ale uczy się nowego warsztatu i publikuje "case reports" (w międzyczasie sprzęt zestarzał się technologicznie!). Jak na dr hab w klinice kardiologii mierny dorobek naukowy, słabo znany w środowisku. Mierny ale wierny, rzeczywiście wszystko zawdzięcza Państwu TT. Człwiek na każde skinienie. Po zmianach władz uczelni i dyrekcji GCM jego pozycja jest merytorycznie nie do obrony. Pewnie stąd ta desperacja w obronie państwa TT.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7074947650298397151.post-26003117823148367942012-05-06T21:44:34.137+02:002012-05-06T21:44:34.137+02:00Taki nabożny stosunek to ja mogę mieś do mojego mi...Taki nabożny stosunek to ja mogę mieś do mojego mistrza-profesora, a nie do urzędniczki, która tegoż mojego mistrza i mnie ma za nic.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7074947650298397151.post-59062686618235346022012-05-06T20:51:10.793+02:002012-05-06T20:51:10.793+02:00Witam.
Co prawda SUM nie jest już moim "podwó...Witam.<br />Co prawda SUM nie jest już moim "podwórkiem", jestem obecnie pracownikiem innej uczelni - aczkolwiek jednak ileś lat tam spędzonych powoduje że sprawy tej uczelni nie są mi do końca obojętne. Mnie nie wystarczyło zdrowia i cierpliwości na użeranie się z nowymi władzami po wyborach w 2005 roku. Kilka razy zdarzyło się, że w przypadku poprzednich władz (1999-2005) nie odpowiadało mi zajęte przez nie stanowisko. Po bezpośredniej rozmowie czy z Dyrektorem, czy JM Rektorem - udało się wypracować kompromis - okazało się że decyzję podjęto w oparciu o przedstawione opinie, często nie uwzględniające szczegółów sprawy (wina "gdzieś-po-drodze-w-administracji", komuś się nie chciało sprawdzić szczegółów sprawy którą opiniował !!!), które siłą rzeczy wpływały na ostateczny pogląd na daną sprawę. Zawsze udało mi się dojść do porozumienia. <br />NIGDY nie rzucono we mnie moim pismem - jak miało to miejsce w przypadku władz 2005-teraz.<br />Z własnego, już niemal dwudziestoletniego doświadczenia zawodowego - pracy na uczelni i to zarówno w strukturach administracyjnych, jak i jako pracownik naukowo-dydaktyczny uważam, że wiele nieporozumień, zbyt wiele, wynika ze zbytniego formalizmu, zbytniej "rozwlekłości" struktur administracyjnych, braku bezpośrednich kontaktów i wynikających z tego - nieporozumień.<br />Nasuwa mi się nieodparcie taka refleksja: mój ojciec był rzemieślnikiem, szkolił ludzi w zawodzie, był dobry w tym, co robił - miał dyplom mistrzowski. Miał swój warsztat, byli tam i uczniowie, i czeladnicy którzy się uczyli - patrzę dziś na to jak na szkołę-uczelnię w skali mikro.<br />W warsztacie wisiała taka ... tabliczka: "Szanuj szefa swego, możesz mieć gorszego". <br />Kiedyś, dla mnie, jako dla młodego człowieka, zapędzonego do miotły i sprzątania, buntującego się - było to niezrozumiałe. Szef jest zawsze "z założenia" zły - wymaga, każe poprawiać, czepia się. A na dokładkę, mimo że to był własny ojciec to wymagał ode mnie więcej niż od innych uczniów (ma być zrobione bezbłędnie, mam być wzorem!) <br />Ale zapadło mi to w pamięć, a hasło z tabliczki z czasem (zapoznaniem się z coraz większą liczbą przełożonych podczas zmian miejsc pracy) było coraz bardziej zrozumiałe. <br />I jest ono świetnym podsumowaniem dla narzekających na poprzednie władze uczelni. <br />I ostrzeżeniem - przed wyborami nowych.....Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7074947650298397151.post-77218020837148611132012-05-05T21:25:24.209+02:002012-05-05T21:25:24.209+02:00Wolę raczej stwierdzenie "ciszej nad tą trumn...Wolę raczej stwierdzenie "ciszej nad tą trumną"!Anonymousnoreply@blogger.com